Reklama

Moje życie jest jak z filmu, w którym czasem jestem głównym bohaterem, a czasem tylko statystą w historii innych. Mam żonę, Julię, którą kocham nad życie. Każdego dnia staram się sprawić, by była szczęśliwa. Moja codzienność kręci się wokół pracy i domowych obowiązków, ale zawsze z myślą, że po powrocie do domu czeka na mnie ona. Nasz związek nie zawsze był usłany różami, ale każda przeszkoda jedynie nas wzmacniała. Majówka to był od dawna czas, który zawsze spędzaliśmy razem. Miałem zaplanowane niespodzianki, które miały przypomnieć nam, dlaczego jesteśmy razem.

Reklama

Jednak Julia nagle oznajmiła, że nie da rady się ze mną wybrać. To spowodowało w mojej głowie istny mętlik. To nie był pierwszy raz, kiedy praca była dla niej ważniejsza. Gdy przypadkowo spotkałem Katarzynę, wspomnienie mojej szkolnej miłości, powróciło do mnie jak bumerang. Czasami zastanawiam się, co by było, gdyby nasze drogi nie rozeszły się wtedy, gdy zaczynały się krzyżować... Ale po kolei. Zacznę może od początku.

Czy Julia coś przede mną ukrywa?

Majówka miała być nasza. Zrobiłem wyjątkowe plany na ten wyjazd. Miały to być urocze chwile wytchnienia od codzienności. Jednak to Julia pierwsza zasiała we mnie ziarno wątpliwości. Kiedy wieczorem siedzieliśmy przy stole, widziałem, że coś ją trapi.

– Coś się stało? – zapytałem z niepokojem, patrząc jej prosto w oczy.

– Muszę zostać w pracy podczas majówki. Nie dam rady pojechać z tobą – odpowiedziała, unikając mojego spojrzenia.

Czułem, jak krew odpływa mi z twarzy.

– Ale przecież miało być inaczej. Mamy plany... – próbowałem się nie unieść, choć moje serce przyspieszyło.

– Przepraszam. Naprawdę chciałam. Ale nie mogę – westchnęła.

Z trudem próbowałem się uśmiechnąć, nie chcąc pokazać, jak bardzo mnie to rozczarowało.

– Rozumiem, praca jest ważna. Ale to nie pierwszy raz, kiedy przez pracę nie możemy cieszyć się wspólnym czasem – nie wytrzymałem.

Wieczorem, leżąc samotnie w łóżku, zastanawiałem się nad tymi jej wymówkami. Czy naprawdę musiała zostać w pracy? Dlaczego unikała mojego wzroku? Może powinienem być bardziej podejrzliwy? Zamiast cieszyć się wolnymi dniami, byłem bardzo poirytowany, a w mojej głowie kłębiło się sporo wątpliwości. Zdecydowałem jednak, że na majówkę pojadę sam. Może odpoczynek pomoże mi ochłonąć i przemyśleć wszystko na spokojnie. Chociaż z tyłu głowy wciąż krążyła myśl o Juli i o tym, co naprawdę się dzieje. Czy ona coś przede mną ukrywa?

Jednak los bywa przewrotny

Mój samotny majówkowy wyjazd miał być ucieczką od tych wszystkich wątpliwości. Spacerując po lesie, próbowałem zająć myśli czymkolwiek innym niż Julia i jej zachowanie. Jednak los lubił płatać figle. Właśnie wtedy zupełnie przypadkiem natknąłem się na Katarzynę.

– Krzysiek? – usłyszałem znajomy głos za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem ją, niewiele zmienioną od czasów szkolnych.

– Kasia! Co za niespodzianka! – odpowiedziałem z uśmiechem, starając się ukryć emocje.

– Co ty tu robisz sam? – zapytała, przyglądając się mi z ciekawością.

– Długa historia. Ale może się przejdziemy? – zaproponowałem, a ona skinęła głową.

Podczas spaceru rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Przypomnieliśmy sobie stare czasy, wspólne chwile w szkolnych ławkach, pierwsze zauroczenia.

– Pamiętasz, jak na szkolnym balu próbowałeś mnie nauczyć tańczyć? – zaśmiała się Katarzyna, patrząc mi w oczy.

– Jasne! Jak mógłbym zapomnieć te twoje nieudolne kroki? – zażartowałem, choć w środku czułem dziwne ciepło.

Nostalgia za przeszłością budziła się we mnie coraz mocniej. Czy to przypadek, że spotkaliśmy się właśnie teraz? Czy mogło w tym być coś więcej?

– Wiesz, czasami zastanawiam się, co by było, gdybyśmy nie stracili wtedy kontaktu – powiedziała, a ja czułem, jak jej słowa głęboko we mnie rezonują.

Przez chwilę milczeliśmy, oboje zatopieni w swoich myślach. Moje serce biło jak oszalałe, a uczucia, które myślałem, że dawno wygasły, zaczynały sie znów tlić w mojej duszy. Byłem rozemocjonowany i dziwnie podminowany. Czułem się wyjątkowo dobrze i jednocześnie jakoś bardzo zaniepokojony. Jak by to było, gdyby moje życie potoczyło się inaczej?

Spędziła majówkę z Andrzejem

Po powrocie z majówki wiedziałem, że muszę stanąć oko w oko z Julią i po prostu szczerze porozmawiać. W domu panowała dziwna cisza, która tylko podsycała całe buzujące we mnie napięcie. Gdy tylko weszła do salonu, spojrzała na mnie niepewnie.

– Krzyś, o co chodzi, wyglądasz jakbyś zobaczył ducha?

– Chodzi o nas. Co się dzieje, Julia? – w moim głosie czuć było złość, której nie potrafiłem już dłużej tłumić.

– O czym ty mówisz? – odpowiedziała pytanie na pytanie, a to tylko dolało oliwy do ognia.

– Nie udawaj, że nic się nie dzieje. Kogo próbujesz oszukać? – zapytałem, patrząc jej prosto w oczy.

Julia zawahała się, a jej milczenie było bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa. W końcu spuściła wzrok.

– Krzysiek, ja... Nie wiem, jak to powiedzieć...

– Po prostu to powiedz. Wiem, że coś ukrywasz – naciskałem, a serce waliło mi potwornie mocno.

Spędziłam majówkę z Andrzejem – wyznała, a te słowa odbiły się echem w mojej głowie.

Z trudem przetrawiałem jej słowa.

– Andrzejem? Naprawdę? – pytałem, choć odpowiedź była jasna.

– Nie chciałam, żeby tak się stało. To wszystko wymknęło mi się spod kontroli – tłumaczyła się, choć nie miała już odwrotu.

Złość i rozczarowanie mieszały się we mnie z poczuciem zdrady. Czułem, jak wszystko, co zbudowaliśmy, rozpada się na kawałki.

– Dlaczego, dlaczego pytam?! Jak mogłaś mi to zrobić?! – wykrzyczałem, choć wiedziałem, że jej odpowiedzi mogą mnie tylko bardziej zranić.

Patrzyła na mnie ze łzami w oczach, ale teraz to nie miało już znaczenia. Między nami otworzyła się przepaść, której nie dało się już zapełnić żadnymi słowami.

Chciałem zapomnieć i ruszyć do przodu

Po tym wyznaniu czułem po prostu, jak ziemia usuwa się spod moich stóp. Julia, osoba, której ufałem najbardziej na świecie, zdradziła mnie z kimś innym. Moje serce było rozdarte, a myśli krążyły wokół jednego pytania: co dalej? Mój świat legł w gruzach, ale musiałem podjąć jakąś decyzję. Jednocześnie wspomnienia majówkowego spotkania z Kasią powracały do mnie z większą siłą. Sam tego do końca nie rozumiałem. Czy mogły dawać nadzieję na coś nowego, na coś prawdziwego? Była jedyną osobą, z którą mógłbym teraz szczerze porozmawiać. Z nią zawsze czułem się swobodnie.

Spotkaliśmy się ponownie w miejscu, gdzie nasze drogi się przecinały – przy starym parku, gdzie chodziliśmy za czasów szkoły. Katarzyna od razu zauważyła moje napięcie.

– Krzysiek, co się dzieje? Wyglądasz, jakbyś niósł na plecach cały świat – zaczęła, patrząc na mnie z troską.

– To przez Julkę... Przyznała się, że mnie zdradziła... – powiedziałem, a głos mi zadrżał.

– Nie, nie mogę uwierzyć. Strasznie przykro mi to słyszeć. Zasługujesz na coś lepszego – powiedziała, a jej słowa były jak balsam na moją poranioną duszę.

Zatrzymaliśmy się na chwilę, by usiąść na ławce.

– Wiesz, co jest najdziwniejsze? – zacząłem, zbierając myśli. – Od kiedy cię spotkałem, nie mogę przestać myśleć, jak by to było, gdybyśmy nigdy się nie rozstali.

Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, ale w jej oczach widziałem zrozumienie.

– Nie ukrywam, że zawsze byłeś dla mnie kimś wyjątkowym... – wyznała. – Czasami zastanawiałam się, czy kiedykolwiek jeszcze się spotkamy.

