Reklama

Wstała i zaczęła się ubierać. Domyślałem się, że się wstydzi, bo poszła do łóżka z dopiero co poznanym facetem. Ale nie chciałem jej smucić. Bo to nic w porównaniu z problemami, które dopiero ją czekały. Tego szukasz? – roześmiałem się i wyciągnąłem ku niej dłoń z pończochą. Drgnęła, prawie podskoczyła, a ja zaśmiałem się jeszcze raz.

Reklama

– Było wspaniale – powiedziałem zupełnie szczerze. – Jesteś chyba najprzyjemniejszym wyzwaniem, jakie mnie ostatnio spotkało.

Zmarszczyła brwi, nie wiedząc za bardzo, czy przyjąć to jako komplement, czy raczej się obrazić. Wreszcie wzięła w niej górę wrodzona duma.

– I co, będziesz się teraz chwalił kumplom, że zaliczyłeś panią prezes? – spytała, wykrzywiając wargi.

– Chyba żartujesz! – zawołałem z oburzeniem. – Żadnemu kumplowi nigdy się z tego nie zwierzę!

– To był pierwszy i ostatni raz – oznajmiła.

– Oczywiście, twoja wola – zgodziłem się potulnie. – Chociaż chętnie bym… Przerwałem, bo potrząsnęła zdecydowanie głową. Bujne loki rozsypały się na wszystkie strony. Kurczę, naprawdę była bardzo atrakcyjna, chociaż już jakiś czas temu przekroczyła pięćdziesiątkę. Nie odezwaliśmy się już ani słowem, po prostu dokończyła się ubierać i wyszła. A ja przeszedłem do drugiego pokoju. Obrazy z kamer zamontowanych w rogach sypialni, nad lustrem i w lampie nad łóżkiem ukazywały teraz puste pomieszczenie. Wyłączyłem nagrywanie. Czekało mnie sporo pracy.

Zaplanowałem to

Wpadłem na nią niby przypadkiem w centrum handlowym. Wpadłem to właściwie określenie. Jej torebka poleciała na podłogę, a ja musiałem kobietę podtrzymać, żeby również tam nie wylądowała.

– Jak pan chodzi?! – obruszyła się, rozcierając ramię.

– Bardzo panią przepraszam! – zawołałem.

Czym prędzej podniosłem torebkę, podałem kobiecie i zrobiłem minę pod tytułem: „I cóż ja pocznę teraz, biedny miś?”. Miałem nadzieję, że da się trochę udobruchać. Na szczęście zareagowała pozytywnie.

– Cóż, jestem taka niepozorna, że trudno mnie zauważyć – burknęła, ale już wiedziałem, że jestem na dobrej drodze.

– Skądże! – zaprotestowałem gorąco. – Właśnie trudno nie zwrócić na panią uwagi!

Przeciągnąłem spojrzeniem od jej stóp w zgrabnych szpileczkach, przez smukłe łydki i krągłe biodra, po piersi i szyję aż ku twarzy. Tu zatrzymałem się na dłużej. W moim wzroku powinna wyczytać zachwyt. I wyczytała.

– Chciałbym to pani jakoś wynagrodzić – powiedziałem. – Czy pozwoli się pani zaprosić na kawę?

Zmarszczyła brwi, przyjrzała mi się uważnie.

– Hmm… Mogłabym zacząć podejrzewać, że zaaranżował pan tę sytuację.

I słusznie by podejrzewała. Bo chodziłem za nią już jakiś czas, szukając odpowiedniej okazji. Ale oczywiście zaprzeczyłem. Za wcześnie było na szczerość.

– Ja?! Ależ skąd! Po prostu się zamyśliłem.

To była przyjemna praca

Puściłem nagranie od początku i zacząłem je przewijać, żeby dojść do najważniejszych rzeczy. Zatrzymałem w chwili, kiedy stanęliśmy naprzeciwko siebie i po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Skopiowałem kilka kadrów i wrzuciłem do osobnego folderu, żeby później wybrać najlepsze ujęcie. Film poszedł dalej, oglądałem go na ekranie podzielonym na sześć części.

Kiedyś czułem się bardzo dziwnie, patrząc na materiał, w którym sam odgrywałem jedną z głównych ról. Ale potem przywykłem, a poza tym miałem wrażenie, że to nie mnie dotyczy. No i musiałem się skupiać na wychwytywaniu i montowaniu jak najlepszych i najbardziej pieprznych ujęć, na których widać wyraźnie twarz partnerki. O to przecież chodziło, to było najistotniejsze. I bardzo pracochłonne.

Cóż, zawsze miałem talent do uwodzenia kobiet. Niektórzy już się rodzą z takim magnetyzmem. Oczywiście nie każda ulegała mi tak od razu, czasem musiałem włożyć w to więcej pracy, ale nieodmiennie umiałem dopiąć swego. Uśmiechnąłem się na myśl o tym, jak uwodziłem Matyldę. Twarda z niej była sztuka. Ale to wyzwanie – jak to określiłem trochę nieopatrznie przy niej – okazało się warte zachodu. Nader często zdarzało mi się ciągnąć do mojego udającego sypialnię tajnego atelier kobiety, które niekoniecznie mnie zachwycały. Jednak taką drogę życiową sobie obrałem, nie powinienem się skarżyć.

Matylda trochę się opierała

Matylda z trudem dała się wreszcie namówić na tę kawę. Poszliśmy do restauracyjki w centrum. Było tu równie drogo jak wszędzie w tym kompleksie. Tak zwani zwykli ludzie o przeciętnych dochodach rzadko tutaj zaglądali. Jednak mój fundusz reprezentacyjny nie należał do skromnych, więc nie musiałem się przejmować.

– Płacę za siebie! – zastrzegła.

– Jak pani chce – westchnąłem. – Ale miałem nadzieję, że chociaż tak pani wynagrodzę to niefortunne zdarzenie. A może właśnie fortunne? Bo w przeciwnym razie bym pani nie poznał.

Pokręciła zdecydowanie głową. Z takimi kobietami się nie dyskutuje. Przyglądała mi się uważnie, a ja odpowiadałem wzrokiem pełnym zachwytu.

– Jeśli się pani nie obrazi, to pozwolę sobie zauważyć, że dawno nie spotkałem tak pięknej kobiety.

Komplement był może niezbyt wysokich lotów, ale uprzejmy, bez nachalności i robił wrażenie na paniach. Zauważyłem, że zbyt wyszukane frazy budziły raczej zażenowanie, szczególnie inteligentniejszych kobiet.

– Proszę nie przesadzać. W samym tym centrum można spotkać wiele atrakcyjniejszych pań – odparła.

– Jakoś nie zauważyłem – powiedziałem z uśmiechem. A potem poszedłem na całość. – Zresztą, słusznie pani przypuszczała, że sprowokowałem ten mały wypadek…

Nie ryzykowałem zbyt wiele. Skoro oboje siedzieliśmy już przy kawie, skoro zaczynaliśmy się poznawać, takie wyznanie nie powinno spowodować, że ona nagle wstanie i wyjdzie. I nie spowodowało. Natomiast umówienie się na następne popołudnie kosztowało mnie sporo zachodu.

Nie miałem wyrzutów sumienia

Pracowałem nad nagraniem cały dzień. Sześć kaw i trzy koniaki. Sporo było do obrobienia. Oczywiście nie zgrywałem całego realnego czasu, jaki spędziliśmy na miłosnych igraszkach – jako się rzekło, wybierałem najlepsze fragmenty. Ale biorąc pod uwagę montaż ujęć z różnych kamer, zajmowało to mnóstwo czasu. No i musiałem zamazywać swoją twarz. Jeśli film gdzieś by wypłynął, musiałem pozostać anonimowy. Nie miałem ochoty odganiać się od jakiegoś rozwścieczonego męża, gdyby sprawa się sypnęła i taki by mnie później rozpoznał. A Matylda była mężatką. Nie wiem, co naopowiadała ślubnemu. Może, że wypadło jej jakieś ważne spotkanie na mieście. Zresztą, co mnie to obchodziło?

Skończyłem, rozparłem się w fotelu i przymknąłem oczy. Najpierw pracowita noc, teraz pracowity dzień. Najwyższa pora, by porządnie odpocząć. Ale musiałem załatwić coś jeszcze. Poszedłem do kuchni po komórkę. Zawsze na czas pracy wyłączam smartfona i zostawiam go w innym pomieszczeniu, żeby mnie nie kusiło sprawdzać, czy ktoś się do mnie odzywał. To zbyt mocno dekoncentruje, a ja jestem przecież profesjonalistą.

– Materiał gotowy – zameldowałem zleceniodawcy.

– Doskonale – odpowiedział zadowolony. – Poszło sprawnie i bezboleśnie, sądząc z tempa akcji?

– Bolało dopiero będzie, ale panią prezes – zaśmiałem się. – Kiedy chce pan odebrać film i zdjęcia?

– Jeszcze dzisiaj. Chcę tej pani jak najszybciej zaprezentować pamiątkę z waszego uroczego spotkania. O dwudziestej drugiej, tam gdzie zawsze? Może być?

– Jasne – zgodziłem się. – Do zobaczenia.

Reklama

Westchnąłem i zacząłem się zbierać. Do wyznaczonego czasu została ledwie godzina, nawet się nie zdrzemnę. Ale to nic. Po powrocie łyknę jeszcze trochę koniaku i w końcu położę się spać. A potem będę czekał na kolejne zadanie. Z czegoś trzeba przecież żyć.

Reklama
Reklama
Reklama