Reklama

Ania była moją najlepszą przyjaciółką od czasów liceum. Byłyśmy jak siostry, nie umiałyśmy funkcjonować bez siebie. Wzajemne wspieranie się w trudnych momentach i dzielenie radości sprawiało, że nasza więź stawała się coraz silniejsza. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że coś mogłoby nas poróżnić. Aż do momentu, gdy Ania poznała Kubę, który kiedyś.... był moją wielką i niespełnioną miłością. Kiedy zobaczyłam, jak patrzy na Anię, poczułam ukłucie w sercu. To było trudne, ale myślałam, że mogę to zignorować. Przecież Ania zasługiwała na szczęście. Kuba wydawał się być dla niej idealny – czuły, uważny, wspierający. Ale im dłużej byli razem, tym bardziej czułam się wykluczona i samotna.

Reklama

Czułam się zraniona

Siedziałyśmy w małej kawiarni przy oknie, gdzie spędzałyśmy godziny na rozmowach. Ania, jak zwykle, promieniała. Jej oczy błyszczały, gdy opowiadała mi o wczorajszym wieczorze z Kubą.

– Nie uwierzysz, Kuba zaplanował niespodziankę. Zabrał mnie na dach wieżowca, gdzie czekała kolacja przy świecach. Było tak romantycznie – opowiadała z entuzjazmem, nie zauważając, jak bardzo boli mnie każde jej słowo.

Uśmiechałam się, kiwając głową, jakbym była szczęśliwa za nią. Czułam się jednak zraniona i zdradzona. Jak mogła mi to zrobić? Jak mogła się zakochać w nim, wiedząc, co do niego czułam?

– To niesamowite. Cieszę się twoim szczęściem – powiedziałam, próbując ukryć gorycz w głosie.

Ania uścisnęła mnie mocno, a ja zastanawiałam się, jak długo jeszcze zdołam udawać, że wszystko jest w porządku. Wróciłam do domu z myślą, że muszę coś zmienić. To nie była już tylko zazdrość, to było poczucie zdrady. Nie mogłam pozwolić, by ich szczęście trwało. Czasem wydawało mi się, że jestem na skraju szaleństwa. Czy byłam gotowa na to, co zamierzałam zrobić? Myśl o zemście dawała mi chwilową ulgę, ale bałam się, dokąd mnie to zaprowadzi.

Serce waliło mi w piersi

To był przypadek, naprawdę. Przechodziłam obok kawiarni, w której Ania i Kuba często się spotykali. Nie planowałam tego, ale ciekawość zwyciężyła i weszłam. Siedzieli pogrążeni w rozmowie. Nie zauważyli mnie, więc usiadłam przy sąsiednim stoliku, udając, że przeglądam menu. Ich śmiech, ich szeptane słowa... Czułam się jak intruz, ale nie mogłam się powstrzymać. Nagle usłyszałam, jak Ania mówi:

Nie mogę się doczekać naszego ślubu. Czasem wydaje mi się, że to wszystko sen.

– To będzie najlepszy dzień naszego życia – odpowiedział Kuba, łapiąc jej dłoń i patrząc w jej oczy.

Zamarłam, słysząc te słowa. Wiedziałam, że są szczęśliwi, ale rzeczywistość tej sceny uderzyła mnie jak cios. Serce waliło mi w piersi, a w głowie miałam chaos. Jak mogłam na to pozwolić? Jak mogłam pozwolić im być szczęśliwymi, gdy sama czułam się tak nieszczęśliwa? Moja frustracja rosła. Wiedziałam, że muszę coś zrobić. Nie mogłam po prostu stać z boku i patrzeć, jak budują wspólne życie. Moje emocje przejmowały nade mną kontrolę. Czułam, że zaczynam się topić się we własnym gniewie, zazdrości i poczuciu niesprawiedliwości.

Zdecydowałam wtedy, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by przerwać ich szczęście. Nie wiedziałam jeszcze, jak to zrobię, ale wiedziałam, że muszę działać. Musiałam znaleźć sposób, by wszystko zniszczyć, zanim będzie za późno.

Toczyłam wewnętrzną walkę

Wieczór panieński Ani odbył się w eleganckim klubie, pełnym świateł i muzyki. Ja też tam byłam, choć moje serce nie było w nastroju do świętowania. Wszystkie jej przyjaciółki zebrały się wokół, by celebrować jej ostatnie dni wolności. Uśmiechy, toasty, radosne okrzyki – atmosfera była pełna entuzjazmu. Podczas gdy reszta dziewczyn tańczyła, ja siedziałam przy stoliku, starając się wmieszać w tłum. To wtedy wszystko się wydarzyło. Na ekranie telefonu koleżanki pojawiła się wiadomość z załączonym wideo, które natychmiast przyciągnęło moją uwagę. Zobaczyłam Anię, a potem mężczyznę, który nie był Kubą. Całowali się w półmroku klubu, otoczeni bawiącym się tłumem.

Serce zaczęło mi walić z szokiem i niedowierzaniem. Co ona robiła? Czy to naprawdę Ania? Moja pierwsza myśl była pełna oburzenia, ale potem uświadomiłam sobie, że mam coś, czego szukałam. Dowód na niewierność, który mógł zniszczyć ich związek. Toczyłam wewnętrzną walkę. Czy to była moja szansa na zemstę? Czy naprawdę chciałam tego użyć? Czułam satysfakcję, ale i ogromny ciężar na sercu. Miałam w rękach klucz do ich nieszczęścia.

Ania podeszła do mnie z uśmiechem, nieświadoma, co odkryłam.

– Wszystko w porządku? – zapytała z troską.

– Tak, wszystko dobrze – odpowiedziałam, starając się ukryć drżenie głosu.

Czułam się rozdarta. To była moja przyjaciółka, a jednak... Czy naprawdę mogłam to zrobić? To była decyzja, której nie będzie można cofnąć.

Byłam spokojna

Kościół był pięknie udekorowany, a goście powoli zapełniali ławki. Tuż przed ceremonią, gdy Kuba stał przy ołtarzu, poprosiłam go o chwilę rozmowy. Wydawał się zaskoczony, ale się godził. Odeszliśmy na bok, z dala od zgiełku przygotowań. Byłam spokojna, ale czułam, że mój świat wkrótce runie.

– Oo co chodzi? – zapytał z lekkim niepokojem.

Wyjęłam telefon i pokazałam mu nagranie. Patrzył na ekran. Zbladł, a oczy rozszerzyły się z niedowierzania, a ręce zaczęły mu drżeć.

To nie może być prawda... – wyszeptał, ledwo powstrzymując łzy.

– Przykro mi. Pomyślałam, że powinieneś o tym wiedzieć – odpowiedziałam z udawanym smutkiem, choć wewnętrznie czułam pewien triumf.

Nie zdążył odpowiedzieć. Odwrócił się na pięcie i wybiegł z kościoła. Świat zamarł, a ja zdałam sobie sprawę, że to, co zrobiłam, nie przyniosło mi oczekiwanej ulgi. Ludzie zaczęli się rozglądać, zastanawiając się, co się stało. Szmery i szepty przeszły przez tłum jak fala. Czułam się jak widz we własnym życiu, niepewna, czy to, co zrobiłam, było właściwe.

Patrzyła na mnie z przerażeniem

Siedziałam w pokoju hotelowym Ani, czekając na nią, by wyjaśnić wszystko, choć wiedziałam, że nie będzie to łatwa rozmowa. Przyjaciółka wbiegła do pokoju zapłakana, a jej wzrok zdradzał zupełne zagubienie.

– Co się stało? Kuba zniknął, nikt nie wie, gdzie jest! – krzyknęła, próbując złapać oddech.

Poczułam się winna, choć próbowałam zapanować nad emocjami. Wiedziałam, że muszę wyznać prawdę, choćby miała mnie to kosztować wszystko, co kiedykolwiek znaczyła dla mnie nasza przyjaźń.

Muszę ci coś wyznać – zaczęłam, starając się utrzymać głos w ryzach. – Zobaczyłam coś, co... musiałam mu pokazać.

Zdezorientowana usiadła na łóżku, patrząc na mnie z narastającym przerażeniem.

– Co takiego? – zapytała, a jej głos był ledwie słyszalny.

Pokazałam jej nagranie, a Ania spoglądała na ekran w zupełnym milczeniu, jakby nie wierzyła w to, co widzi. Łzy spływały po jej policzkach, a ja czułam, jak każda z nich wbija mi się w serce jak sztylet.

To była chwila słabości. Nie wiem, jak mogłam... – wyszeptała z bólem. – Ale ty... ty naprawdę mu to pokazałaś?

– Tak. Wiem, że powinnam była to z tobą omówić, ale czułam, że to jedyne wyjście – odpowiedziałam.

Zapanowała cisza, a nasza relacja była na krawędzi rozpadu. Zaczynałam zdawać sobie sprawę, że zemsta, której pragnęłam, nie przyniosła mi ani ulgi, ani satysfakcji, której się spodziewałam. Ania spojrzała na mnie z bólem, który rozrywał mnie na kawałki. Wiedziałam, że mogę teraz stracić najbliższą przyjaciółkę. Czy nasza przyjaźń przetrwa tę próbę, czy to już koniec?

Czułam się samotna

Minęły tygodnie od dnia, który na zawsze zmienił nasze życia. Ania nie kontaktowała się ze mną. Milczenie było głośniejsze niż jakiekolwiek słowa, które mogłyby paść między nami. Siedziałam w swoim mieszkaniu, patrząc na zdjęcia, które przypominały mi lepsze czasy. Wspomnienia były jak mgliste obrazy przeszłości, kiedy wszystko wydawało się prostsze. Próbowałam zrozumieć, dlaczego posunęłam się tak daleko. Czy to zazdrość, strach przed utratą, a może coś głębiej zakorzenionego we mnie? Zemsta nie przyniosła mi spokoju, który sobie wyobrażałam. Zamiast tego czułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek.

Rozmyślałam, co dalej z moim życiem i czy jest jeszcze szansa na odbudowanie relacji z Anią. Może powinnyśmy sobie dać czas, może to, co się stało, było tylko przystankiem w naszej przyjaźni, a nie końcem drogi. Ale nie byłam pewna, czy tak naprawdę zasługiwałam na jej wybaczenie. W głowie ciągle krążyły pytania, na które nie znałam odpowiedzi. Zdałam sobie sprawę, że emocje i relacje są bardziej skomplikowane, niż sądziłam. Człowiek czasami działa impulsywnie, nie przewidując konsekwencji, które mogą nadejść.

Nie byłam pewna, czy żałuję swoich działań. Wiedziałam jednak, że muszę żyć z tym, co zrobiłam. Bez względu na to, czy uda mi się odzyskać przyjaźń z Anią, musiałam najpierw pogodzić się sama ze sobą. To był czas refleksji nad skomplikowaną naturą ludzkich uczuć i relacji, które, choć pełne piękna, potrafią też ranić w najbardziej nieoczekiwany sposób.

Reklama

Marta, 26 lat

Reklama
Reklama
Reklama