Reklama

Mam 25 lat, zawsze byłam ambitna i marzyłam o czymś lepszym. Moje życie przed poznaniem Krzysztofa było stabilne, ale brakowało w nim ekscytacji. Michał, mój były chłopak, był uczciwym i troskliwym mężczyzną. Pracował jako nauczyciel w miejscowej szkole, a ja jako recepcjonistka w hotelu. Dni upływały nam spokojnie, ale monotonnie. Michał nie miał wielkich ambicji ani planów na przyszłość, co mnie coraz bardziej irytowało.

Reklama

Wtedy w moim życiu pojawił się Krzysztof. Spotkaliśmy się przypadkiem na przyjęciu u znajomych. Był przystojnym, pewnym siebie mężczyzną, który od razu zwrócił na siebie moją uwagę. Miał to, czego Michałowi brakowało – charyzmę, obietnicę lepszego życia, no i pieniądze. Zaprosił mnie na kolację do drogiej restauracji, a ja poczułam się jak księżniczka. Krzysztof mówił o podróżach, luksusowych samochodach i pięknych domach. Obiecywał mi świat, który dotąd znałam tylko z filmów.

– Ola, musisz zrozumieć, że życie jest krótkie. Trzeba czerpać z niego garściami – mówił Krzysztof, nalewając mi kolejną lampkę wina.

Te słowa rozbrzmiewały mi w głowie, gdy wróciłam do domu i spojrzałam na śpiącego Michała. Wiedziałam, że nie mogę dalej żyć w stagnacji. Decyzja była trudna, ale podjęłam ją z nadzieją na lepsze jutro.

Nie mogłam przegapić takiej okazji

Następnego dnia po pracy wzięłam się za trudną rozmowę.

– Michał, musimy porozmawiać – zaczęłam, próbując ukryć drżenie w głosie.

Michał spojrzał na mnie znad książki, którą właśnie czytał. Widząc moje napięcie, odłożył ją na bok i skupił całą uwagę na mnie.

– O co chodzi, Ola? Wyglądasz na zmartwioną – zapytał z troską.

Wzięłam głęboki oddech, wiedząc, że to nie będzie łatwa rozmowa.

– Michał, nie mogę już dłużej żyć w ten sposób. Czuję się, jakbym utknęła w miejscu. Ty... ty nigdy nie miałeś większych ambicji. Pracujesz jako nauczyciel, co jest w porządku, ale ja chcę czegoś więcej. Chcę podróżować, doświadczać nowych rzeczy, żyć pełnią życia – wyznałam, starając się, aby mój głos brzmiał pewnie.

Michał milczał przez chwilę, przetwarzając moje słowa. W jego oczach zobaczyłam zaskoczenie.

– Ola, myślałem, że jesteśmy szczęśliwi. Że to, co mamy, jest wystarczające. Prawdziwa miłość jest ważniejsza niż pieniądze czy luksusowe życie – powiedział spokojnie, ale czułam, że w środku gotuje się z emocji.

– Ale to nie wystarcza, Michał! – wyrzuciłam z siebie, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Nie chcę spędzić reszty życia w małym mieszkanku, pracując w hotelu i nigdy nie zobaczyć świata. Krzysztof oferuje mi wszystko, o czym marzyłam.

– Krzysztof? – Michał powtórzył jego imię z niesmakiem. – Ten bogaty playboy, który myśli, że może kupić wszystko i wszystkich? Ola, on cię nie kocha. On cię wykorzysta i rzuci.

– A może to ty mnie nigdy nie kochałeś! – krzyknęłam, nie mogąc już dłużej powstrzymać gniewu. – Krzysztof przynajmniej widzi we mnie kogoś wyjątkowego!

Michał wstał i podszedł do mnie, próbując mnie objąć, ale odsunęłam się.

– Ola, proszę, przemyśl to jeszcze raz. Nie możesz opierać swojego życia na złudzeniach – powiedział cicho.

– To ty żyjesz złudzeniami, Michał – odpowiedziałam zimno. – Podjęłam decyzję. Wyprowadzam się.

Opuściłam mieszkanie, nie odwracając się za siebie, choć serce mi pękało. Wewnątrz czułam mieszaninę ulgi i niepokoju. Czy naprawdę podjęłam właściwą decyzję? Na ulicy poczułam powiew wolności, ale także gorycz rozstania. Z Michałem spędziłam piękne lata, ale teraz nadszedł czas na coś nowego, coś bardziej ekscytującego.

Zaczęłam nowe życie jak z filmu

Początkowo wszystko było jak w bajce. Krzysztof zabrał mnie do swojego eleganckiego apartamentu w centrum miasta. Zamiast skromnego mieszkania, w którym mieszkałam z Michałem, miałam teraz do dyspozycji przestronny salon z panoramicznym widokiem na miasto, kuchnię wyposażoną w najnowocześniejszy sprzęt i sypialnię, której rozmiary wprawiały mnie w osłupienie. Krzysztof obsypywał mnie prezentami – biżuterią, markowymi ubraniami, a nawet kluczykami do nowego samochodu.

Teraz zaczynamy prawdziwe życie, skarbie – mówił z uśmiechem, kiedy wręczał mi kolejne drogie upominki.

Poczułam się jak księżniczka. Kolacje w najdroższych restauracjach, weekendy spędzane w ekskluzywnych spa i podróże do miejsc, o których wcześniej mogłam tylko marzyć. Wszystko wydawało się być doskonałe.

Jednak z czasem zaczęłam dostrzegać rysy na idealnym obrazku. Krzysztof zaczął mnie kontrolować. Na początku były to drobne uwagi – chciał wiedzieć, z kim się spotykam, co robię w ciągu dnia. Później zaczął śledzić moje kroki coraz bardziej skrupulatnie. Pewnego dnia, kiedy wyszłam z łazienki, zastałam go przeszukującego moje wiadomości w telefonie.

– Krzysztof, co ty robisz? – zapytałam zszokowana, wyrywając mu telefon z ręki.

– Musiałem sprawdzić, czy na pewno mogę ci ufać – odpowiedział zimnym tonem, jakby to było coś oczywistego.

Próbowałam się uspokoić, ale w środku czułam narastający niepokój.

– Nie musisz mnie kontrolować. Nie mam nic do ukrycia – odparłam.

– Wiem, kochanie – Krzysztof uśmiechnął się, jakby to miało załagodzić sytuację. – Po prostu martwię się o ciebie. Wiesz, że cię kocham i chcę, żebyś była bezpieczna.

Jego słowa brzmiały troskliwie, ale w jego oczach dostrzegłam coś niepokojącego. Z czasem jego kontrola stawała się coraz bardziej uciążliwa. Zaczął decydować o tym, z kim mogę się spotykać, gdzie mogę chodzić i co mogę robić. Moje życie zaczęło przypominać złotą klatkę.

– Ola, nie możesz spotykać się z tą przyjaciółką – powiedział pewnego dnia. – Ona źle na ciebie wpływa.

– Znamy się od lat. Nie możesz mi zabraniać kontaktów z nią – odpowiedziałam stanowczo.

– Mogę, jeśli to dla twojego dobra – odparł zimno, a ja zrozumiałam, że dyskusja z nim nie ma sensu.

Z każdym dniem czułam się coraz bardziej osaczona. Krzysztof, który na początku wydawał się być spełnieniem moich marzeń, stał się moim największym koszmarem. Jednego wieczoru, po kolejnej kłótni, usiadłam na skraju łóżka, trzymając twarz w dłoniach. Zrozumiałam, że trzeba coś zmienić, że muszę uciec, zanim stracę siebie całkowicie.

Chciał mnie trzymać pod kluczem

Pewnego wieczoru, wracając wcześniej z zakupów, usłyszałam głosy dobiegające z gabinetu Krzysztofa. Drzwi były lekko uchylone, więc postanowiłam podejść bliżej. Wcześniej tego nie robiłam, ale coś mnie tknęło, żeby posłuchać.

– Stary, moja Ola jest pod pełną kontrolą – usłyszałam głos Krzysztofa. – Nie ma mowy, żeby zrobiła cokolwiek bez mojego pozwolenia. Mam na to sposoby. Tobie też to polecam.

Zamarłam. Głos Krzysztofa był zimny, a jego słowa brzmiały jak wyrok. Zaczęłam drżeć, ale nie mogłam się ruszyć. Zrozumiałam, że Krzysztof traktuje mnie jak swoją własność, a nie jak partnerkę. Co bęzie ze mną później? Byłam dla niego trofeum, którym mógł się chwalić i które mógł kontrolować. Musiałam znaleźć sposób, żeby się uwolnić.

W kolejnych dniach upewniłam się w swoich podejrzeniach. Znalazłam na swoim telefonie aplikacje śledzące. Znalazłam w internecie podpowiedź, jak je usunąć i od razu to zrobiłam.

Musiałam zaryzykować i to szybko

Pewnej nocy, gdy Krzysztof spał głęboko, wymknęłam się z sypialni i poszłam do salonu. Miałam przygotowaną w szafie torbę z najważniejszymi rzeczami – dokumentami, trochę pieniędzy, telefonem z nową kartą SIM. Miałam zamiar wymknąć się i dotrzeć do mieszkania mojej przyjaciółki, która zgodziła się mnie ukryć.

Kiedy sięgnęłam po torbę, usłyszałam kroki. Krzysztof stał w drzwiach, patrząc na mnie z mrocznym uśmiechem.

A więc jednak próbujesz uciec – powiedział cicho, ale jego głos brzmiał groźnie. – Od kiedy mnie zdradzasz?

Poczułam, jak moje serce zamiera ze strachu. Wiedziałam, że jestem w pułapce.

