Reklama

Wszystko zaczęło się pewnego czerwcowego poranka. Siedziałem w biurze, patrząc przez panoramiczne okna na betonową dżunglę Warszawy. Pracowałem jako menedżer w dużej korporacji i byłem wyczerpany. Mój telefon wibrował na biurku, powiadomienia nie przestawały przychodzić. Każde jedno oznaczało kolejne zadania, kolejne problemy do rozwiązania.

Reklama

– Karol, mamy problem z projektem w Krakowie, musisz to ogarnąć – kolega z zespołu wszedł do mojego biura bez pukania.

– Dam radę – westchnąłem, chociaż w duchu czułem, że już dłużej nie pociągnę.

Przez ostatnie kilka miesięcy żyłem tylko pracą. Nawet weekendy spędzałem w biurze, a noce w hotelach, przemieszczając się między spotkaniami. Moje życie osobiste praktycznie nie istniało. Byłem bliski wypalenia zawodowego.

Kiedy kolega wyszedł, z determinacją sięgnąłem po laptopa i zacząłem przeglądać oferty wynajmu. Potrzebowałem przerwy, choćby krótkiego odpoczynku, żeby naładować baterie. Natrafiłem na zdjęcie malowniczego pensjonatu nad jeziorem na Mazurach. To miejsce wyglądało jak idealne schronienie od codziennego zgiełku. Bez namysłu zarezerwowałem pokój na dwa tygodnie. Od razu wypisałem wniosek o zaległy urlop.

Kilka dni później stałem już przed drewnianym pensjonatem. Przywitała mnie ciepła, wiejska atmosfera i zapach świeżo skoszonej trawy. Właścicielka, Magda, wyszła na spotkanie z uśmiechem. Była to kobieta około trzydziestki, o jasnych włosach i pogodnym spojrzeniu.

– Dzień dobry, pan Karol, tak? – zapytała, wyciągając dłoń.

– Tak, zgadza się. Miło mi panią poznać – odpowiedziałem, ściskając jej rękę.

– Magda. Mówmy sobie po imieniu.

To było idealne miejsce

– Dzień dobry, jak się spało? – Magda przywitała mnie z uśmiechem, kiedy zszedłem na śniadanie. Jej głos miał w sobie coś kojącego, coś, czego brakowało w moim zagonionym życiu.

– Świetnie, dziękuję. To miejsce ma w sobie coś magicznego – odpowiedziałem, siadając przy stole.

Magda podała mi talerz z jajecznicą i świeżymi warzywami.

– Wszystko tutaj smakuje lepiej – dodałem, biorąc pierwszy kęs.

Magda usiadła naprzeciwko mnie, z filiżanką kawy w dłoni.

– Cieszę się, że ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne, żeby goście czuli się jak w domu – powiedziała, patrząc na mnie z uwagą.

– To działa. Naprawdę, dawno nie czułem się tak zrelaksowany – przyznałem. – A ty? Jak to jest prowadzić pensjonat? – zapytałem, chcąc poznać ją bliżej.

Magda uśmiechnęła się, choć w jej oczach dostrzegłem cień smutku.

– To moja pasja, ale też duże wyzwanie. Szczególnie teraz, gdy czasy są trudne. Wiesz, kiedyś pandemia, teraz mniejsza liczba turystów – westchnęła.

– To musi być trudne. Ale robisz tu świetną robotę. To miejsce ma niesamowity klimat – próbowałem ją pocieszyć.

Magda spojrzała na mnie z wdzięcznością.

– Dziękuję. Takie słowa wiele dla mnie znaczą. Czasami czuję, że walczę z wiatrakami – powiedziała, a ja miałem ochotę wstać i ją przytulić. Coś w niej przyciągało mnie jak magnes.

Po śniadaniu Magda zaproponowała, żebyśmy poszli na spacer wzdłuż jeziora. Zgodziłem się bez wahania. Chciałem spędzać z nią jak najwięcej czasu. Podczas spaceru opowiadała mi o historii pensjonatu, o swojej rodzinie i o jej marzeniach. Słuchałem jej z fascynacją, czując, jak coraz bardziej mnie wciąga.

– A ty, Karol? Jakie masz marzenia? – zapytała nagle, patrząc mi prosto w oczy.

Zastanowiłem się chwilę.

Marzę o spokoju. O znalezieniu miejsca, gdzie mógłbym na chwilę zapomnieć o pracy i obowiązkach. Może to tutaj? – uśmiechnąłem się, a Magda odpowiedziała mi tym samym.

Ten dzień spędziliśmy razem, rozmawiając, śmiejąc się i ciesząc się prostymi chwilami. Czułem, że między nami rodzi się coś wyjątkowego. Coś, czego dawno nie czułem. Coś, czego bardzo potrzebowałem.

Miała poważne problemy

Nasze dni zaczęły wyglądać coraz bardziej podobnie, a zarazem coraz bardziej magicznie. Rankiem, po śniadaniu, Magda i ja wyruszaliśmy na długie spacery wokół jeziora. Potem zajmowała się pracą, a wieczorami siedzieliśmy na tarasie, patrząc na zachód słońca. Magda często opowiadała mi o swoim pensjonacie, który odziedziczyła po rodzicach.

Kocham to miejsce – powiedziała pewnego wieczoru. – Ale utrzymanie go jest trudne. Koszty rosną, a gości jest mniej niż kiedyś.

Patrzyłem na nią, zauważając smutek w jej oczach.

– Na pewno znajdzie się jakieś rozwiązanie. Pensjonat jest przepiękny, a ty robisz wspaniałą robotę – próbowałem ją pocieszyć.

Magda uśmiechnęła się, ale ten uśmiech nie sięgał jej oczu.

Spędzaliśmy razem coraz więcej czasu. Pływaliśmy w jeziorze, gotowaliśmy wspólnie kolacje, rozmawialiśmy do późna w nocy. Powoli czułem, jak nasze życie zaczyna się splatać. Magda unikała jednak rozmów o finansach, choć widziałem jej zatroskaną minę, gdy przeglądała rachunki.

Pewnego dnia, podczas spaceru, zatrzymała się nagle i spojrzała na mnie.

– Karol, muszę ci coś powiedzieć.

Serce zabiło mi mocniej.

– Co się stało? – zapytałem, patrząc na nią z niepokojem.

– Mam duże długi. Pensjonat jest w tarapatach finansowych. Staram się to ukrywać, ale... to jest trudniejsze, niż myślałam – wyznała, a jej głos drżał.

Patrzyłem na nią, czując mieszankę różnych emocji.

Sytuacja się pogarszała

Czas mijał, a ja coraz bardziej angażowałem się w życie pensjonatu. I nawet przedłużyłem pobyt. Czułem, że nasza relacja z Magdą nabiera głębi. Jednak zaczynałem dostrzegać pewne niepokojące sygnały. Pewnego ranka, kiedy wróciłem wcześniej z biegania, usłyszałem Magdę rozmawiającą przez telefon w kuchni. Jej głos był pełen napięcia.

– Wiem, że zalegam z płatnościami, ale proszę, dajcie mi jeszcze trochę czasu – mówiła cicho, a ja zatrzymałem się w drzwiach, nie chcąc jej przestraszyć.

– Magda? – wszedłem do kuchni, starając się wyglądać na zaskoczonego jej obecnością.

Szybko zakończyła rozmowę i odwróciła się do mnie z wymuszonym uśmiechem.

O, Karol! Wróciłeś wcześniej. Jak było na bieganiu? – zapytała, jak gdyby nigdy nic.

– Dobrze, dzięki. Wszystko w porządku? – zapytałem, starając się, by mój głos brzmiał naturalnie.

– Tak, tak, wszystko w porządku – odpowiedziała szybko, ale w jej oczach dostrzegłem niepokój.

Jakiś czas później zauważyłem na biurku Magdy stos rachunków. Były one ukryte pod książką, ale nie na tyle, by ich nie zauważyć. Pomyślałem, że może to tylko chwilowe problemy, że każdy ma swoje trudności. Jednak kiedy pewnej nocy przypadkiem podsłuchałem rozmowę Magdy z jej przyjaciółką, zrozumiałem, że sytuacja jest poważniejsza.

– Nie wiem, co robić, Anka. Pensjonat może upaść, jeśli nie znajdę szybkiego rozwiązania. Karol wydaje się taki zamożny, nie wiem, może uda się wyciągnąć od niego kasę... – usłyszałem jej słowa, które zmroziły mi krew w żyłach.

Magda chciała wykorzystać naszą relację do rozwiązania swoich problemów finansowych. Poczułem się zdradzony. Czy wszystko, co między nami się wydarzyło, było tylko częścią jej planu? Wracając do pokoju, czułem, jak zaufanie, które zaczęło między nami rosnąć, rozpada się na kawałki.

Próbowała mnie wykorzystać

Nie mogłem dłużej żyć w niepewności. Postanowiłem skonfrontować Magdę. Wieczorem, po kolacji, kiedy siedzieliśmy na tarasie, zebrałem się na odwagę.

– Magda, musimy porozmawiać – zacząłem, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.

– Co się stało? – zapytała, patrząc na mnie z zaniepokojeniem.

Wiem, że masz długi i że pensjonat jest w tarapatach – powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy. – I wiem też, że myślałaś o tym, by wykorzystać naszą relację, by zdobyć pieniądze.

Magda zbladła, a jej oczy napełniły się łzami.

– Karol, to nie tak... – zaczęła, ale przerwałem jej.

Słyszałem twoją rozmowę z koleżanką. Słyszałem, jak mówiłaś, że może uda ci się przekonać mnie do inwestycji – kontynuowałem, czując, jak gniew narasta we mnie. – Jak mogłaś? Czy cokolwiek, co między nami się wydarzyło, było prawdziwe?

Magda zaczęła płakać.

– Karol, proszę, pozwól mi wyjaśnić. To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż myślisz. Tak, mam długi i tak, myślałam o tym, żeby cię poprosić o pomoc, ale nie chciałam cię wykorzystać. Naprawdę mi na tobie zależy – mówiła, jej głos drżał.

– Zależy ci? A jak mam wierzyć w twoje słowa, skoro teraz dowiaduję się, że planowałaś mnie oszukać? – spytałem, czując się coraz bardziej zdezorientowany.

– Karol, nigdy nie chciałam cię zranić. Pensjonat to całe moje życie. Nie wiedziałam, co robić, by go uratować. Wpadłam w panikę – wyznała, patrząc na mnie z rozpaczą.

Milczałem przez chwilę, walcząc z mieszanką emocji. Czułem się zraniony, ale widziałem też jej desperację.

– Magda, mogłaś po prostu być szczera. Może bym ci pomógł, gdybyś od początku powiedziała prawdę – powiedziałem cicho.

– Przepraszam, Karol. Naprawdę przepraszam – wyszeptała, a łzy spływały po jej policzkach.

Patrzyłem na nią, czując mieszankę gniewu i współczucia. Nie wiedziałem, co będzie dalej, ale jedno było pewne – nasza relacja nigdy już nie będzie taka sama.

Mimo wszystko dałem jej drugą szansę

Patrzyłem na nią, próbując zrozumieć.

– Magda, nie wiem, co teraz myśleć. Czuję się oszukany i zraniony. Ale widzę, jak bardzo ci zależy na tym miejscu. Czy spędzałaś ze mną czas tylko dla pieniędzy?

– Nie! – przerwała mi. – Nasza relacja jest dla mnie prawdziwa. To nie była część planu. Proszę, uwierz mi. To było tylko z desperacji. Jestem gotowa zrobić wszystko, by ci to udowodnić.

Siedzieliśmy w milczeniu, przetwarzając wszystko. Czułem gniew, ale też widziałem jej autentyczną skruchę.

– Magda, pomogę ci, ale pod jednym warunkiem – powiedziałem w końcu. – Wszystko musi być jasne i uczciwe. Żadnych ukrytych intencji. Jeśli mamy to naprawić, musimy być wobec siebie szczerzy.

Magda skinęła głową, ocierając łzy.

– Zgadzam się, Karol. Obiecuję, że będę szczera. Dziękuję, że dajesz mi szansę.

Czułem, że to nie będzie łatwe, ale postanowiłem spróbować.

Minęły tygodnie, a nasza relacja z Magdą powoli się odbudowywała. Wspólnie stawialiśmy czoła różnym problemom finansowym pensjonatu. Pracowaliśmy nad tym, aby to miejsce znów tętniło życiem. Z czasem postanowiłem przenieść się tam na stałe i prowadzić pensjonat razem z Magdą.

Dotrzymała swojej obietnicy. Była ze mną szczera i otwarta. Rozmawialiśmy o wszystkim – o jej obawach, o moich uczuciach. Powoli zaczynałem jej wybaczać, choć nie było to łatwe.

– Karol, nigdy nie sądziłam, że możemy to naprawić. Twoje wsparcie znaczy dla mnie wszystko.

Uśmiechnąłem się, patrząc na nią.

To miejsce, ty… staliście się dla mnie ważni. Cieszę się, że mogliśmy to zrobić razem.

Reklama

Karol, 41 lat

Reklama
Reklama
Reklama