„Wysłałam narzeczonemu SMS-a, że będziemy mieli dziecko. Gdy się zorientowałam, że pomyliłam numery, było już za późno”
„Poczułam ukłucie wyrzutów sumienia. Kamil był wszystkim, czego mogłam sobie życzyć – szczery, czuły, kochający. A ja, zamiast dzielić z nim swoje obawy, wplątałam się w coś, co mogło nas zrujnować”.

Wiedziałam, że ten dzień zmieni moje życie. Test ciążowy leżał na brzegu umywalki, a ja wpatrywałam się w dwie wyraźne różowe kreski. Ręce mi się trzęsły, a serce waliło jak młot. „Będziemy rodzicami” – te słowa wirowały mi w głowie, a w brzuchu czułam jednocześnie podekscytowanie i strach.
To był błąd
Wybrałam najprostszy sposób, by podzielić się tą nowiną. Chwyciłam telefon, szybko napisałam wiadomość: „Kochanie, zostaniesz tatą! Kocham Cię!” i nacisnęłam „wyślij”. Wyobrażałam sobie uśmiech mojego narzeczonego, gdy zobaczy te słowa. Nie mogłam doczekać się jego reakcji.
Kilka minut później mój telefon zawibrował. Otworzyłam wiadomość i czytałam ją z narastającym przerażeniem: „Nie wiedziałem, że to możliwe. Musimy porozmawiać, Olu”. Omal nie upuściłam telefonu. To nie był Kamil. To był Marek – człowiek, którego usunęłam z mojego życia jakiś czas temu.
Zamiast radości, poczułam lodowaty dreszcz przebiegający przez plecy. Jak mogłam się tak pomylić? Musiałam przez przypadek wybrać nazwisko Marka w książce kontaktów. Moja głowa była wypełniona zbyt wieloma emocjami, by natychmiast pojąć, co teraz muszę zrobić.
– Ola! Wiedziałem, że kiedyś do mnie wrócisz. Wiedziałem, że nasza historia się nie skończyła!
– Marek, to była pomyłka. Ta wiadomość nie była do ciebie – próbowałam brzmieć spokojnie.
– Pomyłka? Nie wierzę. Napisałaś mi, że będziemy mieć dziecko, a teraz twierdzisz, że to pomyłka?
– Posłuchaj mnie uważnie – zaczęłam znów, głęboko oddychając. – Jestem zaręczona z Kamilem. To on jest ojcem mojego dziecka. Nic mnie z tobą nie łączy.
Wpadłam w popłoch
Marek roześmiał się, ale w jego głosie było coś niepokojącego, jakby kpił z moich słów.
– A co, jeśli twojemu Kamilowi nie spodoba się ta wiadomość? Może mu ją wyślę i sam oceni, kto tu mówi prawdę?
Serce zaczęło mi bić szybciej. W mojej głowie rozbrzmiewał alarm. Nie mogłam pozwolić, by Marek wciągnął Kamila w ten koszmar.
– Proszę, nie komplikuj tego. To była pomyłka i tyle.
– Nie musisz się tłumaczyć. Przecież wiem, że w głębi serca chcesz, byśmy znów byli razem. Tylko ja potrafię cię zrozumieć.
Jego głos przeszedł w cichy szept, który przyprawił mnie o ciarki.
– Zobaczymy, co powie twój Kamil, gdy dowie się o tym wszystkim.
Rozłączył się. Mój umysł szukał rozwiązania. Marek był jak cień, którego nie mogłam się pozbyć, a teraz stał się zagrożeniem, które mogło zniszczyć wszystko, co budowałam z Kamilem.
Cały dzień chodziłam jak we mgle. Kamil pisał do mnie kilka razy, ale zbywałam go zdawkowymi odpowiedziami. Nie byłam w stanie zebrać się na szczerą rozmowę. Miałam w głowie tylko jedno: co, jeśli Marek spełni swoją groźbę?
Bałam się
Wieczorem, gdy Kamil wrócił z pracy, zapytał:
– Coś się dzieje? Wyglądasz na zestresowaną.
– Nie, wszystko w porządku – odpowiedziałam szybko, unikając jego spojrzenia.
– Na pewno? Jeśli coś jest nie tak, możesz mi powiedzieć.