Krzysztof, to nie tak, jak myślisz... – zaczęłam, próbując wymyślić jakieś usprawiedliwienie, ale on przerwał mi w pół zdania.

– Myślałaś, że jestem głupi? Że nie zauważyłem, co kombinujesz? – jego głos był zimny, a oczy pełne gniewu. – Nie dam się zdradzać.

Podszedł do mnie szybko, wyrywając mi torbę z rąk i rzucając ją na podłogę. W jego oczach widziałam tylko zimną determinację. Gdy Krzysztof zaczął przeszukiwać torbę, zauważyłam, że na stole leży moja komórka. Wykorzystując chwilę jego nieuwagi, sięgnęłam po telefon i rzuciłam się do drzwi. Krzysztof zorientował się i rzucił za mną, ale udało mi się wybiec z domu. Udało mi się dotrzeć do ulicy, gdzie czekał na mnie taksówkarz, którego zamówiłam wcześniej. Wskoczyłam do samochodu, a kierowca, widząc moje przerażenie, ruszył natychmiast.

– Proszę, szybko! – krzyknęłam, a taksówka ruszyła z piskiem opon.

Nie mogłam się już cofnąć

Pojechałam do mieszkania mojej przyjaciółki, Ani.

– Ola, co się stało? – Anka otworzyła drzwi, jej twarz pełna zmartwienia i troski.

Anka, muszę się ukryć. Krzysztof... on... – nie byłam w stanie dokończyć zdania, łzy napływały mi do oczu.

Otworzyła drzwi szerzej i wciągnęła mnie do środka. Zamknęła za mną drzwi na wszystkie zamki i objęła mnie mocno. Czułam, że dopiero teraz zaczynam rozumieć, jak bardzo bałam się Krzysztofa. W bezpiecznych ramionach przyjaciółki pozwoliłam sobie na łzy. Zaczęłam opowiadać jej o wszystkim – o kontroli, o strachu, o tym, jak Krzysztof traktował mnie jak swoją własność. Anka słuchała uważnie, nie przerywając, ale w jej oczach widziałam złość i determinację.

– Ola, musimy zgłosić to na policję – powiedziała stanowczo, kiedy skończyłam opowiadać.

Zgodziłam się niechętnie, wiedząc, że Anka ma rację. Zadzwoniłyśmy na policję, opowiedziałam o wszystkim, co się wydarzyło. Funkcjonariusze obiecali, że zajmą się sprawą. Przez kolejne dni ukrywałam się u Anki, starając się nie wychodzić na zewnątrz.

Mimo wsparcia, jakie otrzymywałam, czułam się zagubiona. Wiedziałam, że nie mogę wrócić do Michała, bo zbyt wiele zniszczyłam. Postanowiłam jednak spróbować nawiązać z nim kontakt. Potrzebowałam wyjaśnić mu, dlaczego podjęłam taką decyzję i jak bardzo żałuję.

Napisałam do niego list, opisując wszystko, co się wydarzyło. Wyjaśniłam, że zrozumiałam swoje błędy i że przepraszam za ból, jaki mu zadałam. Wysłałam list i czekałam, choć nie miałam nadziei na odpowiedź.

Nie było już powrotów do przeszłości

Kilka dni później zobaczyłam w telefonie wiadomość od Michała.

„Ola, przeczytałem twój list. Chcę porozmawiać. Spotkajmy się” – napisał.

Poczułam mieszankę strachu i nadziei. Może to była szansa na naprawienie chociaż części błędów. Umówiłam się z Michałem w kawiarni, gdzie mieliśmy się spotkać po raz pierwszy od naszego rozstania. Kiedy weszłam do środka, zobaczyłam go siedzącego przy stoliku. Wyglądał na zmienionego, dojrzalszego, ale w jego oczach wciąż widziałam tę samą troskę i miłość.

Michał, przepraszam... – zaczęłam, ale on przerwał mi gestem ręki.

– Wiem, że to, co się stało, było trudne dla nas obojga. Będę cię wspierał, niezależnie od tego, co się wydarzyło, ale… tylko jako przyjaciel. Pewnych rzeczy nie da się naprawić – powiedział spokojnie.

Rozmowa z Michałem była dla mnie jak balsam na rany. Wiedziałam, że nie wrócimy do siebie, ale poczułam, że mogę zacząć od nowa. Odeszłam od Krzysztofa, zaczęłam odbudowywać swoje życie i zyskałam wsparcie Michała, który mimo wszystko wciąż był moim przyjacielem. Wstydziłam się, że to pieniądze zburzyły mój spokojny związek z tym wspaniałym mężczyzną. Ale na powroty było już za późno.

Zaczęłam powoli odbudowywać swoje życie, ucząc się na swoich błędach. Wiedziałam, że przede mną jeszcze długa droga, ale czułam, że jestem na dobrej ścieżce.

Reklama

Aleksandra, 25 lat

Reklama
Reklama
Reklama