„Za 50 tysięcy zrobiłam się na bóstwo, by ratować małżeństwo. Mąż się popłakał, ale nie ze szczęścia”
„Teraz nie potrafiłam przestać myśleć o swoim wyglądzie. Zrozumiałam, że jeśli czegoś szybko nie wymyślę, Jacek prędzej, czy później zacznie rozglądać się za żoną numer dwa. Za dużo zainwestowałam w ten związek, żeby teraz wszystko stracić”.

- Redakcja
W pewnym wieku już nie wystarczy sam krem nawilżający. Trzeba o siebie odpowiednio zadbać. To dotyczy wszystkich, ale wiadomo, że kobiety bardziej odczuwają mijający czas. Faceci to mają łatwo, bo i posiwiały ze zmarszczkami wokół kącików oczu uchodzi za atrakcyjnego. A babki? Mniej jędrna skóra, sińce pod oczami i nierówny kolory cery wystarczy, żeby wszyscy wytykali ją palcami. To jednak nie jest najgorsze. Bo gdy mąż straci zainteresowanie żoną, to kaplica. Związek usycha i rozwód gotowy. Wystarczy zobaczyć, jak oglądają się za ładnymi dziewczynami, jak wlepiają oczy w zdjęcia celebrytek.
Nie chciałam popełniać tego błędu. Tym bardziej że ostatnio zaczęłam podejrzewać, że już nie podobam się Jackowi tak jak kiedyś. I nawet miałam na to niezbite dowody. Gdy mąż wieczorem przeglądał internet, zauważyłam, że jego wzrok zatrzymał się zdjęciu atrakcyjnej modelki.
– Co o niej sądzisz? Ładna? –Zapytałam niby przypadkiem.
– Niebrzydka – powiedział wymijająco Jacek.
– Czyli podoba ci się? – zapytałam podejrzliwie.
– O co ci chodzi? Przecież nawet jej nie znam. Daj mi spokój, nie mam siły na takie rozmowy – odpowiedział mąż, ale ja wiedziałam, że coś jest na rzeczy.
Musiałam coś z tym zrobić. Musiałam się zmienić. Dla siebie. Dla Jacka. I dla naszego małżeństwa.
Ta noc była przełomowa
Nie mogłam w nocy zasnąć. Zachowanie Jacka dobitnie świadczyło o tym, że przestaję być dla niego atrakcyjna. Może jeszcze nie całkowicie, ale powoli, powoli. I nawet trochę go rozumiałam. Moje ciało zmieniło się po ciążach, wiek też robił swoje. Myślałam intensywnie nad tym, w jaki sposób mogę odmłodzić się o kilka lat, jak sprawić, by znów wyglądać jak milion dolarów. Przypomniałam sobie historię Anki, której mąż niedawno odszedł do młodszej. Nie zapomnę, jak opowiadała nam ze łzami w oczach o swoim rozwodzie.
– Dziewczyny, nie popełniajcie tego błędu – przestrzegała nas Ania. – Zawsze myślałam, że w związku najważniejsza jest szczerość i zaufanie, a nie cycki i jędrna pupa. Otóż nie! Facet zawsze wybierze młodszy model.
Ta noc stała się przełomowa. Może nigdy wcześniej nie zwracałam na to aż takiej uwagi. Ale teraz nie potrafiłam przestać myśleć o swoim wyglądzie. Zrozumiałam, że jeśli czegoś szybko nie wymyślę, Jacek prędzej, czy później zacznie rozglądać się za żoną numer dwa. Za dużo zainwestowałam w ten związek, żeby teraz wszystko stracić.
Chciałabym zmienić wszystko
Zaraz po pracy umówiłam się z Weroniką. Chciałam z nią omówić plan działania. Przyjaciółka doskonale znała się na modzie i miała rozeznanie w temacie. Gdy tylko usiadłyśmy przy kawie, od razu powiedziałam jej o swoich przemyśleniach.
– A wiesz już, co chcesz zmienić? Bo wiesz, włosy przefarbować albo zakręcić to szybka sprawa – wyjaśniała mi wszystko szczegółowo.
– Chciałabym zmienić wszystko. Tak, żeby Jacek miał prawdziwą niespodziankę i żeby zakochał się we mnie na nowo – rozmarzyłam się.
– To nie będzie łatwe, ale możliwe. Potrzebujesz jedynie czasu i... pieniędzy – Weronika powiedziała to stanowczo, jakby chciała rozwiać wszelkie wątpliwości.
– Hm... – zaczęłam się zastanawiać na głos. –Jeśli będę zmieniać się stopniowo, to nie będzie efektu wow, a może nawet Jacek nie zauważy mojej przemiany...
– Dokładnie – poparła mnie przyjaciółka. – Dlatego musisz mieć plan działania.
– Już wiem! – Krzyknęłam radośnie. – Poczekam, aż Jacek wyjedzie w delegację. Zawsze go nie ma kilka dni, to nie będzie niczego podejrzewał.
– No to już wiesz, co robić! – Weronika zaśmiała się radośnie.
Gdy późnym popołudniem wróciłam do domu, byłam z siebie bardzo zadowolona. Miałam plan i wiedziałam, że wystarczy krok po roku go zrealizować.
Zrobiłam to dla rodziny
Mąż zapowiedział, że za trzy tygodnie wyjeżdża służbowo. Gdy Jacek wyjechał, od razu wsiadłam do samochodu, pojechałam do banku, by wyciągnąć 50 tysięcy z naszego konta oszczędnościowego.
