Reklama

Nie mogłam dłużej czekać. Uznałam, że walentynkowa kolacja to będzie idealny moment. Olek siedział naprzeciwko mnie, spokojny, jak zawsze. W półmroku pokoju światło świec drżało na jego twarzy, wino w kieliszku odbijało ciepłe refleksy. Byliśmy tylko my – bez telefonów, bez stresu, bez jego pracy, która zawsze zabierała go za dużo. Idealny moment.

Reklama

Serce waliło mi jak szalone, ale nie ze strachu. Z ekscytacji. Przez całą kolację przyglądałam się jego twarzy, zastanawiając się, jak zareaguje. Czy się zaśmieje, czy wstanie i uniesie mnie w powietrze, czy po prostu złapie mnie za rękę i powie: „Kamila, będę najlepszym ojcem na świecie”. Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki oddech.

Nie wiedziałam o tym

– Olek… – zaczęłam, a on podniósł na mnie wzrok, rozluźniony i zadowolony. – Będziemy mieli dziecko.

To były sekundy. Jego uśmiech się nie powiększył. Nie rozbłysły mu oczy. Nie zapytał: „Naprawdę?”. Zamarł. A potem jego spojrzenie stało się zupełnie inne.

– Kamila – powiedział cicho, prawie bezgłośnie. – To niemożliwe.

Byłam w szoku

– Co? Jak to? – głos mi zadrżał.

Olek odłożył kieliszek na stół i odchylił się na krześle.

Nie mogę mieć dzieci.

To musiał być żart. Bezsensowny, okrutny żart. Nic z tego nie rozumiałam.

– Co ty mówisz? – zaśmiałam się nerwowo.

Nie uśmiechnął się.

– Kamila… – zaczął i przetarł twarz dłońmi. – Kilka lat temu miałem wypadek. Zostały mi pewne uszkodzenia… Lekarze powiedzieli, że nigdy nie będę ojcem.

Świat wokół mnie przestał istnieć. Nie. To nie mogła być prawda.

– Ale… – zaczęłam, ale moje myśli były rozsypane. – Ale może się mylili? Może coś się zmieniło? Może…

– Nie – przerwał mi stanowczo. – Robiłem badania rok temu. Wynik się nie zmienił. Kamila, to niemożliwe, żebym był ojcem tego dziecka.

Serce tłukło mi się w piersi, jakby chciało wyrwać się na zewnątrz.

– Więc kto nim jest? – zapytał nagle.

I wtedy mnie dopadło. Nie miałam już gdzie uciec.

Był na mnie wściekły

Poczułam, jak odpływa mi krew z twarzy.

– Olek… – wyszeptałam.

Spojrzał na mnie twardo. Nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób.

Powiedz mi prawdę.

Zacisnęłam dłonie w pięści.

– Ja… Nie wiem – zaczęłam, ale głos mi się załamał.

Nie mogłam się dłużej oszukiwać. To było jak domino. Jedno słowo, jeden gest, a wszystko się rozsypało.

– To był błąd – wyznałam, czując, jak słowa spalają mi gardło.

Olek nie powiedział nic.

– To było tylko raz, po naszej kłótni… – zaczęłam, a łzy już paliły mi oczy. – Kiedy się pokłóciliśmy o twoją pracę. Miałam wrażenie, że cię nie obchodzę, że jestem nieważna…

– Więc poszłaś do kogoś innego? – Olek podniósł głos, a ja aż się skuliłam.

– To było raz – dodałam szybko. – Jeden raz, przysięgam.

Spojrzał na mnie z odrazą.

– Z kim? – zapytał cicho.

Serce podeszło mi do gardła.

– Marek – wyszeptałam.

Nie odzywał się. Jego twarz była jak maska, tylko palce zaciskały się coraz mocniej na krawędzi stołu.

– Kamila – powiedział powoli. – Gdybyś nie zaszła w ciążę, powiedziałabyś mi kiedykolwiek?

Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. Nie musiałam odpowiadać. Olek już znał prawdę.

Olek wstał od stołu, niemal przewracając krzesło.

– Dokąd idziesz?! – Zerwałam się na równe nogi.

– Muszę wyjść – powiedział sucho.

– Olek, błagam cię, nie zostawiaj mnie! – chwyciłam go za rękę, ale wyrwał się jak poparzony.

Spojrzał na mnie, a w jego oczach nie było już nic.

Ja nie wiem, czy mogę z tym żyć – powiedział cicho i wyszedł.

Byłam załamana

Drżącymi rękami jeszcze tego samego wieczoru zapukałam do drzwi Marka. Otworzył po chwili, rozczochrany i zdziwiony.

– Kamila? Co ty tu…

– Jestem w ciąży – przerwałam mu.

Zamrugał.

– Co?

– Jestem w ciąży. To twoje dziecko.

Marek stał w miejscu, jakby wciąż nie przetworzył moich słów. A potem… zaśmiał się gorzko.

– Ty sobie chyba żartujesz.

Pokręciłam głową. Marek przeklął pod nosem i przeszedł się po pokoju.

– I co ja mam teraz zrobić? – spytał z irytacją.

Zacisnęłam pięści.

– Nic – powiedziałam. – Nie chcę od ciebie niczego.

– No to świetnie – mruknął. – Bo ja też nie chcę.

Jego słowa uderzyły mnie bardziej, niż się spodziewałam.

– Jeśli chcesz, możemy zrobić testy – dodał po chwili. – Ale nie licz, że nagle zacznę grać w tatusia.

Łzy cisnęły mi się do oczu.

– Wiesz co, Marek? Wal się.

Odwróciłam się i wyszłam, trzaskając drzwiami.

Będę samotną matką

Gdy wróciłam do domu, Olek już tam był.

– Byłaś u niego? – zapytał beznamiętnie.

Kiwnęłam głową.

– I?

Przełknęłam gulę w gardle.

– Powiedział, że nie chce mieć z tym nic wspólnego.

Olek westchnął.

– Kamila – powiedział cicho. – Ja też nie wiem, czy chcę.

Łzy popłynęły mi po policzkach.

– Ale ja cię kocham! – załkałam. – Możemy to naprawić…

Patrzył na mnie długo. A potem sięgnął po torbę, którą spakował.

– Ja już nie mogę – wyszeptał.

Drzwi zamknęły się cicho.

Osunęłam się na podłogę, obejmując swój brzuch.

Co ja teraz zrobię? – wyszeptałam w pustkę.

Reklama

Kamila, 28 lat

Reklama
Reklama
Reklama