Reklama

Od najmłodszych lat wiedziałam, że moje ubrania to wyraz mojej osobowości. Mam silne poczucie własnego stylu. Wybieram to, co noszę, kierując się intuicją i emocjami. Dzięki temu czuję się pewna siebie i autentyczna.

Reklama

Nie doceniał mnie

Święta zawsze były dla mnie czasem spokoju i radości. Uwielbiałam magię tego okresu: blask światełek, zapach choinki, dźwięki kolęd. W tym roku jednak, otwierając prezenty, poczułam coś zupełnie innego. Pod choinką znalazłam zestaw drogich kosmetyków i ubrań, które kompletnie nie pasowały do mojego stylu. Były eleganckie, wyrafinowane – zupełnie nie w moim guście.

– To na pewno dla mnie? – rzuciłam z sarkazmem, gdy rozpakowałam prezenty. Mój partner Michał siedział na kanapie, obserwując mnie z niepewnym uśmiechem.

– Myślałem, że mogłabyś spróbować czegoś nowego – odpowiedział.

Czy naprawdę myślał, że potrzebuję zmiany? To tylko mnie zirytowało. W mojej głowie zaczęły krążyć myśli, dlaczego Michał nie akceptuje mnie taką, jaka jestem. Przecież byłam sobą, a to powinno wystarczyć. Czy to jest moment, w którym nasz związek staje pod znakiem zapytania?

– Naprawdę nie chciałem cię urazić. Chciałem tylko, żebyś spróbowała czegoś innego – tłumaczył.

– Ale dlaczego muszę się zmieniać? Czy to, kim jestem, nie jest dla ciebie wystarczające? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.

– To nie tak… Po prostu myślałem, że… – Michał próbował znaleźć właściwe słowa, ale jego niezdecydowanie tylko bardziej mnie denerwowało.

– Że będę bardziej atrakcyjna, jeśli ubiorę się tak, jak sobie wymarzyłeś? – wylałam z siebie wszystkie emocje, które kumulowały się we mnie od dłuższego czasu.

Chciał mnie zmienić

– Czasami czuję, że wszyscy wokół oczekują od nas czegoś więcej – wyznał w końcu. – Wydaje mi się, że to, co myślą inni, naprawdę ma znaczenie.

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Czy naprawdę jesteśmy w miejscu, gdzie opinie innych są ważniejsze niż nasza miłość? Zrozumiałam, że Michał był rozdarty, ale to bolało.

– Michał – powiedziałam. – Nie mogę żyć w związku, w którym czuję, że nie jestem akceptowana. Czego tak naprawdę od siebie oczekujemy?

Michał westchnął ciężko, jakby ważył każde słowo, które miał zaraz wypowiedzieć. Wiedziałam, że to kluczowy moment dla naszego związku, że musimy być ze sobą absolutnie szczerzy.

– Chcę, żebyś była szczęśliwa – odpowiedział w końcu. – Ale czasem czuję, że… muszę coś innym udowodnić.

Ta odpowiedź, choć szczera, jeszcze bardziej skomplikowała sprawę. Co to znaczy, że musimy coś udowadniać? I komu?

Nie rozumiałam go

Po naszej rozmowie z Michałem czułam się zagubiona. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie byłam pewna, jak dotrzeć do sedna sprawy. Dwa dni później postanowiliśmy usiąść razem przy stole, by omówić nasze uczucia i oczekiwania, które zdawały się być rozbieżne.

– Czuję, że ciągle gdzieś gonię. Czymś, czego nawet nie rozumiem – zaczęłam, spoglądając na niego uważnie. – Czy mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego opinie innych ludzi są dla ciebie takie ważne?

Michał spuścił wzrok, chwilę milczał, jakby zbierał myśli. Jego milczenie tylko zwiększało napięcie, które wisiało nad naszym stołem.

– Moi rodzice zawsze mieli swoje wizje na temat tego, jak powinno wyglądać moje życie – zaczął z wahaniem. – Chcą, żebym miał partnerkę, która… pasuje do ich wyobrażeń. Elegancką, reprezentacyjną. To głupie, ale czasami czuję, że muszę sprostać tym ich oczekiwaniom, a nie własnym.

Usiadłam na krześle, próbując uporządkować to, co właśnie usłyszałam. Byłam zszokowana, że presja ze strony rodziny Michała była aż tak silna. Zrozumiałam, że walczy nie tylko ze swoimi oczekiwaniami, ale też z tymi narzuconymi przez innych.

Musiał im zaimponować

– Ale co z nami? Co z tym, czego my chcemy? – zapytałam, starając się zrozumieć, gdzie jestem w tej układance.

– Wiem, że to niesprawiedliwe wobec ciebie. I nie chcę, żebyś czuła się źle z powodu moich problemów. Ale czasami nie wiem, jak się z tego wyplątać – odpowiedział, patrząc na mnie z bólem w oczach.

Zrobiło mi się go żal, bo widziałam, że naprawdę zmaga się z tym ciężarem. Ale jednocześnie byłam wściekła. Nie mogłam uwierzyć, że nasza miłość była wystawiana na próbę przez opinie innych ludzi. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę mogę żyć w taki sposób – z presją, która jest zewnętrzna, a nie wewnętrzna.

– Michał, musimy ustalić, czego naprawdę chcemy. Dla nas, nie dla innych – powiedziałam, czując determinację, która wcześniej była tylko cieniem w moich myślach.

Nasza rozmowa była burzliwa i pełna emocji. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że musimy się zmierzyć z tym problemem, jeśli chcemy przetrwać jako para.

Po burzliwej rozmowie z Michałem potrzebowałam chwili wytchnienia, by zastanowić się nad naszym związkiem i tym, co powinnam dalej zrobić. Postanowiłam spotkać się z moją najlepszą przyjaciółką, Anią, której zawsze mogłam zaufać i która potrafiła spojrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy.

Było mi go szkoda

Opowiedziałam jej wszystko, od początku do końca. Słuchała uważnie, nie przerywając, co było jedną z jej najcenniejszych cech.

– Wiesz, czasem miłość to nie tylko uczucie, ale też kompromis i zrozumienie – powiedziała, kiedy skończyłam swoją opowieść. – Może Michał potrzebuje więcej czasu, by zrozumieć, że jego wartość nie zależy od tego, co myślą jego rodzice czy społeczeństwo.

Westchnęłam ciężko, mieszając łyżeczką swoją kawę. Słowa Ani były rozsądne, ale wciąż czułam niepokój.

– Ale czy to nie oznacza, że muszę zrezygnować z części siebie, żeby być z nim? – zapytałam, a ona spojrzała na mnie ze zrozumieniem.

– Nie. Kompromis to nie to samo, co poświęcenie. To szukanie wspólnego rozwiązania, gdzie oboje czujecie się komfortowo. Może powinnaś spróbować z nim jeszcze raz porozmawiać, ale tym razem nie tylko o waszych różnicach, ale też o tym, co was łączy – zasugerowała, dając mi nadzieję na to, że może jeszcze nie wszystko stracone.

Rozmowa z Anią pomogła mi spojrzeć na sytuację z innej strony. Zrozumiałam, że muszę porozmawiać z Michałem jeszcze raz, ale w bardziej konstruktywny sposób. Może nasza miłość była wystarczająco silna, by przezwyciężyć te trudności, ale oboje musieliśmy tego chcieć.

Reklama

Klaudia, 30 lat

Reklama
Reklama
Reklama