Jej wyznanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, które we mnie powoli dojrzewało. Już czas zakończyć mój związek z Julią. Wiedziałem, że nie będzie to łatwe, ale nie mogłem dalej żyć w kłamstwie. Nie potrafiłbym jej wybaczyć. A może nasze uczucie wypaliło się już dużo wcześniej? Chciałem jeszcze podążać za sercem i szukać szczęścia tam, gdzie miałem na to szansę. Nie chciałem zostać sam i nie chciałem rozdrapywać też w nieskończoność swoich ran. Potrzebowałem ruszyć do przodu, zapomnieć, zacząć od nowa.

Chciałem odnaleźć szczęście z Kasią

Umówiłem się z Katarzyną ponownie, tym razem w jej ulubionej kawiarni. Serce biło mi szybciej na myśl o tym, co miałem jej powiedzieć. To miejsce zawsze miało dla nas szczególne znaczenie, a dziś miało stać się świadkiem bardzo ważnej rozmowy.

– Muszę podjąć ważną decyzję – zacząłem, patrząc na nią z powagą. – Chcę zakończyć moje małżeństwo z Julią. To już skończone.

Katarzyna zamarła na chwilę, nie wiedząc, jak zareagować.

– To ogromny krok. Jesteś pewien? – zapytała z niepokojem.

– Tak, jestem pewien. Po tym, co się wydarzyło, nie widzę innej drogi. Poza tym... – zawahałem się na moment – chcę spróbować czegoś nowego. Z tobą.

Katarzyna spuściła wzrok, zamyślona, a może odrobinę zawstydzona.

– Krzysiek, to nie jest takie proste. Co jeśli to tylko zwykła nostalgia za przeszłością?

– Wiem, że to ryzykowane, ale życie jest za krótkie, by nie podążać za uczuciami – odpowiedziałem, sięgając po jej dłoń.

Jej dotyk był ciepły, a spojrzenie pełne troski.

– Boję się, że to wszystko zniszczy naszą przyjaźń, jeśli nie wyjdzie – przyznała.

– Rozumiem twoje obawy, ale jestem gotów podjąć to ryzyko. Tylko tak mogę być szczęśliwy – powiedziałem, patrząc jej głęboko w oczy.

Katarzyna milczała przez chwilę, a potem uśmiechnęła się nieśmiało.

– Dobrze. Też chciałabym spróbować z tobą. Ale musimy być ostrożni, krok po kroku. Powoli.

Jej odpowiedź dała mi nadzieję, że choć życie rzuciło nas na nową ścieżkę, to wspólnie możemy odnaleźć swoje szczęście. Był to z pewnością początek czegoś nowego, czegoś, co mogło nas prowadzić do nieznanej przyszłości.

Wreszcie poczułem kojący spokój

Decyzja o zakończeniu małżeństwa z Julią nie była łatwa, ale wiedziałem, że tak musiało być. Rozmawiając z nią o rozwodzie, czułem się, jakbym stąpał po cienkim lodzie. Było wiele łez i żalu, ale także poczucie ulgi, że mogę w końcu podążać za własnymi uczuciami. Żal do Julii, mimo wszystko, nie mijał od razu. Każdy dzień przynosił nowe emocje i refleksje. Często zastanawiałem się, gdzie popełniliśmy błąd, co można było zrobić inaczej. Ale wiedziałem, że muszę iść dalej. Musiałem zacząć budować życie na nowo. Kasia była dla mnie wsparciem, którego tak bardzo potrzebowałem. Nasza relacja rozwijała się powoli, ostrożnie. Chcieliśmy dać sobie czas, by poznać się na nowo, nie zrywając nici przyjaźni, która nas łączyła.

– Co nam przyniesie przyszłość? – zapytałem ją pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy razem na ławce, patrząc na gwiazdy.

– Nie wiem, ale wierzę, że niezależnie od tego, co się stanie, poradzimy sobie razem – odpowiedziała, ściskając moją dłoń.

Czułem spokój, jakiego dawno nie zaznałem. Otworzyłem się na nowe uczucie z Katarzyną, choć przyszłość była niepewna. Wiedziałem, że nie wszystkie historie muszą kończyć się szczęśliwie, ale ważne było, że teraz podążałem za swoim sercem. Otwierały się przede mną nowe drzwi. Byłem gotów, by przez nie przejść, z nowymi nadziejami i marzeniami. Moje życie zmieniło się nieodwracalnie, ale wierzyłem, że to był krok we właściwym kierunku.

Krzysztof, 37 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama