„Zabalowałem ze szwagierką i teraz nosi moje dziecko pod sercem. Żona nie może fikać, bo odetnę ją od kasy”
„– Jestem w ciąży – powiedziała. A ja poczułem się tak, jakbym dostał obuchem w twarz. Nie planowałem zostać ojcem. A okazało się, że jeden namiętna noc zmieniła wszystko”.

- Listy do redakcji
Muszę przyznać, że nigdy nie byłem za bardzo święty. W każdym ze swoich związków dopuszczałem się zdrad, które miały mniejsze lub większe konsekwencje. I nawet gdy się ożeniłem, to nie byłem w stanie zmienić swoich skłonności. Jednak mój ostatni skok w bok okazał się bardzo brzemienny w skutkach. Kochanka zaszła w ciążę, a ja stanąłem przed dylematem, co z tym fantem mam zrobić. Na szczęście żona siedzi cicho, bo wie, że jak będzie fikać, to odetnę ją od kasy.
Byłem niepoprawnym bawidamkiem
Już będąc w szkole podstawowej, odkryłem, że podobam się dziewczynom. Jak dziś pamiętam wianuszek koleżanek obok mnie, które robiły wszystko, abym zwrócił na nie uwagę. A ja nauczyłem się to wykorzystywać.
– Pomożesz mi w pracy domowej? – pytałem Zosię, która była najlepsza w klasie z matematyki.
– Napiszesz za mnie wypracowanie? – prosiłem Kaśkę, która z kolei nie miała sobie równych z języka polskiego.
I tak przez całą szkołę udawało mi się prześlizgiwać z klasy do klasy jak najmniejszym kosztem i wysiłkiem. A koledzy oczywiście mi zazdrościli.
– Ty to potrafisz się ustawić – śmiał się mój najlepszy kumpel, któremu kolejny raz chwaliłem się, że nie muszę odrabiać pracy domowej. Jednocześnie nie omieszkał mnie przestrzegać. – Zobaczysz, że kiedyś to się na tobie zemści – mówił. Ale ja nie przywiązywałem większej wagi do jego słów i dalej wykorzystywałem to, że byłem jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole.
Po skończeniu podstawówki niewiele się zmieniło. Zarówno w liceum, jak i już na studiach dalej wykorzystywałem swoje atuty fizyczne i dalej bajerowałem wszystkie dziewczyny w moim otoczeniu. A one leciały do mnie jak ćmy do ognia.
– Ale pożyczysz mi notatki z marketingu? – pytałem Gośkę po upojnym numerku na kanapie w jednym z pokojów akademika. A ona oczywiście przytakiwała i następnego dnia przynosiła wszystko to, co udało jej się zanotować na wykładach. A ja piekłem dwie pieczenie na jednym ogniu – z jednej strony nie musiałem wysilać się w nauce, a z drugiej miałem świetny seks z najbardziej gorącymi dziewczynami na uczelni. I wciąż nie mogłem się nadziwić, jak te wszystkie napalone panny potrafią być naiwne.
Małżeństwo mnie nie zmienił
Kiedy poznałem Ewelinę, to muszę przyznać, że moje serce zabiło nieco mocniej. Moja przyszła żona była szczuplutką blondyneczką o niebieskich oczach i uroczych dołeczkach w policzkach. A dodatkowo miała cudowne ciało, które od samego początku mocno działało mi na wyobraźnię. Ale jej zdobycie wcale nie było takie proste. Okazało się, że dziewczyna całkowicie różni się od wszystkich poprzednich. Ewidentnie nie była zainteresowana jednorazowym numerkiem.
– W końcu ci się jakaś postawiła – śmiał się kumpel, który już od wielu lat obserwował moje liczne podboje.
– Nie na długo – zapewniłem go. Ale muszę przyznać, że wcale nie byłem tego taki pewien, a moje ego mocno ucierpiało.
Na szczęście znalazłem sposób, aby uwieść Ewelinę. Po prostu zapewniłem ją, że darzę ją uczuciem i że jest dla mnie kimś wyjątkowym. Ale co ciekawe – tak właśnie czułem. Ta drobna blondyneczka wywoływała we mnie uczucia, których do tej pory nie znałem. Kiedy budziłem się obok niej, to miałem wrażenie, że w końcu jestem na swoim miejscu. „Czyżbym się zakochał?” – pytałem sam siebie. I chociaż trudno było mi w to uwierzyć, to coraz częściej dopuszczałem do siebie taką myśl.
Ewelina marzyła o ślubie. A ja – chociaż nie było to moim priorytetem – w końcu jej uległem. I po kilku latach znajomości stanęliśmy na ślubnym kobiercu.
– Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi – powiedziała Ewelina, gdy tańczyliśmy pierwszy taniec na swoim weselu. Tego dnia wyglądała przepięknie. Jej jasne włosy lśniły w blasku zachodzącego słońca, a sukienka ślubna kusząco opinała jej seksowne ciało. Czułem się szczęśliwy
Skok w bok brzemienny w skutkach
A mimo to nie potrafiłem wyzbyć się swoich skłonności. Już kilka miesięcy po ślubie pierwszy raz zdradziłem Ewelinę. To był przygodny seks z koleżanką z pracy, z którą za dużo wypiliśmy podczas jednej z firmowych imprez. I chociaż początkowo miałem wyrzuty sumienia, to potem szybko sobie wytłumaczyłem, że przecież nic się nie stało. „To tylko jednorazowy, nic nieznaczący numerek” – usprawiedliwiałem sam siebie. I nawet nie obiecywałem sobie, że to się więcej nie powtórzy.
Ta pierwsza zdrada była tylko początkiem. Przez kolejne lata małżeństwa sypiałem z różnymi kobietami, które pojawiały się w moim życiu. Nie byłem wybredny – moimi kochankami były zarówno znajome z pracy, jak i przygodne dziewczyny poznane w barze. Do żadnej z nich nie czułem nic więcej niż zwykłe pożądanie. A gdy czasami dopadały mnie wyrzuty sumienia, to szybko je gasiłem.
– Taki już jestem – tłumaczyłem kumplowi, który próbował sprowadzić mnie na dobrą drogą. A gdy pytał mnie, czy zdaję sobie sprawę z tego, że krzywdzę żonę, to szybko odpowiadałem, że wcale nie jest jej tak źle. Bardzo dobrze zarabiałem, a Ewelina potrafiła z tego korzystać. Co miesiąc chętnie wydawała moją ciężko zarobioną kasę i nic więcej ją nie obchodziło. Czasami miałem wrażenie, że doskonale wie o moich zdradach, ale przymyka na nie oko, bo tak jej jest po prostu wygodnie.
Przez wszystkie lata małżeństwa starałem się, aby moje kochanki nie miały nic wspólnego z moją żoną. Sam nie wiem dlaczego, ale byłoby mi głupio, że sypiam z sąsiadką lub z bliską koleżanką Eweliny. I dopóki konsekwentnie trzymałem się tej zasady, to wszystko było dobrze. Do czasu. Na imieninach swojej teściowej poznałem siostrę Eweliny. Szwagierka przez kilka ostatnich lat mieszkała za granicą, a teraz postanowiła wrócić do ojczystego kraju. I od razu zwróciła moją uwagę.
– Dlaczego nie poznałem cię wcześniej? – zapytałem uwodzicielsko Martę, która od samego początku imprezy trzymała się blisko mnie. Od razu było widać, że ja także wpadłem jej w oko.
– Widocznie musiał przyjść nasz czas – powiedziała z uśmiechem. A potem seksownie oblizała wargi, dając mi do zrozumienia, że ma ochotę na coś więcej niż tylko rozmowa.
