Reklama

Nigdy nie szukałam dowodów na niewierność męża. Nie jestem typem kobiety, która sprawdza cudze telefony czy maile. Uważam, że zaufanie jest fundamentem związku. Ufałam Michałowi. Wierzyłam, że jest w stosunku do mnie lojalny – tak jak ja jestem wobec niego. Jednak boleśnie przekonałam się o tym, że nie wolno mierzyć innych swoją miarą.

Reklama

Był mi wierny

Michał – zawsze poukładany i życzliwy. W takim człowieku się zakochałam i u boku takiego stanęłam na ślubnym kobiercu po dwóch latach znajomości. Nikt nie potrafił mnie rozśmieszyć tak jak on.

Czasami nie potrafiłam oprzeć się wrażeniu, że czyta w moich myślach jak jakaś wróżka, bo dokładnie wiedział, czego pragnę. Potrafiliśmy przegadać całą noc, a poważne tematy nie były nam obce. Koleżanki mówiły, że jestem wielką szczęściarą, że taki mężczyzna to w dzisiejszych czasach skarb. Uznałam, iż tak rzeczywiście jest i po prostu cieszyłam się z tego, co mam. Optymistycznie założyłam, że tak już będzie.

Czy sądziłam, że kiedykolwiek znajdę się w gronie zdradzonych żon? Oczywiście, że nie. Jak to w życiu bywa, miewaliśmy z Michałem lepsze i gorsze chwile. Niemniej zawsze udawało się zażegnać poważne kryzysy. Przyznam, że niejednokrotnie ustępowałam, pomimo że racja była ewidentnie po mojej stronie.

Do kwestii zdrady podchodziłam – i nadal zresztą podchodzę – w jasny sposób. Sporo rzeczy można wybaczyć, ale nie to. Wiem, że niektóre pary odbudowały się i umocniły w miłości po takim doświadczeniu, ale jest to szalenie indywidualna sprawa. W moich oczach zdrada skreśla wszystko. Michał od samego początku znał mój pogląd na ten temat.

Nie mogłam uwierzyć

Zaczęło się od drobnych zmian, bo to zwykle tak właśnie wygląda. Nadgodziny, coraz częstsze delegacje, wyciszanie telefonu i zabieranie go ze sobą wszędzie, nawet do toalety. Potajemne rozmowy urywane natychmiast, kiedy tylko pojawiałam się na horyzoncie. Większa troska o wygląd zewnętrzny i emocjonalny chłód.

Co z tego, że fizycznie mąż był w domu, skoro jego myśli krążyły gdzieś zupełnie indziej? Widziałam, co się dzieje, ale milczałam. Sama nie wiem dlaczego. I tak nie powiedziałby prawdy.

Któregoś wieczoru wyszła na jaw, ot tak po prostu. Śpieszył się pod prysznic i zapomniał telefonu. Zostawił go na komodzie. Był odblokowany. Coś mnie tknęło, żeby zajrzeć. Przeskrolowałam galerię i trafiłam na jej zdjęcia. Seksowna brunetka. Czerwone usta, olśniewający bielą uśmiech. Młodsza ode mnie o dobrą dekadę.

Na niektórych fotografiach była sama, na innych z Michałem. Przytuleni i rozmarzeni, dokładnie tak, jak my kiedyś. Poczułam ogromny ścisk w żołądku. Te zdjęcia nie zostawiały żadnych wątpliwości co tego, jaka relacja ich łączyła. Cała się trzęsłam – z przejęcia, złości, bezsilności. Jak mogłam być aż do tego stopnia ślepa?

Miał wytłumaczenie

Michał wyszedł z łazienki. Wpadł do salonu w ręczniku owiniętym wokół bioder, bo zapewne przypomniał sobie o telefonie.

– Co to jest? – zapytałam cichym, lecz chłodnym głosem.

Zbladł i wbił wzrok w podłogę. Niczemu nie zaprzeczył. Nie wciskał kitów typu „to nie jest tak, jak myślisz”. Trwaliśmy w milczeniu dłuższą chwilę, aż w końcu powiedział coś, czego do dziś nie potrafię wyrzucić z głowy.

– Gdybyś chociaż raz zapytała, czy jestem szczęśliwy, nie musiałbym szukać tego gdzie indziej.

Nie dość, że zdradził, to jeszcze chciał obarczyć mnie odpowiedzialnością za swój czyn. Niemniej ziarno wątpliwości zostało zasiane. Potrzebowałam wielu sesji terapeutycznych, żeby zrozumieć, że nie było w tym mojej winy i że zdrada świadczy wyłącznie o kimś, kto się jej dopuszcza.

To nie moment słabości, a świadoma decyzja. Romansował z tą kobietą od prawie roku. Spotykał się z nią, sypiali ze sobą, a potem, jak gdyby nigdy nic, wracał do domu i pytał, co na obiad.

Do końca życia nie zapomnę, jak czułam się tamtego wieczoru. Słabo mi się robiło od samego patrzenia na Michała. Zapowiedziałam, że rano ma już go nie być.

– Jak sobie życzysz – burknął.

Był bezlitosny

Był zły, ale nie dlatego, że podle postąpił, a z tego powodu, iż został nakryty na kłamstwach. Cały mój świat wywrócił się do góry nogami. Zastanawiałam się, co powiem dzieciom, bo przecież nie mogłam liczyć na to, że on z nimi porozmawia.

Po jego wyprowadzce miałam wrażenie, że mam ogromną dziurę w sercu. Byłam w kiepskim stanie, a nie mogłam rozlecieć się na kawałki. Nawet nie ze względu na siebie, lecz z uwagi na dzieci.

Michał zamieszkał ze swoją kochanką. Wrzucali zdjęcia na profile społecznościowe, opatrzone mnóstwem serduszek i opisów, od których aż mdliło. Po sprawie rozwodowej podszedł do mnie.

– Nareszcie mam przestrzeń i się nie duszę – powiedział.

Wzruszyłam tylko ramionami i odeszłam bez słowa, chociaż w środku się gotowałam.

Rok później, kiedy pozbierałam się do kupy i układałam swoje życie od nowa, zadzwonił. Błagał o drugą szansę, przepraszał i zapewniał, że popełnił wielki błąd, którego żałuje. Moja wyobraźnia zaczęła wtedy pracować na wysokich obrotach – i bardzo dobrze, bo byłam już niemal gotowa przyjąć go z powrotem.

Miał wyrzuty sumienia

Przypomniały mi się zdjęcia, które widziałam w jego telefonie – jak ją obejmuje i całuje. Wyobraziłam sobie, jak zdejmuje z niej ubranie, wyznaje miłość i kochają się do upadłego. Moje uczucia go nie obchodziły. Nie liczył się z nimi, a teraz mu się wydawało, że moje życie jest niczym sklep spożywczy – można tu wejść w dowolnej chwili. Przyznał, że kochanka oskubała go z kasy i na dokładkę zdradziła.

– Wiem już, w jakim byłaś wtedy położeniu – słysząc te słowa, miałam satysfakcję, że go to spotkało.

Nie było mowy o żadnej kolejnej szansie. Straciłam do niego zaufanie i nie odzyskałabym go, choćby cuda na kiju kręcił. Mam kilka znajomych, które doświadczyły czegoś podobnego.

Zastanawiamy się, czy facet musi stracić coś wartościowego, aby to docenić. Urodziłam dzieci Michałowi i pragnęłam zapewnić mu ciepły dom. W zamian poleciał na długie nogi i ładną buzię. Przekonał się, że gdzie indziej trawa nie jest bardziej zielona, lecz na mój trawnik nie ma wstępu.

Olga, 36 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama