Reklama

W kawiarni panował przytulny półmrok, rozpraszany jedynie ciepłym światłem lamp. Przez duże okna sączyło się szare, marcowe światło, a krople deszczu leniwie spływały po szybie. Siedziałam z książką przy małym, okrągłym stoliku, mieszając łyżeczką resztki chłodnej już kawy. Wokół mnie gwar rozmów, ciche śmiechy, stukot filiżanek. Zakochane pary nachylały się ku sobie, jakby całe ich świat mieścił się w ich dłoniach.

Reklama

Obserwowałam ich z cichą tęsknotą, choć nie do końca byłam pewna, czy to właśnie miłość była tym, czego mi brakowało. Może bardziej chodziło o samo poczucie bycia dla kogoś ważną, o te drobne gesty, jak podanie płaszcza, rozbawione spojrzenie ponad filiżanką herbaty, czy cichy szept do ucha. Takie rzeczy kiedyś zdarzały się i mnie. Kiedy ostatni raz ktoś wręczył mi kwiaty? Nie pamiętałam. Dzień Kobiet miałam zamiar spędzić sama. Tak, jak od lat.

Właśnie wtedy, gdy zamierzałam zawołać kelnera i poprosić o rachunek, pojawiła się przede mną nowa filiżanka kawy, a obok niej – niewielki bukiet tulipanów. Kelner uśmiechnął się lekko i powiedział cicho:

To od pana przy oknie.

Spojrzałam w tamtą stronę. Mężczyzna w ciemnym swetrze podniósł głowę znad książki i posłał mi delikatny uśmiech.

Wprawił mnie w zakłopotanie

Byłam zaskoczona. Spojrzałam na kelnera, jakby miał mi wytłumaczyć, co się właśnie wydarzyło. On jednak tylko skinął głową. Przeniosłam wzrok na filiżankę kawy i bukiet tulipanów. Były świeże, jeszcze wilgotne, jakby ktoś dopiero co wyjął je z wody. Przesunęłam palcami po delikatnych płatkach. Kiedy ostatni raz dostałam prezent na Dzień Kobiet? Dawno. Zbyt dawno, by to pamiętać.

Czułam na sobie jego spojrzenie. Nieznajomy siedział przy oknie, z książką rozłożoną przed sobą. Kiedy nasze oczy się spotkały, uśmiechnął się lekko, jakby to, co zrobił, było czymś zupełnie naturalnym. Podniosłam filiżankę i ostrożnie upiłam łyk. Była idealnie gorąca, lekko słodka, dokładnie taka, jaką lubiłam. Jeszcze raz zerknęłam na niego ukradkiem. Miał ciemne włosy, lekko potargane i uważne spojrzenie kogoś, kto obserwuje świat, ale nie ocenia. Po chwili zamknął książkę, wstał i ruszył w moją stronę. Przez moment pomyślałam, że może to pomyłka. Może zaraz podejdzie, przeprosi i odbierze te tulipany, bo przecież nie były dla mnie. Ale on zatrzymał się tuż przy moim stoliku.

Może Dzień Kobiet to dobry moment, żeby poznać kogoś nowego? – zapytał spokojnym głosem.

Otworzyłam usta, ale przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. Spojrzałam na niego, na tulipany, potem znów na niego. W końcu odchrząknęłam, próbując opanować lekkie zakłopotanie.

– Nie wiem… To dość nietypowy sposób na rozpoczęcie rozmowy.

– A może właśnie takich nietypowych chwil brakuje nam w życiu? – odpowiedział z uśmiechem.

Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć.

Parsknęłam śmiechem

Mężczyzna nie wyglądał na kogoś, kto łatwo się wycofuje. Wciąż stał przy moim stoliku, a ja czułam, że powinnam podjąć jakąś decyzję. Mogłam podziękować za kawę i wrócić do swojej samotności albo… zobaczyć, dokąd to zaprowadzi.

– Można się dosiąść? – zapytał, wskazując na puste krzesło naprzeciwko mnie.

Kiwnęłam głową. Skoro już zaczęliśmy tę rozmowę, niech się toczy dalej.

– Adam – przedstawił się, podając mi rękę.

– Monika – odpowiedziałam, ściskając jego dłoń.

Była ciepła, pewna, jakby wcale się nie wahał, robiąc to, co właśnie robił. Usiadł i spojrzał na moją filiżankę.

Trafiłem z kawą?

– Tak – przyznałam, wciąż nie do końca wierząc w to, co się dzieje. – Skąd wiedziałeś?

Wskazał na książkę, którą wcześniej czytał. Dopiero teraz dostrzegłam tytuł.

– W jednej ze scen bohaterka zamawia dokładnie taką kawę. Pomyślałem, że skoro też ją czytasz…

Parsknęłam cichym śmiechem.

To trochę ryzykowne podejście. Nie każda kobieta chce, żeby ktoś wybierał jej kawę.

– Ale ty spróbowałaś – zauważył, a w jego głosie było coś, co sprawiało, że zaczęłam czuć się swobodniej.

Przez chwilę milczeliśmy. Adam patrzył na mnie uważnie, jakby chciał coś we mnie rozszyfrować. Nie było w tym nachalności, raczej ciekawość.

Czy to jakaś ukryta misja? – zapytałam w końcu. – Dawanie kobietom kwiatów w kawiarni w Dzień Kobiet?

Uśmiechnął się lekko.

– Nie. Po prostu chciałem zrobić ci miłą niespodziankę.

Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Wypiłam łyk kawy, czując, jak przyjemne ciepło rozlewa się po moim wnętrzu.

Od dawna czekała na tę chwilę

Adam powiedział to tak, jakby była to oczywista rzecz – jakby ktoś rzeczywiście powinien zrobić mi miłą niespodziankę, a on po prostu postanowił wziąć to na siebie. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Może powinnam uznać to za miły gest i nie doszukiwać się w tym głębszego sensu? Ale było w nim coś magnetycznego. Biło od niego ciepło, ale krył w sobie także jakąś tajemnicę.

– Więc czytam tę książkę i nagle dostaję kawę, której nie zamawiałam i bukiet kwiatów. To trochę jak w filmie – powiedziałam, patrząc na niego z ukosa.

– Mam nadzieję, że to nie jest ten moment, w którym bohaterka wyrzuca kawę na bohatera i wychodzi obrażona – uśmiechnął się lekko.

– Zastanawiałam się nad tym – odpowiedziałam, starając się zachować powagę, ale chyba mi nie wyszło, bo Adam również parsknął śmiechem.

Lubiłam ten rodzaj rozmów – lekkich, nieoczywistych, pozbawionych napięcia. Po raz pierwszy od dawna nie czułam się skrępowana przy kimś, kogo dopiero poznałam. Może to przez ten spokój, który od niego bił, a może dlatego, że było coś znajomego w jego uśmiechu, w sposobie, w jaki obracał filiżankę w dłoniach.

Lubisz tę książkę? – zapytał nagle, wskazując na swoją lekturę.

– Znam ją na pamięć – przyznałam. – Przeczytałam ją pierwszy raz lata temu i do niej wracam.

– Dlaczego?

Zamyśliłam się. Nigdy wcześniej nie musiałam tego tłumaczyć.

– Może dlatego, że przypomina mi, że nawet najmniejsze spotkania mogą coś znaczyć. Że czasem wystarczy przypadek, żeby coś się zmieniło.

Podniósł brwi i powoli skinął głową.

To całkiem pasuje do tego, co się tu dzieje – zauważył.

Musiałam przyznać, że miał rację. Siedziałam przy stoliku z mężczyzną, którego jeszcze kilka minut temu nie znałam, pijąc kawę, której nie zamawiałam. I miałam wrażenie, jakbym od dawna czekała na tę chwilę.

– Właściwie… co by było, gdybym nie przyszła tutaj dzisiaj? – zapytałam nagle.

Adam oparł się wygodniej na krześle i spojrzał na mnie z rozbawieniem.

– Wtedy pewnie jakaś inna kobieta dostałaby tę kawę i tulipany.

– To twoja taktyka? Dajesz kwiaty przypadkowym kobietom?

– Tylko tym, które wyglądają, jakby ich potrzebowały.

Pokręciłam głową z uśmiechem. Było coś w tym mężczyźnie, co sprawiało, że trudno było go rozgryźć. Nie był ani nachalny, ani przymilny. Po prostu był. Pomyślałam wtedy, że może powinnam mu dać szansę.

Reklama

Monika, 36 lat

Reklama
Reklama
Reklama