Tego wieczoru jeszcze nic się między nami nie wydarzyło. Ale przez kilka kolejnych dni nie byłem w stanie o niej zapomnieć. Aż w końcu postanowiłem się do niej odezwać. „Dasz się zaprosić na kawę?” – napisałem SMS-a, który był zaproszeniem do czegoś innego. Marta się zgodziła i jeszcze tego samego wieczoru spotkaliśmy się w romantycznej kawiarence. Nawet nie zdążyliśmy dokończyć kawy. Po kilku minutach lekkiej dyskusji zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu. Od razu po przekroczeniu drzwi pokoju zerwaliśmy z siebie ubrania i skierowaliśmy się w stronę łóżka. To była jedna z najbardziej namiętnych nocy w moim życiu. Marta okazała się nie tylko piękną i ponętną kobietą, ale też bardzo sprawną kochanką, która doskonale wiedziała, czego potrzebuje taki mężczyzna jak ja.
Wszystko zostanie w rodzinie
Przez kolejne tygodnie nie odzywaliśmy się do siebie. Marta musiała wrócić do Anglii, aby pozałatwiać wszystkie sprawy związane z powrotem do Polski. A ja cierpliwie czekałem i miałem nadzieję, że nasza przygoda jeszcze się nie skończyła. Jednak nie takiej kontynuacji się spodziewałem.
Pewnego jesiennego wieczoru siedziałem w domu przed telewizorem. Ewelina jak zwykle poszła na zakupy, aby mocno uszczuplić moje konto. I kiedy usłyszałem sygnał SMS-a, to byłem przekonany, że to ona pisze z prośbą o wysłanie blikiem kolejnej kwoty pieniędzy. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to wiadomość od Marty: „Musimy się spotkać jak najszybciej. Wszystko się zmieniło” – napisała. W myślach już wyobrażałem sobie jej seksowne ciało, które za kilka chwil miałem pieścić i całować.
Umówiliśmy się z tym samym hotelu co poprzednio. Ale kiedy chciałem zdjąć z niej ubranie, to ona mnie powstrzymała.
– Jestem w ciąży – powiedziała. A ja poczułem się tak, jakbym dostał obuchem w twarz. Nie planowałem zostać ojcem. A okazało się, że jeden namiętna noc zmieniła wszystko.
– To moje dziecko? – zapytałem. I chociaż szybko pożałowałem tych słów, to przecież musiałem mieć pewność.
– Urodzę to dziecko – powiedziała Marta. A potem odwróciła się i wyszła.
Jeszcze tego samego wieczoru powiedziałem Ewelinie o ciąży szwagierki. Na jej twarzy odmalował się szok.
– Zawsze wiedziałam, że mnie zdradzasz. Ale z moją siostrą? – zapytała. Co miałem jej powiedzieć?
Ewelina odwróciła się do mnie plecami, a potem wyszła z salonu. Byłem ciekawy, co zrobi z tą informacją.
– Wybaczę ci – powiedziała następnego ranka. A ja wiedziałem, że nie miała innego wyjścia. Gdyby zdecydowała się na rozwód, to zostałaby z niczym. To przecież ja ją utrzymywałem, a ona bez moich pieniędzy nie mogłaby pozwolić sobie na życie, które tak bardzo lubiła. Dlatego postanowiła przełknąć tę gorzką pigułkę.
Marta nikomu nie powiedziała, kto jest ojcem dziecka. Moja żona również milczy. A ja zastanawiam się, jak rozwiązać tę sytuację. Wiem, że za niedługo będę musiał podjąć jakąś decyzję.
Tomasz, 35 lat
Czytaj także:
- „Naśmiewałam się z ojca, bo randkował w necie. Nie sądziłam, że z jego wirtualnych romansów wyniknie taki numer”
- „Majówka sam na sam z teściową miała być koszmarem. I była, ale tylko dlatego, że musiałem trzymać ręce przy sobie”
- „Myślałem, że teść pomagał przy budowie z dobrego serca. Gdy zapłaciłem ostatnią fakturę, rozpętało się piekło”