Reklama

Moje życie to nieustanne bieganie po lotniskach, konferencje i spotkania z klientami. Z jednej strony, ta praca daje mi pewną satysfakcję – możliwość poznawania nowych miejsc i ludzi, ale z drugiej... no właśnie. Moje małżeństwo na zewnątrz wydaje się idealne, ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Przez te wszystkie lata narosły między nami niedopowiedzenia, pretensje, które nigdy nie znalazły ujścia w szczerej rozmowie.

Reklama

Nie chcę, żeby to brzmiało jak usprawiedliwienie, ale w pracy znalazłem to, czego brakowało mi w domu. Koleżanka od początku dawała mi do zrozumienia, że jestem dla niej kimś więcej niż tylko współpracownikiem. Jej adoracja była jak balsam na moje zranione ego. Czasem czułem się, jakbym prowadził podwójne życie. Rutyna z żoną, a z drugiej szaleństwa z kochanką. Czy to było fair? Pewnie nie, ale wtedy o tym nie myślałem. W końcu każdy z nas szuka czegoś, co da mu poczucie bycia ważnym.

Jej dłoń znalazła się na moim udzie

To była jedna z tych nocy, które zaczynają się niewinnie, a kończą się zupełnie inaczej, niż byśmy sobie życzyli. Byliśmy z Magdą na firmowym wyjeździe. Kolacja w hotelowej restauracji, kilka kieliszków wina i rozmowy, które z biegiem czasu stawały się coraz bardziej intymne.

– Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, że twoje życie mogłoby wyglądać inaczej? – Magda zapytała, bawiąc się szklanką.

Czasem myślę o tym, co by było, gdyby... – odpowiedziałem niepewnie, patrząc jej w oczy.

– Gdyby co? – dopytywała, przesuwając się bliżej.

Nie wiem, kiedy dokładnie straciłem głowę. Może to był moment, gdy jej dłoń znalazła się na moim udzie, a może, gdy poczułem zapach jej perfum, który zawrócił mi w głowie.

Obudziłem się obok niej w pokoju hotelowym. Ekscytacja mieszała się z poczuciem winy, które zaczęło we mnie kiełkować jak nieproszony gość.

– I co teraz? – spytała Magda, podpierając się na łokciu, jej twarz była blisko mojej.

– Nie wiem – odpowiedziałem szczerze, nie umiejąc nawet spojrzeć jej w oczy.

Wibracja telefonu wyrwała mnie z zamyślenia. Wiadomość od żony. Treść była krótka, ale wywołała u mnie niepokój: „Musimy porozmawiać”.

– Co się dzieje? – zapytała Magda, zauważając moją zmianę nastroju.

– To od Ani – wymamrotałem, czując, że znowu tracę grunt pod nogami.

Próbowałem się uśmiechnąć, ale Magda widziała, że nie jest dobrze. Zaczęła mówić coś o tym, że musimy to przemyśleć, zastanowić się nad tym, co dalej, ale jej słowa docierały do mnie jak przez mgłę. Myślami byłem już gdzie indziej. Czułem, że te dwa światy, które tak skrzętnie oddzielałem, zaczynają się zderzać w sposób, którego nie przewidziałem.

Serce waliło jak oszalałe

Schodząc do hotelowego lobby, myśli krążyły mi w głowie jak natrętne komary. Co takiego Anna mogła odkryć? Jakie „musimy porozmawiać”? Przecież wszystko było jak zawsze. Nigdy nie dawałem jej powodów do podejrzeń, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Gdy dotarłem na dół, prawie zderzyłem się z żoną, która stała przy recepcji. Moje serce zamarło. Co ona tu robi?

– Ania? – wyszeptałem, zaskoczony.

– Miło cię widzieć – odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem, ale jej oczy były zimne jak lód.

Próbowałem zachować spokój, ale w środku czułem, że sytuacja zaczyna się wymykać spod kontroli. Jej obecność tutaj była co najmniej nieoczekiwana.

– Co ty tu robisz? – zapytałem, starając się brzmieć na luzie.

– Przyjechałam się rozejrzeć. Jakże mogłabym przegapić tak wspaniałą okazję, by zobaczyć cię w akcji, kochanie? – jej głos ociekał sarkazmem.

Czułem, jak krew odpływa mi z twarzy. Ania nigdy nie była osobą, która by zrobiła coś takiego bez powodu. Czyżby wiedziała więcej, niż się spodziewałem?

– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytałem, czując, jak rośnie we mnie napięcie.

– Och, Paweł, nie bądź taki naiwny. Myślisz, że nic nie zauważyłam przez te wszystkie lata? Twoje delegacje, tajemnicze uśmieszki w wiadomościach? Może chciałam się po prostu przekonać na własne oczy – jej oczy przebijały mnie na wylot.

Wiedziałem, że sytuacja jest poważna, ale nie wiedziałem, jak z tego wybrnąć. W głowie miałem pustkę, a serce waliło jak oszalałe. Musiałem jakoś zareagować, znaleźć sposób, by zapanować nad tym chaosem.

– Kochanie, proszę... – zacząłem, ale ona uniosła rękę, przerywając mi.

– Nie, Paweł. Nie teraz. Może przy innej okazji – rzuciła, a jej słowa były jak lodowate ostrza.

Wiedziałem, że teraz nie uda mi się niczego wyjaśnić.

Poczułem, że robi mi się niedobrze

Wracając do pokoju hotelowego, czułem się, jakbym był w transie. Żona była tutaj, w tym samym hotelu, a ja nie miałem pojęcia, co się dzieje. Drzwi zamknęły się za mną z głuchym trzaskiem, a ja opadłem na łóżko, próbując zebrać myśli. Moje życie zaczynało przypominać jeden wielki labirynt, z którego nie potrafiłem znaleźć wyjścia.