Chwilę później leżałam na kozetce u najlepszej w mieście kosmetyczki. Najpierw oczyściła mi skórę, a następnie nałożyła maseczkę odmładzającą i nawilżającą. I to z drobinkami złota! Miałam po tym wyglądać jak milion dolarów.
Kolejnym krokiem metamorfozy były rzęsy. Miałam je słabe i dość krótkie, więc chciałam zaszaleć. Wybrałam najbardziej wypasioną opcję, jaka była w cenniku. Po trzech godzinach wyglądałam wspaniale, ale to nie był jeszcze koniec mojej przemiany. Kolejne na mojej liście były brwi. Wiedziałam, że ostatnio modna jest pudrowa henna i laminacja. Nie mogłam zrezygnować z takiej możliwości. Jak szaleć, to na całego.
Po południu poszłam do zaprzyjaźnionego salonu na paznokcie. Chciałam nie tylko zrobić efektowny manicure, ale także zadbać o stopy. To było nowe, ale też ekscytujące doświadczenie, ponieważ zawsze było mi szkoda pieniędzy na takie rzeczy. Muszę jednak przyznać, że czułam się wtedy jak prawdziwa królowa. I z każdą minutą wyglądałam lepiej. Doszło jeszcze kilka masaży, naświetlań w gabinecie kosmetycznym i inne cuda, których nazw już nie pamiętam. Czułam się pięknie. Dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłam.
Wieczorem byłam zmęczona, ale byłam zadowolona. Od razu zadzwoniłam do Weroniki, żeby pochwalić jej się efektami.
– Miałaś rację, wydałam dzisiaj kupę kasy, ale było warto – opowiadałam zaaferowana.
– Poczekaj do jutra, to zobaczysz prawdziwe efekty – przyjaciółka nie szczędziła mi rad. – Nowa fryzura, modna stylizacja, a będziesz wyglądała zjawiskowo. Jak prawdziwa bogini.
– Jak ja się ciesze, że cię mam. Nie wiem, jak bym sobie poradziła bez ciebie.
– Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć – zapewniła mnie Weronika. – W końcu jesteśmy przyjaciółkami.
Wiedziałam, że na powrót męża wyglądała jak bóstwo. Następnego dnia byłam umówiona na do fryzjera na balejaż, a potem do solarium natryskowego. Weronika mi mówiła, że takie jest bezpieczniejsze i nie ma tego szkodliwego promieniowania. Oczywiście, kupiłam też kilka fajnych ciuszków, nowe buty, torebkę, perfumy i kosmetyki. Chciałam wyglądać perfekcyjnie. Dla męża.
Uwaga, nadchodzę
To miała być niespodzianka, więc czekałam, aż Jacek wróci z wyjazdu, żebym mogła go zaskoczyć. Gdy weszłam do domu, mąż krzyknął do mnie z salonu:
– Iwona? Chodź tu szybko – w jego głosie słychać było zaniepokojenie.
– Chwila! – odpowiedziałam szybko.
Chciałam jeszcze poprawić makijaż i upewnić się, że wszystko jest idealne. Gdy stanęłam w drzwiach, Jacek siedział tyłem do mnie.
– Chyba nas okradli... Jak to się mogło stać – mamrotał pod nosem Jacek.
– Uwaga, nadchodzę! – Krzyknęłam radośnie.
Mąż odwrócił się szybko, ale jego mina pozostawiała wiele do życzenia. Najpierw zbladł, potem otworzył szeroko usta ze zdziwienia, a na koniec ryknął gromkim śmiechem.
– Coś ty sobie najlepszego zrobiła?! – powiedział, nie mogąc przestać się śmiać. – Wyglądasz teraz jak... jak... lalka!
Zaniemówiłam. Poczułam tak silny gniew, a serce zaczęło mi walić jak oszalałe.
– Może wyglądam jak glonojad, ale ty już nie kupisz sobie nowego auta. Wydałam wszystko – powiedziałam, unosząc dumnie głowę.
Wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami. Nie sądziłam, że Jacek mnie wyśmieje. Tyle poświęciłam, tyle się nacierpiałam, a on w ogóle tego nie docenił. Pomyślałam, że w takiej sytuacji to prędzej ja się z nim rozwiodę niż od ze mną.
Potraktowałam go jak bankomat
Kolejne dni, a nawet tygodnie były wielką próbą dla naszego małżeństwa. Co wieczór sprzeczaliśmy się, a każde z nas przekonywało drugie o swoich racjach. Jacek miał mi za złe, że wydałam wspólnie zaoszczędzone pieniądze. Nie chodziło mu już o nowy samochód, chociaż wiedziałam, że chciał wymienić naszego starego grata na coś z wyższej półki. Był wściekły, że wydałam niemałe pieniądze za jego plecami, że potraktowałam go jak bankomat. Natomiast ja tłumaczyłam mu, że od pewnego czau przestał mnie zauważać, że nie prawił mi już komplementów. Byłam przecież całkowicie przekonana, że widzi we mnie szarą myszkę i zmęczoną życiem kurę domową. Że przestałam być już dla niego atrakcyjna.
Gdy już myślałam, że nasze małżeństwo jest przeszłością, a codzienne kłótnie nie rozwiązują naszych problemów, wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
– Kocham cię i nie zamienię cię na nikogo innego, wiesz? – szepnął mi do ucha Jacek, delikatnie obejmując w talii.
Spojrzałam mu w oczy i zrozumiałam, że łączy nas coś wyjątkowego.
– Też cię kocham – wyszeptałam i wtuliłam się w ramiona ukochanego.
Iwona, 36 lat