Poczułam ukłucie wyrzutów sumienia. Kamil był wszystkim, czego mogłam sobie życzyć – szczery, czuły, kochający. A ja, zamiast dzielić z nim swoje obawy, wplątałam się w coś, co mogło nas zrujnować.
W tym momencie telefon na blacie zaczął wibrować. Spojrzałam na ekran – wiadomość od Marka. Kamil sięgnął po telefon, zanim zdążyłam go zabrać.
– Nic ważnego! – Wykrzyknęłam, wyrywając telefon z jego dłoni gwałtownie.
– Co się dzieje? Dostałaś jakąś dziwną wiadomość?
– Nie, serio, to tylko spam – odpowiedziałam nerwowo.
Szybko wyświetliłam wiadomość: „Daj mi szansę. Możemy wychować to dziecko razem”. Serce podeszło mi do gardła. Zacisnęłam dłoń na telefonie, by Kamil nie zobaczył.
– Okej – powiedział powoli, krzyżując ramiona. – Nie naciskam, ale czuję, że coś jest nie tak. Kiedy będziesz gotowa, porozmawiamy.
Prześladował mnie
Chwilę później odblokowałam telefon i wzięłam głęboki oddech. Musiałam napisać do Marka, zanim sprawy wymkną się spod kontroli. „Marek, przestań pisać. To nie jest twoje dziecko. Zostaw mnie w spokoju”.
Wysłałam wiadomość i zamarłam, czekając na odpowiedź. Gdy ekran znów rozbłysnął, ledwo mogłam oddychać. „To ty się niszczysz, nie ja. Powiedz mu prawdę i będziemy razem”.
Postanowiłam działać, zanim Marek przejdzie do realizacji swoich gróźb. Musiałam spotkać się z nim osobiście i spróbować zakończyć ten koszmar raz na zawsze. Napisałam mu krótko: „Spotkajmy się jutro o 15 w parku”. Odpisał niemal natychmiast: „Czekałem na to”.
Kolejnego dnia szłam do parku z uczuciem, jakby ktoś związał mi żołądek w supeł. Gdy dotarłam na miejsce, Marek już tam był. Wyglądał zaskakująco spokojnie, jakby wszystko to, co działo się w mojej głowie, zupełnie go nie dotyczyło.
– Jak dobrze cię widzieć – powiedział z uśmiechem, który przyprawił mnie o mdłości.
– Przestań. Nie czas na żarty. To, co robisz, jest chore.
Usiadłam po drugiej stronie ławki, starając się zachować dystans.
– Chore? – zapytał, unosząc brwi. – Może to ty próbujesz zaprzeczać oczywistej prawdzie?
– Jaka to prawda? Co ty próbujesz udowodnić? To dziecko nie ma z tobą nic wspólnego.
Groził mi
Nachylił się ku mnie, a w jego oczach pojawił się cień obłędu.
– Jak zareaguje twój narzeczony, gdy dostanie wiadomość od byłego, który mówi, że to jego dziecko?
– Kamil ci nie uwierzy – warknęłam.
– Może. Ale to wystarczy, by w jego głowie zasiał się cień wątpliwości. A ty wiesz, co wątpliwości robią z miłością.
– Znajdź sobie kogoś innego. Po prostu przestań mnie prześladować.
Pokręcił głową, jakby rozczarowany moją odpowiedzią.
– Nie chcę nikogo innego. To ty jesteś tą, którą kocham. Zawsze byłaś. A teraz dostaliśmy szansę na nowy początek.
Wstałam gwałtownie, już nie zważając na nic.
– Nie ma żadnego „my”. Nigdy nie będzie. Daj mi spokój. I zapomnij o Kamilu, bo nie pozwolę ci zniszczyć mojego życia.
– Zobaczymy – powiedział cicho.
Patrzyłam na niego jeszcze chwilę, a potem odwróciłam się i odeszłam. Czułam jego wzrok na plecach, jakby próbował mnie zahipnotyzować.
Musiałam się przełamać
Nie mogłam spać całą noc. Myśl o tym, co Marek może zrobić, nie dawała mi spokoju. Wiedziałam, że nie mogę dłużej ukrywać prawdy przed Kamilem. Jeśli Marek naprawdę postanowi namieszać, Kamil powinien usłyszeć wszystko ode mnie, zanim dowie się czegokolwiek w inny sposób.
Gdy Kamil wrócił z pracy, postanowiłam wszystko mu wyznać.
– Zrobiłam coś głupiego… Ale proszę, wysłuchaj mnie do końca, zanim cokolwiek powiesz.
– O co chodzi?
– Dowiedziałam się, że jestem w ciąży i byłam taka podekscytowana… Napisałam ci SMS-a, żeby podzielić się tą nowiną. Ale przez przypadek wysłałam go do kogoś innego… – Głos mi się załamał.
Kamil wpatrywał się we mnie, czekając na więcej.
– Wysłałam to do Marka, mojego byłego chłopaka – powiedziałam w końcu. – To był błąd. Po prostu pomyliłam kontakty. Ale on zrozumiał to inaczej. Teraz on myśli, że to jego dziecko.
Był wściekły
Kamil wstał gwałtownie, podchodząc do okna. Zacisnął dłonie w pięści i milczał przez dłuższą chwilę.
– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś od razu?
– Bałam się. Nie chciałam, żebyś się martwił… albo zwątpił we mnie.
– Zwątpił? Planujemy razem życie. Jak mogłaś to przede mną ukrywać?
Czułam, że grunt usuwa mi się spod nóg.
– Przepraszam. Ale teraz musimy coś z tym zrobić. Marek grozi, że cię wciągnie w ten cały chaos.
– On nie będzie rujnował naszego życia. Musimy porozmawiać z nim razem. Tylko tak możemy to zakończyć.
Wybraliśmy publiczne miejsce, aby zapewnić sobie choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Marek czekał na nas przy stoliku w rogu, z nonszalanckim uśmiechem na twarzy.
– No proszę, rodzina w komplecie – powiedział, rozglądając się z przesadną swobodą.
– Skończ z tym cyrkiem – powiedział Kamil, opanowanym, ale stanowczym głosem. – Jesteśmy tu, żeby wyjaśnić sytuację raz na zawsze.
– Wyjaśnić? Myślałem, że wszystko jest jasne.
– Nic nie jest jasne – odparłam, próbując zachować spokój. – Powiedziałam ci, że to nie jest twoje dziecko.
Był nieustępliwy
Marek pochylił się do przodu, a jego ton stał się zimny.
– Możesz tak mówić, Olu, ale co, jeśli przypomnę Kamilowi, jak świetnie się dogadywaliśmy, zanim postanowiłaś wymazać mnie ze swojego życia? Skąd pewność, że nie spotykamy się nadal w tajemnicy?
Kamil odchylił się na krześle, skrzyżował ramiona i spojrzał Markowi prosto w oczy.
– Możesz próbować wzbudzać wątpliwości, ale to nie zadziała. Wierzę Oli. I nie pozwolę, żebyś zniszczył nasze życie.
– Cóż, wygląda na to, że jesteś bardziej uparty, niż myślałem – powiedział w końcu.
– To nie upór – odpowiedział Kamil. – To miłość i zaufanie. Dwie rzeczy, których ty nie rozumiesz.
– Gratuluję wyboru – powiedział chłodno. – Ale pamiętaj, Olu, zawsze jest miejsce na drugą szansę.
Wstał i odszedł, zostawiając nas przy stoliku. Zerknęłam na Kamila, który westchnął ciężko.
– Myślisz, że naprawdę odpuści? – zapytałam cicho.
– Nie wiem – odpowiedział szczerze. – Ale jeśli spróbuje coś zrobić, będziemy gotowi. Razem.
Wspierał mnie
Minęły dwa tygodnie od naszego spotkania z Markiem. Od tamtego czasu nie otrzymałam od niego żadnych wiadomości ani telefonów. Kamil starał się zachowywać normalnie, jakby wszystko wróciło do porządku, ale czułam, że coś w nim się zmieniło. Był bardziej czuły, bardziej uważny – jakby chciał mi pokazać, że mimo tego, co się wydarzyło, jesteśmy dla siebie priorytetem. Któregoś wieczoru wziął mnie za rękę.
– Nieważne, co planuje twój były. Przejdziemy przez to razem. – Jego głos był pewny, a wzrok zdecydowany.
Wiedziałam, że Kamil mówi szczerze, ale w moim sercu zagnieździła się obawa, że przeszłość Marka może zniszczyć naszą przyszłość. I że przed nami jeszcze długa droga, zanim będziemy mogli być naprawdę wolni.
Aleksandra, 27 lat