„Wyznałem żonie, że ją zdradziłem, ale nie doceniła szczerości i odeszła. Postanowiłem zrobić wszystko, by ją odzyskać”
„Pewnego dnia obudziłem się z takim bólem w klatce piersiowej, że byłem pewny, że to zawał, że umieram! W strachu sięgnąłem po telefon i wykręciłem numer Ewy. Na początku była zła. Myślała, że to jakiś podstęp z mojej strony, żeby nakłonić ją do kolejnej rozmowy czy spotkania”.
- Rafał, 32 lata
Przez pierwsze trzy lata ja i Ewa byliśmy naprawdę zgodną parą. Łączyła nas silna namiętność i prawdziwe uczucie. Oświadczyłem się jej, a ona bez wahania zgodziła się zostać moją żoną. Jednak zdarzyło się coś, czego najbardziej żałuję – zdradziłem ją i to niedługo po ślubie. Co gorsza, sama Ewa dowiedziała się o tym ode mnie. Myślałem, że jeśli będę szczery i wyjaśnię, że to był tylko jednorazowy błąd, który nie miał dla mnie znaczenia, wszystko mi przebaczy.
Zrozumiałem swój błąd
Ewa wpadła w szał i stwierdziła, że mój skok w bok całkowicie zniszczył nasz związek. Postanowiła z nami skończyć raz na zawsze. Nie mogłem uwierzyć w to, co się wydarzyło, kiedy zabrała wszystkie swoje rzeczy i opuściła nasz dom, z hukiem zamykając za sobą drzwi.
Półka, na której zawsze stały jej kosmetyki, wyglądała teraz smutno i dziwnie. Łóżko nagle stało się zbyt duże. A najgorsze było to, że moje życie nagle straciło jakikolwiek sens. Byłem nieszczęśliwy, przypominając sobie jak wyglądała jej twarz, jej piękny uśmiech i kokieteryjne spojrzenia, które mi rzucała, kiedy byliśmy sami. I te jej włosy opadające na czoło...
"Kocham tę kobietę – rozmyślałem, będąc w głębokiej rozpaczy. Zrobię wszystko, żeby ją odzyskać!"
Nieustannie dzwoniłem do Ewy, błagając o spotkanie. Chciałem, żeby mi pozwoliła wszystko wyjaśnić. Ale ona była uparta. Powtarzała bez końca, że nasza relacja dobiegła końca, ponieważ nie chce planować swojej przyszłości z kimś, kto tak łatwo szuka pocieszenia u innej kobiety. Mówiła, że nie chce pewnego dnia obudzić się jako samotna matka.
Na koniec przestała odbierać telefony ode mnie. Wówczas zacząłem pisać e-maile. Codziennie wysyłałem do niej kilka słodkich słów. Były to bardzo intymne wyznania. Wyrażałem swoją szczerą miłość i prosiłem o przebaczenie. Opisywałem też swoje samotne dni i wielką tęsknotę. Nie jestem pewien, czy je ogóle czytała...
Potrzebowałem wsparcia
– Daj jej odrobinę czasu – pocieszała mnie Wiola, najbliższa przyjaciółka Ewy. – Nie naciskaj na nią aż tak – mówiła ciągle. – Ewa musi sobie uświadomić, że też tęskni za tobą. Według mnie, wciąż cię kocha, ale mocno ją skrzywdziłeś i ona musi to wszystko dokładnie przemyśleć, ułożyć sobie w głowie.
Na początku myślałem, że Wiola po cichu chce mnie odciąć od Ewy i sprawić, że moja ukochana o mnie zapomni. Ale później zdałem sobie sprawę, że naprawdę starała się nam pomóc przejść przez te wszystkie trudności. Rozmowy z nią były dla mnie niemal terapeutyczne. Zauważyłem, że Wiola to świetna kumpela, która potrafi udzielać dobrych i szczerych rad. Chyba więc miała rację, sugerując, że powinienem dać Ewie trochę przestrzeni i czasu.
– To będzie dobre dla was obojga – mówiła.
– Chyba masz rację – odparłem. – Przez wszystko to, co się dzieje, jestem ciągle zmęczony i przytłoczony. Muszę odetchnąć.
Wyjaśniliśmy sobie wszystko
Wreszcie zrozumiałem, że muszę przeprosić Ewę i zapewnić, że nie będę jej już denerwować. Na początku oczywiście nie chciała się ze mną spotkać, ale potem zgodziła się na krótką rozmowę. Wtedy podziękowałem jej za wszystko – za miłość i cierpliwość, które mi okazywała przez cały okres naszego związku.
– Wciąż cię kocham – powiedziałem, starając się nie wybuchnąć płaczem. – Ale już wiem, że nie możemy być razem.
W jej oczach pojawiło się wzruszenie.
– Ja też cię kocham... - odpowiedziała cicho. – Ale to prawda, nasz czas się skończył, i nic już nie wróci tego, co było między nami. Nie potrafię ci zaufać.
Poczułem ogromną pustkę w duszy i w sercu. Mimo ciągłego cierpienia, zawsze miałem choćby odrobinę nadziei. Ale teraz moja relacja zakończyła się na dobre i wiedziałem, że muszę uwolnić się od tych uporczywych myśli. Wiola również tak myślała.
– Zobaczysz, wszystko w końcu wróci do normy – usiłowała mnie pocieszyć i skierować moje myśli w inną stronę.
Gdy rozmawiałem z nią, czułem ulgę. Zwłaszcza, że Wiola przecież znała nas oboje, gdy byliśmy jeszcze zakochaną parą.
Myślałem, że to koniec
W pierwszych tygodniach robiłem co mogłem, żeby nie dzwonić do Ewy. Czasem zdarzało mi się zastanawiać, czy moja ukochana choć raz pomyślała o mnie tak jak ja o niej, i czy nadal jestem w jej pamięci. Pewnego dnia obudziłem się z takim bólem w klatce piersiowej, że byłem pewny, że to zawał, że umieram! W strachu sięgnąłem po telefon i wykręciłem numer Ewy. Na początku była zła. Myślała, że to jakiś podstęp z mojej strony, aby nakłonić ją do kolejnej rozmowy czy spotkania.
– Jeśli to żart, to naprawdę kiepski – powiedziała z nutą sarkazmu, ale kiedy zamiast odpowiedzi usłyszała tylko mój niekontrolowany świst, poważnie się zaniepokoiła.
– Co się dzieje? – zapytała.
– Za…www…a…– wydusiłem z siebie.
– Masz zawał?! – wykrzyknęła przerażona.
Była na ten temat szczególnie wrażliwa, ponieważ jej ojciec miał kiedyś zawał. Uratowała go jedynie natychmiastowa reanimacja.
– Jesteś w domu? – dopytywała.
– Taaaa.. – z trudem odpowiedziałem.
– Dzwonię po karetkę! Będę u ciebie za chwilę! – krzyknęła i się rozłączyła.
Uratowała mnie i nas
Z trudem przeczołgałem się do drzwi, by je otworzyć i czekałem. Pojawiła się niesamowicie szybko. Leżałem na ziemi, nie czując niczego. Ból był nieznośny. Później zabrano mnie do szpitala, gdzie na moje szczęście okazało się, że to była jedynie reakcja na stres.
– Pan nie radzi sobie dobrze w stresujących sytuacjach – powiedziała lekarka. – Musi pan zmienić sposób życia i nauczyć się odpoczywać.
– Zajmę się nim – od razu zapewniła ją Ewa, a ja patrzyłem na nią z mieszanką zaskoczenia, miłości i optymizmu.
– Kocham cię – wyszeptałem niepewnie, obawiając się jej reakcji.
Na moją odpowiedź zareagowała identycznie. Wydaje się, że strach, iż mogę odejść na zawsze, zmusił ją do zignorowania innych spraw i przemyślenia tego, co zaszło między nami. Dzięki temu wybaczyła mi. Ewa postanowiła puścić mój błąd w niepamięć i zacząć wszystko od początku. Tego samego dnia wróciła do naszego mieszkania, ale wszystko nagle stało się inne... Im więcej obecności Ewy i jej przedmiotów dostrzegałem wokół siebie, tym silniej odczuwałem bezsensowność tego wszystkiego.
Przywołałem w pamięci radosną minę Wioli podczas imprezy, którą zorganizowaliśmy wspólnie z Ewą, by przekazać wszystkim naszym znajomym, że ponownie jesteśmy razem. Patrzyłem na Wiolę, jej uśmiech, uspokajające dotknięcie jej dłoni, jakby chciała przekazać: "I popatrz, wszystko wraca na właściwe tory"... Wtedy przez chwilę pomyślałem, czy to jednak nie był błąd, że znów jestem z Ewą...