„Romans z kolegą z pracy był dla mnie wart każdych nadgodzin. Nasz tajny projekt poszedł o krok za daleko”
„Z dnia na dzień moje myśli coraz częściej skupiały się na Piotrze, a to, co zaczęło się jako niewinne zauroczenie, powoli zaczynało nabierać poważniejszego kształtu. Nie mogłam już dłużej ignorować tego, co się we mnie dzieje”.

Jestem kierowniczką działu marketingu w dużej korporacji. Moje życie zawodowe dotychczas przypominało dobrze naoliwioną maszynę, gdzie każdy dzień był starannie zaplanowany. Zawsze dbałam o to, by moje relacje w pracy były profesjonalne, aż do momentu, gdy pojawił się Piotr, nowy członek zespołu.
Oszołomił mnie
Nie mogłam się oprzeć jego entuzjazmowi i świeżej energii, które szybko zaczęły wpływać na moje codzienne myśli. To była zmiana, której się nie spodziewałam.
Nie mogłam zaprzeczyć, że jego obecność wprowadzała do mojego życia coś, czego dawno nie czułam. Była to delikatna ekscytacja, jakby świat miał nagle więcej kolorów. Mimo to starałam się zachować profesjonalizm, choć z każdym dniem coraz trudniej było mi ignorować nowe emocje, które się we mnie budziły. Czy to, co zaczynało się jako zwykłe zauroczenie, mogło wpłynąć na moją karierę? Z tą myślą zasiadłam do biurka, wiedząc, że nadchodzące dni mogą przynieść niespodziewane wyzwania.
Z dnia na dzień moje myśli coraz częściej skupiały się na Piotrze, a to, co zaczęło się jako niewinne zauroczenie, powoli zaczynało nabierać poważniejszego kształtu. Nie mogłam już dłużej ignorować tego, co się we mnie dzieje. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Anny.
– Masz chwilę? Muszę z kimś porozmawiać – zaczęłam niepewnie.
– Oczywiście, co się dzieje? – odpowiedziała, zawsze gotowa wysłuchać moich problemów.
– Nie mogę przestać o nim myśleć. A to zaczyna wpływać na moją pracę – przyznałam z ciężkim sercem.
– Jesteś tylko człowiekiem. Czasem nie możemy kontrolować, kogo i kiedy zaczynamy darzyć uczuciem. Ale musisz pamiętać, że to, jak się z tym czujesz, zależy od ciebie.
– Wiem, ale… Jak mam to zignorować? Jesteśmy w końcu w pracy – odparłam, czując, że frustracja wzbiera we mnie jak fala.
– Może nie chodzi o ignorowanie, ale o akceptację. Zrozumienie, że te uczucia są częścią ciebie, ale nie muszą cię definiować – doradziła.
Myślałam o nim
Napięcie w pracy rosło z każdym dniem, odkąd przydzielono mnie do projektu z Piotrem. To była kampania, która mogła zadecydować o naszej dalszej współpracy z ważnym klientem, więc presja była ogromna. Wiedziałam, że nie mogę sobie pozwolić na rozproszenie, ale wspólna praca z nim sprawiała, że moje myśli ciągle krążyły wokół nas.
Podczas jednego ze spotkań, kiedy omawialiśmy strategię, jego spojrzenie napotkało moje. Serce zabiło mi szybciej, a ja nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechem. Piotr odwzajemnił go, co jedynie potęgowało emocje. Próbowałam skupić się na prezentacji, ale słowa uciekały mi z głowy.
– Co myślisz o dodaniu jeszcze jednego kanału komunikacji? – zapytał, przerywając ciszę.
Złapałam się na tym, że nie słyszałam poprzedniego zdania. Czułam, jak rumieniec oblewa mi policzki.
– Przepraszam, mogłabyś powtórzyć? – starałam się brzmieć profesjonalnie, ale czułam, że moje emocje są jak na dłoni.
Po spotkaniu Ania podeszła do mnie, widząc moją nieobecność.
– Co się dzieje? Cała promieniejesz, ale jednocześnie jesteś jakby gdzieś daleko. To przez Piotra, prawda?
– Tak. Praca z nim jest trudniejsza niż myślałam. Nie mogę go ignorować, ale też boję się, że to, co czuję, wymknie się spod kontroli.
Przytaknęła ze zrozumieniem.
– Może warto skonfrontować te uczucia, zamiast ciągle je tłumić? Wiem, że to niełatwe, ale uciekając przed emocjami, możesz stracić siebie.
Miała rację
Obawa, że uczucia zniweczą mój profesjonalizm, była zbyt wielka. Mimo to wiedziałam, że nadszedł czas, by stawić im czoła. W sercu czułam, że coś się zmienia, a to było tylko kwestią czasu, kiedy emocje sięgną zenitu.
Podczas przerwy na kawę siedziałam przy stoliku w kantynie, gdy Tomek niespodziewanie przysiadł się do mnie, uśmiechając się figlarnie. Nie zdążyłam nawet odezwać się, zanim rozpoczął rozmowę.
– Zauważyłem, że ostatnio dużo czasu spędzasz z Piotrem. Czy to jakieś nowe strategie marketingowe? – zapytał z przekąsem, a w jego oczach dostrzegłam ciekawość.
Poczułam, jak moje policzki zaczynają się rumienić.
– Jesteśmy przydzieleni do wspólnego projektu. – odpowiedziałam, próbując zachować spokój.
– Oczywiście, oczywiście. Ale wiesz, jak to się mówi… iskry często przeskakują w biurze – dodał, dając mi do zrozumienia, że nasza sytuacja nie umknęła jego uwadze.
Zaczęłam się zastanawiać, jak bardzo moje uczucia są widoczne dla innych. Może rzeczywiście zbyt często szukałam jego towarzystwa? Wzięłam głęboki oddech, próbując zignorować Tomka i jego uszczypliwe uwagi.
– Cóż, czasem trudno oddzielić pracę od emocji – dodał Tomek z łagodniejszym tonem, widząc moją zmieszanie.
Odważyłam się
Postanowiłam porozmawiać z Piotrem. Był to akt odwagi, na który zbierałam się już od jakiegoś czasu. Martwiłam się, że moje uczucia mogą wpłynąć na jego postrzeganie mnie jako liderki. Jednak wiedziałam, że prawda i szczerość są teraz najważniejsze.
Wieczorem, kiedy biuro zaczynało pustoszeć, podeszłam do jego biurka. Serce biło mi szybciej niż zwykle, ale zdecydowanie postanowiłam nie uciekać więcej przed tym, co czułam.
– Możemy porozmawiać? – spytałam.
Piotr podniósł wzrok znad laptopa i z delikatnym uśmiechem pokiwał głową. Przenosimy się do pustej sali konferencyjnej, gdzie nikt nas nie słyszał.
– Wszystko w porządku? – spytał z troską w głosie, gdy tylko zamknęłam drzwi.
Czułam, że to jest ten moment, że muszę być szczera.
– Nie wiem, jak to powiedzieć… ale muszę się do czegoś przyznać. Od jakiegoś czasu czuję do ciebie coś więcej niż tylko sympatię zawodową – powiedziałam.
Na chwilę zapadła cisza, która wydawała się trwać wieczność. Wreszcie Piotr wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie z takim wyrazem twarzy, jakby ważył każde słowo.
– Cieszę się, że to powiedziałaś. Bo ja czuję to samo. Zastanawiałem się, czy to właściwe, ale serce nie słucha rozsądku – wyznał, a jego oczy lśniły szczerością.
Poczułam ulgę, ale zarazem strach przed tym, co to oznacza dla naszej przyszłości.
– Co teraz? Przecież pracujemy razem, musimy być ostrożni – powiedziałam, próbując zapanować nad emocjami.
Musiałam to poukładać
Uśmiechnął się delikatnie, jakby zrozumienie pomiędzy nami było czymś oczywistym.
– Zastanawiałem się nad tym. Może spróbujemy znaleźć sposób, by to pogodzić? Przecież możemy pracować i jednocześnie… no wiesz, zobaczyć, dokąd to nas zaprowadzi – powiedział z nadzieją w głosie.
Spojrzałam na niego i poczułam, że mimo strachu jest to dla mnie ważny moment. To, co zaczęło się jako ukryte emocje, teraz nabierało realnego kształtu. Nasza rozmowa była jak nowe otwarcie, ścieżka, którą mogłam podążać, wiedząc, że obok jest ktoś, kto podziela moje uczucia.
Po rozmowie z Piotrem czułam, jakby ktoś zdjął ze mnie ogromny ciężar, ale wciąż nie mogłam całkowicie pozbyć się wątpliwości. W pracy nadal towarzyszyła mi Ania, nie tylko jako przyjaciółka, ale także jako ktoś, kto potrafił rzucić inne światło na sytuację.
– Przestań analizować wszystko – powiedziała pewnego dnia. – Uczucia są naturalne. To, że je masz, nie oznacza, że jesteś słabsza czy mniej profesjonalna.
Spojrzałam na nią, próbując uchwycić sens jej słów.
– Ale co, jeśli to wpłynie na moją karierę? Jeśli stracę szacunek zespołu?
– Jeśli będziesz szczera z sobą i z Piotrem, to nie musisz się bać. Ludzie widzą twoje zaangażowanie i pasję. To, że masz uczucia, nie zmienia faktu, że jesteś świetną liderką.
Te słowa dodawały mi otuchy, ale wciąż potrzebowałam czasu, by naprawdę w nie uwierzyć.
Wciąż mam nadzieję
Gdy wieczorem wracałam do domu, Piotr niespodziewanie do mnie zadzwonił.
– Możemy się spotkać? Potrzebuję z tobą porozmawiać – jego głos w słuchawce był pełen niepokoju.
– W kawiarni obok biura za pół godziny?
Piotr wyglądał na równie zdezorientowanego jak ja. Usiadł naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy.
– Wiem, że to wszystko jest skomplikowane… ale myślę, że możemy to jakoś rozwiązać. Nie chcę, żeby nasze uczucia stały się przeszkodą.
Poczułam, jak ciepło rozlewa się w moim sercu.
– Też tak czuję. Musimy znaleźć sposób, by pogodzić to wszystko z naszą pracą.
Rozmowa z Piotrem była kolejnym krokiem ku zrozumieniu, że emocje nie muszą być wrogiem mojego profesjonalizmu. Z Anią u boku i Piotrem gotowym podjąć wspólne wyzwania, zaczynałam widzieć przyszłość w nowym świetle. Wszystko było kwestią znalezienia równowagi, a ja byłam gotowa, by podjąć się tego zadania.
– Wiem, że to trudne. Ale chciałbym, żebyś wiedziała, że niezależnie od wszystkiego, cenię nasze relacje zawodowe i prywatne – powiedział Piotr któregoś dnia.
Spojrzałam mu w oczy, czując mieszankę strachu i nadziei.
– Też tego chcę. Musimy tylko znaleźć sposób, żeby to wszystko zrównoważyć.
Piotr uśmiechnął się, a jego ciepło dodało mi odwagi. Wiedziałam, że czeka nas wiele wyzwań, ale teraz byłam gotowa je podjąć. Nasza rozmowa była początkiem czegoś nowego, a ja czułam, że niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, jestem gotowa na ten krok.
Marta, 39 lat