„Uwiodłam żonatego faceta, by spełnić marzenie z młodości. Słodki romans miał jednak gorzki smak”
„Nagle moje spojrzenie padło na Andrzeja. Stał w rogu sali, rozmawiając z kilkoma osobami. Wyglądał inaczej, bardziej dojrzały, ale wciąż miał ten sam błysk w oku, który pamiętałam. Moje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się wspomnienia”.
![zakochana kobieta zakochana kobieta](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/58/2024/09/zakochana-kobieta-1a8020a.jpg?quality=90&resize=980,654)
- redakcja
Moje życie kręci się wokół pracy i wychowywania mojej nastoletniej córki, Ani. Nie jest to łatwe, ale staram się, jak mogę, żeby zapewnić jej jak najlepsze życie. Każdy dzień zaczyna się od tego samego rytuału. Budzik dzwoni o szóstej, wstaję, robię kawę i śniadanie, budzę Anię, a potem razem jemy w kuchni. Nasz dom jest skromny, ale pełen ciepła. Staram się, żeby Ania czuła się w nim bezpiecznie i kochana.
Ostatnio dostałam zaproszenie na zjazd klasowy. Nie widziałam większości z tych ludzi od lat. Oczywiście, pierwsze, co przyszło mi do głowy, to obawy. Czy powinnam tam iść? Czy to ma sens? Co, jeśli nie poznam nikogo? A może właśnie spotkam kogoś, kogo wolałabym unikać? To jednak okazja, by oderwać się od codzienności, przypomnieć sobie dawne czasy. A może nawet spotkać kogoś, kto w przeszłości znaczył dla mnie wiele.
Pierwszy chłopak, Andrzej, był dla mnie kimś wyjątkowym. Mimo że nasze drogi dawno się rozeszły, wspomnienia o nim wciąż są żywe. Ale teraz jest żonaty, ma swoje życie. Czy warto ryzykować i znów otwierać stare rany? Zdałam sobie sprawę, że jedyną osobą, która może podjąć tę decyzję, jestem ja sama.
Może spotkasz kogoś, kto sprawi, że ten wieczór będzie naprawdę wyjątkowy
– Mamo, powinnaś tam pójść – powiedziała Ania, siadając naprzeciwko mnie przy kuchennym stole.
Spojrzałam na nią z zaskoczeniem. Odkąd otrzymałam zaproszenie, nie powiedziałam jej o swoich obawach. Wiedziała jednak doskonale, co dzieje się w mojej głowie. Zawsze była bardziej spostrzegawcza, niż bym się spodziewała.
– A co, jeśli nie będę tam pasować? – zapytałam, próbując ukryć swoje wątpliwości.
Ania przewróciła oczami i uśmiechnęła się z przekąsem.
– Mamo, to tylko jeden wieczór. Nawet jeśli nie będziesz się dobrze bawić, zawsze możesz wrócić wcześniej. Ale może spotkasz starych znajomych, powspominacie dawne czasy. Może nawet znajdziesz coś, czego teraz ci brakuje.
– Nie wiem, Aniu. To nie takie proste. – Westchnęłam, zastanawiając się, czy naprawdę warto się narażać na takie emocje. – A co, jeśli spotkam Andrzeja?
Ania uniosła brwi z zainteresowaniem.
– Andrzeja? Tego Andrzeja? Mamo, to świetna okazja, żeby zobaczyć, jak mu się wiedzie. A może po prostu przestaniesz myśleć o przeszłości i skupisz się na teraźniejszości?
– On jest żonaty – przypomniałam jej, starając się nie dać ponieść emocjom.
Córka machnęła ręką z lekceważeniem.
– No i co z tego? Nie zamierzasz przecież go odbijać żonie, prawda? – Zaśmiała się, ale szybko spoważniała, widząc moją minę. – Mamo, to, że jest żonaty, nie oznacza, że nie możesz z nim porozmawiać. To tylko spotkanie starych znajomych. Nic więcej.
Westchnęłam, czując, jak moje obawy powoli się rozpraszają. Może Ania miała rację. Może naprawdę powinnam dać sobie szansę na ten jeden wieczór, na powrót do przeszłości, nawet jeśli tylko na chwilę.
– A co, jeśli nie będę miała się w co ubrać? – rzuciłam ostatnią wymówkę, wiedząc, że to już naprawdę desperacja.
Ania parsknęła śmiechem.
– Serio? Mamy całą szafę pełną ubrań! Pomogę ci coś wybrać, na pewno znajdziemy coś odpowiedniego.
