Reklama

Wakacje w Grecji były jak sen, który nie chciał się skończyć. Każdy dzień przynosił nowe przygody, a każdy wieczór zapach świeżych owoców morza i morskiej bryzy. Zawsze marzyłam o takim wyjeździe, a kiedy w końcu udało mi się zrealizować to marzenie, czułam, że moje życie nabrało nowych barw.

Reklama

To był bajeczny urlop

Poznałam Nikosa na plaży, podczas jednego z tych dni, które wydają się trwać wiecznie. Był wysoki, przystojny, z ciemnymi włosami i oczyma pełnymi tajemnicy. Jego uśmiech był jak magnes, a ja nie mogłam się oprzeć jego urokowi. Każde spotkanie z nim było jak magia – spacerowaliśmy brzegiem morza, rozmawialiśmy do białego rana, śmialiśmy się i cieszyliśmy każdą chwilą.

Nikos miał w sobie coś, co sprawiało, że czułam się przy nim wyjątkowo. Może to jego pewność siebie, może sposób, w jaki mówił o swojej rodzinie i tradycjach, a może po prostu to, że był zupełnie inny niż mężczyźni, których znałam w Polsce. Czułam, że ta wakacyjna przygoda była czymś więcej niż tylko przelotnym romansem.

Jednak, jak to bywa w takich historiach, wakacje dobiegły końca. Musiałam wracać do Polski, zostawiając za sobą gorące greckie słońce i Nikosa. Pożegnanie było trudne, ale obiecaliśmy sobie, że będziemy w kontakcie. W sercu czułam jednak niepokój – czy to, co nas łączyło, przetrwa próbę czasu i odległości?

Po powrocie do kraju życie wróciło do normy, ale ja nie mogłam przestać myśleć o Nikosie. Wkrótce okazało się, że nasza wakacyjna przygoda miała swoje konsekwencje, o których nigdy bym nie pomyślała.

Zobacz także

Jak to zwykle po wyjazdach bywa, umówiłam się z przyjaciółką na ploteczki, przekazanie upominków i pokazywanie zdjęć. Chciałam pochwalić się też, że w końcu z wakacji przywiozłam coś więcej niż opaleniznę – romans z przystojnym greckim bogiem.

– I co, jak było? – Magda nie mogła się doczekać, aż opowiem jej o mojej podróży.

– Było niesamowicie, naprawdę – zaczęłam, czując, jak moje serce bije szybciej na samo wspomnienie Grecji. – Słońce, plaża, morze... No i Nikos.

Magda uniosła brwi, a jej usta wykrzywiły się w uśmiechu.

– Nikos? Opowiadaj, co to za jeden?

Westchnęłam i zaczęłam opowiadać o naszym pierwszym spotkaniu na plaży, o długich spacerach, wieczornych rozmowach, które kończyły się zazwyczaj na gorących nocach. Magda słuchała uważnie, ale jej twarz stopniowo stawała się bardziej sceptyczna.

Sprowadziła mnie na ziemię

– Julia, naprawdę? Wakacyjny romans? – spytała, kiedy skończyłam. – Wiesz, że to się zazwyczaj źle kończy.

Poczułam, jak mój entuzjazm nieco opada. Magda zawsze była realistką.

– Może masz rację – przyznałam, choć w głębi duszy nie chciałam tego przyznać. – Ale wiesz co? To było coś więcej. Czułam się przy nim... wyjątkowo.

Magda przewróciła oczami.

– Nie chcę być tą, która burzy twoje marzenia, ale widziałam już wiele takich historii. Gość zniknie, a ty zostaniesz sama z sercem na dłoni.

Zaczęłam się zastanawiać, czy Magda ma rację. Może to rzeczywiście było tylko wakacyjne zauroczenie? Ale jednocześnie czułam, że to coś więcej. Nikos nie był zwykłym przelotnym romansem.

Magda miała swoje powody, by być sceptyczną. Widziała już wiele moich zawodów miłosnych, była przy mnie, gdy Mateusz złamał mi serce. Ale tym razem czułam, że to jest inne. Mimo to, nie mogłam pozbyć się wątpliwości.

– Wiesz, co jest najgorsze? – zapytałam Magdę pewnego dnia. – Że czuję, jakbym żyła w dwóch różnych światach. Jeden tutaj, w Polsce, gdzie jest bezpiecznie i przewidywalnie, a drugi tam, w Grecji, gdzie wszystko było jak z bajki.

Magda spojrzała na mnie z troską.

– Julia, musisz podjąć decyzję, co jest dla ciebie ważniejsze. Marzenia czy rzeczywistość? – powiedziała spokojnie.

