Reklama

Moja rodzina nigdy nie była szczególnie zżyta. Babcia Zosia, chociaż zawsze była serdeczną i kochaną osobą, coraz rzadziej się z nami widywała. Każdy z nas, zajęty swoimi sprawami, odwiedzał ją sporadycznie, gdy akurat znaleźliśmy chwilę w napiętym harmonogramie. Jednak pewnego dnia sytuacja uległa nagłej zmianie. Plotka rozeszła się jak błyskawica, a ja, choć na początku byłem sceptyczny, musiałem przyznać, że w moim sercu zagościła ciekawość.

Reklama

Moje rodzeństwo, Anna i Mateusz, zareagowało natychmiastowo. Nagle, jakby na komendę, zaczęli odwiedzać babcię częściej niż kiedykolwiek. Zaskoczyło mnie, jak nagle ich życie kręciło się wokół babci. Wtedy pomyślałem, że może rzeczywiście coś w tym jest. Czy naprawdę babcia Zosia zamierza przepisać cały majątek jednej osobie? Co więcej, czy byłbym w stanie z tego skorzystać, choć serce mówiło mi, że to nie w porządku?

Nagła troska o babcię

Pewnego dnia zdecydowałem się odwiedzić babcię. Szczerze mówiąc, byłem ciekaw, jak sytuacja się rozwija i czy plotki o spadku mają jakiekolwiek podstawy. Gdy tylko przekroczyłem próg jej domu, uderzył mnie zapach świeżo gotowanego obiadu. Byłem w szoku, widząc Anię krzątającą się po kuchni, jakby była stałym bywalcem tego miejsca. Z drugiej strony salonu dochodziły dźwięki odkurzacza – Mateusz również tu był, co było jeszcze większym zaskoczeniem.

– Karol, to ty? – Anka spojrzała na mnie z zaskoczeniem. – Nie spodziewałam się, że nagle zatroszczysz się o babcię.

– A ty? – odpowiedziałem z przekąsem. – Nigdy nie miałaś czasu, a teraz gotujesz jej obiad?

Mateusz wyłączył odkurzacz i zbliżył się do nas.

– Słuchajcie, to chyba oczywiste – powiedział, ściszając głos. – Kto się nią zaopiekuje najlepiej, ten dostanie spadek.

Babcia, siedząc w fotelu, spojrzała na nas z łagodnym uśmiechem.

– Dzieci, co tam szepczecie? Cieszę się, że wszyscy jesteście tutaj razem.

To krótkie spotkanie sprawiło, że po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę chodzi tylko o spadek. Czy może było coś więcej w tej nagłej trosce o babcię?

Każdy chciał być najlepszy

Każde z nas postanowiło się wyróżnić na tle pozostałych. Anna regularnie przywoziła babci zakupy, jakby to było jej nowe hobby. Mateusz, z typową dla siebie nonszalancją, zaproponował remont mieszkania. A ja? Zorganizowałem jej wizytę u lekarza. Chciałem pokazać, że dbam o jej zdrowie, nie tylko o jej dom.

Pewnego dnia, gdy siedziałem z babcią w kuchni, przeglądając jakieś stare zdjęcia, postanowiłem delikatnie zbadać temat.

– Babciu, a może pojedziemy na badania? – zapytałem. – Ostatnio mówiłaś, że coś cię boli.

Babcia spojrzała na mnie z przymrużonymi oczami, uśmiechając się lekko.

– Och, kochanie, teraz wszyscy jesteście tacy troskliwi! Gdybym wiedziała, że to tak działa, to wcześniej bym coś wymyśliła.

Anna, słysząc nasze rozmowy, z zainteresowaniem dołączyła do nas.

– Co masz na myśli, babciu?

Babcia tylko się zaśmiała, kręcąc głową.

– Ach, nic, nic… Cieszę się, że jesteście tutaj.

Babcia Zosia szybko zmieniła temat, ale ja nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jest coś, czego nie dostrzegamy. Czy daliśmy się wciągnąć w jakąś grę?

Zapomnieliśmy, co jest ważne

Z czasem zacząłem podejrzewać, że babcia celowo unika rozmów o spadku, utrzymując nas w niepewności. Może to była jej subtelna forma rozrywki? Podczas jednej z moich wizyt, usłyszałem rozmowę między ciocią Teresą a babcią, które siedziały w salonie, nieświadome mojej obecności za drzwiami.

– Zosia, oni myślą, że masz fortunę – powiedziała ciocia Teresa, śmiejąc się cicho. – A ty ich tylko trzymasz w niepewności, co?

– Daj mi się nacieszyć! Po raz pierwszy od lat mam pełen dom. – babcia odpowiedziała z rozbawieniem w głosie.

Słysząc to, poczułem, jak moje serce ściska się pod wpływem wyrzutów sumienia. Czy rzeczywiście babcia bawi się naszymi uczuciami? A może to my, przepełnieni chciwością, zapomnieliśmy, co tak naprawdę jest ważne?

W mojej głowie zaczęły pojawiać się pytania, które do tej pory ignorowałem. Czy ja sam odwiedzam babcię tylko i wyłącznie z sympatii, czy może jednak dla pieniędzy? I jak daleko jesteśmy w stanie posunąć się w tej niewidocznej rywalizacji, zanim zapomnimy, co to znaczy być rodziną?

Daliśmy się podejść

Pewnego wieczoru babcia zaprosiła nas wszystkich na kolację. W powietrzu czuć było się napięcie i nerwowe oczekiwanie. Każdy z nas siedział przy stole, próbując odgadnąć, co babcia zamierza ogłosić.

Gdy na stole pojawiła się kolacja, babcia podniosła kieliszek i zwróciła się do nas z tajemniczym uśmiechem.

– Drogie dzieci, wiem, że wszyscy zastanawiacie się, komu przepiszę spadek.

– No… nie ukrywam, że mnie to ciekawi – Anna przyznała z niepewnym uśmiechem, zerkając na mnie i Mateusza.

Babcia przełknęła łyk wina i spojrzała na nas z przebiegłym uśmiechem.

– To dobrze, że jesteście ciekawi. Ale ja nie mam nic do przepisania.

Słowa te spadły na nas jak grom z jasnego nieba.

– Że… co? – wydukał Mateusz, nie wierząc własnym uszom.

Babcia uśmiechnęła się, tym razem ciepło i serdecznie.

– Przynajmniej przez tych kilka tygodni miałam was blisko. I to było dla mnie więcej warte niż jakikolwiek majątek. Mam nadzieję, że dla was też.

Siedziałem, wpatrując się w babcię i czułem, jak moja twarz zaczyna piec od wstydu. Czy to możliwe, że wszyscy daliśmy się tak łatwo podejść?

Babcia dała nam lekcję

W pokoju zapanowała cisza, a każdy z nas przetrawiał to, co właśnie usłyszał. Anna i Mateusz, choć początkowo w szoku, szybko zaczęli okazywać niezadowolenie. Wstałem od stołu i zacząłem się śmiać, dostrzegając ironię całej sytuacji. Chociaż poczułem się oszukany, zrozumiałem też, jaką lekcję dała nam babcia.

– No babciu, muszę przyznać, że nieźle to sobie wykombinowałaś – powiedziałem, próbując złapać oddech między śmiechem a niedowierzaniem.

Babcia spojrzała na mnie łagodnie.

– Niestety, Karolku. Naprawdę nic nie mam.

Pokręciłem głową, nadal nie mogąc uwierzyć w przebiegłość całej sytuacji.

– Ale masz rodzinę, która w końcu o tobie pamięta.

Babcia skinęła głową, zadowolona.

– I to jest mój prawdziwy spadek.

Po chwili Anna i Mateusz zaczęli się zbierać do wyjścia, wyraźnie niezadowoleni z obrotu spraw. Ja jednak postanowiłem zostać na chwilę dłużej. Rozmawiając z babcią o jej życiu i wspomnieniach, zacząłem dostrzegać, jak bardzo się zmieniłem przez te tygodnie. Może po raz pierwszy w życiu naprawdę zainteresowałem się babcią, a nie tylko jej potencjalnym spadkiem.

Gdy opuszczałem jej dom, zrozumiałem, że nasze relacje były cenniejsze niż jakikolwiek majątek. Babcia może nie zostawiła nam pieniędzy, ale zostawiła coś znacznie ważniejszego – wspomnienia i więzi, które nigdy nie powinny być zapomniane. I chociaż sytuacja początkowo wydawała się niekorzystna, nauczyła nas czegoś niezwykle wartościowego.

Reklama

Karol, 28 lat

Reklama
Reklama
Reklama