„Z okazji Dnia Kobiet ukochany rozdawał tulipany starym sąsiadkom, a o mnie zapomniał. Już on mnie popamięta”
„Zacisnęłam usta i odwróciłam się do okna. Nie chodziło o kwiaty. Chodziło o to, że nawet nie przyszło mu do głowy, żeby pomyśleć o mnie. Że nie zauważył mojego oczekiwania, mojego zawodu. A teraz jeszcze próbował zrobić ze mnie wariatkę”.

- Redakcja
Obudziłam się wcześnie, zanim jeszcze zadzwonił budzik. Nie musiałam zerkać na kalendarz, żeby wiedzieć, że jest Dzień Kobiet. Czułam w sobie przyjemne napięcie, tę cichą ekscytację, którą pamięta się z dzieciństwa, kiedy czekało się na urodzinowe niespodzianki. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na telefon.
Zerwałam się z łóżka w dobrym humorze. Mimo marcowego chłodu za oknem dzień wydawał się jaśniejszy. W głowie kłębiły mi się myśli. Może Michał zrobi coś wyjątkowego? Może czeka mnie romantyczna kolacja albo przynajmniej drobny gest – kwiatek, czekoladka, słodkie „wszystkiego najlepszego” przy porannej kawie. Tak niewiele potrzeba, żeby poczuć się ważną. Kiedy weszłam do kuchni, Michał siedział już przy stole, przeglądając telefon. Rzuciłam mu spojrzenie, ale nawet nie podniósł wzroku. Wstawiłam wodę na herbatę, czekając, aż sam się odezwie, ale nie powiedział nic. W końcu nie wytrzymałam.
– Dzień dobry.
– Hej – mruknął, nie odrywając oczu od ekranu.
Nic więcej. Zero uśmiechu, zero ciepła. Zaparzyłam herbatę, usiadłam naprzeciwko niego i zaczęłam bawić się łyżeczką. Może chciał mnie zaskoczyć później? Może czekał na odpowiedni moment?
– Jakieś plany na dziś? – zagadnęłam, próbując wydobyć z niego cokolwiek.
– Praca, potem muszę coś załatwić. – Wzruszył ramionami i dopił kawę.
Nie wyglądało na to, żeby „coś” miało być niespodzianką dla mnie. Poczułam lekkie ukłucie zawodu, ale szybko się opanowałam. Może wieczorem… może jeszcze coś wymyśli. Nie chciałam robić scen, nie chciałam wyjść na dziecinną. Wyszłam do pracy, starając się nie myśleć o tym, że Michał nawet nie zauważył mojej nowej sukienki.
Czułam się pominięta
Kiedy wróciłam z pracy, byłam już zła. Przez cały dzień nerwowo sprawdzałam telefon, ale nie dostałam od Michała ani jednej wiadomości. Koleżanki w biurze chwaliły się bukietami i czekoladkami od swoich partnerów, a ja udawałam, że wcale mnie to nie obchodzi. Starałam się nie przywiązywać do tego wagi, ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej czułam się pominięta.
W drodze do domu postanowiłam zrobić zakupy. W sklepie przy wejściu stał ogromny kosz pełen róż. Nie planowałam ich kupować, ale coś mnie tknęło. Skoro Michał zapomniał, sama mogłam poprawić sobie humor. Wybierając bukiet, uśmiechnęłam się do siebie z przekąsem. Piękne, czerwone róże – takie, jakie lubię. Pod blokiem zobaczyłam Michała. Stał przy drzwiach wejściowych z identycznym bukietem jak mój. Serce zabiło mi szybciej. A więc jednak pamiętał! A więc to wszystko było tylko głupim nieporozumieniem, a on właśnie miał mi wręczyć kwiaty!
– Och, kupiłeś róże! – powiedziałam z uśmiechem, podchodząc do niego.
Nie odpowiedział od razu. Tylko skinął głową i otworzył drzwi. Ruszyłam za nim do klatki, czując, jak fala ulgi i radości rozlewa się po moim ciele. Ale zamiast podać mi kwiaty, Michał podszedł do drzwi sąsiadki i zapukał. Po chwili otworzyła pani Maria, starsza kobieta, której często pomagał.
– Och, kochany chłopcze, dziękuję! Jesteś taki dobry! – powiedziała wzruszona, przyjmując od niego bukiet.
Stałam tam, jakby ktoś przyłożył mi w twarz. Patrzyłam na Michała, na panią Marię, na róże, które w jednej chwili straciły cały swój urok. Poczułam ukłucie zazdrości, ale nie odezwałam się ani słowem. Weszliśmy do mieszkania w milczeniu. Położyłam swoje róże na stole i spojrzałam na Michała. On tylko rzucił klucze na komodę i zdjął kurtkę, jakby nic się nie stało.
Narastał we mnie gniew
Nie odzywałam się do Michała przez dłuższą chwilę. Stał w kuchni, nalewając sobie wody, jakby nic się nie stało. Patrzyłam na niego w milczeniu, aż w końcu nie wytrzymałam.
– Widzę, że ktoś woli starsze panie – rzuciłam z przekąsem.
Michał spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
– Co?
– Nie, nic, tylko… myślałam, że te kwiaty są dla mnie – powiedziałam, starając się brzmieć obojętnie, choć w środku aż się we mnie gotowało.
– Serio? Jesteś zazdrosna o starszą panią?
Zaśmiał się, jakby to była najbardziej absurdalna rzecz, jaką kiedykolwiek powiedziałam. Poczułam, jak narasta we mnie gniew.
– Nie chodzi o nią. Chodzi o to, że nawet przez chwilę nie pomyślałeś o mnie – powiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
Michał westchnął i odstawił szklankę.
– Naprawdę myślisz, że to takie ważne? Kwiaty to tylko kwiaty. Pani Maria jest sama, cieszy się z drobnych gestów. To było dla niej ważniejsze niż dla ciebie.
Jego spokój jeszcze bardziej mnie zirytował.
– Skąd wiesz? Może dla mnie też było to ważne? Może chciałam czuć, że pamiętasz? – podniosłam głos, a w moich oczach pojawiło się coś na kształt łez.
Michał przyglądał mi się chwilę, jakby próbował zrozumieć, dlaczego robię z tego problem.
– Naprawdę muszę ci kupować róże, żebyś wiedziała, że mi na tobie zależy?
Zacisnęłam usta i odwróciłam się do okna. Nie chodziło o kwiaty. Chodziło o to, że nawet nie przyszło mu do głowy, żeby pomyśleć o mnie. Że nie zauważył mojego oczekiwania, mojego zawodu. A teraz jeszcze próbował zrobić ze mnie wariatkę.
– Wiesz co? Nieważne – rzuciłam w końcu i wyszłam z kuchni, trzaskając drzwiami do sypialni.
Między nami zapadła cicha wojna.
Byłam rozczarowana
Przez resztę wieczoru unikaliśmy się jak obcy ludzie. Siedziałam w sypialni, udając, że przeglądam coś na telefonie, a Michał krzątał się po mieszkaniu, jakby zupełnie nie zauważał napięcia w powietrzu. W końcu usłyszałam, jak włącza telewizor w salonie. Nie próbował mnie przepraszać, nie próbował nawet zacząć rozmowy. I to bolało mnie najbardziej. Po jakimś czasie wyszłam do kuchni, żeby napić się wody. Michał nawet nie drgnął, kiedy przechodziłam obok niego. Wpatrywał się w ekran, jakby był całym jego światem.
– Nie wszystko musi wyglądać tak, jak sobie zaplanowałaś – rzucił nagle, nie odrywając wzroku od telewizora.
Zatrzymałam się na chwilę, czekając, aż powie coś więcej, ale on tylko sięgnął po pilota i zmienił kanał.
– Czyli nic dla mnie nie masz – powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do niego.
Michał westchnął, jakby był zmęczony tą rozmową.
– Kamila…
Nie chciałam słuchać kolejnych wymówek. Wróciłam do sypialni i położyłam się na łóżku, wpatrując się w sufit. Byłam zła. A jeszcze bardziej – rozczarowana. Przekręciłam się na bok i wtedy zauważyłam coś na stole. Małe, eleganckie pudełko, którego wcześniej tam nie było. Serce mi przyspieszyło. Wstałam i podeszłam bliżej. Otworzyłam je ostrożnie. W środku leżał delikatny złoty łańcuszek, a obok niego mała kartka. Wzięłam ją do rąk i przeczytałam:
„Dzień Kobiet to nie tylko kwiaty. Jesteś kimś więcej niż bukietem na chwilę”.
Poczułam, jak ściska mi się gardło. Cała moja złość i żal w jednej chwili straciły sens. Michał nie zapomniał. Pamiętał – tylko miał swój własny sposób na pokazanie, że mu zależy.
Kamila, 29 lat