Reklama

Zawsze marzyłam o pięknym ogrodzie. Takim, który byłby moją osobistą oazą, miejscem, gdzie mogłabym uciec od zgiełku i chaosu codziennego życia. Moje życie zawodowe jako bizneswoman było zawsze pełne wyzwań, spotkań i stresu, ale to, czego najbardziej brakowało mi w życiu, to uczucie bliskości z kimś wyjątkowym. Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym dniem ta pustka w moim sercu stawała się coraz większa.

Reklama

Kiedy po raz pierwszy spotkałam Michała, miałam poczucie, że coś we mnie drgnęło. Był młodszy ode mnie, pełen energii i pasji. Jego pewność siebie była niemal zaraźliwa. Od razu ujął mnie swoją wiedzą o ogrodach i wizją, którą przedstawił na pierwszym spotkaniu. Oczywiście, nie mogłam oprzeć się jego urokowi. Od samego początku mnie zaintrygował.

Podczas naszej pierwszej rozmowy Michał z entuzjazmem opowiadał o swoich pomysłach na mój ogród. Ale mnie zaczęło interesować coś więcej niż tylko zieleń i kwiaty. To był początek czegoś, co mogło się przekształcić w coś wyjątkowego. Ale wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo ten projekt wpłynie na moje życie uczuciowe.

Między nami zaiskrzyło

Spotkałam się z Michałem na mojej posesji w słoneczne popołudnie. Pogoda była piękna, a w powietrzu unosił się zapach wiosny, który dodawał całemu otoczeniu niesamowitej świeżości.

– Cieszę się, że mogłem w końcu panią poznać – powiedział Michał, wyciągając rękę na powitanie.

– Proszę, mów mi po imieniu. Jesteśmy przecież tutaj, by współpracować – odpowiedziałam z uśmiechem, czując się nieco onieśmielona jego bezpośredniością.

Michał wyjął z teczki plany ogrodu, a ja przyglądałam się, jak z pasją tłumaczył mi swoje pomysły. Jego entuzjazm był zaraźliwy, a ja nie mogłam oderwać wzroku od iskier w jego oczach.

– Tutaj myślałem o stworzeniu małego stawu z ozdobnymi rybkami. A w tym rogu doskonale wpasowałaby się altanka, gdzie mogłabyś odpoczywać – mówił, gestykulując rękoma.

– Wygląda na to, że masz wszystko przemyślane – zażartowałam, spoglądając na niego z ukosa. – Pewnie robisz podobne rzeczy dla wielu innych klientów – dodałam, próbując ukryć swoje rosnące zainteresowanie jego osobą.

Michał uśmiechnął się szeroko i odparł:

– Dla ciebie zrobię coś wyjątkowego. Chcę, by ten ogród był naprawdę niezwykły.

Poczułam, jak coś we mnie drgnęło. Nie byłam pewna, czy to jego słowa, czy sposób, w jaki na mnie patrzył, ale już wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy to tylko fizyczne przyciąganie, czy może coś więcej.

To pierwsze spotkanie pozostawiło mnie z mieszanką fascynacji i niepokoju. Próbowałam zrozumieć, co tak naprawdę czuję do Michała i czy jest to coś, co ma szansę się rozwijać.

Moje uczucia były coraz silniejsze

Z każdą kolejną wizytą Michała w moim ogrodzie nasze rozmowy stawały się coraz dłuższe i bardziej osobiste. Często, zamiast omawiać szczegóły projektu, siadaliśmy na ławce przy starym dębie i rozmawialiśmy przy kawie.

– Masz jakieś ulubione miejsce, do którego uciekasz, gdy potrzebujesz się zrelaksować? – zapytał Michał pewnego dnia, bawiąc się filiżanką.

Zastanowiłam się chwilę, a potem odpowiedziałam z uśmiechem:

– Myślę, że to miejsce dopiero powstaje. Dzięki tobie – powiedziałam, czując, że moje słowa brzmią znacznie bardziej intymnie, niż zamierzałam.

Michał spojrzał na mnie uważnie, jego oczy zdawały się przenikać moją duszę.

– To miłe, co mówisz. Ale musisz wiedzieć, że to ty jesteś inspiracją dla tego ogrodu – odparł, patrząc mi głęboko w oczy, a ja poczułam ciepło rozchodzące się po moim ciele.

Nasze rozmowy zaczęły zahaczać o osobiste tematy, o marzenia i plany na przyszłość. Czułam, że Michał mnie rozumie, że dostrzega we mnie coś, czego nikt inny dotąd nie zauważył. Zaskoczyło mnie, jak szybko rozwijało się we mnie uczucie do tego młodszego ode mnie mężczyzny.

Każdy dzień spędzony z Michałem był jak nowa przygoda. W jego obecności czułam się zrozumiana i doceniana. Często, gdy wracałam do domu po naszych spotkaniach, zastanawiałam się, co tak naprawdę do niego czuję. Czy to była tylko fascynacja, czy może zaczynałam się zakochiwać?

To wewnętrzne zmaganie i niepewność coraz bardziej wypełniało moje myśli. Wciąż się zastanawiałam, jak daleko jestem gotowa się posunąć, wiedząc, że moje uczucia do Michała są coraz silniejsze. Wydawało mi się, że on odwzajemnia moje uczucia. Sposób, w jaki na mnie patrzył, jak muskał moje dłonie czy całował w policzek na pożegnanie - wszystko to zdawało się potwierdzać, że ta fascynacja jest wzajemna.

Czułam się zdradzona

Nadeszła wiosna, a mój ogród zaczął nabierać kształtów, które Michał zaplanował z taką pasją. Byłam podekscytowana każdą nową rośliną, każdym małym postępem. Wydawało się, że wszystko idzie w najlepszym kierunku, aż do dnia, kiedy Michał niespodziewanie zjawił się u mnie w ogrodzie z nieco zasępioną miną.

– Muszę z tobą porozmawiać – zaczął, nie patrząc mi w oczy.

Poczułam, jak serce podskakuje mi do gardła. W jego głosie wyczułam coś niepokojącego.

Coś się stało? – zapytałam, próbując zachować spokój.

Michał wziął głęboki oddech i odparł:

– Znalazłem inną pracę. Muszę zrezygnować z tego projektu.

Te słowa uderzyły mnie jak cios. Próbowałam zrozumieć, dlaczego nagle podjął taką decyzję, gdy wszystko wydawało się układać.

– Dlaczego? Wszystko szło tak dobrze... – powiedziałam, starając się ukryć zawód i ból.

– Po prostu... Muszę to zrobić – odpowiedział, nie dając mi żadnych konkretnych wyjaśnień.

Czułam się zdradzona i zagubiona. Zaczęłam podejrzewać, że Michał nie był wobec mnie do końca szczery, że za jego decyzją kryje się coś więcej, niż tylko nowa praca.

Nie mogłam się pogodzić z tym, jak szybko wszystko się rozpadło. Mój ogród, który miał być miejscem spokoju i radości, nagle stał się źródłem bólu i rozczarowania.

Szalała we mnie burza emocji

Kilka dni po rozmowie z Michałem, wciąż czułam się zagubiona i zdezorientowana. Zaczęłam wypytywać wspólnych znajomych o Michała, próbując znaleźć jakieś wytłumaczenie dla jego niespodziewanej decyzji. To wtedy, w trakcie jednej z rozmów, dowiedziałam się prawdy, która mną wstrząsnęła.

– Nie wiedziałaś, że Michał ma dziewczynę? – zapytała Kasia, znajoma, z którą czasem wymieniałam się plotkami.

Serce mi zamarło.

– Dziewczynę? Jaką dziewczynę? – wykrztusiłam, czując, jak moje policzki płoną ze wstydu i złości.

– Julię. Są razem od kilku miesięcy. Myślałam, że o tym wiesz – odpowiedziała Kasia, patrząc na mnie ze współczuciem.

W jednej chwili wszystko nabrało sensu. Zrozumiałam, dlaczego Michał zrezygnował z pracy i dlaczego nasze spotkania stały się tak niespodziewanie zimne i formalne.

Wróciłam do ogrodu, próbując zapanować nad burzą emocji, która we mnie szalała. Byłam wściekła na Michała, na to, że nie był ze mną szczery. Ale jeszcze bardziej bolało mnie to, jak łatwo dałam się zwieść własnym uczuciom.

Przemierzałam alejki ogrodu, który miał być moim miejscem ucieczki, a teraz przypominał mi o moim zawodzie miłosnym. Każda roślina, każdy krzew zdawały się szeptać o wspólnych chwilach spędzonych z Michałem, o rozmowach, które nigdy nie miały być prawdziwe.

Moje serce krwawiło

Nie mogąc dłużej wytrzymać w niepewności i goryczy, postanowiłam skonfrontować się z Michałem. Zaprosiłam go na ostatnie spotkanie w ogrodzie, który tak bardzo zmienił moje życie. Chciałam zrozumieć, dlaczego wszystko potoczyło się w taki sposób.

Kiedy Michał pojawił się na posesji, atmosfera była pełna napięcia. Zauważyłam, że unika mojego wzroku, co tylko potęgowało moje uczucie gniewu.

– Chciałam porozmawiać – zaczęłam, próbując opanować emocje. – Dlaczego mi nie powiedziałeś o Julii?

Michał westchnął, jakby zdawał sobie sprawę, że nie ma ucieczki.

– Nie chciałem cię zranić. To wszystko... wymknęło się spod kontroli – odpowiedział, wreszcie podnosząc wzrok.

– Nie chciałeś zranić? – powtórzyłam z ironią w głosie. – Czy myślałeś, że to się uda? Że uda ci się prowadzić podwójne życie?

– Nie planowałem tego – odparł Michał, jego głos drżał z emocji. – Na początku to była tylko przygoda, coś nieistotnego...

Poczułam, jak te słowa uderzają mnie prosto w serce.

Dla mnie to było więcej niż przygoda, Michał – powiedziałam z goryczą. – Myślałam, że to coś prawdziwego.

Nasza rozmowa była pełna wzajemnych oskarżeń i żalu. Czułam, jak gniew i smutek przeplatają się w moim wnętrzu, nie pozostawiając miejsca na nic innego.

Michał stał przez chwilę w milczeniu, zanim ostatecznie powiedział:

– Przepraszam. Nie chciałem, żeby to się tak skończyło.

Bez słowa odwrócił się i opuścił ogród, zostawiając mnie z uczuciem pustki. Wiedziałam, że to ostatni raz, kiedy go widzę, i choć serce krwawiło, czułam, że potrzebuję tej konfrontacji, by zacząć leczyć rany.

Reklama

Ania, 45 lat

Reklama
Reklama
Reklama