„Wyjechałam w Beskidy odpocząć od zgiełku miasta. Zamiast zdobywać kolejne szczyty, zdobywałam górskiego przewodnika”
„Paweł i ja staliśmy się niemal nierozłączni. Codzienne wędrówki i długie rozmowy sprawiały, że czułam się z nim coraz bardziej związana. Jednak wciąż nie wiedziałam o nim wszystkiego. Paweł unikał tematów związanych z jego życiem prywatnym”.
- redakcja
Na co dzień pracuję w korporacji, gdzie każdy dzień wygląda niemal tak samo – praca od rana do wieczora, korki w drodze do biura i powrót do pustego mieszkania. To napięcie sprawiło, że poczułam, iż muszę coś zmienić. Postanowiłam wyjechać na wakacje do górskiego schroniska, z dala od miejskiego zgiełku i problemów.
Pragnęłam odpocząć
Już pierwszego dnia poczułam, że to była dobra decyzja. Góry są przepiękne. Postanowiłam zabukować nocleg w jednym ze schronisk na szczycie. Codziennie rano witały mnie przepiękne widoki zza okna. Pogoda była wymarzona, więc gdy tylko otwierałam oczy, szłam do stołówki na śniadanie, a potem wychodziłam na długie spacery. Na jednym z nich poznałam Pawła.
Był wysokim, przystojnym mężczyzną o czarującym uśmiechu. Spotkaliśmy się na wąskiej ścieżce prowadzącej w głąb lasu. Akurat miałam pecha, bo krzywo stanęłam i wykręciłam sobie lekko kostkę.
– Ojej, wszystko w porządku? Pomóc ci?
– Dzięki, chyba nie skręciłam nogi, tylko lekko naciągnęłam. Jakoś dam radę.
Zobacz także
– Pomogę ci – uparł się i podprowadził mnie do dużego głazu. Usiedliśmy obok siebie.
– Jestem Paweł – przedstawił się.
– Ela – odpowiedziałam, wyciągając rękę. – Dopiero co przyjechałam i już taki pech.
– Nie wygląda to źle – powiedział, oglądając moją kostkę. – Jeśli chcesz, mogę pokazać ci kilka naprawdę wyjątkowych miejsc. Pracuję tu jako przewodnik.
Paweł miał w sobie coś, co przyciągało mnie jak magnes.
Pierwszy spacer był tylko początkiem
Kiedy wracaliśmy tamtego dnia do schroniska, opowiadał mi o historii okolicy. Umówiliśmy się na następny dzień, bo po drodze okazało się, że moja kostka rzeczywiście nie jest skręcona i mogę normalnie chodzić.
Zaprowadził mnie do ukrytej doliny, o której turyści nie mają pojęcia. Usiedliśmy nad krystalicznie czystym jeziorem. Cisza dookoła była niesamowita. Paweł siedział obok i niby przypadkiem położył dłoń obok mojej. Czułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej.
– Masz niesamowitą wiedzę o tych górach – powiedziałam, próbując jakoś odwrócić myślenie o jego dłoni, która niemalże mnie dotykała.
– Dorastałem tutaj. Te góry są częścią mnie – odpowiedział, patrząc w dal. – To moje miejsce na ziemi.
– Zazdroszczę ci. Ja w mieście czuję się jak w klatce – wyznałam. W tym momencie poczułam jego dotyk. Skamieniałam. Chwile później wziął mnie za rękę. Siedzieliśmy tak w milczeniu, patrząc na gładką powierzchnię jeziora.
Byliśmy coraz bliżej
– Co powiesz na piknik jutro? – zaproponował, gdy wracaliśmy do schroniska.
– Brzmi wspaniale! – odpowiedziałam z entuzjazmem. – Co przynieść?
– Niczego nie przynoś. Ja się wszystkim zajmę – mrugnął do mnie. – Spotkajmy się przy wejściu do schroniska o dziesiątej rano.
Nazajutrz, zgodnie z planem, czekał na mnie z koszem pełnym smakołyków. Wybraliśmy się na polanę, która była otoczona gęstym lasem. Rozłożyliśmy koc. Paweł opowiadał mi o swoich przygodach, a ja słuchałam z zachwytem.
– A co ty robisz, gdy nie jesteś tutaj? – zapytałam, chcąc dowiedzieć się więcej o jego życiu poza górami.
– Pracuję jako przewodnik przez cały rok. To moja pasja i sposób na życie – odpowiedział, ale nie zdradził więcej szczegółów.
W tamtej chwili zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Paweł jest taki tajemniczy. Czułam, że skrywa coś ważnego, ale nie chciałam psuć tej magicznej chwili. Było nam tak dobrze razem. Moje uczucia do niego stawały się coraz silniejsze. Serce mi mówiło, że to coś więcej niż tylko wakacyjna przygoda.
Czułam, że coś ukrywa
Minęło kilka dni. Ja i Paweł staliśmy się niemal nierozłączni. Codzienne wędrówki i długie rozmowy sprawiały, że czułam się z nim coraz bardziej związana. Jednak wciąż nie wiedziałam o nim wszystkiego. Paweł unikał tematów związanych z jego życiem prywatnym, co zaczynało budzić moje podejrzenia.
Pewnego wieczoru, siedząc przy kolacji w schronisku z kilkoma innymi turystami, rozmowa zeszła na temat przewodników górskich. Wszyscy zaczęli opowiadać historie i anegdoty o różnych przewodnikach, a ja z ciekawością słuchałam.
– Paweł to niesamowity człowiek – powiedziała Anna, starsza kobieta, która od lat przyjeżdżała w te góry. – Zawsze gotowy do pomocy, a do tego taki przystojny.
– To prawda – dodał Marek, młody mężczyzna z plecakiem pełnym sprzętu fotograficznego. – Słyszałem, że ma cudowną rodzinę.
Zamarłam. Rodzina? Paweł nigdy o niej nie wspominał. Moje serce zaczęło bić szybciej, a w głowie kłębiły się setki pytań.
– Paweł ma żonę? – zapytałam, starając się, by mój głos nie zdradził emocji.
– Tak, Marta to wspaniała kobieta. Często organizują wycieczki dla rodzin z dziećmi – odpowiedziała Anna, nie zdając sobie sprawy z mojego zaskoczenia.
Jak mógł mi o tym nie powiedzieć?
Czułam się oszukana i zdezorientowana. Czyli wszystko, co było między nami, było tylko iluzją? Po powrocie do pokoju nie mogłam zasnąć. Postanowiłam, że muszę skonfrontować się z Pawłem.
Następnego dnia podczas wspólnego spaceru odważyłam się zapytać go o jego rodzinę.
– Paweł, muszę cię o coś zapytać – zaczęłam niepewnie.
– O co chodzi, Elu? – odpowiedział, zatrzymując się i patrząc na mnie z troską.
– Dlaczego nigdy nie wspominałeś o swojej żonie i dzieciach? – zapytałam wprost, starając się utrzymać spokój w głosie. Paweł zamarł, a na jego twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia.
– Skąd o tym wiesz? – zapytał cicho.
– Usłyszałam od innych turystów – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego skrywałeś przede mną prawdę?
Widziałam w jego oczach zaskoczenie, zakłopotanie i ból. W końcu westchnął głęboko, jakby zbierając się na odwagę.
– Elu, przepraszam. Powinienem był ci o tym powiedzieć – zaczął cicho. – Nie chciałem cię oszukiwać. Po prostu… Czasami, gdy jestem tutaj, chcę na chwilę oderwać się od codziennych problemów. Chciałem być po prostu sobą, bez bagażu codzienności.
– A ja? – zapytałam, nie mogąc powstrzymać łez. – Jak myślisz, jak ja się teraz czuję? Zakochałam się w tobie, a ty okazałeś się kłamcą.
Paweł spuścił głowę, jakby chciał uniknąć mojego spojrzenia.
Czułam, jak moje serce się rozdziera
– Przepraszam – powtórzył. – Marta i dzieci to moje życie. Kocham ich, ale czasami potrzebuję oddechu, by móc wrócić do nich z nową energią. To nie jest wymówka, tylko próba wyjaśnienia.
– Paweł, to nie jest fair – powiedziałam, czując, jak łzy spływają po moich policzkach. – Spędziliśmy razem tyle czasu, a ja wierzyłam, że może być z tego coś więcej. Czuję się oszukana i zdradzona.
– Wiem, że zawiodłem twoje zaufanie – powiedział, zbliżając się do mnie. – Chciałbym móc cofnąć czas i być z tobą szczery od samego początku. Ale teraz mogę tylko prosić o wybaczenie.
Wróciłam do schroniska, zagubiona i zraniona. Próbowałam zająć myśli czymś innym, ale wszystko przypominało mi o Pawle.
Rano obudziłam się z mieszanymi uczuciami. Postanowiłam spakować swoje rzeczy i opuścić schronisko wcześniej, niż planowałam. Potrzebowałam czasu i przestrzeni, aby poradzić sobie z tym, co się wydarzyło.
Zanim wsiadłam do autobusu, jeszcze raz spojrzałam na góry, które przyniosły mi tyle radości, ale także ból. Wiedziałam, że to miejsce na zawsze zostanie w moim sercu, ale musiałam ruszyć dalej.
Kiedy wróciłam do miasta, czułam się jak w innej rzeczywistości. Ulice były zatłoczone, ludzie spieszyli się do pracy, a ja czułam się jakby czas dla mnie stanął w miejscu.
Zacisnęłam jednak zęby i postanowiłam, że muszę iść dalej. Wakacyjna iluzja przerodziła się w lekcję życia. Dzięki niej mimo wszystko stałam się silniejsza.
Ela, 36 lat