„Włoski kochanek umilił mi wakacje i zniknął. Ten romans kosztował mnie więcej niż złamane serce”
„Siedziałam przy stole, wpatrując się w ekran komputera, na którym widniała moja historia transakcji bankowych. Każda linijka przypominała mi o zdradzie i naiwności. Luigi, którego uważałam za wyjątkowego, okazał się oszustem. Mój błąd kosztował mnie wszystkie oszczędności, a nadzieja na odzyskanie pieniędzy była nikła”.

- Redakcja
Moje życie nie wyróżniało się niczym szczególnym – codziennie rano wstawałam, przygotowywałam sobie śniadanie i wychodziłam do pracy. Byłam sekretarką w dużej firmie, ale nie była to praca, o której marzyłam. Spędzałam całe dni, przekładając dokumenty z jednej kupki na drugą, odbierając telefony i planując spotkania dla mojego szefa. Nie czułam, że się rozwijam, a dni zlewały się w jedną, monotonną całość.
Potrzebowałam oddechu
Moje życie osobiste również nie dostarczało zbyt wielu emocji. Kilka lat temu rozstałam się z chłopakiem, z którym byłam przez pięć lat. Od tego czasu próbowałam nawiązywać nowe znajomości, ale nic z tego nie wychodziło. Często spędzałam wieczory sama, oglądając seriale lub czytając książki. Czułam, że coś w moim życiu musiało się zmienić.
Marzyłam o przygodzie, o czymś, co wyrwałoby mnie z tego codziennego marazmu. Dlatego postanowiłam, że w te wakacje wyruszę do Włoch. Zawsze marzyłam o zwiedzeniu tego kraju, poznaniu jego kultury, jedzenia i ludzi. Miałam nadzieję, że ta podróż przyniesie mi nowe doświadczenia i może nawet zmieni moje życie. Kupiłam już bilety i zaczęłam planować trasę – Rzym, Florencja, Wenecja, a na koniec kilka dni na wybrzeżu Amalfi. Każdego wieczoru przed snem wyobrażałam sobie, jak spaceruję wąskimi uliczkami Rzymu, jem prawdziwe włoskie gelato i podziwiam zabytki. Byłam pełna nadziei i oczekiwań na tę podróż.
– Zosia, musisz coś zmienić – mówiłam do siebie każdego ranka, patrząc w lustro. – Włochy będą początkiem nowego rozdziału w twoim życiu. Może tam znajdziesz to, czego szukasz.
Chciałam coś przeżyć
Siedziałam z Anią, moją najlepszą przyjaciółką, w naszej ulubionej kawiarni. Zawsze spotykałyśmy się tam na kawę i plotki, ale tego dnia rozmowa miała szczególne znaczenie.
– Zosia, nie mogę uwierzyć, że naprawdę lecisz do Włoch! – powiedziała Ania, mieszając swoją kawę. – To takie odważne.
– Wiem, ale czułam, że muszę – odpowiedziałam, uśmiechając się. – Ta praca mnie wykańcza, a życie tutaj... po prostu potrzebuję przygody.
Ania patrzyła na mnie z troską.
– Zosia, wiesz, że zawsze cię wspieram, ale martwię się o ciebie. Sama, w obcym kraju... to może być niebezpieczne.
– Aniu, jestem dorosła – odpowiedziałam stanowczo. – Poradzę sobie. Poza tym, to Włochy! Ludzie są tam przyjaźni, a ja marzyłam o tej podróży od zawsze.
Ania wzdychała, ale uśmiechała się lekko.
– Masz rację. Wiesz co? Może właśnie tam spotkasz kogoś wyjątkowego. Kto wie, może jakiś przystojny Włoch zawróci ci w głowie?
Śmiałyśmy się obie, a ja zaczynałam marzyć. Wyobrażałam sobie, jak spotykam kogoś wyjątkowego w Rzymie. Może to będzie jak w filmie – przypadkowe spotkanie, spojrzenie w oczy i od razu poczujemy, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Wiedziałam, że to naiwne, ale pozwalałam sobie na chwilę marzeń.
– Aniu, obiecuję, że będę ostrożna – powiedziałam, ściskając jej rękę. – I jeśli coś się wydarzy, będziesz pierwsza, która się o tym dowie.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo, a ja nie mogłam przestać myśleć o mojej nadchodzącej przygodzie. Czułam, że to może być początek czegoś naprawdę wyjątkowego.
Poznałam przystojnego Włocha
Pierwsze dni we Włoszech były jak sen. Rzym powitał mnie gorącym słońcem i zapachem świeżych kwiatów. Każdy krok po tych starożytnych ulicach przypominał mi, dlaczego marzyłam o tej podróży. Podziwiałam Koloseum, spacerowałam po Forum Romanum i rzucałam monetę do Fontanny di Trevi, życząc sobie miłości i szczęścia.
Pewnego wieczoru, gdy siedziałam w małej kawiarni niedaleko Panteonu, podszedł do mnie mężczyzna. Miał ciemne, kręcone włosy i błyszczące oczy . Uśmiechnął się i zapytał, czy może się do mnie przysiąść. Przedstawił się jako Luigi.
– Czy mogę się dosiąść? – zapytał z akcentem, który od razu zdradził jego włoskie pochodzenie.
– Oczywiście – odpowiedziałam, starając się zachować spokój, choć w środku serce biło mi jak oszalałe.
Rozmawialiśmy przez kilka godzin, pijąc wino i śmiejąc się z jego opowieści o Rzymie. Luigi był czarujący, dowcipny i miał w sobie coś, co sprawiało, że czułam się wyjątkowa. Opowiadał mi o swoim życiu, rodzinie i marzeniach. Było coś magicznego w tym, jak opisywał swoją miłość do miasta.
– Rzym to nie tylko zabytki – mówił Luigi. – To ludzie, atmosfera, jedzenie. Musisz poczuć to wszystko na własnej skórze.
Zakochałam się
Czułam, że znalazłam kogoś wyjątkowego. Luigi zaproponował, żebyśmy następnego dnia spotkali się i razem zwiedzali miasto. Zgodziłam się bez wahania. Spędziliśmy kolejne dni, odkrywając ukryte zakątki Rzymu, jedząc w małych, rodzinnych trattoriach i rozmawiając o wszystkim, co przyszło nam do głowy.
– Zosia, jesteś niezwykła – powiedział pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy na schodach Placu Hiszpańskiego. – Cieszę się, że cię poznałem.
Patrzyłam mu w oczy, czując, że te słowa były szczere. Może to było szaleństwo, ale czułam, że ta podróż naprawdę zmienia moje życie. Luigi wydawał się idealnym partnerem – czuły, zabawny, pełen pasji.
– Luigi, ty również jesteś dla mnie wyjątkowy – odpowiedziałam, uśmiechając się. – Czuję, że ta podróż była najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć.
Spędzaliśmy razem coraz więcej czasu, a ja czułam, że zakochuję się w nim coraz bardziej. Było w nim coś, co sprawiało, że czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Może to właśnie była ta przygoda, o której marzyłam.
Naiwnie czekałam
Powrót do Polski był bolesny. Po tygodniach spędzonych w magicznej atmosferze Rzymu, szara rzeczywistość Warszawy wydawała się jeszcze bardziej przytłaczająca. Jednak wracałam z nową nadzieją, pełna ciepłych wspomnień i zakochana w Luigim. Oboje obiecaliśmy sobie, że będziemy utrzymywać kontakt, że ta magia nie zniknie wraz z powrotem do codzienności.
Pierwsze dni w domu spędziłam, wspominając wspólne chwile. Codziennie czekałam na wiadomości od Luigiego. Jednak z każdym dniem, który mijał bez żadnej wiadomości, moja pewność siebie malała. Po tygodniu bez kontaktu zaczęłam się martwić. Na początku próbowałam sobie tłumaczyć, że może jest zajęty, że coś się stało. Ale po kolejnych dniach ciszy zaczęłam czuć, że coś jest nie tak.
Któregoś wieczoru postanowiłam spotkać się z Anią. Wiedziałam, że muszę z kimś porozmawiać, podzielić się swoimi obawami.
– Zosia, co się dzieje? – zapytała Ania, widząc mój przygnębiony wyraz twarzy. – Wyglądasz, jakby coś cię martwiło.
– Aniu, nie wiem, co się dzieje z Luigim – odpowiedziałam, starając się powstrzymać łzy. – Od powrotu nie odezwał się ani razu. A teraz... teraz zauważyłam coś jeszcze gorszego.
Odkryłam, co zrobił
Ania pochyliła się do przodu, patrząc na mnie z troską.
– Co takiego?
– Moje oszczędności zniknęły z konta – powiedziałam, czując, jak moje serce bije coraz szybciej. – Nie wiem, jak to możliwe. Przecież nikt inny nie miał dostępu do mojego konta.
Ania spojrzała na mnie zszokowana.
– Zosia, musisz to sprawdzić. Może to jakieś nieporozumienie? – zaproponowała. – Ale najpierw, powinnaś skontaktować się z bankiem.
– Masz rację – powiedziałam, biorąc głęboki oddech. – Jutro rano pójdę do banku. Ale... Aniu, co jeśli Luigi miał coś z tym wspólnego?
Ania patrzyła na mnie przez chwilę, zanim odpowiedziała.
– Nie chcę cię martwić, Zosia, ale to możliwe.
Tej nocy nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o Luigim, o naszych wspólnych chwilach i o tym, co mogło pójść nie tak. Czy mogłam być tak naiwna? Czy mogłam pozwolić, by ktoś, kogo ledwie znałam, tak mnie oszukał?
Następnego ranka, z ciężkim sercem, udałam się do banku. Miałam nadzieję, że to wszystko to tylko jakieś straszne nieporozumienie, że moje oszczędności są bezpieczne. Ale w głębi duszy czułam, że prawda może być znacznie gorsza.
Byłam w szoku
W banku usiadłam naprzeciwko pracownika, który z zatroskanym wyrazem twarzy przeglądał historię mojego konta. Każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. W końcu spojrzał na mnie poważnie.
– Pani Zosiu, muszę panią poinformować, że z pani konta dokonano kilku dużych przelewów na zagraniczne rachunki – powiedział. – Czy to pani inicjowała te transakcje?
– Nie, absolutnie nie! – odparłam, czując, jak moje serce zaczyna bić szybciej. – Ktoś musiał włamać się na moje konto!
Pracownik banku skinął głową, notując coś w swoich dokumentach.
– Musimy to zgłosić jako przypadek oszustwa – powiedział. – Proszę udać się na policję i złożyć oficjalne zawiadomienie. Z naszej strony zablokujemy wszelkie dalsze transakcje i zaczniemy wewnętrzne dochodzenie.
Wyszłam z banku z uczuciem ciężaru na sercu. Czułam się oszukana i zrozpaczona. Kiedy wróciłam do domu, zadzwoniłam do Ani i opowiedziałam jej o wszystkim.
– Zosia, to straszne! – powiedziała Ania przez telefon. – Musisz iść na policję. I powinnaś porozmawiać z Pawłem. Może on będzie mógł ci pomóc.
Paweł był moim bratem i pracował jako prawnik. Wiedziałam, że jeśli ktoś może mi pomóc, to właśnie on.
Brat obiecał pomoc
Kiedy wieczorem spotkałam się z Pawłem w jego kancelarii, opowiedziałam mu całą historię. Słuchał mnie uważnie, a potem westchnął ciężko.
– Zosia, sytuacja jest poważna – powiedział, patrząc na mnie z troską. – Luigi prawdopodobnie był oszustem. Zrobił to samo innym kobietom. Musisz to zgłosić na policję, a ja postaram się pomóc ci odzyskać pieniądze.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie mogłam uwierzyć, że dałam się tak oszukać.
– Paweł, co mam teraz zrobić? – zapytałam, czując się bezradna.
– Pierwszym krokiem jest zgłoszenie tego na policję – odpowiedział spokojnie. – Następnie złożymy wniosek o wszczęcie postępowania. Będzie to trudne, ale nie niemożliwe. Musisz być silna, Zosia.
Następnego dnia poszłam na policję. Opowiedziałam swoją historię, pokazałam dokumenty z banku i złożyłam oficjalne zawiadomienie. Policjanci byli wyrozumiali, ale ostrzegli mnie, że odzyskanie pieniędzy może być trudne, zwłaszcza jeśli Luigi opuścił kraj. Kiedy wróciłam do domu, zadzwoniłam do Pawła, żeby poinformować go o postępach. Był dla mnie ogromnym wsparciem, choć wiedziałam, że czeka nas trudna walka. Czułam się kompletnie zdezorientowana i zrozpaczona. Wszystko, na co pracowałam, zniknęło w mgnieniu oka. A jeszcze niedawno wydawało mi się, że znalazłam miłość i szczęście.
Zamiast miłości mam puste konto
Siedziałam przy stole, wpatrując się w ekran komputera, na którym widniała moja historia transakcji bankowych. Każda linijka przypominała mi o zdradzie i naiwności. Luigi, którego uważałam za wyjątkowego, okazał się oszustem. Mój błąd kosztował mnie wszystkie oszczędności, a nadzieja na odzyskanie pieniędzy była nikła. Wiedziałam, że muszę być silna, ale czułam się całkowicie załamana.
Paweł był dla mnie ogromnym wsparciem. Przez kolejne tygodnie toczyliśmy walkę z biurokracją, próbując ścigać Luigiego. Proces był żmudny i pełen przeszkód. W międzyczasie musiałam wrócić do pracy, choć każdy dzień był dla mnie torturą. Czułam się zdradzona i oszukana, a codzienne obowiązki wydawały się jeszcze bardziej bezsensowne.
Któregoś dnia Paweł zadzwonił z nowiną.
– Zosia, mam dla ciebie wieści – powiedział, a w jego głosie słychać było nutę nadziei. – Policja zidentyfikowała Luigiego jako poszukiwanego oszusta działającego na terenie całej Europy. Jest szansa, że zostanie zatrzymany.
Choć ta wiadomość była krokiem w dobrą stronę, wiedziałam, że nie oznaczała natychmiastowego odzyskania pieniędzy. Mimo to poczułam ulgę. Może sprawiedliwość w końcu zatriumfuje.
Zosia, 28 lat