„Zakochałam się na warsztatach z twórczego pisania. Dziś wspólnie z Tomaszem piszemy własną miłosną historię"
„Pierwsze zajęcia były jak otwarcie zupełnie nowej książki. Poznałam Tomka. Wysoki, z lekko zmierzwionymi włosami i uśmiechem, który wydawał się mówić „jestem w swojej własnej bajce”. Nie mogłam od razu odgadnąć jego charakteru – zamknięty w sobie, niechętnie dzielący się swoimi myślami”.

- Redakcja
Codzienność jest dla mnie jak stara książka, której strony przewracam bez zastanowienia. Nazywam się Basia, a każdy mój dzień to niekończący się cykl z pracy do domu, z domu na kurs wieczorowy z pisania. Chciałam nadać swojemu życiu trochę więcej kolorów, dlatego zapisałam się na ten kurs. Pisanie zawsze było dla mnie czymś więcej niż tylko słowami na papierze – to sposób na odkrywanie siebie.
Pierwsze zajęcia były jak otwarcie zupełnie nowej książki. Poznałam Tomka. Wysoki, z lekko zmierzwionymi włosami i uśmiechem, który wydawał się mówić „jestem w swojej własnej bajce”. Nie mogłam od razu odgadnąć jego charakteru – zamknięty w sobie, niechętnie dzielący się swoimi myślami. Nasze style pisania były jak ogień i woda. Ja pisałam prosto z serca, on z umysłu. Jego teksty były pełne zaskakujących metafor i konstrukcji, które czasami były dla mnie trudne do zrozumienia.
Z początku nasze rozmowy były niezgrabne, przerywane milczeniem, które wydawało się ciążyć bardziej niż nasze niedopasowanie literackie. A jednak coś mnie w nim fascynowało. Może to sposób, w jaki trzymał długopis, jakby był to magiczny różdżkarz, albo to, jak skupiał się na swoich tekstach z niezdobytą pasją. W każdym razie, kurs stał się dla mnie miejscem, gdzie mogłam uciec od monotonii codziennego życia i zanurzyć się w coś prawdziwego. Zaczęłam czekać na te zajęcia, zastanawiając się, co przyniesie kolejna lekcja.
Obiecująca znajomość
To była jedna z tych typowych przerw między zajęciami, kiedy wszyscy uczestnicy kursu rozchodzili się w poszukiwaniu kawy czy krótkiego oddechu świeżego powietrza. Zostałam w sali, siedząc przy swoim biurku, próbując ułożyć w głowie myśli na temat najnowszego zadania. Tomek zbliżył się niespodziewanie, przerywając moje skupienie.
– Co myślisz o dzisiejszym temacie? – zapytał, wskazując na notatki rozrzucone na moim biurku.
Zaskoczona jego inicjatywą, uniosłam wzrok. – Jest... interesujący – odpowiedziałam, próbując ukryć, że nie miałam jeszcze jasno sprecyzowanej opinii. – Twoje podejście jest zawsze takie... nietypowe. Lubię czytać to, co piszesz, ale czasami czuję, że czytam między wierszami coś zupełnie innego niż zamierzałeś.
Uśmiechnął się, jakby odkrył jakiś sekret.
– Pisanie to dla mnie trochę jak układanie puzzli. Staram się, by każdy kawałek pasował do innego. Może dlatego czasami wydaje się chaotyczne.
Było coś w jego uśmiechu, co sprawiało, że chciałam wiedzieć więcej.
– A ty? – spytał. – Twój styl jest taki... bezpośredni. Czasami myślę, że w twoich tekstach jest więcej emocji niż słów.
Poczułam się zaskoczona, że zwrócił uwagę na mój styl. To była prawda – pisałam z serca, czasami bez filtrowania uczuć. Rozmowa między nami zaczęła płynąć swobodniej. Zaczęliśmy dzielić się przemyśleniami o pisaniu, o znaczeniach, które nadawaliśmy naszym tekstom. Nasze style były różne, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. Ważniejsza była fascynacja tym, jak odmiennie podchodziliśmy do tworzenia.
Rozmowa z Tomkiem była jak podróż do nowego świata, gdzie odkrywałam, że w różnorodności tkwi piękno. Zaczęłam rozumieć, że może właśnie nasze odmienne podejścia mogłyby stać się fundamentem czegoś wyjątkowego. Wewnątrz siebie poczułam iskierkę ciekawości i ekscytacji, której dawno nie czułam. Rozumieliśmy się bardziej, niż mogłam przypuszczać, a to było jak odkrycie nieznanej dotąd krainy.
