„W mikołajki zobaczyłam 2 kreski na teście ciążowym. Żałuję, bo nie wiem, komu zawdzięczam ten prezent”
„Delegacja zaczęła się zwyczajnie. Dwa dni w Poznaniu, konferencja marketingowa, prezentacje, rozmowy, warsztaty. Wieczorem zespół zaproponował, żeby wyjść na kolację. Wyszliśmy wszyscy, z głośnym śmiechem”.

Szósta rano, mikołajki. W mieszkaniu cicho, jeszcze nikt się nie obudził. Marek chrapie cicho obok, dzieci śpią w swoim pokoju, a ja siedzę w łazience, w zimnie, z gołymi stopami przyklejonymi do kafelków i patrzę na kawałek plastiku, który trzymam w dłoni. Dwie kreski.
Nie spodziewałam się
Jeszcze chwilę temu myślałam, że robię ten test tylko dla świętego spokoju, bo cykl się przesunął, bo coś mnie zakuło w piersiach, bo… no właśnie, bo. Przecież nie planowaliśmy kolejnego dziecka. Przecież ja jestem odpowiedzialna, rozsądna. Wtedy przypomniała mi się ta noc. Delegacja, Patryk, wino, hotelowy pokój, który miał być tylko miejscem do spania po trudnym dniu konferencji. Zacisnęłam zęby. To nie mogła być prawda. Przetarłam test chusteczką, jakby to mogło coś zmienić. Który z nich jest ojcem?
– Nikola? – dobiegł mnie cichy, zaspany głos Marka zza drzwi. – Co robisz?
– Nic… – odpowiedziałam i natychmiast zorientowałam się, jak beznadziejnie to zabrzmiało. Tonę, a on myśli, że stoję na brzegu.
– Wszystko okej?
– Tak. Już wychodzę.
Szybko schowałam test do szuflady. Ręce mi drżały. Nie miałam pojęcia, co dalej. Patrzyłam w lustro i miałam wrażenie, że to nie ja, że ta kobieta o zmęczonych oczach i drżącej dolnej wardze to ktoś zupełnie obcy.
Czułam się bezradna
Usiadłam na brzegu wanny i wbiłam wzrok w podłogę.
– Czy to się naprawdę dzieje? – wyszeptałam do siebie.
A potem w głowie pojawiło się pytanie, które jak haczyk zaczęło mnie rozdzierać od środka: „Co, jeśli to Patryk?”. Nie potrafiłam wyrzucić tej nocy z głowy. Przewijała się we wspomnieniach, jakby moje ciało i pamięć odmawiały współpracy i nie chciały pozwolić, żeby to zniknęło. To nie miało się wydarzyć. Nie planowałam tego, nie szukałam, po prostu w którymś momencie zrobiło się cicho, zbyt późno i blisko.
Delegacja zaczęła się zwyczajnie. Dwa dni w Poznaniu, konferencja marketingowa, prezentacje, rozmowy, warsztaty. Wieczorem zespół zaproponował, żeby wyjść na kolację. Wyszliśmy wszyscy, z głośnym śmiechem i kieliszkami w dłoniach, jakbyśmy przez chwilę chcieli zapomnieć o tym, że jutro znowu czeka nas praca.
Siedziałam naprzeciwko Patryka. Wysoki, pewny siebie, mówił szybko i z pasją. Nie mogłam się nie śmiać z jego uwag. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po kolacji reszta towarzystwa poszła do baru hotelowego, ja się zawahałam na korytarzu.
Zapomniałam się
Chciałam iść do pokoju, ale wtedy Patryk powiedział:
– Chcesz jeszcze chwilę pogadać? Mam wino.
Nie wiem, dlaczego się zgodziłam. Może chciałam przez chwilę znów poczuć, że ktoś na mnie patrzy inaczej. Pięć minut później siedzieliśmy już w jego pokoju. Nie pamiętam dokładnie, co było dalej, tylko tyle, że kiedy pocałował mnie pierwszy raz, nie odsunęłam się i że później, leżąc obok niego, miałam wrażenie, że odpływam. Nie w sensie romantycznym, po prostu czułam, że nie chcę wracać, nie chcę znów być tą wersją siebie, którą zostawiłam w domu. Rano wstałam pierwsza. Wzięłam szybki prysznic, nie patrząc mu w oczy. On też się nie narzucał.
– Nikogo nie krzywdzimy – powiedział cicho. – To tylko chwila.
Kiwnęłam głową i wyszłam. W drodze powrotnej do domu wpatrywałam się w swoje dłonie. Wiedziałam już wtedy, że zrobiłam coś, co zostanie ze mną na zawsze. To był błąd. Jeden, jedyny, ale teraz… siedziałam na kanapie, z dwoma kreskami w głowie i pytaniem, które wbijało się we mnie jak drzazga.
To był błąd
Marek zauważył to od razu.
– Nikola, co się z tobą dzieje? – zapytał, siadając naprzeciwko. – Cały ranek milczysz.
– Nic, po prostu źle spałam – odpowiedziałam i spuściłam wzrok.
Pokiwał głową, ale widziałam, że nie uwierzył. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Nie mogłam. W ciągu dnia robiłam wszystko mechanicznie. Ubrałam dzieci, pojechałam z nimi do przedszkola, wróciłam do pracy, odebrałam maile, ale myśli i tak krążyły tylko wokół jednego. Kiedy miałam przerwę, weszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie.
– Czy mogę mu to powiedzieć? – zapytałam samą siebie szeptem. – Czy to zniszczy wszystko?
Zadzwoniłam do Patryka. Nie mogłam dłużej chodzić z tym sama. Potrzebowałam spojrzeć mu w oczy, usłyszeć coś, co choć trochę rozjaśniłoby mi w głowie. Spotkaliśmy się na szybki lunch.
– Jestem w ciąży – powiedziałam w końcu, szybko, niemal jednym tchem. – Nie wiem, kto jest ojcem.
– Myślisz, że to moje? – spytał w końcu.
– Nie wiem. I nie wiem, co mam zrobić – odpowiedziałam, bez emocji, bez udawania. Nie przyszłam po czułe słówka.
Powiedziałam mu
Patryk przetarł twarz dłonią. Był blady, inaczej niż wtedy, gdy był pewny siebie i żartował, jakby cały świat był na jego komendę.
– Twój mąż wie?
– Nie – ucięłam.
– Czego ode mnie oczekujesz?
– Niczego, ale musiałeś wiedzieć, bo może za kilka miesięcy twoje życie się zmieni, albo nie. Tak, to był błąd. Nie chcę żadnych scen, żadnych rozmów, ale nie ukrywam się jak cień.
Nie odpowiedział. Patrzył na mnie, a potem po prostu wyszedł z restauracji bez słowa. Nie powinnam była się z nim spotykać, ale już to zrobiłam. Marek coraz częściej przyglądał mi się uważnie. Nie wiedział jeszcze, ale już coś czuł.
– Nikola – zaczął cicho pewnego wieczoru – ja wiem, że coś jest nie tak, ale dlaczego nie chcesz ze mną o tym porozmawiać?
– Bo sama nie wiem, co powiedzieć – odpowiedziałam, nie patrząc na niego.
W nocy nie spałam. Leżałam przy nim i słyszałam, jak spokojnie oddycha. Kiedyś był dla mnie domem. Teraz byłam gościem, który zapomniał, jak się mówi prawdę.
Zostawił mnie
Próbowałam przygotować Marka, ale każde moje podejście kończyło się ciszą albo płaczem. Aż w końcu któregoś wieczoru, kiedy znowu zignorowałam jego próbę rozmowy, Marek wstał od stołu i powiedział:
– Zdradziłaś mnie, prawda? Z kim? Powiedz mi z kim.
– To był błąd. Jeden błąd – wydusiłam.
– Jeden? A ja co mam z tym zrobić? – jego głos podniósł się o ton. – Myślisz, że da się to cofnąć?
– Nie wiem – wyszeptałam. – Nie wiem już nic.
– Zniszczyłaś wszystko.
Stał przez chwilę bez ruchu, jakby nie wiedział, co dalej. Potem wyszedł z pokoju, a ja osunęłam się na podłogę. Dwa dni później Marek spakował torbę, zabrał chłopców i wyszedł. Powiedział, że musi to przemyśleć, że nie wie, co dalej, że potrzebuje przestrzeni. Po prostu zamilkł i odszedł, zabierając ze sobą dwie pary dziecięcych butów, piżamy, ukochane maskotki i ciszę, jakiej w tym mieszkaniu nigdy wcześniej nie było.
Nikola, 36 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Dziadek przez 1 telefon od oszusta z Warszawy stracił dorobek życia. Pół miliona zapłacił za naiwność”
- „Poznaliśmy się w kościelnym chórze i płomień miłości zapłonął. Zataił, że ma żonę, ale i ja miałam swój brud za uszami”
- „Tak bardzo pragnęłam męża przyjaciółki, że gdy wyjeżdżała, udawałam jego żonę. Potem nie mogłam spojrzeć jej w oczy”