Reklama

Nigdy nie sądziłam, że coś takiego mogłoby się przydarzyć mnie. Że ja, Karolina, trzydziestodwulatka, która przecież zawsze była ostrożna w uczuciach, pozwolę sobie na tak szybkie zakochanie się. Ale Rafał... był inny. Od pierwszej chwili miał w sobie coś magnetycznego. Spokojny, elegancki, nieco zamknięty w sobie. Fascynował mnie tym, że niewiele o sobie mówił. Był jak tajemniczy pokój, do którego tylko ja miałam klucz.

Reklama

Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. On był świeżo po rozstaniu – tak przynajmniej mówił – a ja po kilku rozczarowaniach byłam ostrożna. Ale jego spojrzenie… Złapał mnie w locie, przy pierwszym spotkaniu. Uwierzyłam, że jest inny. Że nie skrzywdzi.

Ślub był piękny. Prosty, ale bardzo emocjonalny. Rafał wydawał się wzruszony. Jego dłonie drżały, gdy nakładał mi obrączkę. „Z tobą mogę wszystko” – szepnął mi do ucha po przysiędze. Uwiodło mnie to. Nie znałam jeszcze całej prawdy.

W podróż poślubną pojechaliśmy do Włoch. Rzym – romantyczny, ciepły, pachnący winem i bazylią. Chodziliśmy za rękę po wąskich uliczkach, piliśmy wino na tarasie z widokiem na Koloseum. A jednak... już wtedy czułam, że coś jest nie tak. Rafał, choć obecny, bywał nieobecny. Czasem patrzył w dal z tym dziwnym wyrazem twarzy. Jakby coś ukrywał. Jakby coś – albo ktoś – był tam, gdzie mnie nie dopuszczał.

Ten widok zniszczył wszystko

Wszystko wydarzyło się rano, czwartego dnia naszego pobytu. Rafał wziął szybki prysznic i zszedł na śniadanie, a ja – jak zwykle – szukałam ręczników, bo nasze zapasy zniknęły w tajemniczych okolicznościach. W końcu zeszłam do recepcji w szlafroku i z mokrymi włosami, nie spodziewając się niczego poza uprzejmym „buongiorno” i miłym uśmiechem.

W holu było pusto, cicho. Recepcjonistka rozmawiała z kimś przez telefon, więc poczekałam. I wtedy… zobaczyłam ich.

W ogromnym lustrze za filarem – jednym z tych ozdobnych, starych, z pozłacaną ramą – odbijała się scena, która wybiła mi oddech z płuc.

Rafał. Mój mąż. Stoi przy kolumnie, a przed nim kobieta. Brunetka, może pięć, dziesięć lat starsza ode mnie. Wysoka, elegancka. Ich twarze są bardzo blisko. I wtedy… Rafał ją całuje. Nie w policzek. Nie jak znajomą. Tylko tak, jak całuje się kobietę, której się pragnie.

Zamarłam. Spojrzałam jeszcze raz – oni już się rozchodzili, jakby nic się nie stało. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do pokoju.

– Gdzie byłaś tak długo? – zapytał Rafał z uśmiechem, gdy dołączyłam do niego w sali śniadaniowej. – Śniadanie stygnie.

– Widziałam cię. Całowałeś jakąś kobietę – wyrzuciłam z siebie, zanim zdążyłam pomyśleć.

– Co ty mówisz? – spojrzał na mnie jak na wariatkę. – Jaką kobietę? Karolina, chyba ci się coś przywidziało.

– Nie. Stałeś za filarem. Widziałam to w lustrze.

– To absurd. Nic takiego nie miało miejsca. Od pół godziny jestem tutaj na śniadaniu – rzucił chłodno. – Jesteś pewna, że wszystko z tobą w porządku?

Poczułam się jak idiotka. Ale nie… nie zwariowałam. Widziałam to. Wiedziałam, że kłamie.

To nie była tylko zdrada

Od tamtego ranka coś we mnie się zmieniło. Nie byłam już tą samą kobietą, która przyjechała z mężem i sercem wypełnionym miłością. Teraz obserwowałam Rafała. Analizowałam każdy jego gest, każde spojrzenie. Jego uśmiech wydawał się sztuczny, a dotyk obcy. Coś było nie tak – i ja to czułam całym ciałem.

Zaczęłam go śledzić. Nie w sposób oczywisty. Po prostu... wychodziłam, gdy wychodził on. Chodziłam za nim po hotelowych korytarzach, siadałam kilka stolików dalej w hotelowej kawiarni, patrzyłam, gdzie kieruje wzrok. Nie widziałam jej – tej brunetki – ale czułam, że gdzieś tu jest. Czułam jej obecność, jak się czuje burzę w powietrzu.

Wieczorem, gdy wróciliśmy z kolacji, nie wytrzymałam.

– Rafał, kim była ta kobieta z recepcji?

Zamarł. Patrzył na mnie przez długą chwilę, jakby próbował ocenić, ile wiem.

– Jak... jaka kobieta?

– Ta, z którą cię widziałam. Wiem, że coś ukrywasz. Dlaczego czuję, że jesteś z nią w zmowie?

– Karolina... – westchnął i położył ręce na stole. – To, co się z tobą dzieje, to jakaś paranoja. Przysięgam, że nie wiem, o czym mówisz. Przecież nie mogę cię przekonać do czegoś, czego nie zrobiłem.

Jego słowa były jak jad. Brzmiały racjonalnie. Ale spojrzenie – nie.

Czułam się jak idiotka. Jakby mnie zmanipulował. Zaczęłam wątpić w siebie, a potem... się rozgniewałam. Jak mogłam być tak ślepa? Uwierzyłam, że go znam, że mnie kocha. A on? On miał jakąś tajemnicę. I ja zamierzałam ją odkryć.

Prawda zwaliła mnie z nóg

Nie musiałam długo czekać. Dwa dni później, po obiedzie, zeszłam po książkę, którą zostawiłam przy leżaku nad basenem. Na schodach prowadzących na zaplecze usłyszałam znajomy głos. Zatrzymałam się. To był Rafał. I… tamta kobieta.

Ich głosy były stłumione, ale słyszałam wystarczająco.

Nie powinniśmy się tak spotykać – powiedziała ona. – To nie miało się wydarzyć. To wszystko... jest złe, niewłaściwe.

– Wiem – odpowiedział Rafał. – Ale to było silniejsze ode mnie.

Zamarłam. Wstrzymałam oddech. Serce tłukło mi się w piersi jak szalone.

A twoja żona? – zapytała kobieta z drwiną w głosie.

– Ona nic nie wie. Myśli, że wszystko jest w porządku. I nie musi wiedzieć.

W tym momencie straciłam panowanie nad sobą. Wpadłam na nich jak huragan.

A więc to prawda – powiedziałam drżącym głosem. – To z nią mnie zdradzasz?

Rafał odwrócił się gwałtownie. Kobieta pobladła.

– Karolina... to nie tak… – zaczął.

– To dokładnie tak, jak przecież widzę! Kim ona jest?

Kobieta spojrzała na mnie. Jej twarz była blada, ale spokojna.

– Nazywam się Marta – powiedziała cicho. – Jestem… żoną Rafała.

Zrobiło mi się słabo.

Byłą żoną – dodał szybko Rafał.

– Co?! Jakim cudem nie powiedziałeś mi, że twoja była żona pracuje w hotelu, do którego jedziemy w podróż poślubną?! – krzyknęłam.

To przypadek... ja nie wiedziałem... – Rafał plątał się jak uczniak przy tablicy.

– A pocałunek? Też był przypadkiem? – rzuciłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Nie odpowiedział. A jego milczenie było najgorsze.

Ona wcale nie żałowała

Spotkałyśmy się w hotelowej kawiarni. Marta siedziała już przy stoliku, z filiżanką kawy, jakby to była zwyczajna rozmowa przyjaciółek. Ja z trudem powstrzymywałam się od płaczu.

Po co się z nim spotkałaś? – zapytałam na wstępie, bez żadnych grzeczności.

– Nie ja go szukałam – odpowiedziała spokojnie. – To on pierwszy mnie wypatrzył. Kiedy zobaczył mnie na recepcji, oszalał. Powiedział, że musi porozmawiać. I potem… cóż, jakoś się to potoczyło.

– Czyli to był przypadek?

– Tak, ale... nie do końca. Rafał pisał do mnie jeszcze przed waszym ślubem.

Zamarłam.

– Co?

Utrzymywaliśmy kontakt. Rzadki, ale regularny. Nie mogliśmy się rozstać naprawdę. A potem nagle informuje mnie, że się żeni. Że to coś poważnego. Ale ja wiedziałam, że nie skończyliśmy tej historii.

Poczułam, jak serce mi pęka.

– Wiedziałeś, że jesteśmy w podróży poślubnej. Że przyjechaliśmy tu świętować naszą miłość. I co? Uznałaś, że to dobra okazja, żeby wszystko sobie przypomnieć?

Marta spojrzała na mnie z dziwnym współczuciem.

– Słuchaj, ja też go kochałam. Może nawet nadal kocham. Ale ty... ty jesteś tylko próbą ucieczki. On się nie zmienił. Będzie kłamał, zawsze. Nawet jeśli wczoraj przysięgał ci wierność, dziś już miał coś do ukrycia.

Nie odpowiedziałam. Wstałam, potrąciłam krzesło i wybiegłam z kawiarni.

Włóczyłam się po uliczkach Rzymu bez celu. Minęłam trzy kościoły, fontannę, kilku grajków. Ale nie widziałam nic. Mój świat się walił. Czy Rafał mnie kiedykolwiek kochał? Czy to wszystko było tylko dobrze zagranym przedstawieniem? Byłam idiotką. I miałam ochotę wrócić do Polski, już teraz, sama.

Nie mieściło mi się to w głowie

Wróciłam do pokoju późnym wieczorem. Rafał siedział na balkonie z kieliszkiem wina, jakby nic się nie wydarzyło. Jakbyśmy byli tylko trochę pokłóceni. Jakby nie zdradził mnie z własną byłą żoną kilka dni po ślubie. Odłożył kieliszek i poszedł za mną.

– Karolina, proszę, daj mi szansę. To był błąd. Jeden, głupi, emocjonalny błąd.

– Jeden błąd? – powtórzyłam zimno. – Rafał, ty nie tylko ją pocałowałeś. Ty mnie tu przywiozłeś. Zataiłeś, że tu pracuje. Pisałeś do niej przed ślubem. Oszukiwałeś mnie od początku.

– To... było skomplikowane – wyjąkał. – Marta to przeszłość, ja... ja byłem zdezorientowany. Nie wiedziałem, że ją spotkamy, przysięgam.

– Przypadek, tak? Cały ten hotel, ten wyjazd, wasze spotkanie – wszystko to był przypadek?

Milczał.

– Wiesz, co boli najbardziej? Że po wszystkim, po tym wszystkim, ty nadal stoisz tu i jakoś próbujesz z tego wybrnąć. Jakbyś wciąż był przekonany, że mnie okłamiesz i ci wybaczę.

– Karolina… – podszedł krok bliżej. – Kocham cię. To, co się stało, nic nie znaczyło.

Spojrzałam na niego i zobaczyłam zupełnie obcego człowieka.

– Nie poślubiłam człowieka, który wraca do byłej żony. Poślubiłam kłamcę – powiedziałam cicho. – I z kłamcą nie chcę być.

Spakowałam walizkę w ciszy. On stał i patrzył. Nie zatrzymał mnie. Wyszłam z hotelu o świcie. Sama.

Muszę wybaczyć sama sobie

Wróciłam do Polski kilka dni wcześniej, niż planowaliśmy. Sama. Siedząc w samolocie, patrzyłam przez okno na chmury, które wyglądały jak wata, i myślałam o tym, jak bardzo się myliłam. Jak łatwo dałam się nabrać. Miłość oślepia, mówią. Ale ja... ja chyba po prostu bardzo chciałam wierzyć, że jestem szczęśliwa. Że to wszystko ma sens.

Nie odezwałam się do Rafała ani razu od mojego powrotu. Próbował dzwonić. Pisał. Najpierw błagał, potem tłumaczył, potem milczał. Usunęłam jego numer. Usunęłam naszą historię z mediów społecznościowych. Z serca – jeszcze nie.

Jestem w żałobie. Nie po człowieku, który mnie zdradził. Po wyobrażeniu o nim. Po tej bajce, którą sobie ułożyłam w głowie. Po tym śnie, że ktoś mnie wreszcie pokocha na zawsze.

Ludzie pytają, co się stało. Mówię: „nie wyszło”. A przecież wszystko wyszło – na jaw. Wszystkie kłamstwa, manipulacje, zdrady.

Nie wiem, czy kiedyś jeszcze komuś zaufam. Czy będę potrafiła się zakochać. Na razie nie potrafię. Na razie budzę się i przypominam sobie, że jestem sama – i że lepiej być samą, niż okłamywaną.

Czasem, gdy zamykam oczy, widzę tamto lustro. Stare, z pozłacaną ramą. I jego – mojego męża – z twarzą przyklejoną do twarzy innej kobiety. W lustrze zobaczyłam prawdę. I nie mogę jej już wymazać.

Karolina, 32 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama