„W sanatorium moja matka się zakochała. Facet młodszy o 20 lat był dla niej jak słodkie jabłko do schrupania”
„– Patryk jest cudowny. Poznaliśmy się na spacerze w parku sanatoryjnym. Zaczepił mnie, zagadaliśmy się i jakoś tak wyszło – mówiła z błyskiem w oku, którego dawno u niej nie widziałam. – Mamo, on mógłby być twoim synem! Masz ponad pięćdziesiąt lat, a on trzydzieści parę! – podniosłam głos”.

- Redakcja
Nie jestem sentymentalna. Życie nauczyło mnie trzymać się twardo faktów i nie bujać w obłokach. Pracuję jako graficzka, mam swoje mieszkanie w mieście i raczej nie liczę na nikogo poza sobą. Z mamą łączy mnie dziwna relacja – pełna troski, ale i wzajemnych pretensji. Od lat wiedziałam, że jest samotna, więc kiedy pojechała do sanatorium, żeby „odpocząć psychicznie”, nie spodziewałam się cudów. A jednak wróciła całkowicie odmieniona. Wysiadła z taksówki z uśmiechem i jednym zdaniem, które zmroziło mi krew: „Zakochałam się, Magda. Naprawdę”.
Moja matka straciła rozum
– Mamo, czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, co ty mówisz? – spytałam, gdy usiadłyśmy w kuchni. Krystyna, promienna i rozgadana, stawiała przede mną talerz z ciastem.
– Oczywiście, że tak. Patryk jest cudowny. Poznaliśmy się na spacerze w parku sanatoryjnym. Zaczepił mnie, zagadaliśmy się i… jakoś tak wyszło – mówiła z błyskiem w oku, którego dawno u niej nie widziałam.
– „Jakoś tak”? Mamo, on mógłby być twoim synem! Masz ponad pięćdziesiąt lat, a on trzydzieści parę! – podniosłam głos.
Krystyna nie zareagowała złością, tylko spokojem, który mnie jeszcze bardziej irytował.
– Wiek to tylko liczba. Wiesz, jak dawno nikt nie sprawił, że czułam się potrzebna, piękna, ważna? Patryk daje mi to wszystko.
– Potrzebna? A nie przyszło ci do głowy, że on właśnie tego szuka – kobiety, która go utrzyma? – rzuciłam ostro.
Mama zacisnęła usta.
– Zawsze byłaś taka oschła, Magda. Twój ojciec odszedł i nigdy nie potrafił mi dać wsparcia, którego potrzebowałam. Ty teraz robisz dokładnie to samo.
– Nie mieszaj ojca do tego! – warknęłam. – On odszedł, bo miał inną, a ty wiecznie się za niego wstydziłaś.
Zapadła ciężka cisza. Patrzyłyśmy na siebie jak dwie przeciwniczki na ringu.
– Nie pozwolę, żebyś zniszczyła mi szansę na szczęście – powiedziała w końcu mama cicho, ale stanowczo. – Chcemy razem zamieszkać.
– Co?! – poderwałam się z krzesła. – Znasz go od kilku tygodni, a już planujesz wspólne życie?
– Tak. I nie potrzebuję twojej zgody.
Poczułam, jak serce bije mi w skroniach. Wiedziałam, że coś w tej historii nie gra. I byłam pewna, że prędzej czy później wyjdzie na jaw.
Nie był niewinnym adoratorem
Kilka dni później wracałam z pracy, gdy zauważyłam znajomą sylwetkę stojącą przed kawiarnią w centrum. Patryk. Widziałam go już wcześniej, ale tylko raz, przelotnie.Ale to był on. Opierał się nonszalancko o barierkę i śmiał do telefonu. Ten śmiech… coś mi w nim nie pasowało. Podszedł do niego wysoki facet, klepnął go po plecach i obaj weszli do środka. Ruszyłam za nimi bez zastanowienia. Zatrzymałam się w progu i udawałam, że przeglądam menu. Słyszałam ich rozmowę.
– No i co, znowu ci się udało? – parsknął tamten.
– Stary, ta kobieta jest wniebowzięta. Myśli, że złapała Pana Boga za nogi – odpowiedział Patryk z drwiną w głosie. – A ja? Cóż, trzeba umieć korzystać z okazji.
Teraz skojarzyłam, że znałam go z widzenia już wcześniej, zanim moja matka straciła rozum. Miałam ochotę podejść i rzucić mu w twarz najgorsze oskarżenia, ale powstrzymałam się. Poczekałam, aż wyjdzie do toalety. Wtedy przydybałam go przy wejściu.
– Pamiętasz mnie? – spytałam, patrząc mu prosto w oczy.
Na moment zbladł, lecz szybko założył maskę obojętności.
– A powinienem?
– Bywałeś na imprezach u Moniki, mojej znajomej. Dobrze ci szło uwodzenie dziewczyn. Jedną z nich zostawiłeś z długami – rzuciłam bez ogródek.
Patryk uśmiechnął się krzywo.
– Dużo się zmieniło od tamtego czasu. A ty, Magda, chyba lubisz grzebać w cudzej przeszłości.
– Moja matka nie jest „cudzą przeszłością”. – Ściszyłam głos, żeby nie zwrócić uwagi ludzi wokół. – Lepiej, żebyś nie próbował jej skrzywdzić.
Spojrzał na mnie wyzywająco, jakby testował, ile jestem w stanie znieść.
– A jeśli właśnie tego chcę? – szepnął, po czym odszedł, zostawiając mnie z lodowatym uczuciem w żołądku.
Wiedziałam już jedno, że Patryk nie był niewinnym adoratorem. I nie zamierzałam odpuścić.
Grał na jej emocjach i portfelu
Postanowiłam odwiedzić mamę bez zapowiedzi. Miałam nadzieję, że zastanę ją samą i spokojnie porozmawiam, ale gdy stanęłam pod drzwiami, usłyszałam głosy. Zatrzymałam się, instynktownie cofając dłoń znad dzwonka.
– Patryku, proszę cię, nie teraz – mówiła mama zdenerwowanym tonem. – Magda musi się najpierw oswoić z naszym związkiem.
– Ale przecież ustaliliśmy, że pomożesz mi spłacić dług – odpowiedział on z wyraźną irytacją. – To tylko kwestia czasu, aż będziemy razem. Nie mów jej jeszcze o pieniądzach.
Poczułam, jak kolana robią się miękkie. Dług? O czym oni do cholery rozmawiali?
Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
– Nie trzeba nic ukrywać, już wszystko słyszałam – oznajmiłam lodowatym głosem.
Mama zerwała się z krzesła.
– Magda, kochanie, to nie tak, jak myślisz…
– A jak niby jest? – przerwałam ostro. – On cię wykorzystuje, a ty ślepo w to brniesz!
Patryk uniósł brwi, udając oburzonego.
– Naprawdę myślisz, że jestem jakimś naciągaczem? To obraźliwe.
– Nie „myślę”. Wiem – odpowiedziałam. – Znasz Monikę, moją dawną koleżankę? To właśnie ją zostawiłeś z kredytem, po tym jak zniknąłeś.
Mama spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a potem na niego.
– Patryk… to prawda?
Zachował kamienną twarz, ale jego milczenie mówiło wszystko.
– Mamo, błagam cię, otwórz oczy! – niemal krzyknęłam. – On gra na twoich emocjach i portfelu.
Krystyna zasłoniła twarz dłońmi, a Patryk odwrócił wzrok. Wiedziałam, że pierwszy raz zobaczyła rysę na jego perfekcyjnej masce.
Mama była w totalnej rozsypce
Kiedy następnego dnia zadzwoniłam do mamy, nie odebrała. Odezwała się dopiero wieczorem, prosząc, żebym dała jej spokój. Wiedziałam, że nie zostawię jej samej z tym wszystkim, więc poszłam do ciotki Wandy. Ciocia otworzyła mi drzwi i westchnęła ciężko.
– Magda, twoja mama jest w rozsypce. Cały dzień płacze – powiedziała, wpuszczając mnie do środka. – Ja próbuję coś do niej mówić, ale… zobacz sama.
Krystyna siedziała w fotelu z czerwonymi oczami i roztrzęsionymi dłońmi.
– Wszyscy się mylicie – powtarzała. – On nie jest taki. Wierzę mu. Może popełnił jakieś błędy, ale każdy zasługuje na drugą szansę.
– Krysiu, opamiętaj się – ciotka Wanda mówiła ostrym, ale troskliwym tonem. – Jesteś dorosłą kobietą, masz córkę, wnuczki znajomych, rodzinę. Nie możesz wpakować się w bagno przez chłopaka, który karmi cię bajkami.
– Ale on mnie kocha! – wybuchnęła mama. – Powiedział, że nigdy do nikogo tak nie czuł. Jak mogę odrzucić coś takiego? Całe życie czekałam na takie słowa.
Patrzyłam na nią i nie poznawałam. Ta sama kobieta, która całe lata radziła sobie po rozwodzie, walczyła o dom, pracowała na dwa etaty, by mnie wychować – teraz brzmiała jak zagubiona nastolatka.
– Mamo – zaczęłam delikatniej – miłość nie polega na ukrywaniu długów i oszustwach. On cię wykorzysta.
Krystyna spuściła głowę i wyszeptała:
– Może wolę wierzyć w kłamstwo niż wrócić do pustki.
Wanda przytuliła ją mocno, a ja poczułam mieszankę gniewu i litości. Wiedziałam, że to nie koniec.
Kipiałam z bezsilności
Niedługo potem spotkałam Patryka przypadkiem na ulicy. Wyszedł od jubilera z małą torebką w ręce. Uśmiechał się, jakby właśnie wygrał los na loterii. Nie wytrzymałam i od razu podeszłam.
– Myślisz, że dalej możesz wodzić wszystkich za nos? – rzuciłam bez powitania.
Odwrócił się spokojnie, jakby czekał na tę chwilę.
– O, Magda. Zawsze taka bojowa. Może powinnaś odpuścić i pozwolić swojej matce być szczęśliwą?
– Szczęśliwą? Z kimś, kto żyje z kłamstw? – spojrzałam mu prosto w oczy. – Ona nie będzie twoją ofiarą, oświadczam ci!
Patryk parsknął śmiechem.
– Wiesz, co w niej piękne? Lubi być potrzebna. A ja umiem to wykorzystać. Zawsze znajdą się kobiety, które chcą wierzyć, że ratują kogoś zagubionego.
Zrobiłam krok do przodu, miałam ochotę go walnąć. Już uniosłam rękę, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Wiedziałam, że tylko by się tym karmił.
– Odejdziesz od niej – powiedziałam twardo. – Albo sam, albo ja sprawię, że twoje wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw szybciej, niż się spodziewasz.
Przysunął się bliżej, nachylając się do mojego ucha.
– Spróbuj, Magda. Twoja matka i tak mnie wybierze. Ty jesteś tylko oschłą i zimną córką, która nie potrafi jej dać tego, co ja.
Te słowa zabolały bardziej niż myślałam. Widziałam, że czuje się zwycięzcą, a ja byłam rozdarta między gniewem a litością wobec własnej matki. Patryk odszedł z tym swoim kpiącym uśmiechem. Patrzyłam za nim, mając świadomość, że prawdziwa walka dopiero się zacznie.
Nie miałam w sobie siły
Minęły trzy tygodnie, odkąd ostatni raz widziałam Patryka. Mama nie odzywała się do mnie, choć wiedziałam, że próbowała – miałam kilkanaście nieodebranych połączeń i kilka krótkich wiadomości. Nie miałam w sobie siły, żeby do niej oddzwonić. Bałam się, że znowu usłyszę, jak go broni. Pewnego wieczoru telefon zawibrował. Wiadomość od niej: „Nie mam już nikogo poza tobą”. Czytałam te słowa raz po raz, czując, jak coś ściska mnie w środku. Złość podpowiadała, żebym nie odpowiadała, żeby nauczyła się konsekwencji swoich wyborów. Ale w tle tego gniewu tliło się coś innego – współczucie. W końcu to moja matka. Kobieta, która kiedyś zasłaniała mnie przed światem, a dziś sama potrzebowała kogoś, kto ją obroni.
Usiadłam w fotelu i długo patrzyłam w ekran telefonu. Czy mogłam jeszcze zaufać komuś, kto tak rozpaczliwie pragnął miłości, że gotów był zamknąć oczy na wszystko? Nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że milczenie też było formą kary, a ja nie byłam pewna, czy chcę karać ją czy raczej siebie. W końcu zgasiłam lampkę i odłożyłam telefon na stolik. Nie odpisałam. Przynajmniej nie tej nocy. Zasnęłam z poczuciem, że nasza więź wisiała na cienkiej nitce – rozpięta gdzieś między moim gniewem a jej samotnością. I że odpowiedź na jej wiadomość będzie momentem, w którym zdecyduję, czy próbuję ocalić to, co zostało, czy pozwalam, by przeszłość całkiem nas podzieliła.
Magda, 28 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Syn ciągle pożyczał kasę i robił mnie w balona. Traktował mnie jak bankomat, ale to ja źle go wychowałem”
- „Po rozwodzie poderwałem sąsiadkę młodszą o 15 lat. Ludzie gadali, że to wstyd, a my tylko szukaliśmy szczęścia”
- „Matka sprzedała działkę po dziadku i nie dała nam złamanego grosza. Nie wierzy nam, że zajmiemy się nią na starość”