„Uważałam męża za nudnego pantoflarza, a on mnie zdradzał i kisił fortunę. Moja zemsta pachniała jego pieniędzmi”
„Przelewał tam regularnie duże sumy pieniędzy. Przy niektórych transakcjach jasne było, że kupował za kasę biżuterię i bieliznę albo płacił za posiłki w restauracjach. Ale ja nie uczestniczyłam w tych wyjściach, ani nie dostawałam prezentów”.
- Redakcja
Do niedawna myślałam, że moje życie jest nudnawe, ale udane. Od dziesięciu lat jestem żoną Tomasza, który w oczach naszych znajomych uchodzi za wzór męża – posłuszny, kochający, gotów spełniać wszystkie moje zachcianki. Wszyscy uznawali go wręcz za pantoflarza. Prawda okazała się jednak inna. Codzienność z Tomaszem, choć na pozór spokojna, kryła w sobie wiele niewiadomych.
Zaczęło się od drobnych sygnałów – spóźnień, dziwnych wyjazdów służbowych, ukradkowych spojrzeń na telefon. Moja przyjaciółka Natalia stwierdziła, że coś jest nie tak, ale ja nie chciałam w to wierzyć. Życie płynęło swoim rytmem, aż do dnia, kiedy przypadkiem natknęłam się na dokumenty finansowe Tomasza.
Nie podejrzewałam go o nic
– Nie wydaje ci się, że Tomasz ostatnio zachowuje się dziwnie? – zapytała Natalia, popijając kawę w naszej ulubionej kawiarni.
– Może trochę, ale przecież zawsze taki był. Zajęty pracą, ma mało czasu dla mnie – odpowiedziałam, starając się brzmieć przekonująco, choć sama zaczynałam mieć wątpliwości.
– A może coś przed tobą ukrywa? Wiesz, mężczyźni potrafią być mistrzami kamuflażu – Natalia mówiła to pół żartem, pół serio, ale jej słowa zapadły mi w pamięć.
Zobacz także
– Nie przesadzaj. Tomasz to pantoflarz, niezdolny do takich rzeczy – odparłam, ale w głębi duszy zaczęłam zastanawiać się, czy nie ma w tym ziarna prawdy. W drodze do domu analizowałam każde słowo Natalii, każdy gest Tomasza z ostatnich tygodni.
Skąd się wzięły te przelewy?
Podczas jednego z tych dni, kiedy postanowiłam posprzątać nasze mieszkanie, natknęłam się na stertę dokumentów ukrytą w szufladzie biurka Tomasza. Serce zabiło mi mocniej, kiedy zobaczyłam, że to wyciągi bankowe z konta, o którym nie miałam pojęcia. „Co to może oznaczać?” – myślałam, przeglądając dokumenty. Tomasz przelewał tam regularnie duże sumy pieniędzy.
Przy niektórych transakcjach jasne było, że kupował za kasę drogą biżuterię i ekskluzywną bieliznę albo płacił za posiłki w eleganckich restauracjach. Ale ja nie uczestniczyłam w tych wyjściach, ani nie dostawałam prezentów.
„Czy to możliwe, że ma romans?” – pytałam sama siebie, nie mogąc uwierzyć, że mój mąż mógłby mnie zdradzić. Zamiast jednak rzucić się na niego z oskarżeniami, postanowiłam przemyśleć sprawę. W końcu każda pochopna decyzja mogłaby zrujnować nasze małżeństwo i życie, które razem zbudowaliśmy.
Musiałam zebrać dowody
– Co tam robisz, kochanie? – usłyszałam głos Tomasza, kiedy wchodził do pokoju. Szybko schowałam dokumenty i starałam się wyglądać niewinnie.
– Sprzątam trochę. Myślałam, że poukładam twoje dokumenty – odpowiedziałam z uśmiechem, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie.
– Nie musisz się tym zajmować. Sam to zrobię później – powiedział z lekkim napięciem w głosie.
– Dobrze, jak chcesz – odparłam, ale jego reakcja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że coś ukrywa.
Wewnętrznie przeżywałam burzę emocji, ale postanowiłam działać ostrożnie. Wieczorem Tomasz zachowywał się, jakby nic się nie stało, ale ja nie mogłam przestać myśleć o ukrytym koncie. Siedzieliśmy razem przy kolacji, a ja starałam się prowadzić normalną rozmowę.
– Jak tam w pracy? – zapytałam, starając się brzmieć beztrosko.
– W porządku, jak zawsze. Dużo roboty, ale jakoś daję radę – odpowiedział z uśmiechem, który wydawał mi się teraz fałszywy.
– To dobrze. Pomyślałam, że może moglibyśmy spędzić więcej czasu razem w weekend. Co ty na to? – zaproponowałam, próbując wyczuć jego reakcję.
– Jasne, czemu nie. Może pojedziemy gdzieś za miasto? – Tomasz spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, jakby naprawdę chciał uciec od codziennych obowiązków.
– Ale czy nas na to stać? – zapytałam, by go sprawdzić.
– Parę groszy na pewno znajdziemy, choć wiadomo, nie jest lekko – rzucił beztrosko.
Kiedy Tomasz zasnął, ja leżałam obok niego, patrząc na sufit i próbując ułożyć plan. Musiałam dowiedzieć się więcej o tym koncie i o tym, co Tomasz przede mną ukrywał.
Zaczęłam układać plan
Następnego dnia, kiedy Tomasz był w pracy, postanowiłam zaryzykować i ponownie przeszukać jego biurko. Dokumenty wciąż tam były. Zaczęłam dokładnie przeglądać wyciągi bankowe i zauważyłam, że pieniądze były regularnie przelewane na to ukryte konto. Nie były to małe sumy – kwoty były na tyle duże, że mogły znacząco zmienić nasze życie.
Znalazłam wśród papierów nawet dane do logowania na to konto. Ależ mój mąż był pewien siebie. A może jednak był głupi? Po chwili wpadłam na pewien plan. Postanowiłam zacząć przenosić małe sumy z tajnego konta Tomasza na moje własne, ukryte konto. Każda transakcja była dla mnie jak mały triumf, krok w kierunku mojej niezależności.
– Kochanie, wszystko w porządku? – zapytał Tomasz, kiedy jedliśmy kolację.
– Tak, bardzo dobrze. A u ciebie? – odpowiedziałam, starając się brzmieć naturalnie, ukrywając złość.
– W porządku. Ostatnio mam trochę więcej obowiązków, ale i może coś z tego wpadnie do kasy – Tomasz uśmiechnął się, nieświadomy, że odkryłam jego tajemnice.
Wewnętrznie byłam rozdarta. Z jednej strony czułam się zdradzona i oszukana, z drugiej – byłam dumna z siebie, że potrafię tak dobrze ukrywać swoje działania. Mój plan był prosty: wyprowadzać pieniądze na swoje konto, aż uzbieram wystarczającą sumę, by móc cicho odejść.
Miałam coraz więcej sekretów
Każdego dnia stawałam się coraz bardziej pewna swojego planu. Tomasz nie miał pojęcia, co się działo za jego plecami. Regularnie sprawdzałam jego konto i przelewałam małe sumy na swoje. Utrzymywałam pozory, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń.
– Spotkamy się dzisiaj po pracy? – zapytała Natalia przez telefon.
– Oczywiście. Mam coś ważnego do omówienia – odpowiedziałam, ciesząc się, że mogę wreszcie podzielić się swoimi przemyśleniami z przyjaciółką.
Wieczorem spotkałyśmy się w naszej ulubionej kawiarni. Natalia wyglądała na zaniepokojoną.
– Co się dzieje, Aniu? – zapytała, kiedy tylko usiadłyśmy przy stoliku.
– Odkryłam coś strasznego, Natalka – zaczęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Tomasz ma ukryte konto i regularnie przelewa tam duże sumy pieniędzy. Myślę też, że mnie zdradza.
Natalia spojrzała na mnie zszokowana.
– Co zamierzasz zrobić? – zapytała, chwytając mnie za rękę.
– Zaczęłam przelewać pieniądze na swoje ukryte konto. Planuję ciche odejście. Nie chcę konfrontacji. Chcę odejść w spokoju, z zabezpieczonymi środkami na nowe życie – wyjaśniłam, próbując uspokoić drżący głos.
– Aniu, to bardzo odważne, ale i ryzykowne. Co jeśli się mylisz? – Natalia nie była pewna, co powiedzieć.
– Wszystkie znaki wskazują, że jest tak, jak myślę. Nie mogę już dłużej żyć w kłamstwie – odpowiedziałam, czując ciężar swojej decyzji.
Natalia westchnęła, ale nie przestawała mnie wspierać.
– Rozumiem. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć – powiedziała, ściskając moją dłoń.
Wracając do domu, czułam się nieco spokojniejsza. Wiedziałam, że nie jestem sama i że mam wsparcie przyjaciółki.
Kilka tygodni później, kiedy uzbierałam już znaczną sumę, postanowiłam zrobić krok dalej. Zaczęłam wynajmować małe mieszkanie, które miało stać się moją nową przystanią po odejściu od Tomasza. Codziennie po pracy odwiedzałam to miejsce, wyposażając je i przygotowując do zamieszkania.
W międzyczasie Tomasz nadal zachowywał się tak, jakby wszystko było w porządku. Czasem wydawało mi się, że naprawdę mnie kocha, ale potem przypominałam sobie o dokumentach finansowych i znowu czułam ten gniew i zdradę.
Zemsta była słodka i dotkliwa
Nadszedł dzień, kiedy byłam gotowa odejść. Mieszkanie było gotowe, a na moim ukrytym koncie znajdowały się wystarczające środki, by zacząć nowe życie. Wieczorem, kiedy Tomasz wrócił do domu, postanowiłam, że czas na ostateczną konfrontację.
– Tomasz, musimy porozmawiać – zaczęłam, patrząc mu prosto w oczy.
– Co się stało? – zapytał, zaskoczony moim poważnym tonem.
– Wiem o twoim ukrytym koncie i o pieniądzach, które tam przelewasz… i jak z nich korzystasz – powiedziałam, czując narastający gniew.
Tomasz pobladł.
– Aniu, to nie tak, jak myślisz... – zaczął, ale ja mu przerwałam, podnosząc rękę.
– Nie próbuj mnie oszukiwać, Tomek. Też mam dla ciebie niespodziankę. Przez ostatnie tygodnie wyprowadzałam pieniądze na swoje konto. W końcu i tak mam do nich prawo. Wynajęłam mieszkanie i jestem gotowa odejść – oznajmiłam stanowczo, czerpiąc satysfakcję z jego przerażonego wyrazu twarzy.
Tomasz wstał i podszedł do mnie, próbując mnie chwycić za rękę.
– Proszę, daj mi wyjaśnić... – próbował, ale ja już podjęłam decyzję.
– Wyjaśnić? Cóż za ironia. Powinieneś mnie przepraszać na kolanach za to, co zrobiłeś. Ale wiesz co? Już mnie to nie obchodzi. Bawiłam się doskonale, wyprowadzając twoje pieniądze. To moja mała zemsta i opłata za lata kłamstw – powiedziałam, z trudem powstrzymując uśmiech.
– Aniu, proszę... – powiedział cicho, ale ja już byłam ponadto.
– Wiesz, przez chwilę myślałam, że może zrobię to subtelnie, cicho odejdę. Ale potem przypomniałam sobie, jak bardzo mnie zraniłeś. Dlatego postanowiłam, że należy ci się coś więcej. Zabieram swoje rzeczy i odchodzę. Nie próbuj mnie zatrzymać, bo żadne twoje słowa już na mnie nie działają – oznajmiłam z triumfem.
Tomasz opadł na kanapę, zrozpaczony i zaskoczony.
– Anka, nie możesz tego zrobić! – wpadł w gniew.
– Nie mogę? Tomasz, już dawno przestałeś mieć nade mną jakąkolwiek władzę. To ty zniszczyłeś nasze małżeństwo, a teraz ja odchodzę. I wiesz co? Życzę ci powodzenia. Będziesz go potrzebował, kiedy się dowiesz, jak trudno jest żyć z kobietami, które nie są tak naiwne jak ja – dodałam z uśmiechem pełnym złośliwości.
Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z mieszkania, zamykając za sobą drzwi do przeszłości. Czułam się wolna, triumfująca nad Tomkiem, który teraz musiał zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań. Wiedziałam, że moje życie nie będzie łatwe, ale przynajmniej miałam satysfakcję, że to ja zadałam ostateczny cios. Czas pokaże, co przyniesie przyszłość, ale teraz czułam, że wreszcie mam kontrolę nad swoim życiem.
Anna, 34 lata