Reklama

Byłam w delegacji, więc ominęła mnie impreza u Ewy. Jednak po pracy znalazłam chwilę i przeglądałam zdjęcia z urodzin przyjaciółki, szukając znajomych twarzy. Nagle serce zabiło mi mocniej. „Kim ona jest?” – pomyślałam. Obok Wojtka stała kobieta, której nie znałam. Jej dłoń spoczywała na jego ramieniu, a mąż obejmował ją w sposób zbyt naturalny, zbyt swobodny. Pomyślałam, że coś jest nie tak.

Reklama

Wszystko we mnie krzyczało

Nie mogłam skupić się na pracy. Nawet wieczorne spotkanie z klientami wydało mi się męczące. W głowie wciąż miałam ten obraz – Wojtek obejmujący obcą kobietę. Starałam się to zracjonalizować. „To tylko zdjęcie”, powtarzałam sobie w myślach. Ale coś w jego uśmiechu sprawiało, że nie mogłam się uspokoić. Nie napisałam do niego, nie zadzwoniłam. Zamiast tego w milczeniu odliczałam godziny do powrotu do domu.

Kiedy weszłam do mieszkania, Wojtek był w kuchni. Mieszał się tam zapach świeżo parzonej herbaty i jego ulubionych naleśników.

– Cześć, skarbie. Jak tam wyjazd? – zapytał, patrząc na mnie z tym uśmiechem, który zawsze sprawiał, że topniało moje serce. Ale nie tym razem.

Nie odpowiedziałam. Wyjęłam telefon i otworzyłam zdjęcie. Położyłam go na stole, przesuwając w jego stronę.

Kim ona jest? – zapytałam spokojnie, choć wszystko we mnie krzyczało.

Jego uśmiech zniknął. Wpatrywał się w ekran, jakby chciał znaleźć odpowiedź, która mogłaby mnie uspokoić.

– To Zosia – powiedział po chwili. – Koleżanka Krzyśka z pracy. Na imprezie... no wiesz, wszyscy się bawiliśmy, ktoś robił zdjęcia. To nic takiego, serio.

– Nic takiego? – powtórzyłam, unosząc brew. – Obejmujesz ją tak, jakbyście byli... blisko.

– Przestań! – uniósł głos. – Przecież wiesz, że nie robię takich rzeczy. To tylko zdjęcie. Czy naprawdę będziemy teraz rozmawiać o niczym?

Jego defensywny ton tylko dolewał oliwy do ognia.

– Może i nic, ale mnie to boli – powiedziałam cicho. – I chciałabym, żebyś to zrozumiał.

Wojtek westchnął i odłożył telefon.

– Nie wiem, co ci powiedzieć. Jeśli mi nie ufasz, to mamy problem.

Tej nocy Wojtek zasnął na kanapie. Przewracałam się z boku na bok, próbując zrozumieć, czy to ja przesadzam, czy może on coś ukrywa.

Prawda była blisko

Kolejne dni były pełne napięcia. Wojtek starał się zachowywać normalnie, ale ja nie mogłam przestać o tym myśleć. Może to nic, a może... coś więcej. Pewnego wieczoru, gdy Wojtek wrócił z pracy, zauważyłam coś, co wytrąciło mnie z równowagi.

– Skąd ten zapach? – zapytałam nagle. – Pachniesz jak kobieta.

Zatrzymał się, zaskoczony moim pytaniem.

– Co? O czym ty mówisz? – zapytał, odwracając się do mnie.

– Perfumy. Skąd ten zapach?

– Może z pracy... To nic takiego – powiedział szybko, ale jego ton zdradzał napięcie.

Pokręciłam głową, czując, jak mój żołądek zaciska się w węzeł.

Przysięgnij mi, że nic przede mną nie ukrywasz.

– Na litość boską, przestań. Nic się nie dzieje – rzucił z irytacją i poszedł do sypialni.

Wiedziałam, że muszę zrobić coś więcej. Prawda była blisko, ale nie mogłam jej dostrzec.

Serce biło mi jak szalone

Zdecydowałam się porozmawiać z Ewą. Spotkałyśmy się w kawiarni i opowiedziałam jej wszystko – o zdjęciu, o zapachu perfum. Przyjaciółka słuchała w milczeniu, a potem westchnęła.

– To ja zrobiłam to zdjęcie. I... nie chciałam ci nic mówić, ale Wojtek rzeczywiście spędził sporo czasu z Zosią. Może nic wielkiego, ale... byli razem trochę za blisko.

– Co to znaczy „za blisko”? – zapytałam, czując, jak moje serce przyspiesza.

Ewa pokręciła głową.

– Rozmawiali, tańczyli. Ale rozumiem, dlaczego się martwisz.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Czyli jednak nie przesadzałam. Wojtek coś przede mną ukrywał.

– Co mam zrobić? – zapytałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Musisz z nim porozmawiać. Ale przede wszystkim musisz się dowiedzieć prawdy.

Następnego dnia postanowiłam śledzić Wojtka. Czułam się głupio, ale nie widziałam innego wyjścia. Gdy wyszedł z domu, podążyłam za nim. Serce biło mi jak szalone, gdy zobaczyłam, że zatrzymał się przy kawiarni w centrum miasta. A potem ujrzałam Zośkę. Weszli razem, rozmawiając i śmiejąc się, jakby to był najzwyklejszy dzień.

Nie wytrzymałam. Weszłam do środka i stanęłam naprzeciw nich.

– Co tu się dzieje? – powiedziałam, starając się opanować drżenie w głosie.

Jego twarz pobladła.

– Co ty tutaj robisz? – zapytał, ale w jego oczach widziałam strach.

Zosia zerwała się na równe nogi.

– Może ja już pójdę – rzuciła cicho i wyszła, zostawiając nas samych.

– A więc? – zapytałam zimno. – Jak długo to trwa?

– Kasiu... – zaczął, ale przerwałam mu.

– Powiedz mi prawdę. Bo jeśli teraz skłamiesz, to będzie koniec.

Patrzył na mnie przez chwilę, a potem spuścił wzrok.

– Nic się nie wydarzyło – powiedział w końcu. – Ale... myślałem o niej.

Wróciłam do domu, czując, że coś we mnie umarło. Nie potrafiłam tego tak zostawić. Nie miałam ochoty roztrząsać tej sytuacji. Dla mnie wszystko było już jasne. Mój mąż fantazjuje o innej kobiecie i spotyka się z nią w tajemnicy. Co z tego, że między nimi jeszcze do niczego nie doszło? Mam czekać, aż to się stanie? Kim ja teraz dla niego jestem? Kontynuowanie tego związku wydawało się nie mieć najmniejszego sensu. Wojtek nie wrócił na noc. Napisał mi, że został u przyjaciela, ale mnie było już wszystko jedno, u kogo śpi. Następnego dnia rano spakowałam walizki i zostawiłam mu list:

„Muszę odejść. Jeśli ci zależy, pokaż mi to”.

Wojtek nie spróbował mnie odzyskać. Kilka tygodni spędzonych u Ewy dało mi czas na refleksję. Zrozumiałam, że czasami miłość to za mało. Zasługuję na kogoś, kto będzie walczył o mnie, a nie tylko o swoje wygody. Może kiedyś znów zaufam. Ale na razie muszę nauczyć się ufać samej sobie.

Reklama

Katarzyna, 28 lat

Reklama
Reklama
Reklama