Reklama

Przez większość mojego dorosłego życia byłam pewna, że jestem szczęściarą. Że życie, które sobie ułożyłam z Michałem – moim mężem – jest dokładnie tym, o czym kiedyś marzyłam. Codzienność z nim była jak dobrze znany film: powtarzalna, ale bezpieczna. Michał miał już za sobą jedno małżeństwo. Karolina – jego była – w zasadzie nie pojawiała się w naszych rozmowach. Twierdził, że to był zamknięty rozdział.

– Zamknięty i pogrzebany – mawiał czasem z ironicznym półuśmiechem.

Wierzyłam mu. W końcu byłam tą „drugą szansą”, kobietą, z którą się ożenił, której przynosił kwiaty w rocznicę poznania, dla której zbudował dom z ogrodem na przedmieściach.

Tego dnia sprzątałam szafę w sypialni. Taką porządną reorganizację robiłam raz, góra dwa razy do roku. Michał był w pracy, miał wrócić późno, więc miałam sporo czasu. Zaczęłam od półek z ręcznikami, potem poukładałam swetry, wreszcie zabrałam się za górne partie szafy, gdzie trzymaliśmy walizki i stare pudła. Jedno z nich wyglądało inaczej niż reszta. Zakurzone, bez etykiety, wsunięte głęboko w róg. Musiałam sięgnąć po krzesło, żeby je wyciągnąć. Nie było ciężkie, ale nieco zniszczone.

Podeszłam z nim do łóżka i otworzyłam wieko. Na wierzchu leżały stare listy, niektóre przewiązane wstążką. Ręcznie zapisane kartki. Pod nimi zdjęcia – ślubne, wyraźnie profesjonalne, z ujęciami w parku, na tle białego samochodu. Michał ze swoją byłą, on w garniturze, ona w białej sukni. Śmiali się do obiektywu.

Nie spodziewałam się

Trzymał ją wtedy tak blisko, jakby nie istniał inny świat. Obok leżał zasuszony bukiet ślubny i pusty flakonik po perfumach, ale zapach był jeszcze wyczuwalny. Uniosłam go do nosa i przez chwilę miałam wrażenie, że coś we mnie zamarło.

Siedziałam tak przez dłuższą chwilę, trzymając w rękach zdjęcia i listy, jakbym próbowała zrozumieć, co właściwie patrzy na mnie z tych obrazków. Przecież to nie było nic nowego – wiedziałam, że Michał był żonaty. Ale dlaczego to wszystko trzymał? Po co schował to pudełko w naszej szafie? Dlaczego nigdy o tym nie wspomniał?

Nigdy nie pytałam, bo nie chciałam drążyć. Zawsze powtarzał, że jego przeszłość nie ma znaczenia, że liczy się tylko to, co jest teraz. Wzięłam do ręki telefon.

– O której będziesz? – zapytałam spokojnie.

– Zaraz wychodzę z pracy – odpowiedział bez cienia zaskoczenia. – Coś się stało?

– Nie, tylko pytam – rzuciłam, kończąc rozmowę. Nie chciałam wyjaśnień przez telefon. Chciałam spojrzeć mu w oczy, kiedy zapytam, kim naprawdę dla niego jest ta kobieta i dlaczego wciąż mieszka z nami, choć jej przecież miało już nie być.

Chciałam znać prawdę

Pudełko postawiłam na środku stołu, otwarte, zdjęcia ułożone na wierzchu. Nie robiłam z tego sceny, nie szukałam dramatyzmu. Po prostu usiadłam przy stole i czekałam, aż wróci. Wreszcie usłyszałam, jak klucz przekręca się w zamku, jak drzwi skrzypią, jak Michał wchodzi do przedpokoju. Wiedziałam, że zaraz wejdzie do kuchni. Zastanawiałam się, czy od razu zauważy pudełko, czy najpierw spojrzy na mnie. Zauważył od razu. Zatrzymał się w progu i przez dłuższą chwilę patrzył, jakby nie wiedział, czy to sen, czy jawa. Nie powiedział nic.

– Co to jest? – zapytałam wreszcie, spokojnie, ale twardo.

Usiadł naprzeciwko mnie, powoli, jakby każdy ruch ważył tonę. Nie podnosił wzroku. Wpatrywał się w swoje dłonie, w pierścionek na moim palcu.

– Znalazłam to w szafie, w naszym domu, wśród naszych rzeczy – dodałam po chwili ciszy.

– To nic nie znaczy – powiedział cicho.

– Naprawdę? Bo wygląda, jakby znaczyło bardzo dużo. Ślub, listy, bukiet, perfumy. Jakbyś chciał mieć ją tutaj, z nami. Jakbyś się bał zapomnieć.

Nie miałam złudzeń

Michał długo nie odpowiadał. W końcu podniósł wzrok. Był blady, w jego oczach nie było złości, ale coś, co trudno mi było znieść – litość. Jakby żałował, że musi mi to powiedzieć.

– Czasem o niej myślę – powiedział. – Śni mi się. Nie mogę przestać sprawdzać, co u niej. Wiem, że to chore, że nie powinienem. Ale to silniejsze ode mnie.

Patrzyłam na niego w osłupieniu. Z każdą kolejną jego frazą czułam, jakby powietrze w pokoju się kurczyło.

– Myślałam, że to przeszłość – powiedziałam cicho. – Myślałam, że jestem twoją teraźniejszością.

– Jesteś – odpowiedział zbyt szybko, zbyt mechanicznie. – Ale…

– Ale co? – przerwałam mu. – Ale ona była ważniejsza? Prawdziwsza? Kochałeś ją mocniej?

Nie odpowiedział. W jego milczeniu było wszystko i właśnie to milczenie bolało najbardziej. Wstałam od stołu, przeszłam kilka kroków, potem się zatrzymałam.

– Czy ty ją w ogóle przestałeś kochać? – zapytałam.

Michał spojrzał na mnie i bardzo powoli pokręcił głową.

Miałam dosyć

Zastanawiałam się, czy całe nasze małżeństwo było tylko próbą zapomnienia o niej. Czy byłam dla niego wyborem czy ratunkiem? Może próbował ułożyć sobie życie na nowo, a może po prostu chciał kogoś, kto pomoże mu nie myśleć o tamtym życiu? Może ja nigdy nie miałam szans?

Rano Michał siedział przy stole, jakby czekał, aż coś powiem. Przez dłuższy czas krzątałam się po kuchni, aż w końcu usiadłam naprzeciwko.

– Wiesz, jak się czuję? – zapytałam, spokojnie. – Jak cień. Jakbyś mnie widział, ale nie dostrzegał.

– Próbowałem się od niej uwolnić – powiedział cicho. – Z tobą jest dobrze, ale z nią było inaczej.

– To nie wystarczy – szepnęłam. – Nie wystarczy, że jest dobrze. Chciałabym być tą, którą się kocha. Tak po prostu, bez porównań, bez duchów w szafie.

Wstałam, sięgnęłam po swoje klucze i rzuciłam je na stół. Metaliczny dźwięk przeciął ciszę.

– Nie umiem tu zostać. Nie w tym układzie. Nie chcę być drugą w historii, której nie da się zapomnieć.

Michał nie zatrzymał mnie. Nie zapytał, dokąd idę i nie powiedział już ani słowa.

Aneta, 42 lata

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama