Reklama

Bardzo jej na tym zależało

Pewnie, fizjologia rządzi się swoimi prawami. Jeśli o mnie chodzi, miałem swoje powody, żeby sobie odpuścić.

Reklama

– Jak myślisz, czy czas na to? – złapałem Kasię za rękę.

– Czyżbyś nie miał na to ochoty?

– No pewnie, że mam, przecież wiesz, że cię kocham. Po prostu nie jesteśmy jeszcze po ślubie… – plątałem się.

– Ale oboje skończyliśmy dwadzieścia lat i spotykamy się od pierwszej licealnej. A ślub nie wiadomo kiedy się zdarzy. Aktualnie nie mamy kasy na własne mieszkanie, żadne z nas nie pracuje, więc ile jeszcze będziemy zwlekać? – nie odpuszczała.

Zobacz także

– Spokojnie, na pewno niedługo coś się dla nas znajdzie. Ale z tym naprawdę lepiej się nie śpieszyć. Nasz pierwszy raz powinien być naprawdę niezapomniany – spróbowałem objąć ją ramieniem, ale mnie odepchnęła.

– Ja też tak myślę, Michał… Ale nie mam już ochoty dłużej czekać – zerwała się z miejsca, wyraźnie poirytowana. – Kochamy się i chcemy być razem, a ty ciągle traktujesz naszą bliskość jakby to było coś zakazanego!

Po tych słowach opuściła pokój.

Miałem swoje zasady

Moja ukochana nie miała racji. Fakt, dorastałem w konkretnym środowisku i seks przed ślubem uważałem za coś grzesznego. Mimo to pogodziłem się z myślą, że ten grzech będzie miał miejsce i nie postrzegałem go jako czegoś przerażającego. No tak, gdybym zdecydował się na zbliżenie z kimś, kogo ledwo znam... Ale jeśli para jest zakochana i planuje małżeństwo, to nie dostrzegałem w tym niczego nagannego. Mimo wszystko obawiałem się tego momentu, dlatego wciąż go przekładałem, nie wyjaśniając Kasi prawdziwych powodów.

Mimo wszystko nie dało się jej wiecznie zwodzić, gdyż z każdym dniem jej frustracja rosła. Zaczęła nawet kpić, sugerując, że jestem wyjątkowym okazem faceta, który nie oczekuje od swojej lubej, by udowodniła mu swoje uczucie. Kompletna anomalia. W związku z tym zdawałem sobie sprawę, że prędzej czy później będę zmuszony stawić czoła temu zadaniu.

Niebawem pojawiła się sposobność. Podczas wakacji moi starzy pojechali na parę dni odwiedzić krewnych w innej miejscowości. Zwykle jeździłem z nimi, ale tym razem postanowiłem zostać. Pod ich nieobecność mogłem wreszcie przeżyć ten pierwszy raz z Kasią w romantycznej atmosferze. Szykowałem się do tego wyjątkowo starannie. Przygotowałem kolację. Kupiłem mnóstwo świeczek, żeby zbudować klimat, i kwiaty dla mojej dziewczyny. Wstawiałem je do wazonu, gdy nagle zadzwonił domofon. Co jest grane? Kasia miała przyjść dopiero za pół godziny...

Plan spalił na panewce

Lekko spanikowany, rozejrzałem się dookoła. Kolacja jeszcze się dopiekała, świece już płonęły. Co teraz? Najchętniej udałbym, że mnie nie ma, ale po chwili zastanowienia poszedłem otworzyć drzwi.

– Czemu tak długo? – rzucił ojciec, przepychając się do przedpokoju.

– A wy tu czego? – popatrzyłem na starych z niepokojem. – Mieliście się przecież pojawić za trzy dni, wracając od cioci Oli!

– Niby tak. Ale najpierw ciocia Ola się rozchorowała, a zaraz po niej wujek Zbyszek. Prawie czterdzieści stopni gorączki. Powaliło ich jakieś okropne paskudztwo. No to daliśmy stamtąd dyla czym prędzej, żeby nas czasem nie poczęstowali tą zarazą.

– Nie zadzwoniliście! – powiedziałem z rozpaczą. – Kompletnie się was nie spodziewałem…

– Jak to nie dzwoniliśmy? Przecież SMS-a ci wysłaliśmy, żebyś na kolację coś ogarnął – tata był zaskoczony.

– O, widzę, że coś tam gotujesz…

– Chyba raczej nie dla nas – mama zwróciła uwagę na kwiaty stojące w wazonie. – To pewnie Kasia do niego wpadnie.

– Aha, no to już rozumiem, taki wieczór we dwoje – ironiczny uśmiech pojawił się na twarzy taty. – Cóż, synuś, obawiam się, że będziesz musiał to przełożyć na kiedy indziej.

Ojciec nie zdawał sobie sprawy, że sprawa nie jest taka łatwa. Nie mógł też pojąć, czemu, zamiast po prostu zaczekać w mieszkaniu na przyjście Kasi, planuję wyjść z kwiatami. Jednak wolałem uniknąć sytuacji, w której rodzice zauważą jej rozczarowaną minę i domyślą się, że ten wieczór miał być czymś więcej niż tylko romantycznym spotkaniem...

