Reklama

Miałam już dość naszej codziennej rutyny ze Staszkiem. Każdy dzień wyglądał tak samo: kawa o poranku, gazetka, spacer do sklepu. Byliśmy małżeństwem od ponad czterdziestu lat, a ja czułam, jakbyśmy byli razem przynajmniej dwa razy dłużej. Nie zrozumcie mnie źle, kocham Staszka, ale brakowało mi tej iskry, która kiedyś nas łączyła.

Reklama

Miała go dosyć

Gdy mój lekarz zaproponował mi wyjazd do sanatorium, poczułam, że to może być dla mnie szansa na odpoczynek i oderwanie się od rutyny.

– Jola, wyjazd dobrze ci zrobi – powiedział. I miał rację. Potrzebowałam zmiany, chociaż nie spodziewałam się, że zmieni to tak wiele w moim życiu.

Sanatorium okazało się być pięknym miejscem. Otoczone zielenią, z daleka od zgiełku miasta, dawało mi poczucie spokoju, którego tak bardzo pragnęłam. Poznałam tam wielu miłych ludzi, ale to Henryk przyciągnął moją uwagę.

Z Henrykiem poznaliśmy się w stołówce. Był jednym z tych mężczyzn, którzy zawsze potrafili skraść uwagę kobiet. Przystojny, z elegancką siwizną we włosach, miał w sobie coś, co przyciągało mnie jak magnes. Na początku tylko rozmawialiśmy – o pogodzie, jedzeniu, naszych codziennych problemach zdrowotnych.

Zobacz także

– Jak ci się tu podoba? – zapytał któregoś dnia, siedząc naprzeciwko mnie przy stoliku.

– Bardzo mi się podoba. To miejsce jest jak oaza spokoju – odpowiedziałam, uśmiechając się.

– To prawda. Też przyjechałem tu odpocząć i znaleźć trochę spokoju – dodał.

Z każdym dniem nasze rozmowy stawały się coraz dłuższe i głębsze. Opowiadał mi o swoim życiu, o rodzinie, o marzeniach. Ja również otworzyłam się przed nim. Poczułam, że mogę mu zaufać.

Henryk był inny niż Staszek. Miał w sobie coś, co przypominało mi młodzieńcze lata. Był pełen energii, a jednocześnie potrafił słuchać z uwagą. Czułam, że zaczynam się przywiązywać do niego w sposób, który był mi obcy od lat.

Robiło się poważnie

Któregoś dnia, kiedy spacerowaliśmy po ogrodach sanatorium, Henryk zatrzymał się nagle i spojrzał mi głęboko w oczy.

– Wiem, że masz męża, ale nie mogę przestać myśleć o tobie. Co my tu robimy? – zapytał, a ja poczułam, jak serce bije mi szybciej.

– Henryku… – zaczęłam, ale przerwałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. W głowie miałam chaos.

Zasługujesz na szczęście. Wiem, że to trudne, ale… – przerwał, a ja zrozumiałam, że nie tylko ja czuję się zagubiona.

Wtedy pozwoliłam sobie na uczucia, które do tej pory tłumiłam. Nasz romans nabrał intensywności. Każda chwila z nim była dla mnie jak powrót do młodości. Byliśmy jak dwie dusze, które odnalazły się w tłumie.

Nasze spotkania były coraz częstsze. Henryk sprawiał, że czułam się znów żywa. Każdy spacer, każda rozmowa była dla mnie ucieczką od rzeczywistości, która czekała na mnie w domu. Zaczęłam się zastanawiać, czy to, co robię, jest właściwe. Ale uczucia były silniejsze niż rozsądek.

Każda chwila z Henrykiem była jak zakazany owoc, którego pragnęłam coraz bardziej. Czas spędzany z nim stał się dla mnie najważniejszym punktem dnia. Razem spacerowaliśmy po pięknych ogrodach sanatorium, delektując się każdą chwilą.

Mój świat zawirował

Pewnego dnia, podczas jednego z naszych spacerów, zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy.

– Nie mogę już dłużej tego ukrywać. Zakochałem się w tobie – wyznał, a ja poczułam, jakby cały świat zniknął, pozostawiając nas tylko we dwoje.

– Henryku, ja też… – odpowiedziałam, czując łzy w oczach. – Ale co z Staszkiem? Co z naszymi życiami?

– Wiem, że to skomplikowane, ale czy to, co mamy, nie jest tego warte? – Zapytał, ściskając moją rękę.

Nie miałam odpowiedzi na jego pytanie. Wiedziałam tylko, że uczucia, które do niego żywiłam, były prawdziwe. Nasz romans stał się tajemnicą, którą musiałam ukrywać przed światem, a zwłaszcza przed Staszkiem.

Każdego dnia stawało się to trudniejsze. Byłam jak uzależniona od emocji, które Henryk budził we mnie. Czułam, że żyję, że znów mam marzenia i pragnienia.

Pewnego ranka, gdy wracałam do pokoju po spotkaniu z Henrykiem, natknęłam się na Staszka. Przyjechał mnie odwiedzić niespodziewanie. Byłam zaskoczona i przerażona jednocześnie.

– Postanowiłem cię odwiedzić. Tęskniłem za tobą – powiedział, wchodząc do mojego pokoju.

– Staszku… nie spodziewałam się ciebie tutaj – odpowiedziałam, starając się ukryć swoje zdenerwowanie.

Zupełnie się nie spodziewałam

Wiedziałam, że Henryk był w pobliżu. Próbowałam zachowywać się normalnie, ale Staszek zaczął coś podejrzewać. Jego spojrzenia były przenikliwe, a ja czułam, że to tylko kwestia czasu, zanim odkryje prawdę.

Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, ale czułam, że zbliżamy się do momentu, w którym wszystko się wyjaśni. Moje serce było rozdarte między miłością do Staszka a uczuciami, które żywiłam do Henryka. W głowie miałam chaos, a każda chwila była jak tykająca bomba, która mogła wybuchnąć w każdej chwili.

Kilka dni później, podczas jednego z naszych tajemnych spotkań z Henrykiem, stało się coś, czego się najbardziej obawiałam. Staszek przyłapał nas na gorącym uczynku. Jego twarz wyrażała całą paletę emocji – od zaskoczenia po złość.

– Co ty robisz?! – Krzyknął, a ja poczułam, jakby świat się zatrzymał.

– To nie tak, jak myślisz… – próbowałam wyjaśnić, ale moje słowa brzmiały pusto.

– Jak mogłaś mi to zrobić? Po tylu latach? – jego głos drżał od emocji.

Henryk próbował coś powiedzieć, ale Staszek mu przerwał.

– Wynoś się stąd! To między mną a Jolą! – wykrzyknął, a Henryk bez słowa opuścił pomieszczenie.

Był zraniony

Staszek wyrzucił z siebie wszystkie swoje emocje. Był zraniony, a ja nie potrafiłam go uspokoić. Wiedziałam, że popełniłam błąd, ale nie wiedziałam, jak go naprawić.

– Dlaczego, Jola? Dlaczego? – zapytał, patrząc mi prosto w oczy, a ja nie mogłam znaleźć słów, aby mu odpowiedzieć.

Czułam się jak w pułapce, z której nie było wyjścia. W głowie miałam tysiące myśli, ale żadna z nich nie przynosiła rozwiązania. Wiedziałam tylko jedno – nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.

– Staszku, ja… – próbowałam zacząć, ale znowu przerwałam, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów.

– Po prostu chcę zrozumieć. Dlaczego? – jego głos był pełen bólu.

Czułam się zaniedbywana. Henryk sprawił, że poczułam się znów ważna – przyznałam, starając się nie płakać.

– A co z nami? Co z naszymi wspólnymi latami? – jego głos drżał.

Nie miałam odpowiedzi. Wiedziałam, że nasze małżeństwo jest na skraju przepaści i że muszę coś zrobić, aby je uratować, ale nie wiedziałam, jak to zrobić. Czułam się, jakbym straciła kontrolę nad swoim życiem i nie wiedziałam, jak ją odzyskać.

– To, co zrobiliście, jest nie do wybaczenia – mówił Staszek, a w jego oczach widziałam ból i złość. – Ale chcę spróbować to naprawić. Dla nas, dla naszego małżeństwa.

Jego słowa zaskoczyły mnie

Po tylu latach wspólnego życia, mimo zdrady, Staszek był gotów walczyć o naszą relację. Czułam mieszane uczucia – wdzięczność, winę, ale także nadzieję.

– Ja też chcę spróbować – powiedziałam, ściskając jego rękę.

Decyzja o próbie naprawienia naszego małżeństwa była pierwszym krokiem, ale wiedzieliśmy, że czeka nas długa droga. Musieliśmy pracować nad zaufaniem, które zostało naruszone, i nad naszymi uczuciami.

Wracając do domu, czułam się zagubiona. Henryk, z którym łączyło mnie tyle emocji, musiał zostać w przeszłości. Wiedziałam, że to jedyna droga do naprawienia mojego małżeństwa. Każdego dnia próbowałam skupić się na Staszku, na nas, ale wspomnienia o Henryku wciąż powracały.

Staszek starał się jak mógł, aby odbudować nasze relacje. Codzienne gesty, małe słowa wsparcia – wszystko to miało znaczenie. Wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko, aby zasłużyć na jego zaufanie.

Każdy dzień był wyzwaniem. Uczyliśmy się na nowo być razem, rozmawiać, dzielić się swoimi uczuciami. Było to trudne, ale wiedziałam, że warto. Wspólne chwile, małe radości, zaczynały przeważać nad bólem i winą. Czas spędzony z Henrykiem był piękny, ale teraz liczyła się teraźniejszość i przyszłość. Wiedziałam, że droga do odbudowy naszego małżeństwa będzie długa i trudna, ale byliśmy gotowi podjąć to wyzwanie.

Reklama

Jolanta, 62 lata

Reklama
Reklama
Reklama