Spojrzałam na nią z wdzięcznością. Wiedziałam, że nie pozwoli mi się wycofać.
– Masz rację – powiedziałam w końcu. – Pójdę na ten zjazd. Dla ciebie i dla siebie.
Ania uśmiechnęła się szeroko, podchodząc do mnie i obejmując mnie mocno.
– Będziesz się świetnie bawić, zobaczysz.
Wiedziałam, że nie będzie to takie proste. Ale postanowiłam spróbować. Może to był pierwszy krok do odkrycia, czego naprawdę chcę od życia. Wieczorem, gdy siedziałyśmy razem w salonie, Ania podsunęła mi laptopa.
– Zobacz, mamo, tu są zdjęcia z poprzednich zjazdów. Może rozpoznasz kogoś, kogo chciałabyś zobaczyć.
Przyglądałam się zdjęciom, uśmiechając się na widok znajomych twarzy. Było w tym coś kojącego, coś, co przypominało mi o dawnych, beztroskich czasach.
– Pamiętasz Kasię? – zapytała Ania, wskazując na jedną z postaci na zdjęciu.
– Oczywiście, że pamiętam. Zawsze była duszą towarzystwa – odpowiedziałam, czując, jak wracają wspomnienia.
– A Marek? – dodała Ania, przeglądając kolejne zdjęcia.
– Tak, Marek... Zawsze robił z siebie błazna. Zastanawiam się, czy coś się zmieniło.
Ania spojrzała na mnie z uśmiechem.
– Zobaczysz, mamo. Może spotkasz kogoś, kto sprawi, że ten wieczór będzie naprawdę wyjątkowy.
Spojrzałam na nią z wdzięcznością. Wiedziałam, że ma rację. Może ten zjazd to była szansa, żeby na chwilę oderwać się od codzienności i poczuć, że jestem częścią czegoś większego.
To były piękne czasy
Sala, w której odbywał się zjazd, była wypełniona śmiechem, rozmowami i muzyką. Kiedy weszłam, poczułam się trochę jak Alicja w Krainie Czarów. Wszyscy ci ludzie, z którymi kiedyś dzieliłam szkolne ławy, teraz stali przede mną jako dorosłe, ukształtowane osoby. Niektórych rozpoznałam od razu, inni wydawali się zupełnie obcy.
Rozglądałam się, szukając znajomych twarzy. Zauważyłam Kasię, która zawsze była najładniejszą dziewczyną w klasie. Teraz stała przy barze, śmiejąc się z grupką mężczyzn. Obok niej zauważyłam Marka, który był klasowym błaznem. Nadal miał ten sam niezmienny uśmiech na twarzy.
Nagle moje spojrzenie padło na Andrzeja. Stał w rogu sali, rozmawiając z kilkoma osobami. Wyglądał inaczej, bardziej dojrzały, ale wciąż miał ten sam błysk w oku, który pamiętałam. Moje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się wspomnienia.
Nie zauważył mnie od razu, co dało mi chwilę na zebranie myśli. Czy naprawdę chciałam z nim rozmawiać? Czy powinnam podejść, czy lepiej trzymać się na dystans? Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam zaryzykować. Ruszyłam w jego stronę, starając się nie wyglądać na zbyt zdenerwowaną.
– Andrzej? – powiedziałam, kiedy byłam już wystarczająco blisko.
Odwrócił się i jego oczy rozświetliły się, kiedy mnie zobaczył.
– Monika! – wykrzyknął z uśmiechem. – Nie wierzę, że to ty!
Objął mnie, a ja poczułam, jak wszystkie dawne uczucia wracają z całą mocą.
– Jak się masz? – zapytałam, starając się utrzymać rozmowę na lekkim poziomie.
– Dobrze, bardzo dobrze. A ty? Co u ciebie?
Rozmowa zaczęła się niewinnie. Opowiadaliśmy sobie o naszych życiach, o tym, co się zmieniło. Andrzej mówił o swojej firmie, o Magdzie, swojej żonie, i o dzieciach. Ja opowiadałam o Ani, o pracy i o tym, jak radzę sobie jako samotna matka.
Było miło, aż za bardzo. Czułam, jak zaczynam się angażować emocjonalnie, mimo że obiecałam sobie, że tego nie zrobię.
– Pamiętasz, jak chodziliśmy na spacery po parku? – zapytałam nagle, wspominając jedno z naszych ulubionych miejsc.
Andrzej uśmiechnął się nostalgicznie.
– Oczywiście, że pamiętam. To były piękne czasy.
Nagle zauważyłam, że jego spojrzenie zmienia się. Patrzył na mnie inaczej, bardziej intensywnie. Czyżby czuł to samo, co ja?
– Może byśmy kiedyś... – zaczął, ale nie dokończył. W jego oczach widziałam, że waha się, czy kontynuować.
Moje serce biło jak szalone. Wiedziałam, że to nie jest właściwe. On miał rodzinę, a ja nie chciałam komplikować sobie życia. Ale czy mogłam zignorować te emocje?
– Nie wiem, czy to dobry pomysł – powiedziałam cicho, patrząc na jego twarz.
– Wiem, wiem... – odparł, a w jego głosie słychać było zmaganie z własnymi myślami. – Po prostu... miło mi cię widzieć. Tyle lat minęło.
– Tak, dużo się zmieniło – przyznałam, starając się nie dać ponieść emocjom. – Ale nie wszystko.
– Masz rację – odpowiedział, a jego uśmiech był ciepły, niemalże melancholijny. – Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.
W tym momencie podeszła do nas Kasia, przerywając naszą rozmowę.
– Monika! Andrzej! Jak dobrze was widzieć! – zawołała, obejmując nas oboje.
– Kasia! – wykrzyknęłam z uśmiechem, ciesząc się, że mogę oderwać się od tej intensywnej rozmowy. – Jak się masz?
Rozmawialiśmy we trójkę przez chwilę, śmiejąc się i wspominając stare czasy. Andrzej w końcu musiał odejść, by porozmawiać z innymi znajomymi, a ja zostałam z Kasią, czując, że potrzebuję chwili wytchnienia.
– Co się dzieje? – zapytała Kasia, zauważając moją zmieszanie. – Wyglądasz, jakbyś widziała ducha.
– To Andrzej – westchnęłam, patrząc na nią bezradnie. – Spotkanie z nim wywołało we mnie masę wspomnień. I... nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, żeby znów się angażować.
Kasia uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
– Wszyscy mamy swoje demony. Ale może to jest szansa, żeby zamknąć pewne rozdziały i ruszyć dalej? Nie musisz niczego przyspieszać. Po prostu ciesz się chwilą.
Jej słowa dodały mi otuchy. Może miała rację. Może nie musiałam od razu podejmować decyzji. Może mogłam po prostu cieszyć się tym wieczorem i zobaczyć, co przyniesie przyszłość.
Rozmowa płynęła swobodnie, jakbyśmy nigdy nie mieli tych lat przerwy
Minęły dwa tygodnie od zjazdu. Wciąż myślałam o tamtym wieczorze i rozmowie z Andrzejem. Nasze spotkanie wywołało lawinę wspomnień i emocji, które trudno było mi teraz zignorować. Andrzej odezwał się do mnie kilka dni po zjeździe, wysyłając wiadomość na Facebooku.
– Cześć Monika. To było naprawdę miłe spotkanie. Może byśmy kiedyś wyskoczyli na kawę i pogadali na spokojnie? – napisał.
Odpisałam po chwili namysłu.
– Cześć Andrzej. Też się cieszę, że się spotkaliśmy. Jasne, możemy się umówić na kawę. Kiedy ci pasuje?
Umówiliśmy się na następny piątek. Spotkaliśmy się w małej, przytulnej kawiarni, która była jednym z naszych ulubionych miejsc, gdy byliśmy młodsi.
– Monika! – zawołał Andrzej, kiedy tylko mnie zobaczył. Jego uśmiech był ciepły i szczery. – Jak się masz?
– Dobrze, dziękuję. A ty? – odpowiedziałam, starając się ukryć nerwy.
– W porządku. Życie toczy się dalej. – Andrzej wzruszył ramionami, a potem zamówił nam kawę.
Usiedliśmy przy stoliku w rogu, z dala od tłumu. Rozmowa płynęła swobodnie, jakbyśmy nigdy nie mieli tych lat przerwy. Opowiadaliśmy sobie o naszych codziennych troskach i radościach. Ale nad tym wszystkim wisiało coś niewypowiedzianego, coś, co oboje czuliśmy, ale nie mieliśmy odwagi poruszyć.
– Wiesz, zastanawiam się czasem, jakby to było, gdybyśmy nigdy się nie rozstali – powiedział nagle Andrzej, patrząc na mnie z powagą.
– Andrzej... – zaczęłam, ale przerwał mi.
– Wiem, to głupie. Jestem żonaty, mam rodzinę. Ale czasem... czasem czuję, że coś przegapiliśmy. Coś ważnego.
Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co powiedzieć. Czułam to samo, ale nie chciałam tego przyznać. Nie chciałam komplikować swojego życia, ani jego.
– Nie możemy wracać do przeszłości. Musimy żyć teraźniejszością. Masz żonę, dzieci... – próbowałam mu to wytłumaczyć.
– Wiem, masz rację – westchnął. – Ale to nie zmienia faktu, że czuję to, co czuję.
– Andrzej... – zaczęłam, czując jak łzy napływają mi do oczu. – Ja też czasem myślę o tym, co mogłoby być. Ale musimy być odpowiedzialni. Nie możemy niszczyć naszych obecnych żyć dla czegoś, co może nigdy nie będzie.
Andrzej patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, potem pokiwał głową.
– Masz rację. Przepraszam, nie powinienem był tego mówić. Po prostu... chciałem być szczery.
Milczeliśmy przez chwilę, popijając kawę. Czułam, że to spotkanie było dla nas obojga trudne, ale potrzebne. Potrzebowaliśmy zamknąć ten rozdział, żeby móc iść dalej.
– Nie chcę komplikować twojego życia.
– A ja nie chcę cię stracić całkowicie – wyszeptał w emocjach. – Chciałbym, żebyśmy byli chociaż przyjaciółmi.
Patrzyłam na niego, zastanawiając się, czy to możliwe. Czy moglibyśmy być tylko przyjaciółmi, nie pozwalając, by przeszłość nas zniszczyła?
– Dobrze, spróbujmy. Ale musimy być ostrożni. Nie możemy pozwolić, żeby nasza przeszłość wpłynęła na nasze rodziny – zgodziłam się w końcu.
Andrzej uśmiechnął się smutno. Rozmowa toczyła się dalej, ale już wiedziałam, że to, co najważniejsze, zostało już powiedziane. Widywaliśmy się dość często. Czasem na kawie, czasem na drinku. Wychodzilismy razem do kina, a nawet do tego sentymentalnego parku z naszej młodości. Czulam, że coś między nami iskrzy, ale bariera w postaci jego rodziny była dla mnie nie do przekroczenia.
Andrzej pisał do mnie wieczorami, wspominał dawne czasy. Nie szczędził też uroczych słówek, czy tych na dobranoc, czy na powitanie. Niejednokrotnie go uspokajałam, ale w sumie, bardzo mi to schlebiało. Bo kto nie lubi byc adorowany?
Nasza relacja kwitła, zapowiadała się bardzo owocnie, az pewnego wieczoru sms od Andrzeja nie nadszedł. O poranku również cisza. Czułam, że cos wisi w powietrzu.
Zawsze będę miała na ciebie oko
Kilka dni później, Magda, żona Andrzeja, niespodziewanie mnie odwiedziła. Wyglądała na zmęczoną i zdeterminowaną.
– Musimy porozmawiać – powiedziała, wchodząc do mojego mieszkania.
Usiadłyśmy w salonie, a ja czułam, że to będzie trudna rozmowa.
– Wiem, że Andrzej jest dla ciebie ważny – zaczęła, patrząc mi prosto w oczy. – Ale on jest moim mężem, ojcem naszych dzieci. Nie chcę go stracić.
– Wiem to. Nigdy nie przekroczyłam granicy.
– Może ty nie, ale on tak. Widziałam wasze smsy. Wiem, że nie jesteś mu obojętna. Musisz to skończyć. Błagam. Nie wyobrażasz sobie, jaki to ból żyć u boku faceta, który wzdycha do innej. Wiem, że nigdy ci nie dorównam.
Magda wzięła głęboki oddech, próbując opanować emocje.
– Obiecuję. Nie chcę wchodzić między was. Ja i Andrzej to przeszłość.
Zamknęłam drzwi za Magdą, czując, że to koniec pewnego rozdziału w moim życiu. Wiedziałam, że muszę skupić się na Ani i na sobie. Musiałam znaleźć sposób, by znów poczuć się szczęśliwa, bez względu na przeszłość. Kilka godzin później, kiedy siedziałam z Anią w salonie, spojrzała na mnie z zatroskaniem.
– Mamo, wszystko w porządku? Wyglądasz na smutną – zapytała.
– Wszystko dobrze, kochanie. Po prostu muszę poukładać sobie pewne sprawy – odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć.
Ania przytuliła mnie mocno.
– Wiem, że jesteś silna, mamo. Poradzisz sobie z wszystkim.
Jej słowa dodały mi otuchy. Wiedziałam, że dla niej muszę być silna i odważna.
Monika, 40 lat