Nie nadążałem za nią

Chyba popełniłem błąd. Kiedy wspomniałem Kasi o tym, że rodzice wrócili do domu, nie spodobało jej się, że mówię o tym w żartobliwy sposób.

Celowo to zaaranżowałeś, prawda?! – najeżyła się. – Wiedziałeś, że starzy wrócą, więc dlatego chciałeś się spotkać!

– Kaśka, oszalałaś?! A poza tym, jak masz wątpliwości, to śmiało ich zapytaj.

– Ewidentnie sprawia ci frajdę ciągłe mydlenie mi oczu…

– Mówię serio, to czysty zbieg okoliczności. Zrobiłem kolację, kupiłem masę świeczek. W domu nadal czuć ten smród, bo jak wpadli starzy, to musiałem je w te pędy zdmuchnąć. Nie ściemniam ci.

– Dlaczego masz taki szeroki uśmiech na twarzy?

– Ponieważ… ponieważ… – próbowałem rozpaczliwie wymyślić jakieś sensowne wyjaśnienie. – Ponieważ to dosyć komiczne, że… No wiesz, że mamy na coś ochotę, ale coś nam to uniemożliwia.

– Jakoś mnie to nie śmieszy! – wycedziła przez zęby.

– Okej, wybacz. Tylko nie rozumiem, czemu tak reagujesz.

– Nie rozumiesz? A jak sądzisz, jakie to dla mnie uczucie?! Ile razy ci powtarzałam, że mam na to ochotę, a ty ciągle masz wątpliwości i przekładasz to na później. Przez to czuję się... mało pociągająca. Jakbym wyglądała lepiej, to byś się nie opierał!

– Ależ to nieprawda... – zmieszałem się.

– No to jaka jest prawda?! – wykrzyczała.

Nie chciała dłużej czekać

Nie starczyło mi wtedy śmiałości, żeby wyjawić prawdę. Miałem wówczas obowiązek wytłumaczyć jej rzeczywiste powody moich lęków i nieustannego przekładania wszystkiego na później. Kto wie, być może wpłynęłoby to jakoś na sytuację i ocaliłoby nasz związek. Ale za bardzo się bałem, by się do tego przyznać!

Kasia wpadła w furię. Oświadczyła mi, że to już koniec. Błagałem ją o cierpliwość: za 2 miesiące moi rodzice ponownie wyjeżdżają. Ale ona nawet nie chciała tego słuchać. Twierdziła, że jeśli faktycznie bym tego pragnął, to bym się nie wstrzymywał i wystarczyłby mi jakiś motel na parę godzin. Ja jednak niezmiennie marzyłem, aby to był naprawdę magiczny moment: nie mógł mieć miejsca byle gdzie i w szalonym tempie. Nie udało mi się przekonać Kasi. Cisnęła we mnie kwiatami i odmaszerowała wkurzona.

Cały tydzień chodziła mi po głowie ta rozmowa z Kasią. W końcu doszedłem do wniosku, że darzę ją wielkim uczuciem i powinienem zrealizować to, o co mnie poprosiła. Zanim jednak to zrobię, postanowiłem wyznać jej całą prawdę. Zapukałem do jej drzwi, trzymając w ręku kolejną wiązankę róż. Moja wizyta nie wywołała u niej entuzjazmu.

– Kwiaty to za mało, żeby naprawić sytuację, a ty widocznie tak uważasz…

– Wcale tak nie uważam – wtrąciłem. Szaleję za tobą. Lecz najpierw muszę wyjaśnić, czemu tak tego unikałem. Po prostu obawiałem się, że to zepsuję. Że zawiodę, a ty przekonasz się, że nie daję rady. Teraz jednak rozumiem, że prawdziwa miłość wszystko wytrzyma, a może nam tylko przynieść…

– Żałuję, że dopiero teraz to zrozumiałeś – Kasia weszła mi w słowo z dziwną miną. – Już za późno.

– Czemu mówisz, że już za późno? – popatrzyłem na nią zaskoczony.

Opuściła wzrok.

– Znalazłam chłopaka – odparła chłodno. – Teraz jesteśmy parą

– Słucham?! Jak to? Tak prędko?!

– Nie mogłam w nieskończoność czekać, aż podejmiesz decyzję.

Gdy usłyszałem, co do mnie powiedziała, mało nie zemdlałem z wrażenia. Dowiedziałem się, że spośród nas dwojga jedynie ja wciąż oczekiwałem na swój pierwszy raz. Kasia natomiast zdążyła się już zakochać w zupełnie innym chłopaku. Wystarczyło jej do tego raptem parę dni. Przez ten czas zdołała przekreślić to wszystko, co budowaliśmy razem przez ostatnie trzy lata…

Rzecz jasna, byłem tym faktem kompletnie zszokowany. Kiedy jednak udało mi się pozbierać po tej informacji, doszedłem do wniosku, że najwyraźniej nie była to ta jedyna. Dziewczyna, z którą powinienem przeżyć swój pierwszy raz. I mimo tego, że mam już skończone dwadzieścia dwa lata, to nadal czekam na tę właściwą osobę.

Reklama

Michał, 22 lata

Reklama
Reklama
Reklama