„Nawet, gdy to siostra nawywijała, ja sprzątałem cały bałagan. Tym razem jednak przegięła”
„Moja siostra, Ola, była zupełnie inna. Miała z nim dobre relacje i była oczkiem w głowie rodziców. Pewnej nocy, czując potrzebę wolności i oderwania się od codzienności, postanowiłem wziąć samochód ojca bez pytania. Przecież to tylko jedna przejażdżka po mieście, co złego może się stać?”

- Redakcja
Relacje z moim ojcem, Tomaszem, zawsze były skomplikowane. Surowy i wymagający, od zawsze starał się mnie uformować według własnych wyobrażeń. Czułem, że nigdy nie sprostałem jego oczekiwaniom, mimo że starałem się jak mogłem. Byłem w jego oczach zawsze tylko nieodpowiedzialnym gówniarzem. Moja siostra, Ola, była w zupełnie innej sytuacji. Miała z nim dobre relacje i była „oczkiem w głowie” rodziców. Pewnej nocy chciałem się dobrze zabawić i oderwać, choć na trochę, od codzienności. Postanowiłem pożyczyć sobie samochód ojca bez pytania. Przecież to tylko jedna niewinna przejażdżka po mieście. Co złego może się stać?
Nie wiem jak to się stało
Obudziłem się z pulsującym bólem głowy. Zanim jeszcze otworzyłem oczy, poczułem dziwne przeczucie, że coś poszło nie tak. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna, spoglądając na podjazd. Tam stał samochód ojca – rozbity, z wgniecionym przodem. Serce zabiło mi mocniej z przerażenia, a w głowie pojawiło się mgliste wspomnienie wypadku. Nie pamiętałem szczegółów, ale wiedziałem, że co by się nie działo, to i tak była moja wina. Mój pomysł.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, a on już na mnie krzyczał.
– Ty chyba oszalałeś! Wiesz, ile warte było to auto?! – wrzasnął, wskazując na rozbity samochód.
– Tato, ja... po prostu... Nie wiem, jak to się stało – próbowałem się tłumaczyć, ale wiedziałem, że to na nic.
– Nie wiesz?! To ja ci powiem... Zrobiłeś z siebie koczkodana, idiotę! Kto ci dał prawo jazdy, tumanie cholerny! Jeśli myślisz, że ci to ujdzie na sucho, to jesteś w błędzie!? – jego gniew wydawał się nie mieć końca.
Moja matka, weszła do pokoju, starając się załagodzić sytuację.
– W tej chwili przestań! Nie możesz tak na niego krzyczeć! – próbowała go jakoś zastopować.
– Nie mogę?! Mam już dość tego nieudacznika! Nie chcę na niego patrzeć! Jak się tak świetnie bawisz, to może powinieneś znaleźć sobie inne miejsce do życia! – wykrzyknął, a jego słowa były dla mnie gorzkie i bolesne.
Zszokowany, wyszedłem z domu. Czułem, że moje życie właśnie się zawaliło.
Jak zepchnięty na margines
Wieczorem wróciłem do domu, gdzie czekała na mnie matka. Usiedliśmy razem w kuchni. Chciała mi pomóc, ale czułem się tak, jakbym to jednak ja zawinił.
– Tata nie miał prawa ci grozić, Michał. Nawet jeśli rozbiłeś samochód – zaczęła, starając się bronić mnie przed gniewem ojca.
– Może miał... Zabrałem auto bez pytania – odpowiedziałem zrezygnowany, choć jej słowa przynosiły mi chwilową ulgę.
– Ale nic się nikomu nie stało, to najważniejsze – próbowała mnie pocieszyć, kładąc dłoń na moim ramieniu.
– On tak nie uważa. Dla niego liczy się tylko jego samochód. Ja go zupełnie nie obchodzę. I to od lat – w moim głosie była gorycz. Czułem się zepchnięty na margines, niewidzialny, podczas gdy auto wydawało się być najważniejsze.
Siedziałem tam, patrząc na zimny, nieoświetlony ogród za oknem. Po raz pierwszy w życiu pomyślałem o tym, by faktycznie się wyprowadzić. Może to było rozwiązanie? Z dala od oskarżeń, z dala od ojca, który widział we mnie tylko porażkę. Ale co z mamą? I Olą? Myśli kłębiły się w mojej głowie, a poczucie winy mieszało się z rozczarowaniem.
Siostra wyznała szokującą prawdę
Ola zachowywała się dziwnie przez cały dzień. Unikała mojego wzroku i nie odzywała się więcej, niż to było absolutnie konieczne. Wiedziałem, że coś ją gryzie, ale nie miałem siły pytać. Jednak podczas wieczornej kłótni rodzinnej napięcie sięgnęło zenitu. Ojciec znów mnie oskarżał, a ja po raz kolejny próbowałem się bronić.
– Zrobiłeś z naszego życia parodię, smarkaczu! Kto mi teraz odda pieniądze za samochód pytam! – krzyczał ojciec, a ja tylko zaciskałem zęby.
Nagle Ola wybuchnęła płaczem. Zaskoczyła wszystkich, szczególnie mnie.
– Nie krzycz tak strasznie... To byłam ja... Ja wtedy prowadziłam... – wyszlochała między łzami.
– Co ty bredzisz?! – ojciec spojrzał na nią niedowierzająco.
– Michał nie prowadził! Ja chciałam spróbować... On nie chciał się zgodzić, ale go zaszantażowałam... – przyznała, a każde jej słowo było jak kolejny cios.
– Boże, Olu... Czemu nic nie powiedziałaś?! – matka zasłoniła usta dłonią, wstrząśnięta wyznaniem córki.
Okazało się, że nie pamiętałem wszystkiego z tamtej nocy. Może to był szok, a może to przez to potężne uderzenie pamięć mi szwankowała. Owszem to ja wziąłem samochód ojca bez pytania i chciałem się przejechać dla zabawy. Ale Ola zauważyła jak wyprowadzałem auto z garażu, więc żeby nie narobiła szumu, zaproponowałem jej wspólny nocny rajd. Ale się oczywiście uparła, że musi koniecznie poprowadzić. Ojciec nie pozwalał jej prowadzić, więc nie chciałem się zgodzić. Zagroziła mi, że wszystko wypapla ojcu, więc dla świętego spokoju dałem jej wsiąść za kółko. Niestety wszystko potem poszło nie tak. Straciła panowanie nad kierownicą i uderzyliśmy w coś bardzo mocno. Nie zdążyłem nic zrobić. Nawet nie pamiętałem w co walnęliśmy i jak później dotarliśmy do domu.
Po tych wszystkich rewelacjach byłem jeszcze bardziej otumaniony. Nie wiedziałem, co czuję. Ulgę, że to nie ja, czy wściekłość na Olę, która nie wyjawiła wcześniej prawdy. Nasze życie, moje życie zostało wywrócone do góry nogami przez chwilę jej nieodpowiedzialności. Nie wiedziałem, co mam tym wszystkim myśleć.
Ojciec nie przeprosił
Po wyznaniu Oli nastała cisza. Jak makiem zasiał. Tata, który jeszcze przed chwilą chciał mnie wyrzucić z domu, teraz stał zdezorientowany, nie wiedząc, jak zareagować. Widocznie zaczęło do niego docierać, że oskarżył niewłaściwą osobę, ale jego duma nie pozwalała mu się do tego przyznać.
– I co ja mam teraz z tym zrobić? – rzucił w przestrzeń, jakby szukał porady, której nikt nie mógł mu udzielić.
– Przepraszam... po prostu się bałam – powiedziała Ola, a jej głos drżał od emocji.
– Tomasz, musisz coś powiedzieć. Michałowi należą się chyba przeprosiny – mama wtrąciła się, próbując naprawić sytuację.
– Nie wiem, co mam powiedzieć... – w końcu przyznał, milknąc na dłuższą chwilę. Jego twarz wyrażała coś pomiędzy gniewem a żalem, ale wciąż nie potrafił przeprosić.
Byłem rozdarty. Wiedziałem, że Ola była w trudnej sytuacji, ale jednocześnie nie mogłem przestać myśleć o tym, jak niesprawiedliwe było to, co mnie spotkało. Nie miałem pojęcia, jak to wszystko można naprawić. I czy się da.
Czy coś się zmieni?
Potem nic nie było już takie samo. Siedziałem w swoim pokoju, próbując poukładać myśli. Nie wiedziałem, czy kiedykolwiek uda mi się naprawić relację z ojcem. Ola wyglądała na skruszoną i często próbowała mnie przepraszać, ale to nie zmieniało faktu, że to ja dostałem ostro po uszach. Oczywiście na Olę nikt się nie wydzierał, nikt jej nie wyrzucał z domu za taką akcję.
Tata nie potrafił wyrazić najmniejszej skruchy. Przez kilka dni chodził po domu milczący i przygnębiony. Wydawało mi się, że unika mojego wzroku, a może to ja unikałem jego. Jednak wieczorem, gdy siedziałem przy biurku, usłyszałem pukanie do drzwi.
– Naprawimy to jakoś... razem – rzucił krótko, jakby z trudem wypowiadając te słowa. To był jedyny gest, na jaki go było stać.
Nie wiedziałem, czy to wystarczy. Obwinianie mnie za coś, czego nie zrobiłem, wciąż było bardzo nie fair. Mimo to, jego słowa były jakimś światełkiem w tunelu. Może z czasem uda nam się odbudować to, co zostało zniszczone. Jednak, czy to będzie takie proste? Czy potrafimy wybaczyć sobie nawzajem? Nie wiedziałem. Nie chodziło o sam samochód, chodziło o to niesprawiedliwe traktowanie całe życie.
Może ta sprawa z wypadkiem zapoczątkowała w naszej rodzinie jakąś zmianę. Te wydarzenia były czymś, co nauczy nas pokory i zrozumienia. Może doprowadzi nas do miejsca, w którym znów staniemy się sobie bliscy. Jednak na razie mogłem tylko czekać. I liczyć, że czas przyniesie odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie dręczyły. Od lat.
Michał, 24 lata