Zastanawiałem się, jak długo Ania mogła coś podejrzewać. Czy były jakieś sygnały, które przeoczyłem? Zacząłem przypominać sobie różne sytuacje z przeszłości, które teraz nabierały nowego znaczenia. Jej nieobecne spojrzenia, dziwne pytania o delegacje, a może te chwilowe momenty milczenia, gdy wracałem do domu. Może nie chciałem tego widzieć, bo było to wygodniejsze.

Usłyszałem, jak Anna rozmawia przez telefon w korytarzu. Jej głos był przytłumiony, ale wyczuwałem w nim zdecydowanie.

– Tak, jestem tutaj. Wszystko idzie zgodnie z planem – usłyszałem fragment jej rozmowy, który przyprawił mnie o gęsią skórkę.

Plan? Jaki plan? Poczułem, że robi mi się niedobrze. Czy ona wszystko zaplanowała? Byłem naiwnym pionkiem w grze, której zasad nie znałem?

Musiałem podjąć decyzję. Czy przyznać się do wszystkiego i wziąć to na klatę, czy próbować dalej udawać, że nic się nie dzieje? Moje myśli biegały w kółko, a ja nie mogłem się skupić. Musiałem się dowiedzieć, co Anna wie i jak długo. To była moja jedyna szansa na przetrwanie w tej trudnej sytuacji.

Każde słowo wbijało mi się w serce jak igła

Kiedy ponownie znalazłem się twarzą w twarz z Anną, poczułem, jak rośnie we mnie determinacja, by poznać prawdę. Jej twarz była spokojna, wręcz nienaturalnie opanowana, co tylko pogłębiało moje poczucie niepokoju.

– Dlaczego tu przyjechałaś? Wyjaśnij mi, co się tu dzieje – powiedziałem stanowczo, starając się opanować drżenie w głosie.

– Oczywiście. Od dawna czekam na tę rozmowę – odpowiedziała z nutą ironii w głosie.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie, jakbyśmy byli na jakimś oficjalnym spotkaniu, a nie rozgrywali jedną z najważniejszych scen w naszym życiu.

– Jak długo o tym wiesz? – zapytałem bez ogródek, postanawiając, że nie ma sensu owijać w bawełnę.

Ania odchyliła się na krześle i przez chwilę milczała, jakby ważyła swoje słowa.

– Wystarczająco długo, by zrozumieć, co jest dla ciebie naprawdę ważne. Twoje delegacje, twoje... towarzystwo – mówiła spokojnie, a ja czułem, jak pod jej spojrzeniem kruszę się w środku.

– Dlaczego nic nie powiedziałaś wcześniej? – chciałem wiedzieć, dlaczego pozwoliła mi żyć w błogiej nieświadomości.

– Chciałam zobaczyć, jak daleko się posuniesz. I, nie ukrywam, ciekawiło mnie, czy sam się przyznasz, czy będziesz brnął w kłamstwa – jej głos był spokojny, ale każde słowo wbijało mi się w serce jak igła. – Poza tym chciałam usłyszeć wszystko od ciebie. Wiedziałam, że się wygadasz, po tym, jak usłyszysz moją wczorajszą rozmowę przez telefon.

Próbowałem coś powiedzieć, przeprosić, wyjaśnić, ale Ania uniosła rękę, dając mi do zrozumienia, że mam się nie odzywać.

– Ten wyjazd to była moja próba. Może to była moja zemsta, ale potrzebowałam wiedzieć, czy masz w sobie odrobinę honoru – jej słowa były jak wyrok, a ja czułem, jak cała moja obrona rozpada się w pył.

Jak wypłoszony zającem

Opuściłem hotel, czując się jak wypłoszony zając. Powietrze na zewnątrz było chłodne, a ja wędrowałem bez celu uliczkami miasta, próbując zebrać myśli. Zdradzony i poniżony – te słowa wracały jak bumerang. Moje życie zaczęło przypominać pasmo niekończących się błędów.

– Co poszło nie tak? – mruknąłem do siebie, mijając kolejną latarnię. Czy kiedykolwiek naprawdę próbowałem zrozumieć Annę? A może zbyt długo żyłem w iluzji, że mogę mieć wszystko, nie tracąc niczego? Zacząłem się zastanawiać, czy moje małżeństwo miało jeszcze jakikolwiek sens.

Kilka dni później umówiłem się z Magdą. Musiałem z nią porozmawiać, choć sam nie wiedziałem, czego od niej oczekuję.

– Cześć – Magda przywitała mnie z nutą niepewności w głosie, gdy usiadłem naprzeciwko niej.

– Musimy pogadać – zacząłem, czując, że słowa utykają mi w gardle.

– Co się stało? – spytała, przyglądając mi się z troską, ale ja nie potrafiłem wykrzesać z siebie nic więcej niż gorzki uśmiech.

– Moja żona wie o nas – powiedziałem w końcu. – O wszystkim.

Magda zamilkła, bawiąc się łyżeczką od kawy. Próbowała coś powiedzieć, ale w końcu tylko pokiwała głową.

– Co z tym teraz zrobimy? – spytała w końcu, a ja zdałem sobie sprawę, że nie znam odpowiedzi na to pytanie.

Rozmawialiśmy długo, próbując znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie. Na próżno.

Reklama

Paweł, 37 lat

Reklama
Reklama
Reklama