Reklama

Czasami zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd. Czy to ja za mocno naciskałam? Czy może Michał po prostu nie miał tego czegoś, tej iskry, którą widziałam w jego oczach, gdy był jeszcze małym chłopcem?

Reklama

Miałam ułożony plan

Od zawsze miałam jasno sprecyzowane marzenia co do jego przyszłości. Michał miał być kimś, miał osiągnąć sukces, a ja – jego matka – byłam gotowa zrobić wszystko, by mu to umożliwić. Korepetycje, zajęcia dodatkowe, liczne kursy – inwestowałam w jego edukację każdą wolną chwilę i złotówkę. Mój mąż Andrzej czasem mówił, że przesadzam, że Michał potrzebuje też czasu na zabawę, na bycie dzieckiem. Ale ja wiedziałam, że świat nie czeka, że trzeba walczyć o swoje już od najmłodszych lat.

Wierzyłam, że dzięki temu Michał pójdzie na najlepsze liceum, a potem zostanie lekarzem – moim niespełnionym marzeniem. Każda matka chce dla swojego dziecka wszystkiego, co najlepsze, prawda? Ale teraz, patrząc na Michała, zastanawiam się, czy to, co robiłam, rzeczywiście było dla niego najlepsze. Jego zainteresowanie nauką malało z każdym rokiem. Coraz częściej widziałam, jak unika książek, jak wzdycha, gdy tylko wspominam o przyszłych egzaminach. Dlaczego nie chce podążać za moim planem? Dlaczego nie widzi, jak ważne jest wykształcenie? Czy naprawdę zniszczyłam jego radość z życia tymi wszystkimi wymaganiami?

Myślałam, że żartuje

Tamtego dni wrócił ze szkoły z poważnym wyrazem twarzy. Wiedziałam, że coś się święci, ale nie spodziewałam się tego, co usłyszałam.

– Mamo, tato, chcę po wakacjach pójść do szkoły zawodowej – oznajmił.

Zobacz także

Poczułam, jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Szkoła zawodowa? To przecież nie była opcja dla mojego syna. Myślałam, że wybierze najlepsze liceum, a potem medycynę. Wstałam z kanapy, ledwo powstrzymując drżenie głosu.

– Michał, o czym ty mówisz? Zawodówka? Przecież miałeś być kimś, spełnić nasze marzenia!

Michał nie unikał mojego spojrzenia, ale jego oczy były twarde, zdeterminowane.

– Mamo, ja nie chcę być lekarzem. Chcę być mechanikiem. To mnie interesuje, to chcę robić. To moje marzenie, nie twoje.

Słowa syna paliły mnie jak żar. Jak mógł wybrać taką drogę? Co powiedzą ludzie? Co ja zrobiłam źle? Z trudem powstrzymałam łzy, czując, że wszystkie moje plany legły w gruzach.

Bałam się, co ludzie powiedzą

Wieczorem, gdy Michał zamknął się w swoim pokoju, usiadłam przy stole z Andrzejem. Wpatrywałam się w kubek herbaty, próbując zebrać myśli. W głowie huczały mi słowa Michała: "To moje marzenie, nie twoje."

– Andrzej, co teraz? – spytałam drżącym głosem. – Nasz syn chce iść do zawodówki. Jak mam to zaakceptować? Co ludzie powiedzą? Przecież on zmarnuje swoje życie!

Andrzej spojrzał na mnie spokojnie, jak zawsze, gdy ja wpadałam w panikę.

– Kaśka, Michał musi znaleźć własną drogę – powiedział łagodnie. – Może mechanika to coś, co naprawdę go cieszy. Czy nie o to chodzi, by był szczęśliwy?

Zacisnęłam dłonie na kubku, czując narastający gniew i żal.

– Ale co z jego przyszłością? Co z naszymi marzeniami? – W moim głosie brzmiała desperacja.

– To nie nasze marzenia powinny decydować o jego życiu – odparł Andrzej. – Rozumiem, że jesteś rozczarowana, ale musimy mu pozwolić wybrać.

Westchnęłam głęboko, czując się kompletnie bezradna. Nigdy nie sądziłam, że będę musiała zmierzyć się z takim rozczarowaniem.

Pogadałam z wychowawcą syna

Następnego dnia umówiłam się na spotkanie z Pawłem, wychowawcą Michała. Miałam nadzieję, że przekona go do zmiany decyzji. Kiedy weszłam do jego gabinetu, Paweł od razu wyczuł moją napiętą atmosferę.

– Pani Katarzyno, w czym mogę pomóc? – zapytał uprzejmie.

Bez owijania w bawełnę zaczęłam mówić o decyzji Michała, o moim rozczarowaniu, o tym, że wybrał zawodówkę zamiast liceum.

Paweł uśmiechnął się delikatnie, jakby chciał mnie uspokoić.

Rozumiem, że to dla pani trudne – powiedział. – Ale proszę zrozumieć, Michał naprawdę ma talent do mechaniki.

Poczułam, jak coś ściska mnie w środku.

– Ale co z jego przyszłością? Czy nie będzie żałował, że nie poszedł do liceum? – zapytałam z trudem.

Nie każdy musi być lekarzem czy prawnikiem, by odnieść sukces – odpowiedział Paweł spokojnie. – Michał może osiągnąć wiele, jeśli będzie robił to, co kocha. Proszę mu zaufać.

Siedziałam w milczeniu, próbując przetrawić jego słowa. Może rzeczywiście nie rozumiałam swojego syna tak, jak myślałam?

Czułam się rozdarta

Gdy wróciłam do domu, czułam się rozdarta. Paweł mówił rozsądnie, ale wciąż nie mogłam pogodzić się z tym, że Michał wybiera drogę, której nigdy dla niego nie planowałam. Andrzej od razu zauważył moją nieobecność.

– Byłaś u Pawła? – zapytał.

– Tak – odpowiedziałam, siadając ciężko na kanapie. – Próbował mnie przekonać, że Michał dobrze robi, wybierając tę zawodówkę. Ale ja... Andrzej, ja naprawdę nie wiem, co mam o tym myśleć.

Andrzej usiadł obok mnie i ujął moją dłoń.

– Może Paweł ma rację. Może Michał po prostu musi podążać za własnymi marzeniami, nie naszymi – powiedział cicho.

Spojrzałam na niego z żalem.

– Ale co z nami? Co powiem mamie? Ona zawsze wierzyła, że Michał pójdzie w ślady dziadka i zostanie lekarzem. Jak mam jej teraz powiedzieć, że Michał chce być mechanikiem?

Andrzej przytulił mnie mocniej.

– Kaśka, wiem, że to trudne. Ale musisz zrozumieć, że to jego życie. Ludzie zawsze będą gadać, ale nie możemy żyć pod ich dyktando. Ważne, żeby Michał był szczęśliwy.

Zacisnęłam powieki, próbując zapanować nad łzami. W moim sercu toczyła się walka. Wiedziałam, że Andrzej ma rację, ale wciąż czułam, że coś tracę.

Syn nie słuchał moich argumentów

W nocy nie mogłam spać. Myśli krążyły w mojej głowie, nie dając mi spokoju. Jak Michał mógł tak łatwo odrzucić wszystko, o co walczyłam? Przyszłość, którą dla niego zaplanowałam, miała być gwarancją sukcesu. A teraz miałam to wszystko po prostu odpuścić? Poczułam, jak narasta we mnie złość.

Rano, gdy Michał schodził na śniadanie, czekałam na niego w kuchni.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo.

Michał westchnął, siadając przy stole.

– Mamo, proszę, już o tym rozmawialiśmy...

Przerwałam mu, czując, że nie mogę dłużej tłumić swoich emocji.

– Nie, Michał! Nie zgadzam się! Nie mogę pozwolić, żebyś zmarnował swoje życie! Całe życie marzyłam, że będziesz kimś wielkim. Że będziesz lekarzem, będziesz pomagał ludziom, tak jak twój dziadek!

Michał spojrzał na mnie chłodno, w jego oczach nie było ani krzty zrozumienia.

– Ale ja nie chcę tego, mamo. To nie moje marzenie. Ty nigdy mnie nie pytałaś, czego ja chcę!

– Bo wiedziałam, co dla ciebie najlepsze! – wykrzyknęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Mechanik? To nie jest życie, to praca dla ludzi bez ambicji!

– Nie mów tak – Michał wstał, a jego głos był cichy, ale pełen gniewu. – Nigdy nie zrozumiałaś, że to ja mam swoje życie, swoje wybory. Może dla ciebie to zawód bez znaczenia, ale dla mnie jest ważny!

Nie mogłam już dłużej tego znieść. Zalała mnie fala frustracji i rozpaczy. Michał odwrócił się na pięcie i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Zostałam sama w kuchni, z drżącymi rękami i poczuciem, że coś nieodwracalnie pękło między nami. Czułam, że tracę syna, ale nie umiałam się pogodzić z jego decyzją. Mój świat rozsypywał się na kawałki.

Kłamałam przed znajomymi

Minęł lato, a ja wciąż nie mogłam się pogodzić z decyzją Michała. Codziennie obserwowałam, jak z zapałem przygotowuje się do nowej szkoły, opowiadając Andrzejowi o zajęciach, które go czekają. Uśmiechał się, jakby wreszcie odnalazł swoje miejsce. Ale ja nie mogłam tego zaakceptować. Czułam, że zawiodłam – jako matka, jako osoba, która miała go poprowadzić ku lepszej przyszłości.

Kiedy nadchodziły spotkania ze znajomymi, czułam narastający niepokój. Każdy z nich pytał, gdzie Michał kontynuuje naukę. Unikałam odpowiedzi, zmieniając temat lub zbywając pytania ogólnikami.

– W dobrej szkole – odpowiadałam wymijająco, uśmiechając się sztucznie.

Nie miałam odwagi przyznać, że mój syn, którego przyszłość miała być pełna sukcesów, wybrał szkołę zawodową. Obawiałam się spojrzeń pełnych współczucia, niewypowiedzianych osądów. Wstyd paraliżował mnie na samą myśl o tym, co mogliby powiedzieć.

Jednak za każdym razem, gdy ukrywałam prawdę, czułam ciężar rosnący w sercu. Michał był szczęśliwy, a ja... Ja wciąż nie umiałam zrozumieć, że jego szczęście nie zależy od moich niespełnionych ambicji. Może nigdy nie będę w stanie powiedzieć głośno, kim chce być mój syn. Może nigdy nie przestanę czuć tego wstydu. Ale wiedziałam jedno – to, co robiłam, oddalało mnie od Michała coraz bardziej. Czy kiedykolwiek będę umiała pogodzić się z jego wyborem? Czy zrozumiem, że czasami nasze marzenia muszą ustąpić miejsca marzeniom tych, których kochamy?

Katarzyna, 50 lat

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama