Reklama

Czułam się gotowa. Po latach samotności, nieudanych randek i rozmów kończących się po pięciu zdaniach, postanowiłam znów spróbować. Aplikacja randkowa, która wcześniej tylko mnie rozczarowywała, tym razem przyniosła coś innego. Paweł był inny. Inteligentny, zabawny, przystojny, a przede wszystkim – obecny. Nie znikał po kilku wiadomościach, potrafił słuchać. Umówiliśmy się na kolację w eleganckiej restauracji. Założyłam ulubioną sukienkę i przyszłam z nadzieją, że może tym razem los się uśmiechnie. I rzeczywiście, uśmiechał się – przynajmniej przez chwilę.

Reklama

Było wspaniale, ale do czasu

Weszłam do restauracji pięć minut przed czasem. Serce biło mi szybciej, ale starałam się wyglądać spokojnie. Kelner zaprowadził mnie do stolika przy oknie, a ja nerwowo poprawiałam ramiączko sukienki. Po chwili pojawił się on – Paweł. Wysoki, dobrze ubrany, z uśmiechem, który mógłby rozbroić każdego.

– Julia? – zapytał ciepło. Kiwnęłam głową i podałam mu rękę.

Usiadł naprzeciwko, a rozmowa zaczęła się lekko, jakbyśmy znali się od lat. Opowiadał o pracy w reklamie, o podróży do Tajlandii, o tym, że nie lubi zimy, ale uwielbia gorące kakao. Patrzyłam, jak gestykuluje, jak czasem unosi brwi, jak z namysłem dobiera słowa.

– Naprawdę nie spotkałem dawno kogoś, z kim rozmowa byłaby taka... prosta – powiedział nagle, a ja poczułam ciepło rozlewające się po brzuchu.

– Może oboje jesteśmy już zmęczeni udawaniem kogoś, kim nie jesteśmy – odpowiedziałam.

Zaśmiał się.

– O, to trafne. Bardzo trafne.

Kiedy przyszły dania, nawet ich nie zauważyłam. Patrzyłam na niego, jakby cały świat zniknął wokół. Wydawało się, że wszystko zaczyna się układać. Aż nagle usłyszałam za plecami obcasy i kobiecy głos:

– To jest to wyjście na moment, Paweł? Kolejna randka z aplikacji?

Odwróciłam się gwałtownie. Obok stała kobieta – pewna siebie, z telefonem w dłoni, na którym widniał profil Pawła.

– Kim pani jest? – zapytałam zdezorientowana.

Jego żoną – odpowiedziała chłodno.

Wszyscy wstrzymali oddech

Czas jakby stanął w miejscu. Przez sekundę nikt się nie ruszał – ani Paweł, ani ja, ani goście przy sąsiednich stolikach. Nawet kelner z tacką w dłoni zamarł na środku sali. Monika – bo tak miała na imię kobieta, jak się później dowiedziałam – patrzyła na Pawła z takim chłodem, że aż ciarki przebiegły mi po plecach.

– Ile razy mam jeszcze udawać, że tego nie widzę? – rzuciła, unosząc telefon. – Tyle lat razem, a ty wciąż grasz w te same gierki?

– Monika, proszę... – zaczął Paweł, ale jego głos był cichy, jakby nie pasował do tej sytuacji.

– Masz żonę? – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?

– To nie tak, Julia... – podjął. – Ja chciałem ci powiedzieć. Tylko nie dzisiaj...

– Naprawdę? – prychnęła Monika. – Bo dzisiaj miałeś być jeszcze cudownym facetem z internetu, tak? Jutro może byś jej powiedział. A może wcale?

Wiedziałam, że ludzie się nam przyglądają. Czułam spojrzenia, słyszałam szepty. Przez moment miałam ochotę wstać i uciec, ale siedziałam jak przyklejona do krzesła.

– Julia... – próbował znowu Paweł.

– Nie. Przestań. – Pokręciłam głową. – Nie rób ze mnie idiotki.

Monika nie przestawała mówić, zarzucając mu zdradę, kłamstwa, brak szacunku. Paweł próbował się bronić, mówił, że „między nimi już dawno się skończyło”, że to „skomplikowane”, ale brzmiało to jak tanie wymówki.

A ja? Czułam się, jakbym właśnie obejrzała najgorszy film roku – z sobą w roli głównej.

Kto tu naprawdę kogo oszukał?

Myśli pędziły mi przez głowę jak szalone. Jeszcze chwilę wcześniej myślałam, że trafiłam na bratnią duszę. Że po tylu samotnych wieczorach spotkałam kogoś, z kim mogłabym być naprawdę szczęśliwa. A teraz siedziałam naprzeciwko faceta, który miał żonę. I kobiety, która krzyczała, że jestem jego kolejną zabawką.

Ty myślisz, że to pierwsza taka historia? – Monika spojrzała na mnie z politowaniem. – On ma takich jak ty na pęczki. Nowe buty. Nowe sukienki. A potem kolejne, i kolejne.

– To nie ja kłamałam – odpowiedziałam cicho, ale stanowczo. – To on mnie oszukał.

– Jesteś dorosła, prawda? – rzuciła szyderczo. – Myślałaś, że facet po trzydziestce, taki czarujący i wolny, to przypadek?

Paweł złapał się za głowę, jakby chciał zniknąć.

– Dosyć! – warknął. – Nie tutaj, nie w taki sposób…

– Nie? – Monika zrobiła krok w jego stronę. – A gdzie niby mam z tobą rozmawiać, skoro w domu cię nie ma, a telefonów nie odbierasz?

Cisza. Patrzyłam raz na nią, raz na niego. Serce waliło mi jak młot. W jednej chwili poczułam złość, wstyd i żal. To nie była tylko zdrada wobec niej – to była zdrada wobec mnie, wobec moich nadziei.

I wtedy Monika zrobiła coś, czego nikt się nie spodziewał. Złapała kieliszek wina stojący przed Pawłem i z pełną premedytacją wylała mu go na białą koszulę.

– Smacznego! – syknęła. Obróciła się na pięcie i wyszła z restauracji, zostawiając po sobie ciszę i zapach wina.

Musiałam zadzwonić

Nie pamiętam, jak dokładnie wyszłam z tej restauracji. Nogi niosły mnie automatycznie, jakby ciało samo chciało uciec. Paweł za mną nie wybiegł. Może wiedział, że nie powinien. A może po prostu nie chciało mu się już udawać.

Miasto pulsowało życiem, ale ja czułam się w nim jak pod wodą. Każdy krok odbijał się w mojej głowie echem. Minęłam sklep z sukienką, którą przymierzałam tydzień temu z myślą o „tej randce”. Poczułam ścisk w gardle.

Usiadłam na ławce niedaleko rynku i wyjęłam telefon. Dłoń drżała, kiedy wybierałam numer.

– Halo? – odezwała się przyjaciółka.

– I co, jak było? – zapytała po chwili ciszy.

– Koszmar – wyszeptałam. – Jego żona przyszła do restauracji. Miał żonę...

– O mój Boże... – zawahała się. – Julia, ty nie jesteś winna. To on cię oszukał.

– Czułam się... jak idiotka – ścisnęłam telefon mocniej. – Nie wiem, jak mogłam się tak dać wciągnąć.

– On cię chciał uwieść, i to mu się udało. Tyle. Ale to nie znaczy, że jesteś naiwna albo głupia. To znaczy tylko tyle, że jesteś człowiekiem. I że masz serce.

Milczałam.

– Wracaj do domu. Zaparz herbatę. Bądź dziś dla siebie dobra, okej?

Nie odpowiedziałam. Po prostu siedziałam i patrzyłam w puste ulice, próbując zrozumieć, gdzie właściwie się pogubiłam.

Chciałam się z nim spotkać

Następnego dnia obudziłam się z fatalnym samopoczuciem. Chciałam zapomnieć. Ale telefon nie pozwolił.

Paweł napisał o dziewiątej. „Muszę ci wszystko wyjaśnić. Spotkajmy się. Proszę”.

Nie chciałam. Serio. Ale coś mnie tknęło. Może chciałam usłyszeć przeprosiny, może domknąć tę farsę. Może chciałam zobaczyć, jak bardzo nie ma już dla niego miejsca w moim świecie.

Umówiliśmy się w parku. Usiadł na ławce z opuszczonymi ramionami. Wyglądał na zmęczonego. Ale ja już nie chciałam go pocieszać.

– Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy od początku? – spytałam chłodno.

– Bałem się, że mnie odrzucisz. Ale to, co było między nami, było prawdziwe – zaczął. – Monika i ja... to od dawna się rozlatuje. Mieszkamy razem, ale nie jesteśmy razem. Ty mi pokazałaś, że mogę jeszcze czuć...

– Nie. – Przerwałam mu. – To, co było między nami, to kłamstwo. Ty wiesz, co to znaczy ufać komuś? Otworzyć się, dać się poznać, wpuścić do swojego świata? A ty co zrobiłeś? Wszedłeś w butach i narobiłeś bałaganu.

– Julia...

– Nie chcę być drugą opcją. Ani plastrem na rany po żonie. – Wstałam. – I nigdy więcej nie pisz. Proszę.

Odwróciłam się i odeszłam. Nie obejrzałam się ani razu.

Ktoś trzeci nie zawsze jest winny

Wróciłam do codzienności. Ale coś się we mnie zmieniło. Nie byłam już tą samą dziewczyną, która szła do restauracji z nadzieją, że tym razem los będzie łaskawy. Byłam kimś, kto zobaczył z bliska, jak wygląda manipulacja, jak łatwo zostać wciągniętą w czyjś dramat, mimo że się tego nie chciało.

Nie mogłam przestać myśleć o tym, co powiedziała Monika. „Kolejna z aplikacji”. Ile nas było? Ile jeszcze naiwnych kobiet wpadło w sidła jego uśmiechu i sprytnie dawkowanej czułości?

Zrozumiałam jedno: „ktoś trzeci” to nie zawsze kochanka. To czasem osoba, która przypadkiem wpadła w cudzy dramat, choć chciała tylko zwykłego uczucia. Ciepła. Bezpiecznego spojrzenia.

Nie zniszczyłam niczyjej rodziny. To nie była moja rola. Byłam tylko pionkiem w cudzej grze, którą rozegrano beze mnie i mimo mnie. Ale dziś wiem więcej. Wiem, że warto słuchać intuicji. Że jeśli ktoś od początku wydaje się zbyt idealny – może być też zbyt dobrze wyszkolony w udawaniu. Będę ostrożniejsza.

Julia, 30 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama