„Wakacje last minute w Grecji były niespodzianką dla męża. Na miejscu okazało się, że on przygotował dla mnie większą”
„Hotel był piękny. Białe ściany porośnięte bugenwillą, basen z widokiem na morze, błękitne leżaki i odgłos cykad. Wysiadłam z taksówki zachwycona. Tomek – obojętny. Nawet nie spojrzał na widok, tylko od razu zapytał w recepcji o hasło do Wi-Fi”.

- Redakcja
Od dawna czułam się przezroczysta. Jak szkło. Jakby mnie w ogóle nie było. Rano kawa, potem praca, powrót, obiad, wiadomości, sen. Tomek nawet nie patrzył, kiedy do niego mówiłam. Zamiast spojrzenia – mruknięcie. Zamiast rozmowy – kiwnięcie głową. Czasem czułam, że szybciej porozumiałabym się z rośliną doniczkową.
A przecież kiedyś było inaczej. Przecież jeszcze kilka lat temu potrafił zaskoczyć mnie biletami na koncert albo długą wiadomością w środku dnia, że tęskni. Teraz był tylko jego telefon, służbowy laptop i milczenie. I jeszcze jedno – wieczna „zmęczony jestem, pogadamy jutro”. Zaczęłam się zastanawiać, czy to w ogóle jeszcze jest małżeństwo, czy raczej... wspólna logistyka. Moja przyjaciółka Magda miała inną teorię.
– Jedźcie gdzieś. Oderwijcie się. Zrób mu niespodziankę, nie pytaj, tylko zarezerwuj i tyle. Jak będziecie sami, bez tych laptopów, to może coś się ruszy – podsunęła, popijając wino na naszym babskim wieczorze.
– A jak się wkurzy, że postawiłam go przed faktem dokonanym?
– To będzie znaczyło, że już jest po wszystkim – wzruszyła ramionami.
I właśnie wtedy, z jednym kliknięciem, kupiłam bilety do Grecji. Last minute. Bez pytania.
Spontaniczne wakacje
– Kupiłam bilety do Grecji. Wylot jutro – powiedziałam podczas kolacji, jakby to było coś najnormalniejszego na świecie.
Tomek uniósł wzrok znad talerza, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ktoś siedzi z nim przy stole.
– Co?
– Last minute. Hotel przy samej plaży, śniadania i obiadokolacje. My. Tylko my. Trochę słońca, trochę luzu. Oddech.
Wziął łyk wody, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Jutro?
– Tak.
– A praca?
– Mamy urlopy zaległe. Napisałam do twojego szefa. Odpisał, że „wreszcie”.
– No dobra – powiedział w końcu, wzruszając ramionami.
Bez entuzjazmu. Bez jednego pytania. Bez uśmiechu. Na lotnisku nie było lepiej. Szliśmy w ciszy, każde ze swoim bagażem. Zatrzymałam się przy kawiarni.
– Chcesz coś? Kawę? Bułkę?
– Nie, wszystko jedno.
– Wszystko jedno? Tomek, naprawdę wszystko ci jedno?
Spojrzał na mnie z obojętnością.
– Przecież jadę, nie?
W samolocie siedział obok, ale bardziej obecny był telefon w jego dłoni niż ja. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam na niebo. „Może nie powinnam go stawiać przed faktem dokonanym?” – pomyślałam, czując znajome ukłucie w żołądku. – „Ale czy cokolwiek go jeszcze obchodzi?”.
Jeszcze bardziej samotna
Hotel był piękny. Białe ściany porośnięte bugenwillą, basen z widokiem na morze, błękitne leżaki i odgłos cykad. Wysiadłam z taksówki zachwycona. Tomek – obojętny. Nawet nie spojrzał na widok, tylko od razu zapytał w recepcji o hasło do Wi-Fi.
– Wzięliśmy pokój z balkonem – próbowałam się uśmiechnąć. – Widziałam zdjęcia, jest cudowny. Może wieczorem zjemy kolację przy świecach?
– Zobaczymy – mruknął, wpatrzony w ekran.
Wieczorem faktycznie poszliśmy na kolację, ale romantyzm umarł przy pierwszym drinku. Siedziałam naprzeciwko niego, ubrana w sukienkę, której nie miałam na sobie od lat. On w koszulce z firmowym logo i z tym cholernym telefonem w dłoni.
– Tomek, możesz na chwilę go odłożyć?
Podniósł wzrok, jakbym go zbudziła ze snu.
– Co?
– Pytam, czy możesz mnie posłuchać. Jesteśmy na wakacjach, a ty nawet nie patrzysz na mnie.
Westchnął.
– Przepraszam. Mam zaległe maile.
– Czy ja jeszcze w ogóle cię obchodzę? – zapytałam cicho. – Bo mam wrażenie, że przyjechałam tu z obcym facetem.
Nie odpowiedział. Wziął łyk wina i spojrzał w stronę morza. Łzy zaczęły mi napływać do oczu. Dlaczego czuję się tu bardziej samotna niż w domu? – pomyślałam, czując, jak serce mi się kurczy. – Przecież mieliśmy to naprawić….
To się nie dzieje naprawdę
Była już prawie północ, gdy nie mogłam dłużej znieść tej ciszy. Tomek znowu siedział na balkonie, z telefonem przy uchu. Gdy tylko usłyszałam jego głos, zamarłam za drzwiami.
– Nie wiem, kiedy wrócę… Nie, ona nic nie wie… Przecież mówiłem, że to tylko kilka dni... też tęsknię – szeptał, ściszonym głosem. – Po powrocie porozmawiamy. Obiecuję.
Serce zaczęło mi walić. W głowie pulsowała jedna myśl: „To nie dzieje się naprawdę”. Cofnęłam się po cichu, usiadłam na łóżku i patrzyłam w ciemność. Po chwili wszedł do pokoju, nawet nie zauważając, że mam łzy w oczach.
– Długo jeszcze będziesz gadał przez ten telefon? – zapytałam z pozornym spokojem.
– Musiałem coś ogarnąć. Praca.
– O tej godzinie? – patrzyłam mu prosto w oczy. – Kłamiesz, Tomek.
Zamarł.
– Słyszałam twoją rozmowę. Jak długo to trwa?
Milczał przez dłuższą chwilę, aż w końcu westchnął.
– Kilka miesięcy.
Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Pobiegłam na plażę. Łzy leciały z mych oczu same. Tam spotkałam Ninę – turystkę, którą poznałam dzień wcześniej. Usiadła obok, dała mi chusteczkę. Nie musiałam nic mówić.
Wracam sama
– Julia… Ja nie chciałem, żebyś się tak dowiedziała – powiedział cicho Tomek, gdy wróciłam do pokoju. – Miałem ci to powiedzieć po powrocie.
– Więc pozwoliłeś, żebym cię zabrała na wakacje, a potem jak gdyby nigdy nic chciałeś mi powiedzieć o zdradzie? – głos mi się łamał, ale nie płakałam. Już nie. Byłam zimna jak lód.
– Nie rozumiesz. Sam nie wiem, czego chcę. Zaczęło się niewinnie. Ona po prostu… była. Słuchała mnie. Patrzyła na mnie tak, jak ty kiedyś.
– Jak ja kiedyś? – parsknęłam. – A ty może patrzyłeś na mnie, jak kiedyś? Zapytałeś mnie chociaż raz, jak się czuję? Czy dobrze śpię? Czy mi nie brakuje czułości?
Milczał.
– Julia… – spróbował.
– Nie. Nie chcę twoich słów. Zdradzałeś mnie. Regularnie. Kłamałeś. A ja – idiotka – wierzyłam, że wspólne wakacje nas naprawią.
Usiadł ciężko na krześle, jakby nagle wszystko w nim opadło.
– To się samo popsuło, Julia. Praca, życie, wszystko. Nie szukałem niczego. To się po prostu wydarzyło.
– To nie „wydarzyło się”, Tomek. To się trwało. Miesiącami. A ja byłam obok. I nikt mi nawet nie powiedział, że gram w coś, czego już dawno nie ma.
Wstałam i zaczęłam pakować swoją walizkę.
– Co robisz?
– Jutro wracam. Sama. Ty sobie zostań i pomyśl, czego chcesz.
Nie zatrzymał mnie.
Rozdział 5
Rano przy śniadaniu siedziałam sama. Z kawą, której smaku nawet nie czułam. Tomek nie przyszedł. Może spał. Może nie miał odwagi. Recepcjonistka spojrzała na mnie współczująco, kiedy prosiłam o zmianę terminu powrotu.
– W razie czego możemy zabrać panią na lotnisko jeszcze dzisiaj – powiedziała cicho. – Mamy transfer o siedemnastej.
– Dziękuję.
Resztę dnia spędziłam sama na plaży, pod parasolem, z książką, której nie czytałam. Z głową pełną pytań, na które nie było odpowiedzi. Po południu usiadłam jeszcze raz z Niną. Przyniosła mi lemoniadę i po prostu była obok.
– Wygarnęłam mu wszystko – powiedziałam w końcu.
– I?
– Przyznał się, że ma romans od miesięcy.
Nina pokiwała głową.
– Może to właśnie był ten moment, kiedy miałaś zobaczyć wszystko bez filtrów.
– Tylko że ja nie wiem, co teraz, co będzie po powrocie – wyszeptałam.
– Daj sobie trochę czasu – powiedziała. – A potem…zdecyduj.
Pożegnałam Ninę, mocno ją przytulając. Wymieniłyśmy się numerami. Nie wiem, czy się jeszcze zobaczymy. Ale wtedy była mi potrzebna bardziej niż ktokolwiek inny. O siedemnastej wsiadłam do autobusu. Tomek nie wyszedł się pożegnać. I dobrze.
Julia, 29 lat
Czytaj także:
- „Wróciłam z wakacji na Kaszubach i poczułam zapach innej kobiety. Mąż nie pomyślał, by po zdradzie wymienić pościel”
- „Mąż myślał, że na wakacjach all inclusive wszystko jest w cenie. Nawet łóżkowe umizgi z panienkami”
- „Włoski kochanek umilił mi wakacje i zniknął. Ten romans kosztował mnie więcej niż złamane serce”