Te słowa zapadły mi w pamięć na długo. Wiedziałam, że muszę stawić czoła rzeczywistości, ale jednocześnie nie chciałam rezygnować z marzeń. Jak się okazało, życie miało dla mnie swoje plany, których nie mogłam przewidzieć.

Po beztrosce przyszły konsekwencje

To był zwykły poranek. Siedziałam w kuchni, popijając herbatę i przeglądając maile. Nagle poczułam lekkie mdłości. Zlekceważyłam to, sądząc, że to po prostu stres związany z powrotem do pracy po wakacjach. Jednak te mdłości powtarzały się codziennie przez cały tydzień.

– Magda, muszę z tobą pogadać – zaczęłam rozmowę przez telefon. – Mam jakieś dziwne objawy i nie wiem, co się dzieje.

Przyjaciółka, zawsze gotowa do pomocy, zaproponowała, żebyśmy spotkały się w parku i porozmawiały na spokojnie.

Może to po prostu stres – powiedziała, kiedy jej opowiedziałam o swoich dolegliwościach.

– Może... – westchnęłam. – Ale wiesz, czuję, że coś jest nie tak. Może powinnam iść do lekarza?

– Oczywiście, idź. Ale powiedz mi jedno... kiedy ostatnio miałaś okres? – zapytała.

Zastanowiłam się przez chwilę. Odpowiedź przyszła mi dość szybko i poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy.

– Chyba... nie pamiętam. Może to było przed wakacjami? – szepnęłam.

– No to powinnaś zrobić test ciążowy.

Z duszą na ramieniu poszłam do apteki i kupiłam test. Wróciłam do domu, czując, że moje serce bije jak szalone. Zrobiłam test i czekałam na wynik, czując, jak czas ciągnie się w nieskończoność. Kiedy w końcu spojrzałam na patyczek, zobaczyłam dwie wyraźne kreski. Byłam w ciąży.

Byłam w kompletnym szoku

Usiadłam na podłodze łazienki, czując, jak ogarnia mnie fala paniki. Co teraz? Nikos był daleko, a ja nie miałam pojęcia, jak mu o tym powiedzieć. Próbowałam do niego zadzwonić, ale jego telefon milczał. Pisałam wiadomości, na które nie odpowiadał. Czułam, że grunt usuwa mi się spod nóg.

Postanowiłam porozmawiać z mamą. Ona potrafiła mnie uspokoić i pomóc w trudnych sytuacjach. Kiedy weszłam do jej domu, od razu zauważyła, że coś jest nie tak.

Julia, co się stało? – zapytała z troską w głosie.

Usiadłam naprzeciwko niej i zaczęłam opowiadać o wszystkim – o Nikosie, o Grecji, o mojej ciąży i o tym, że nie mogę się z nim skontaktować. Mama słuchała mnie uważnie, a potem westchnęła głęboko.

– Cóż, Julia, to nie jest łatwa sytuacja. Ale to żadna tragedia. Jeśli ten Nikos zniknął, to znaczy, że nie był wart twojego czasu. Skup się na sobie i na dziecku. Masz nas, swoją rodzinę, która cię wesprze.

Jej słowa były jak balsam na moją zranioną duszę, ale wiedziałam, że muszę zmierzyć się z rzeczywistością. Byłam sama i musiałam teraz myśleć o przyszłości.

– Julia, wszystko się ułoży – powiedziała mama, przytulając mnie mocno. – Jesteś silniejsza, niż myślisz.

W głębi duszy wiedziałam, że miała rację. Ale mimo wszystko, czułam, że moje życie zostało wywrócone do góry nogami.

Mijały tygodnie, a ja coraz bardziej czułam ciężar odpowiedzialności za nowe życie, które rosło we mnie. Próby skontaktowania się z Nikosem nie przynosiły rezultatów. Telefon milczał, a wiadomości pozostawały bez odpowiedzi. Czułam, jak rośnie we mnie gniew i frustracja.

Muszę go odnaleźć, Magda – powiedziałam pewnego dnia, siedząc na kanapie w jej mieszkaniu. – Nie mogę zostać z tym sama.

Magda spojrzała na mnie z determinacją.

– Masz rację. Musimy coś zrobić. Próbowałaś go znaleźć w mediach społecznościowych?

Przez kilka godzin przeszukiwałyśmy Facebooka, Instagram i inne portale. W końcu natknęłyśmy się na profil, który wyglądał na jego. Zdjęcia, które publikował, były z Grecji i pasowały do mojego Nikosa. Z sercem bijącym jak szalone, napisałam do niego wiadomość.

Czekałam na krok z jego strony

Wyczekiwałam na odpowiedź, ale moja skrzynka pozostawała pusta. Magda próbowała mnie pocieszyć, ale czułam, że czas ucieka, a ja wciąż nie mam żadnych konkretnych informacji. W końcu pewnego wieczoru, kiedy prawie już straciłam nadzieję, na ekranie mojego telefonu pojawiła się wiadomość.

Mam odpowiedź! – krzyknęłam do Magdy, która siedziała obok mnie.

Wiadomość była krótka: „Cześć, Julia. Tu Nikos. Spotkajmy się na Skype jutro o 20:00”.

Moje serce zabiło mocniej. To była szansa, na którą czekałam. Następnego dnia z niecierpliwością czekałam na wieczór. Równo o 20:00 usiadłam przed komputerem, a po chwili na ekranie pojawiła się twarz Nikosa. Był zmieniony, wyglądał na zmęczonego i zmartwionego.

– Julia, cześć – zaczął niepewnie.

– Nikos, muszę ci coś powiedzieć – przerwałam mu, nie mogąc już dłużej czekać. – Jestem w ciąży. To twoje dziecko.

Jego twarz zbladła, a w oczach pojawił się strach.

– Julia, to... to niemożliwe – odpowiedział w końcu. – Mam już rodzinę. Żonę i dwójkę dzieci. Nie mogę... ci pomóc.

Poczułam, jak cały świat osuwa mi się spod nóg.

– Jak to możliwe? – zapytałam zrozpaczona. – Przecież mówiłeś, że jesteś wolny...

Nikos spuścił wzrok.

– Przepraszam, Julia. Byłem w trudnym okresie, moje małżeństwo przechodziło kryzys. Chciałem uciec, zapomnieć. Ale wróciłem do żony i dzieci. Nie mogę teraz tego zmienić.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Nikos, co ja mam teraz zrobić? Zostawiasz mnie samą z tym wszystkim?

Spojrzał na mnie z żalem.

– Przykro mi.

Połączenie się zakończyło, a ja zostałam sama, wpatrując się w ekran komputera. Czułam się zdradzona, zraniona i bezradna. Nikos, człowiek, który miał być moją ostoją, okazał się iluzją.

Mogłam się tego domyślić

Następnego dnia, kiedy Magda przyszła mnie odwiedzić, zastała mnie siedzącą na kanapie, z opuchniętymi od płaczu oczami.

– Kochana, co się stało? – zapytała zmartwiona.

Opowiedziałam jej o rozmowie z Nikosem, a ona przytuliła mnie mocno.

Przejdziemy przez to razem – powiedziała stanowczo. – Nie jesteś sama.

Mimo wszystko wiedziałam, że muszę teraz skupić się na sobie i na dziecku. Przede mną była długa i trudna droga, ale miałam wsparcie przyjaciół i rodziny. I choć moje serce było złamane, wiedziałam, że muszę znaleźć w sobie siłę, by iść dalej. Pojechałam do mamy, tylko tam mogłam teraz odnaleźć spokój.

Nikos pisał do mnie jeszcze na Facebooku, że przeprasza, ale nie może nic zrobić. Zablokowałam go, nie chcę go znać. Zabawił się mną, doprowadził do szaleństwa i porzucił samą z bagażem. Tego nie da się wybaczyć.

Siedziałam w kuchni mamy, wpatrując się w filiżankę herbaty, która dawno już ostygła. Czułam się oszukana i zdezorientowana po rozmowie z Nikosem. Jego słowa brzmiały w mojej głowie jak echo. Mama usiadła naprzeciwko mnie, kładąc rękę na mojej dłoni.

– Julia, musisz teraz myśleć przede wszystkim o sobie i dziecku – powiedziała łagodnie.

– Wiem, mamo, ale to wszystko jest takie trudne – westchnęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Mama przytuliła mnie mocno, a jej obecność była jak balsam na moje zranione serce.

– Kochanie, jesteś silniejsza, niż myślisz. Masz nas, swoją rodzinę. Nie jesteś sama – mówiła, gładząc mnie po włosach. – A Nikos? Cóż, jeśli nie potrafi stanąć na wysokości zadania, to jego strata. Ty i dziecko zasługujecie na kogoś, kto będzie w pełni zaangażowany.

Spojrzałam na nią, czując, że jej słowa dodają mi otuchy. Wiedziałam, że ma rację. Musiałam skupić się na przyszłości, na tym, co mogłam zrobić, aby zapewnić dziecku jak najlepsze życie.

Poczułam, jak w sercu zaczyna kiełkować nadzieja. Może życie nie potoczyło się tak, jak planowałam, ale to nie znaczyło, że nie mogłam znaleźć nowej drogi. Byłam gotowa stawić czoła przyszłości, mając przy sobie rodzinę i przyjaciół. Razem mogłam zbudować nowe, lepsze życie dla siebie i mojego dziecka.

Reklama

Julia, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama