Reklama

Oboje z mężem bardzo się emocjonowaliśmy przyjazdem córki. Była za granicą od dwóch lat i wpadała bardzo sporadycznie. Ciężko pracowała, bo chciała zarobić na mieszkanie, żeby nie brać zbyt wielkiego kredytu. Byliśmy z niej dumni, ale i bardzo tęskniliśmy. Kiedy więc powiedziała, że postanowiła już wrócić, i to nie sama, byliśmy zachwyceni. Agata wspominała kilkakrotnie, że kogoś poznała, że się spotykają i jest zakochana.

Reklama

Byłam szczęśliwa, że to Polak. Nie żebym była jakąś nacjonalistką, ale miałam pewne obawy, że zakocha się w Holendrze i zostanie tam już na zawsze, a potem nie będę się mogła dogadać z własnymi wnukami.

Zaraz, zaraz, przecież ja go skądś znam…

– Jak się nazywa ten jej absztyfikant?

– Grzesiek. Mówiłam ci już trzy razy.

– Oj, zapomniałem – powiedział mąż.

Zobacz także

– Nie chcę popełnić gafy!

Emocje udzielały się nam obojgu. Gdy zobaczyłam samochód na podjeździe, poczułam, jak mocniej wali mi serce.

– No, no. Niezła fura! – szepnął Romek.

Nawet ja, mimo że niespecjalnie interesuję się samochodami, musiałam przyznać, że faktycznie auto było bardzo ładne. Wysiedli ze środka, a my odsunęliśmy się od okna, żeby nie widzieli, jak ich już z niecierpliwością wyglądamy. Facet na pierwszy rzut oka wydawał się przystojny. Był wysoki i nieźle zbudowany. Odnotowałam też, że to on wziął walizki. Gdy zadzwonili, otworzyłam drzwi. Agatka rzuciła mi się w ramiona. Byłam taka szczęśliwa, że znów ją mogę przytulić. Dzieci to dla matki zawsze dzieci. Nawet jak są już dorosłe. Dopiero po chwili podniosłam wzrok i spojrzałam na Grześka. Od razu wiedziałam, że skądś go znam. Ale skąd? Spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem i nagle zrozumiałam. To był mój uczeń. I to nie byle jaki uczeń. Największy rozrabiaka, leser i wagarowicz, jakiego znałam. Leciał na samych dwójach, aż w końcu go posadziłam! Nie mogłam uwierzyć. To był ten jej wymarzony narzeczony?!

– Pani Nowak?! – spojrzał zdumiony. Był chyba jeszcze bardziej zaskoczony niż ja.

– Wy się znacie? – zapytała Agata.

– Tak się składa – odparłam i lekko odchrząknęłam. Mój mąż podszedł i się przedstawił z szerokim uśmiechem. Był serdeczny i bardzo miły, jak go prosiłam. Mnie się już odechciało te całej kolacji.

Weszli do środka i usiedli przy stole.

– Nie mów, że uczyłaś Grześka? – zapytała rozbawiona Agata.

– Przez jakiś czas. Niestety, dość bezskutecznie – wtrącił Grzesiek, a we mnie się zagotowało.

Uczyłam bardzo skutecznie. Gdybyś chodził na lekcje, wiedziałbyś o tym – odparłam, już się nie szczypiąc. Widziałam, że się zawstydził, a Agata spojrzała na mnie z mieszanką zdumienia i oburzenia.

– Wagarowałeś? Ładne kwiatki! – zwróciła się do Grześka, starając się jakoś załagodzić sytuację.

– Dawne dzieje – odparł z uśmiechem.

Żałowałam, że też nie potrafię do tego podejść na takim luzie. Za dobrze jednak pamiętałam, jak palił za szkołą, wdawał się w pyskówki na lekcjach i bijatyki z innymi uczniami. Nie przychodził na sprawdziany, a gdy go przepytywałam, głupkowato się śmiał. To, że miał teraz drogi samochód i ubrania, wcale nie czyniło z niego w moich oczach człowieka sukcesu. Przeciwnie – dorobkiewicza, który szybko zarobił pieniądze i teraz uważał się za Bóg wie kogo, gdy tymczasem niewiele miał do zaoferowania. Nie miałam ochoty uczestniczyć w tej kolacji. Wręcz żałowałam, że tak się postarałam.

Postanowiłam skupić się na Agatce, a tego jegomościa ignorować. Podałam kurczaka i zaczęłam wypytywać Agatkę, jak jej się jechało i co planuje na najbliższych kilka dni. Wiedziałam, że marzy, by kupić mieszkanie, ale przecież to wszystko trwa. Byłam przekonana, że dopóki czegoś nie znajdzie, zamieszka u nas.

– Wiesz, szukamy z Grzesiem mieszkania do wynajęcia.

– Ale po co? – żachnęłam się. – Przecież możesz mieszkać tutaj.

– Wiem, mamuś. Ale sama rozumiesz. Wolę z Grzesiem.

– Nie. Nie rozumiem. Będziesz płacić za wynajem, gdy dotąd odkładałaś każdy grosz na mieszkanie?

– Skoro płacimy z Grześkiem po połowie, to już ten wydatek się dzieli. Samej nie byłoby mnie stać na zakup. A tak obejdzie się bez kredytu.

– To mieszkanie też chcecie kupić na współwłasność? To nie jest dobry pomysł, córeczko.

– Ja uważam, że doskonały – wtrącił Grzegorz. – Kredyt to ogromny wydatek. Spłaca się prawie dwa razy więcej, niż się bierze. A tak kupimy mieszkanie za gotówkę.

– Nie jesteście małżeństwem.

– Wszystko przed nami – odpowiedział, po czym pocałował dłoń Agatki. Byłam w szoku. Jak ona mogła zakochać się w takim prostaku? Przecież była mądrą, oczytaną i ułożoną dziewczyną!

– Pyszny obiad. Nie podejrzewałbym, że kiedykolwiek poda mi pani coś pysznego do stołu. Kto by pomyślał – zaśmiał się.

– Podałam Agatce. Nie pochlebiaj sobie – wypaliłam, a on się zaczerwienił.

– Mamo! – wybuchła w końcu córka. Widziałam, że jest rozgniewana. Nie zamierzałam jednak udawać, że wszystko jest dobrze. Nie chciałam takiego zięcia! Owszem, od czasu szkoły minęło wiele lat, ale przeszłości nie wymaże się gąbką jak tablicy. Grzesiek powiedział, że czuje się nie najlepiej i będzie już szedł. Ulżyło mi.

– Jutro pójdziemy obejrzeć to mieszkanie na Asnyka, dobrze? – zapytała go Agatka na odchodne.

– Jasne, nie ma sprawy.

– Asnyka, Asnyka… – szepnęłam pod nosem. – Kojarzysz go?

Spojrzałam na Grześka, a on się tylko uśmiechnął i powiedział, że już pójdzie. Wiedziałam, że nie kojarzy. Agata go odprowadziła do drzwi. Byłam zła, ale gdy spojrzałam na córkę, zrozumiałam, że ona jest jeszcze bardziej wściekła.

Mamo! Jak mogłaś tak go potraktować?! – krzyknęła do mnie.

– Niby jak? A on jak się odzywał?

– Próbował się bronić. Skąd u ciebie tyle jadu? Nie spodziewałabym się tego po tobie!

– Po prostu znam Grześka. To nie jest dobry kandydat na męża.

– Znałaś go może piętnaście lat temu! Poza tym znałaś go tylko ze szkoły. Nawet nie wiesz, jak ciężką miał sytuację w domu. Jego tata był alkoholikiem, a mama ich zostawiła. Był sam i zajmował się młodszą siostrą. Gotował jej i bronił przed starym pijakiem. To dlatego nie chodził do szkoły. I dlatego zakładał tę ochronną maskę. Nie miał się jak uczyć. Nawet nie masz pojęcia, ile przeszedł w dzieciństwie. A mimo to się nie poddał.

Wciąż walczył i walczy. Jest niesamowity

Siedziałam tam, słuchając jej zdumiona.

Czemu nikt w szkole o tym nie wiedział?

– Bo Grzesiek nie chciał, żeby inne dzieciaki o tym wiedziały. Jeden się dowiedział i zaczął się z niego wyśmiewać, więc pokazał mu, gdzie raki zimują.

– To nie jest sposób na rozwiązywanie problemów.

– W gimnazjum? Miał z nim urządzić debatę publiczną? Błagam cię.

Poczułam, że opadam z sił. Przemyślałam to wszystko, co mówiłam przez cały wieczór. Trzeba przyznać, że nie byłam zbyt miła. Mało tego! Zachowałam się jak niewychowana i złośliwa jędza.

– Przykro mi to słyszeć. Po prostu znałam go jako szkolnego łobuza i nieuka. Nie brzmi jak wymarzony kandydat na męża dla mojej córeczki.

– To jest wymarzony kandydat, mamuś. Nawet nie masz pojęcia, jaki jest pracowity, zaradny i jakie ma dobre serce. Po pracy, mimo że jest zmęczony, pomaga w miejskim ośrodku uzależnień. Nie udało mu się pomóc tacie, więc stara się pomóc innym. Jest wrażliwy i wie, co to znaczy strata, więc jak nikt potrafi się porozumieć z chorymi. A do tego jest czuły i kochający. Robi mi śniadania do łóżka, a jak wracam z pracy, parzy kawę.

Nie potrafiłabym sobie wymarzyć lepszego męża.

Westchnęłam ciężko. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.

– Przepraszam. Zachowałam się okropnie.

– Wiem. I mam nadzieję, że następnym razem to naprawisz. Kocham Grześka, zrozum to. I bardzo chcę z nim być.

Dla Agaty powinniśmy dać sobie drugą szansę

Nie byłam pewna, czy po takiej „uroczej” kolacji Grzesiek będzie jeszcze zainteresowany poprawą naszych relacji. Nie mieliśmy jednak wyjścia. Nie przepadaliśmy za sobą, ale oboje bardzo kochaliśmy Agatkę. I to nas łączyło. Zadzwoniłam więc do niego.

– Pani Nowak?

– Chciałam cię przeprosić. Nieładnie się zachowałam…

– Całkowicie panią rozumiem. Sam bym nie był zachwycony na pani miejscu. Nie wiedziałem, że Agata to pani córka. Inaczej nie miałbym śmiałości jej podrywać i pojawić się u pani w domu. Przykro mi, że jest pani zawiedziona.

– Zawiedziona to jestem sobą i swoim zachowaniem. Wpadniesz do nas jeszcze? Może damy sobie drugą szansę, co?

Ja to jestem specjalistą od drugich szans. Dziękuję. I do zobaczenia!

Reklama

Odłożyłam słuchawkę i przez chwilę jeszcze zastanawiałam się nad tym wszystkim. Postanowiłam go lepiej zrozumieć. Nie traktować jak nieudanego eksperymentu, ale poważnego kandydata na członka naszej rodziny. Skoro Agatka go kocha, uwierzyłam, że ja mogę go choć polubić.
I jak się okazało, wcale nie było to takie trudne. Daliśmy sobie drugą szansę i wszystko poszło już z górki. Grzesiek faktycznie okazał się wyjątkowo uczynnym człowiekiem o dobrym sercu. W ubiegłym roku Agata i Grzesiek się pobrali i na razie tworzą bardzo udane i zgrane małżeństwo. A ja staram się być najlepszą teściową, jaką potrafię, mimo że początki tej znajomości nie zapowiadały sukcesu. Teraz patrzymy już tylko przed siebie…

Reklama
Reklama
Reklama