Reklama

Od zawsze wierzyłem, że wszystko mam pod kontrolą. Zresztą, zawsze mogłem liczyć na moją żonę, która zajmowała się finansami i wszystkimi sprawami domowymi. Nie musiałem się martwić o rachunki, o to, czy mamy wystarczająco pieniędzy na wszystko, co potrzebne. Aneta miała to w małym palcu. Tak przynajmniej myślałem. Może to właśnie przez tę ufność, nie zauważyłem drobnych znaków, które jasno wskazywały, że coś jest nie tak.

Reklama

To nie było normalne

Niedawno jednak coś we mnie zaczęło się budzić. Może to intuicja, a może po prostu zbyt wiele rzeczy zaczęło się nie zgadzać. Czułem się zaniepokojony, choć nie potrafiłem dokładnie określić dlaczego. W głowie kłębiły się myśli, które próbowałem ułożyć w całość, ale brakowało mi kilku ważnych kawałków. Wiedziałem, że muszę się dowiedzieć więcej.

– Czy moglibyśmy porozmawiać o naszych finansach? – zapytałem pewnego wieczoru, starając się utrzymać ton głosu możliwie neutralny.

Żona nawet nie oderwała wzroku od ekranu swojego laptopa, na którym, jak przypuszczałem, analizowała jakieś tabele.

Finanse to nie twoja sprawa – odpowiedziała krótko, jakby to było oczywiste.

Nie chciałem naciskać, ale coś we mnie pękło. To nie było normalne. Czy tak zachowuje się ktoś, kto nie ma nic do ukrycia? Nabrałem podejrzeń. Czułem, jak w mojej głowie rodzą się kolejne pytania.

– Ale dlaczego? Przecież to nasze wspólne pieniądze, chcę tylko wiedzieć, czy wszystko jest w porządku – kontynuowałem, starając się nie dać po sobie poznać narastającej frustracji.

– Wszystko jest w porządku – Aneta powiedziała, zamykając laptopa z pewnym rozdrażnieniem. – Po prostu mi zaufaj, dobrze?

Zawahałem się. Coś w jej głosie sprawiło, że nie chciałem drążyć tematu. Ale jednocześnie jej słowa brzmiały tak... niepokojąco. Jakby z jakiegoś powodu próbowała mnie od czegoś odciągnąć. Unikała rozmowy o pieniądzach jak ognia. Kiedy leżałem już w łóżku, myśli nie dawały mi spokoju. Czułem, że coś jest na rzeczy. Byliśmy małżeństwem, powinniśmy dzielić się wszystkim. Dlaczego więc teraz nagle się przede mną zamknęła? Zasnąłem dopiero wtedy, gdy zmęczenie wzięło górę nad pytaniami, na które nie znałem odpowiedzi.

Te słowa zabolały

– Naprawdę chciałbym wiedzieć, co się dzieje z naszymi pieniędzmi – zacząłem rozmowę następnego dnia, kiedy siedzieliśmy razem przy stole.

Aneta wzniosła oczy ku sufitowi, jakby próbowała powstrzymać się od jakiejś ciętej uwagi.

– Ile razy mam ci powtarzać? To nie jest coś, czym musisz się martwić. Zajmuję się tym, odkąd pamiętasz – odparła z wyraźną irytacją w głosie.

Próbowałem podejść do tematu inaczej, zadając pytania, które miałyby rozwiać moje wątpliwości.

– Rozumiem, ale ostatnio zauważyłem, że unikasz tego tematu. Czy coś się stało, o czym powinienem wiedzieć?

Aneta spojrzała na mnie z lodowatym spojrzeniem, które nie zwiastowało niczego dobrego.

– Nic się nie stało. Wszystko jest pod kontrolą. – Jej głos był nienaturalnie spokojny, jakby chciała uspokoić nie tylko mnie, ale przede wszystkim siebie.

Napięcie między nami rosło, atmosfera stawała się coraz bardziej napięta.

– Ale dlaczego nie możemy o tym porozmawiać? To nasze wspólne życie – nalegałem, a w moim głosie zaczęła brzmieć desperacja.

– Może dlatego, że ciągle próbujesz wszystko kontrolować? – Aneta odpowiedziała z wyrzutem. – Daj mi trochę przestrzeni, dobrze? Nie wszystko musi być pod twoim okiem.

Te słowa zabolały. Oczywiście, że chciałem wiedzieć, co się dzieje, ale czy naprawdę aż tak się narzucałem? Czułem, jak wewnętrzna frustracja wylewa się na zewnątrz, ale wiedziałem, że muszę to zostawić. Na razie.

Serce mi zamarło

Kilka dni później, przeszukując szufladę w poszukiwaniu paragonu, natrafiłem na plik dokumentów. Nie byłem pewien, dlaczego je wziąłem, ale coś mnie do nich przyciągało. Gdy zacząłem je przeglądać, zobaczyłem wyciągi bankowe. Aneta miała wspólne konto z jakimś Michałem i na nie przelewała nasze pieniądze. Serce zamarło mi w piersi. Każda kolejna kartka była jak kolejny cios. Jak to możliwe, że o niczym nie wiedziałem? Przez chwilę stałem sparaliżowany, nie mogąc złapać tchu. Wiedziałem, że muszę z nią porozmawiać, ale co miałem powiedzieć?

– Kochanie, masz chwilę? – powiedziałem, wchodząc do salonu z dokumentami w dłoni.

Spojrzała na mnie zaskoczona, ale w jej oczach dostrzegłem cień strachu. Wyczuła, że coś jest nie tak.

– Co się stało? – zapytała, próbując zachować spokój.

– Co to jest? – uniosłem wyciągi, drżącą ręką pokazując jej dowody.

Żona spochmurniała. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwał jej ciężki oddech.

– To... to nie tak – zaczęła, ale nie miałem ochoty na wymówki.

– Więc jak? Dlaczego masz wspólne konto z jakimś Michałem? – głos mi się załamał, nie mogłem już ukrywać emocji.

Czułem się, jakbym stanął nad przepaścią.

– Dobrze, przyznaję się.

Wyznanie żony było jak zimny prysznic, którego się nie spodziewałem.

Byłem zdruzgotany

Każde jej słowo wbijało się w moją świadomość jak nóż. Byłem zdruzgotany, a świat, który zbudowałem sobie w głowie, zaczął się rozpadać. Wszystkie myśli i emocje przetoczyły się przez moją głowę jak huragan, zostawiając po sobie tylko pustkę. Po kilku minutach, które wydawały się wiecznością, w końcu odzyskałem zdolność mówienia.

– Co to wszystko znaczy? – zapytałem cicho, próbując zrozumieć, co się tak naprawdę stało.

Zamilkła na chwilę, a potem spuściła wzrok. Widziałem, jak walczy z sobą, by wyznać mi prawdę.

To nie było łatwe... Od jakiegoś czasu planuję wspólną przyszłość z Michałem – wyznała, a ja poczułem, jakby pod moimi stopami zniknęła ziemia.

– Jak mogłaś? – wyrzuciłem z siebie z bólem, który przesiąkł każde moje słowo.

– To nie było tak, że planowałam to od początku. Po prostu... zaczęło się od przyjaźni. Potem stało się coś więcej – próbowała wyjaśnić, ale każde jej słowo było jak sól sypana na otwartą ranę.

– I dlatego nasze pieniądze... to wszystko... – próbowałem ogarnąć myślami ogrom zdrady.

Chciałam zabezpieczyć naszą przyszłość. Moją i Michała. – Jej słowa były bezwzględne.

Nie mogłem tego znieść. Czułem, że zaraz pęknę. Musiałem to wszystko przetrawić, zrozumieć, jak to się stało, że moje życie rozsypało w jednej chwili.

Emocje sięgnęły zenitu

Włóczyłem się bez celu po mieście, mijając ludzi i miejsca, które nagle stały się mi obce. Każdy krok był ciężki, jakby świat przytłaczał mnie swoim ciężarem. Zdecydowałem się na coś, co wydawało mi się nieuniknione. Musiałem spotkać się z Michałem. Musiałem zrozumieć, co nim kierowało, że postanowił zniszczyć moje życie. Znalezienie go nie było trudne, miałem wystarczająco informacji, by wiedzieć, gdzie go szukać.

Spotkaliśmy się w knajpie na obrzeżach miasta. Michał siedział przy stoliku, wydawał się zrelaksowany, a na jego twarzy malowała się pewność siebie, która jeszcze bardziej mnie irytowała.

– Chcę wiedzieć, dlaczego – zacząłem bez owijania w bawełnę. Moje emocje były jak wulkan, gotowy zaraz wybuchnąć.

Michał spojrzał na mnie z wyższością.

Czasem po prostu tak się dzieje. Ludzie się spotykają, odnajdują siebie nawzajem – powiedział spokojnie, jakby to było coś normalnego.

– Spotykają się? Przepraszam, ale z mojej perspektywy wygląda to na zdradę – powiedziałem z gorzkim uśmiechem.

Michał wzruszył ramionami, nie próbując nawet udawać, że go to dotyka.

Aneta była nieszczęśliwa. Może nie widziałeś tego, ale ja to dostrzegłem. Nasze plany... cóż, one się po prostu ułożyły – powiedział, jakby to wyjaśniało wszystko.

Jego bezczelność była niemal niewiarygodna. Miałem ochotę wstać i odejść, ale jakaś część mnie chciała usłyszeć więcej.

– I co teraz? Myślisz, że tak po prostu możesz przejąć moje życie? – zapytałem z nutą ironii w głosie.

To nigdy nie było twoje życie. Aneta i ja mamy wspólne plany i przyszłość. Wiem, że to trudne, ale musisz to zaakceptować – powiedział, kończąc rozmowę z wyraźną satysfakcją.

Wstałem, próbując ukryć gniew. Musiałem odejść, zanim sytuacja wymknęłaby się spod kontroli. Wiedziałem jedno – moje życie, jakim je znałem, dobiegło końca.

Reklama

Paweł, 41 lat

Reklama
Reklama
Reklama