Stawaliśmy się sobie coraz bliżsi
Kolejnego dnia, gdy przyszłam na zajęcia, zauważyłam, że Tomek siedzi w innej części sali, pochylony nad swoim zeszytem. Zaskoczył mnie, kiedy podczas przerwy przyszedł do mnie, kładąc swój notes na krawędzi mojego biurka. Uśmiechnął się tajemniczo i wrócił na swoje miejsce. Kiedy otworzyłam jego zeszyt, między stronami zauważyłam niewielką notatkę. Była tam krótka wiadomość: „Co myślisz o tym, żeby nasza wymiana zdań wyszła poza lekcje?”. Słowa były proste, ale coś w ich formie poruszyło mnie głęboko. Czytał moje myśli, które krążyły wokół naszej rozmowy z poprzedniego dnia.
Mój umysł zaczął snuć domysły, a serce przyspieszyło rytm. Co miał na myśli? Czy chciał, by nasze rozmowy były bardziej osobiste, czy po prostu szukał inspiracji? W każdym razie czułam ekscytację, która była jak świeża kartka papieru, gotowa na zapisanie nowej opowieści. Na kolejnych zajęciach, poświęciłam chwilę, by napisać własną odpowiedź, którą dyskretnie wsunęłam do jego zeszytu, gdy nie patrzył. Moje słowa były nieco niepewne, ale szczere: „Ciekawi mnie twój świat, piszmy dalej między wierszami”. Nie byłam pewna, jak Tomek zareaguje, ale byłam zaintrygowana tym nowym sposobem komunikacji.
Podczas następnej przerwy, kiedy rozmawialiśmy, nasze dialogi stały się bardziej osobiste, zaczęliśmy nawiązywać do notatek, które między sobą wymienialiśmy. Było to jak tajemniczy kod, który rozumieliśmy tylko my. Zaczęliśmy dzielić się historiami, które istniały jedynie w naszych wyobraźniach, pełne metafor i niedopowiedzeń.
Ta wymiana notatek była dla mnie jak odkrywanie nieznanej krainy, gdzie każde słowo miało znaczenie i głębię, której brakowało w codziennych rozmowach. Czułam, że zaczyna nas łączyć coś więcej niż tylko kurs pisania. Było to uczucie, które sprawiało, że chciałam przychodzić na zajęcia z jeszcze większym entuzjazmem i odkrywać, dokąd zaprowadzi nas ta subtelna gra słów.
Coś wyjątkowego
Było coś niezwykłego w sposobie, w jaki Tomek przedstawiał swoje opowiadania. Jego najnowszy tekst opowiadał o kobiecie, która zakochuje się w czyimś słowie – w listach, które przychodzą do niej niespodziewanie, zapisanych na starym papierze z pieczołowitością dawnych mistrzów. Czytałam każde zdanie z rosnącym uczuciem, że jego opowiadanie jest jak zwierciadło dla moich własnych przeżyć. Jakby opowiadał o mnie, o naszych wymienianych notatkach i tym, jak te słowa zaczęły mnie zmieniać.
Po zakończeniu lektury byłam poruszona do głębi. Łzy napłynęły mi do oczu, a serce biło szybciej niż kiedykolwiek. Zrozumiałam, że Tomek dotknął czegoś, co było ukryte we mnie głęboko – pragnienia, by być zrozumianą i kochaną poprzez słowa. Nie wiedząc, jak inaczej wyrazić swoje emocje, odpowiedziałam mu krótkim, lecz pełnym treści tekstem: „Też to czuję.”
Tomek przeczytał moje słowa w ciszy, a potem spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jego oczy błyszczały, jakby znalazł coś, czego długo szukał. Przez moment siedzieliśmy w milczeniu, każdy w swoim świecie emocji, które były zbyt silne, by można je było opisać. Kiedy w końcu zaczęliśmy rozmawiać, nasze słowa były jak niewielkie kroki na cienkim lodzie – ostrożne, ale pełne nadziei. Tomek wyznał, że jego opowiadanie było inspirowane naszą wymianą notatek i tym, jak zaczęliśmy się rozumieć między wierszami. Ja opowiedziałam o tym, jak jego słowa wpłynęły na mnie, otwierając mnie na nowe możliwości.
To była emocjonalna konfrontacja, w której zamiast wielu słów, nasze spojrzenia i subtelne gesty mówiły więcej niż jakiekolwiek zdanie mogłoby wyrazić. Zrozumieliśmy, że między nami zaczyna się coś, co wykracza poza zwykłe rozmowy i wspólne pisanie. Coś, co mogło przerodzić się w coś wyjątkowego.
Czułam się jak bohaterka romansu
Po emocjonalnym spotkaniu z Tomkiem, wróciłam do domu pełna sprzecznych emocji. Czułam się, jakbym była bohaterką jednego z naszych opowiadań, zagubioną między tym, co realne, a tym, co literackie. Próbując uporządkować swoje myśli, zadzwoniłam do przyjaciółki, Magdy. Była dla mnie kimś, kto zawsze potrafił spojrzeć na moje życie z zewnątrz i pomóc mi je zrozumieć.
– Magda, muszę ci coś opowiedzieć – zaczęłam, gdy tylko odebrała. Opisałam jej wszystko, od naszych rozmów z Tomkiem, przez wymianę notatek, aż po jego poruszające opowiadanie i to, jak bardzo mnie dotknęło.
– Brzmi, jakbyś znalazła kogoś, kto rozumie cię na głębszym poziomie – powiedziała z uznaniem. – Ale co ty właściwie czujesz?
To było pytanie, na które sama próbowałam znaleźć odpowiedź. Co czułam? Fascynacja Tomkiem była niezaprzeczalna, a jednocześnie bałam się, jak bardzo nasze relacje mogą wpłynąć na moje życie.
– Nie wiem – przyznałam w końcu. – To wszystko jest takie nowe i... nieznane. Ale jest w tym coś prawdziwego.
Rozmowa z Magdą pomogła mi uporządkować myśli. Zaczęłam zastanawiać się, co naprawdę oznacza dla mnie relacja z Tomkiem. Czy było to tylko ulotne zauroczenie jego słowami, czy może początek czegoś, co mogło stać się znaczącym elementem mojego życia?
Wewnątrz siebie czułam, że pisanie i nasza wymiana zdań z Tomkiem nie były tylko przypadkowymi wydarzeniami. Były jak fragmenty mozaiki, które zaczynały układać się w spójny obraz. Zrozumiałam, że emocje, które odczuwałam, były prawdziwe i zasługiwały na to, by je zgłębić.
Myśli te wciąż krążyły mi w głowie, gdy zbliżał się koniec kursu. Było jasne, że to, co zaczęło się jako zwykła wymiana notatek, przekształciło się w coś, co miało potencjał, by wpłynąć na nasze życia na wiele sposobów. Może to właśnie w tej niepewności tkwiła esencja naszych relacji – w odkrywaniu tego, co nieznane, między wierszami.
Nowy rozdział
Nadszedł ostatni dzień kursu. W powietrzu unosiła się mieszanka ekscytacji i melancholii. Wiedziałam, że to ostatnia szansa, by spędzić czas w tej szczególnej atmosferze, która narodziła się między nami wszystkimi, ale przede wszystkim – między mną a Tomkiem. Podczas zajęć pisaliśmy nasze ostatnie teksty, jakbyśmy chcieli zatrzymać te chwile na dłużej.
Po zakończeniu lekcji, wszyscy zaczęli się rozchodzić, nieco niechętnie żegnając się z przyjaciółmi z kursu. Tomek podszedł do mnie, jego oczy były pełne niewypowiedzianych słów. Bez zbędnych rozmów wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy razem z sali, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie.
Na zewnątrz nocne miasto mieniło się w światłach latarni, a my spacerowaliśmy w ciszy, pozwalając myślom płynąć swobodnie. Po chwili Tomek przerwał milczenie.
– Basia, wiesz, że te zajęcia były dla mnie czymś więcej niż tylko pisaniem. Dzięki tobie odkryłem, że słowa mogą mieć znaczenie, którego wcześniej nie dostrzegałem.
Spojrzałam na niego, czując, że to, co chciał powiedzieć, było równie ważne dla niego, jak i dla mnie. – Ja też. Zrozumiałam, że to, co pisaliśmy, miało głęboki sens, bo wyrażało to, czego nie zawsze potrafiliśmy powiedzieć na głos. Nasze rozmowy dotyczyły nie tylko pisania, ale także naszych nadziei i lęków na przyszłość. Rozmawialiśmy o tym, jak słowa zbliżyły nas do siebie i jak pisanie stało się mostem między naszymi sercami.
Podczas tej rozmowy zdałam sobie sprawę, jak bardzo zmieniło się moje życie od momentu, kiedy po raz pierwszy spotkałam Tomka na kursie. Jego obecność i słowa były dla mnie jak nowy rozdział, którego nawet nie planowałam. Czułam wdzięczność za to, co przyniosło mi pisanie i za to, co mogło jeszcze nadejść. Spacerując po mieście z Tomkiem, trzymając się za ręce, nie wiedzieliśmy dokładnie, co przyniesie przyszłość, ale czuliśmy, że mamy przed sobą wiele nowych możliwości. Pisanie stało się nie tylko hobby, ale i kluczem do odkrywania siebie nawzajem, co było dla nas obu niezwykłą przygodą.
Barbara, 35 lat
Czytaj także:
- „Zapisałam się na kurs komputerowy, bo chciałam być bliżej wnuków. Nie sądziłam, że poznam tam swojego anioła stróża”
- „Zakochałam się w boskim kelnerze, ale mój zazdrosny eks stanął mi na drodze. Prawdziwa miłość zawsze wygra”
- „Miłość odnalazłam za sklepową ladą. Z chęcią dałabym przystojniakowi coś więcej, niż paragon"