„W pracy miałam sadzić petunie, ale wolałam zajmować się szefem. Liczyłam, że coś z tego wykiełkuje”
„Jego obecność była niemal namacalna, choć nigdy się do mnie nie odezwał. Zastanawiałam się, kim jest ten mężczyzna i dlaczego tak bardzo mnie intryguje. Może to tajemnicza aura miejsca, a może te petunie, które tak pięknie pachną po zmroku, przyciągały mnie do tej posiadłości? Wiedziałam jedno – chciałam bliżej poznać Aleksandra.”.

- Redakcja
Praca w ogrodzie Aleksandra stała się dla mnie czymś więcej niż tylko źródłem zarobku. Była moją ucieczką od codzienności, a petunie, które pielęgnowałam, stały się niemal moimi powiernikami. Każdego dnia, gdy porządkowałam donice i rabaty, czułam na sobie wzrok tajemniczego właściciela posiadłości, który obserwował mnie z okna.
Jego obecność była niemal namacalna, choć nigdy się do mnie nie odezwał. Czułam, że za tym milczeniem kryje się coś więcej niż tylko zwykła ciekawość. Zastanawiałam się, kim jest ten mężczyzna i dlaczego tak bardzo mnie intryguje. Może to tajemnicza aura miejsca, a może te petunie, które tak pięknie pachną po zmroku, przyciągały mnie do tej posiadłości? Wiedziałam jedno – chciałam bliżej poznać Aleksandra.
Moja ciekawość rosła
Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, Aleksander zaprosił mnie do środka swojego domu. Zaskoczenie mieszało się z ciekawością. Weszłam do przestronnych, ale surowo urządzonych wnętrz, które emanowały chłodem i elegancją. W salonie, przy kominku, usiedliśmy naprzeciwko siebie, a cisza była niemal namacalna.
– Dziękuję, że zgodziłaś się przyjść – powiedział, przerywając milczenie. Jego głos był niski, pełen tajemniczego tonu.
– Nie spodziewałam się zaproszenia – odpowiedziałam szczerze, próbując ukryć zdenerwowanie.
Aleksander spojrzał na mnie uważnie, jakby próbował odczytać coś z mojej twarzy.
– Petunie, którymi się opiekujesz... były ulubionymi kwiatami Ewy.
To jedno zdanie zawisło w powietrzu, a ja poczułam, że zżera mnie ciekawość. Chciałam się dowiedzieć, kim była Ewa i jaki miała wpływ na tego mężczyznę. Nie rozwijał tematu, a ja uszanowałam jego milczenie, choć miałam mnóstwo pytań. Mimo wszystko czułam, że Aleksander coś przede mną ukrywa, a jego tajemnica zaczynała mnie fascynować coraz bardziej.
Dom był pełen tajemnic
Zaczęłam spędzać coraz więcej czasu w posiadłości Aleksandra. Czasem nawet tam nocowałam, żeby nie tracić czasu na dojazdy. Spotykaliśmy się przy herbacie, czasem w milczeniu siedzieliśmy przy kominku, a czasem prowadziliśmy długie rozmowy o ogrodnictwie. Aleksander powoli się otwierał, ale wciąż unikał rozmów o przeszłości, jakby obawiał się wspomnień, które mogłyby wypłynąć na powierzchnię.
Pewnego popołudnia, gdy przechadzałam się po domu, natknęłam się na zamknięte drzwi. Czułam, że skrywają jakąś tajemnicę i po cichu weszłam do środka. W szafie natknęłam się na ubrania kobiety, jakby wciąż czekały na swoją właścicielkę. Zauważyłam też, że w powietrzu unosi się delikatny zapach perfum. Te wszystkie drobiazgi sprawiały, że czułam się jakby wśród cieni, które wciąż żyły w tym domu.
Nocą, gdy przemierzałam korytarze, zatrzymałam się przy zamkniętych drzwiach i usłyszałam cichy szept, jakby echo dawno zapomnianych słów. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ten dom skrywa wiele tajemnic, które prędzej czy później muszą ujrzeć światło dzienne.
On wciąż żył przeszłością
Nie mogłam dłużej żyć w niepewności. Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy przy kominku, zdecydowałam się zadać pytanie, które od dawna mnie nurtowało.
– Kim była Ewa? – zapytałam, starając się, aby mój głos był spokojny.
Wzrok Aleksandra zatrzymał się na ogniu, a w jego oczach zobaczyłam cień bólu.
– Ewa była moją żoną – powiedział cicho. – Była wszystkim, co miałem.
– Ale... – zaczęłam, czując, że muszę wiedzieć więcej. – Dlaczego jej obecność wciąż jest tak silna w tym domu?
Aleksander westchnął ciężko, a w jego głosie słychać było tęsknotę.
– Życie bez niej jest puste. Kiedy odeszła, nie byłem w stanie się z tym pogodzić. Zachowałem wszystko tak, jakby miała wrócić.
Zrozumiałam wtedy, że Aleksander wciąż żyje w świecie wspomnień. Próbowałam zrozumieć jego ból, ale jednocześnie zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będzie w stanie się z nimi rozstać i otworzyć na nowe uczucie. Wiedziałam, że teraz muszę podjąć decyzję, czy chcę walczyć z duchami przeszłości, czy też pogodzić się z tym, że to się nigdy nie zmieni.
Miłość silniejsza niż śmierć
Tego wieczoru nie mogłam spać. Myśli kłębiły się w mojej głowie, a ja czułam się jak w potrzasku. Wstałam i zaczęłam przechadzać się po cichym domu. Jego korytarze były jak labirynt, pełen wspomnień i cieni przeszłości. Nieświadomie trafiłam po raz kolejny pod drzwi do zamkniętego pokoju i znów je otworzyłam.
Sypialnia Ewy była jak kapsuła czasu, wypełniona wspomnieniami i osobistymi rzeczami, jakby właścicielka miała zaraz wrócić. Tym razem zauważyłam jednak coś nowego. Na biurku leżał list. Z drżeniem w sercu sięgnęłam po niego i przeczytałam. Był adresowany do Ewy, napisany ręką Aleksandra. W liście opisywał, jak bardzo za nią tęskni, jak nie potrafi bez niej żyć.
Zrozumiałam, że Aleksander nie tylko nie potrafił zapomnieć, ale wręcz pielęgnował swoją żałobę, jakby Ewa wciąż była żywa. W tej chwili uświadomiłam sobie, że walczę z czymś, czego nie mogę pokonać – z miłością, która była silniejsza niż śmierć. Musiałam zmierzyć się z prawdą, że Aleksander nigdy nie będzie gotowy, by pozwolić tej przeszłości odejść.
Nie chciałam żyć w jej cieniu
Następnego dnia zdecydowałam się poruszyć ten temat. Czekałam na moment, gdy będziemy sami w salonie. Serce biło mi mocno, ale wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać.
– Muszę cię o coś zapytać – zaczęłam niepewnie, starając się znaleźć odpowiednie słowa.
– Tak? Słucham cię – odpowiedział, choć widziałam, że jest zaniepokojony moim tonem.
– Dlaczego zaprosiłeś mnie do swojego domu, do swojego świata, skoro nie jesteś gotowy pożegnać się z przeszłością? – zapytałam prosto z mostu.
Aleksander westchnął i spojrzał mi w oczy.
– Julia, czułem się samotny. Ty jesteś jak powiew świeżego powietrza w tym domu pełnym cieni. Ale... – jego głos się załamał – nie potrafię zapomnieć o Ewie. Nie jestem gotowy na nową miłość.
Zrozumiałam wtedy, że walka była przegrana od samego początku. Nie mogłam rywalizować z duchem przeszłości, z miłością, która nie miała końca. Wiedziałam, że muszę odejść, by znaleźć miejsce, gdzie moje uczucia będą odwzajemnione, gdzie nie będę żyć w cieniu innej kobiety.
Dużo mnie to nauczyło
Opuszczenie posiadłości Aleksandra było trudniejsze, niż się spodziewałam. Każdy krok oddalający mnie od domu pełnego petunii oznaczał zerwanie więzi, które zbudowałam w ciągu tych tygodni. Ostatni raz spojrzałam na taras i ogród, teraz w pełni rozkwitu. Petunie, które tak pieczołowicie pielęgnowałam, były symbolem piękna i bólu jednocześnie.
Aleksander stał na progu, a ja widziałam, że jest rozdarty.
– Dziękuję. Za wszystko – powiedział cicho, a ja wiedziałam, że te słowa są szczere.
– Życzę ci, byś kiedyś znalazł spokój – odpowiedziałam, chociaż serce mi pękało. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę bramy, czując, jak łzy napływają mi do oczu.
Czułam, że opuszczam nie tylko miejsce, ale również część siebie, która chciała wierzyć, że miłość potrafi przezwyciężyć wszystko. Zostawiałam za sobą posiadłość pełną petunii, wspomnień i mroków przeszłości, których nie mogłam przegonić. Wiedziałam, że muszę ruszyć dalej, by znaleźć własne miejsce w świecie.
Czułam, że w końcu będę mogła zacząć od nowa, wolna od przeszłości, która nie była moja. Ale jedno było pewne – nigdy nie zapomnę tej historii, która nauczyła mnie, jak potężna potrafi być miłość.
Julia, 38 lat