Reklama

Niewielkie, kuliste pudełeczko mieniło się fałszywym połyskiem. Drobne kwiatki na pokrywce prezentowały się jak zawsze, niczym maleńkie niezapominajki muśnięte złocistą poświatą, jednak z filigranowych listków starto już całą pozłotę, ukazując coś szarawego, ni to metal, ni to plastik, a najprawdopodobniej jakiś odpadowy materiał, z którego wykonano zdobienie. Jak zaczarowana wpatrywałam się w pozłacany drobiazg, który był ze mną od wczesnych lat młodości, od czasów, gdy jeszcze sądziłam, że wszystko, co lśni, jest złotem najwyższej jakości.

Reklama

Ta puderniczka przypomina moje małżeństwo – zaśmiałam się ironicznie. – Na pierwszy rzut oka wszystko gra i wygląda dobrze, a jak się bliżej przyjrzeć, to to zwykły rupieć.

Ściągnęłam szkła z nosa i niczym prawdziwy krótkowidz przysunęłam pudełeczko tuż przed oczy, bo tak z bliska, bez okularów, miałam dużo lepszy widok. Niektóre z tych kwiatuszków były całkiem pozbawione złotego koloru i wtapiały się w te szaro-bure liście.

Taki właśnie był nasz związek

– To tak, jakby porażała je jakaś choroba. Zupełnie jakby to, co odebrało blask liściom, miało właściwości zakaźne i zarażało wszystko dookoła – powiedziałam cicho pod nosem i znów się wzdrygnęłam, bo ta plaga, która się rozprzestrzeniała, skojarzyła mi się z moim nieudanym związkiem małżeńskim.

Mój poprzedni małżonek miał destrukcyjny wpływ na wszystko, czego dotknął. Ja z kolei robiłam, co w mojej mocy, niczym bajkowy krawiec Niteczka, by naprawiać, reperować i łączyć to, co on systematycznie psuł... Raptem usłyszałam skrzypienie drzwi. Nawet nie musiałam się odwracać, bo doskonale wiedziałam, że to Michał. Podszedł, stanął tuż za mną i czule mnie przytulił.

– Wpatrujesz się w tę puderniczkę, którą dostałaś od byłego faceta, jeszcze zanim został twoim mężem. Zastanawiasz się pewnie, czy ja też okażę się takim bezwartościowym bublem jak on?

– Nieprawda. Wiem, że ty taki nie jesteś – mój głos aż zadrżał z irytacji. – Strach to ostatnie, co czuję. Mam świadomość, że jesteś inny. Prawdomówność i łagodność to twoje najważniejsze cechy.

Mężczyzna stojący za moimi plecami wzmocnił uścisk.

Taka dojrzała, a taka łatwowierna – wyszeptał, muskając ustami moje ucho. – Ciągle marzysz o rycerzu na białym rumaku, który przybędzie, by uratować cię przed wszystkimi potworami tego świata. A na dokładkę sądzisz, że to ja nim jestem. No to na mnie spójrz. Dokładnie mi się przyjrzyj, księżniczko – uśmiechnął się, obracając mnie w swoją stronę. Musnął czubek mojego nosa. – O, pozbyłaś się tych swoich okularów. Teraz mi się dokładnie przyjrzyj i sama oceń, czy nadaję się na twojego rycerza!

Mój wzrok spoczął na sylwetce, która zdawała się być lekko przygarbiona. Uwagę przykuwały potężne ramiona, teraz nieco opadające. Wokół oczu, w których dało się dostrzec uśmiech, widniały wyraźne zmarszczki. Czoło, niezwykle wysokie, sięgało gdzieś tam, gdzie promienie słoneczne nie mają wstępu, jak zwykł mawiać mój przyszły małżonek. Moim oczom ukazały się starannie przycięte bokobrody, przyprószone siwizną – jedyne wspomnienie po gęstej czuprynie, jaką mógł się niegdyś poszczycić.

Zaprawiony w boju i doświadczony przez los książę. W pełni zasługujący na swą leciwą księżniczkę, choć dzielniejszy od niej – tym razem to ja musnęłam ustami jego pomarszczone od uśmiechu czoło. – Wart Pac pałaca.

– A co z twoją książęcą świtą? Przygotowana do uroczystości? – spytał.

Pogrążyłam się w zadumie.

– Chyba tak... Teściowa gdzieś przepadła, ale była szwagierka obiecała ją odnaleźć. Liczę na to, że jej się udało…

Poznaliśmy się pół roku temu, grubo po północy

Oboje w tym samym momencie podeszliśmy do wyjścia i zaczęliśmy zbiegać po stopniach. Podeszłam do pokoju dla gości, wołając, ile sił w płucach:

– Mamo, odezwij się! Asia, udało ci się ją znaleźć?

Michał pognał do kuchni, wołając donośnie:

– Mamo! Nie chowaj się przed nami! – i wtedy uzmysłowiłam sobie, że z taką czułością zwraca się do kompletnie nieznanej mi osoby, która dwie dekady temu, w trakcie uroczystości mocno przypominającej tę dzisiejszą, zyskała status mojej teściowej – by po dekadzie go stracić, gdy wreszcie zdołałam zakończyć małżeństwo z jej nieudanym synalkiem.

Całe szczęście, że poprzednio byłam w związku tylko z jednym facetem, inaczej Michał na bank by zwariował od tych wszystkich byłych teściowych – przeszło mi przez myśl i chwilę później doszłam do wniosku, że gdybym przeżyła więcej takich porażek matrymonialnych, to zapewne obecnie siedziałabym, na stałe i bez możliwości powrotu, w jakimś ośrodku. Dokładnie w takim samym, do którego mój eks zamierzał zesłać własną matkę, a przed czym uratował ją mój przyszły małżonek.

– Ale to jakiś totalny obłęd – pokiwałam głową z niedowierzaniem. – Tak naprawdę powinnam mu podziękować, bo gdyby mój były nie chciał się pozbyć swojej mamy, to ja w życiu nie spotkałabym Michała...

Sześć miesięcy temu, gdzieś w sercu naszego pięknego kraju, pośrodku upalnej nocy, znalazłam się na skraju drogi. Obok stał mój wierny pojazd, który nagle przestał działać, jakby ktoś odciął mu dopływ paliwa (choć zbiornik był napełniony pod korek). Tkwiłam tam bez ruchu, wpatrując się w otaczający mnie mrok i błagając w duchu, aby ktoś zmierzający w tę samą stronę co ja zlitował się nade mną i wyciągnął pomocną dłoń. Modliłam się gorąco o ratunek, a gdy ten nadszedł, moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Gdzieś w głębi serca sądziłam, że tylko jakiś szaleniec może włóczyć się o tej porze po tych bezdrożach, więc kiedy ów jegomość się zjawił, ogarnęła mnie panika.

Zaparkował auto niedaleko ode mnie, pozostawiając włączone reflektory. Dzięki temu, gdy zmierzał w moją stronę, miałam okazję mu się dobrze przyjrzeć i zastanowić, czy strach we mnie jest na tyle silny, bym odtrąciła jego pomoc, którą – nie miałam wątpliwości – lada moment mi zaoferuje. Nie sprawiał wrażenia niebezpiecznego typa. Wprost przeciwnie, wyglądał jak zwyczajny, przeciętny facet, a na dodatek biła od niego taka pewność siebie, że i ja poczułam się nieco raźniej.

Samochody to nie moja bajka, więc tu nic nie poradzę, ale jakby pani chciała, to mogę panią kawałek podwieźć – zaoferował.

Na pewno miałam wtedy głupią minę, bo zaczął chichotać.

– Spokojnie, nie gryzę. Nie mam w planach żadnych porwań, wykorzystywania czy porzucania. Jak pani chce, to mogę panią zawieźć na komendę albo dalej, bo akurat wybieram się do miasta.

Nawet teraz przerażenie musiało malować się na mojej buzi, bo mężczyzna odetchnął głęboko i pogrzebał w spodniach. Po chwili zaprezentował mi odznakę policyjną oraz dokument potwierdzający jego tożsamość.

– Proszę bardzo, może mnie pani sprawdzić. Stanowię zagrożenie jedynie dla przestępców, a pani z pewnością nie sprawia wrażenia rabusia. No chyba że dopiero co pani okradła jakiś bank i usiłuje dać nogę? To znaczy – usiłuje usiłować...

W końcu parsknęłam śmiechem

Następnie wgramoliłam się do nieoznaczonego policyjnego samochodu i pozwoliłam się podrzucić. Moja opowieść o wrednym byłym facecie wzruszyła sierżanta. Michał był chyba najlepszy w swoim fachu w wydziale dochodzeniowym, bo wyciągnął ze mnie całą historię mojego życia w niecałą godzinę, skupiając się głównie na moim nieudanym małżeństwie i nocnej wyprawie do domu teściowej. Mój mąż przez nasze krótkie małżeństwo zrobił ze mnie potulną owieczkę, a potem zostawił mnie bez dachu nad głową, bo opchnął moje własne mieszkanie, wyczyścił konta i przepadł jak kamień w wodę.

Gdy znalazłam się na życiowym zakręcie, pomocną dłoń wyciągnęła się do mnie matka mojego ówczesnego męża, zszokowana nieczułością i bezwzględnością własnego syna. Wspierała mnie w pozbieraniu się po tych trudnych doświadczeniach, a następnie wraz ze starszą córką stanęła u mojego boku, pomagając mi w rozwodzie. Choć udało mi się wrócić do normalności, pozostawałyśmy w zażyłych relacjach, dlatego byłam na bieżąco informowana o dalszych poczynaniach byłego małżonka oraz o losach kolejnych oszukanych i zostawionych partnerek życiowych.

Sześć miesięcy temu dostałam cynk, że mój zbłąkany były znów jest w mieście, więc miałam świadomość, że szuka nowych frajerek do oskubania. Ostatnia nasza rozmowa przez telefon dała mi do zrozumienia, że kiepsko mu idzie, więc wziął na celownik swoją własną rodzinę… Jego siostra jak ostatnia naiwniaczka oddała mu wszystkie swoje oszczędności, bo myślała, że weźmie kasę i się ulotni, ale grubo się pomyliła. Nie dość, że nigdzie się nie ruszył, to jeszcze zaczął kombinować, jak tu okraść swoją matkę. Kiedy dotarło do nich, co on knuje, zadzwoniły do mnie, prosząc o ratunek.

Postanowiłam porzucić wszystko i wyruszyć w środku nocy, by uratować moich bliskich. Chciałam zabrać ich z domu, przygarnąć do siebie i obmyślić plan działania. Niestety, mój plan spalił na panewce, gdy auto odmówiło posłuszeństwa gdzieś na pustkowiu, gdzie nie było zasięgu. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli nie zdążę, mój były mąż zjawi się u swojej mamy i nakłoni ją, by przepisała mu cały swój dobytek. Może i nie było tego wiele, ale dla mojej byłej teściowej to było wszystko, co miała.

Moja opowieść wzruszyła policjanta

Zdecydował się zawieźć mnie bezpośrednio do domu byłej teściowej i zaoferować pomoc, jednak bladym świtem zatrzymaliśmy się przy przydrożnej knajpce, gdzie zaprosił mnie na wczesne śniadanie. Obserwowałam przez szybę, jak z kimś gada przez komórkę i domyślałam się, że sprawdza prawdziwość mojej historii oraz próbuje dowiedzieć się czegoś o moim eks, ale nie sądziłam, że tak szybko pozna wszystkie fakty. Okazało się, że było tego znacznie więcej, niż myślałam. Gdy wrócił do stolika, spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.

Ciężko stwierdzić, komu najbardziej dopisało szczęście – tobie, twojej byłej teściowej czy mnie – powiedział z uśmiechem na twarzy i dodał, że mój były małżonek jest ścigany międzynarodowym nakazem aresztowania za różne przekręty, a on załatwił całą sprawę, nie wysiadając z auta, nad którą wielu jego współpracowników głowiło się od dawna.

Później wszystko potoczyło się w mgnieniu oka. Mojego byłego faceta zgarnęli i wsadzili do więzienia, a ja... No cóż, także dałam się złapać w pułapkę, którą zastawili na mnie przyszły mąż, była teściowa i była szwagierka. Nie ma co ukrywać, wspólnymi siłami zastawili na mnie sidła, abym nie stawiała oporu przed uczuciem, które zwaliło mnie z nóg niespodziewanie, w środku nocy, na środku drogi. Moja była teściowa jest przekonana, że nic wspanialszego nie mogło mnie spotkać i... Ufam jej w tej kwestii.

Reklama

Ilona, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama