„Zakochałem się, stojąc w kolejce po gofry. Nigdy wcześniej nie widziałem takich malinowych ust”
„Pierwszy raz czułem coś takiego i… miałem wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Jej towarzyszki przyglądały mi się z rozbawieniem, a ja kompletnie nie wiedziałem, co zrobić. Jak się zachować. Ona tymczasem zatrzepotała tymi niebotycznie długimi rzęsami”.

- listy do redakcji
Zawsze lubiłem iść pod prąd. Wielokrotnie słyszałem, że żyję gdzieś poza rzeczywistością – miałem swoje pasje, swój sposób patrzenia na świat, który zupełnie odbiegał od tego zwyczajowego. Od zawsze lubiłem fotografować. Już jako dzieciak nie rozstawałem się z aparatem, a po maturze, gdy większość moich znajomych wybierała się na politechniki, ja wybrałem ASP. Chociaż już wtedy wszyscy kręcili głowami, a rodzice załamywali ręce, bo ich zdaniem w ogóle nie myślałem o przyszłości, zostałem fotografem.
Mimo wszystko nie byłem duszą towarzystwa i nie potrafiłem udawać rozrywkowego. To sprawiło, że nie miałem zbyt szerokiego grona znajomych i większość wolnego czasu spędzałem sam. Jakoś nie po drodze mi było z randkami i innego rodzaju spotkaniami towarzyskimi, dlatego najczęściej wszędzie chodziłem sam.
– Nigdy nie zaczniesz poważnego życia, jak będziesz robił tak dalej – powiedział mi z powagą kumpel.
– Moje życie mi pasuje – twierdziłem nieustannie. – I wcale nie musi być poważne.
Miałem ochotę na coś słodkiego
Odkąd skończyłem studia, pracowałem jako fotograf. Najpierw łapałem jakieś drobne zlecenia, których nikt nie chciał się podjąć. Potem zleceń zrobiło się tyle, że musiałem założyć działalność, czego zresztą nigdy później nie żałowałem. Tego dnia było bardzo upalnie, a ja siedziałem od rana nad laptopem, próbując wycisnąć ze zrobionych zdjęć, co się da. W końcu uznałem, że przyda mi się chwila przerwy – przejdę się do parku, a tam, przy okazji, kupię coś słodkiego. No i postanowiłem wcielić plan w życie.
Tak jak podejrzewałem, ludzi w parku było sporo. Wszyscy śmiali się, gadali, rozprawiali o tym, gdzie i kiedy pojadą na wakacje. Zamiast przejmować się, że nie mam komu opowiadać o swoich planach, podświadomie szukałem kadrów odpowiednich do kolejnych sesji. O tak, w tym byłem niezły. W końcu postanowiłem stanąć w kolejce do jednej z budek ze słodkościami. Nie miałem pojęcia, co wziąć. Trochę liczyłem na to, że ktoś mnie oświeci.
Oczarowała mnie
No i się nie pomyliłem. Przede mną stała długowłosa blondynka. Była razem z dwiema koleżankami. Od razu zwróciłem uwagę na to, że są strasznie głośne. Kiedy jednak blond anielica podeszła do lady, a ja dostrzegłem jej twarz, zaniemówiłem. Była piękna. Nigdy dotąd nie widziałem kogoś tak idealnego!
– Co dla pana? – spytała sprzedawczyni, a ja, wyrwany z oszołomienia, nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć.
– To samo, co tamta pani – wypaliłem, wskazując ruchem głowy na nieznajomą dziewczynę.
Wziąłem gofra i usiadłem na skwerku, nieopodal roześmianych dziewczyn. Coś mnie podkusiło i spojrzałem w stronę blondynki. Odpowiedziała mi spojrzeniem. Jej duże bursztynowe oczy śmiały się do mnie, choć nie sądziłem, żebym na to zasłużył. Pierwszy raz czułem coś takiego i… miałem wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Jej towarzyszki przyglądały mi się z rozbawieniem, a ja kompletnie nie wiedziałem, co zrobić. Jak się zachować. Ona tymczasem zatrzepotała tymi niebotycznie długimi rzęsami, puściła mi oko i rzuciła zmysłowo:
– Dobry wybór!
Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, wstała wraz z koleżankami i... przepadła. Rozglądałem się i przeczesywałem wzrokiem okolicę wzdłuż i wszerz, ale nie widziałem ich sylwetek. Albo bardzo szybko biegały, albo gdzieś się schowały. Pozostało mi więc jedynie rozkoszować się gofrem z bitą śmietaną i polewą czekoladową.
Kumpel mnie wyśmiał
Czułem jakiś wewnętrzny przymus. Po prostu wiedziałem, że muszę koniecznie poznać tę piękną dziewczynę. Było coś niezwykłego w jej ciepłym uśmiechu i niezwykłym spojrzeniu. Problem był w tym, że nie miałem pojęcia, jak to zrobić. W pierwszej kolejności wstawiłem ogłoszenie w mediach społecznościowych, tak, żeby wszyscy w naszym mieście wiedzieli, że jej szukam. Potem uznałem, że nie zaszkodzi po prostu usiąść w parku na ławce i poczekać.
– Jesteś niemożliwy – stwierdził mój kumpel z niedowierzaniem, gdy opowiedziałem mu całą historię. – Najpierw dziewczyny w ogóle cię nie interesowały, a teraz chodzisz i opowiadasz o jakiejś lasce z kolejki po gofry… Tyle że nie mam pojęcia, po co chcesz przesiadywać w tym parku. Wiesz, jakie jest prawdopodobieństwo, że jeszcze tam wróci? Nikłe.
Wzruszyłem ramionami.
– A ja tam jestem dobrej myśli – przekonywałem go uparcie. – Wspominała, że to, co zamówiła, bardzo jej smakowało. Zakładam, że jeszcze po to wróci.
– No nie wiem… – kumpel nadal był sceptyczny. – Jak tam chcesz.
Chyba się zakochałem
Następnego dnia swoje „biuro”, czyli laptopa i telefon, przeniosłem do parku. Siedziałem na tej ławce i wypatrywałem „mojej” piękności. Zacząłem sobie nawet wyobrażać, co będzie, jak już ją spotkam. Chciałem ją zaprosić na sesję zdjęciową. Byłaby moim natchnieniem. Prawdziwą muzą. Tyle że siedziałem tak i siedziałem każdego popołudnia przez prawie miesiąc, a jej jak nie było, tak nie było.
W końcu, kiedy już zacząłem tracić nadzieję, zobaczyłem ją na ścieżce. Była sama. Sprawiała wrażenie trochę zamyślonej i co chwilę sprawdzała coś w telefonie. Nie mam pojęcia, jak to zrobiłem, bo serce miałem już w okolicach gardła, ale zagadałem. A ona, zamiast mnie spławić, przyznała, że mnie pamięta. Pamiętam, że w tamtej chwili serce zabiło mi jak szalone.
Na razie po prostu ze sobą rozmawiamy. Nie byliśmy jeszcze na prawdziwej randce. Raz umówiliśmy się na spacer po mieście. Było przyjemnie, a ja wciąż rozważam, jak namówić ją na zdjęcia. Martyna, bo tak ma na imię, upiera się, że jest niefotogeniczna. Mimo to nie zamierzam się poddać. Kto wie – może przygotuję samodzielnie jakąś ucztę dla nas dwojga i trafię przez żołądek do serca? Tyle że wtedy to już powinna być randka z prawdziwego zdarzenia.
Natan, 27 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Zaszłam w ciążę, by ratować małżeństwo. Jednak mój mąż rolę tatusia najchętniej odgrywał w sypialni kochanki”
- „Wymieniłem żonę na 30 lat młodszą laleczkę. Miałem czuć się jak zwycięzca loterii, a u jej boku przegrałem życie”
- „Mąż wziął mnie za żonę tylko po to, żebym co niedzielę klepała kotlety. Szybko zrozumiałam, że nie chcę takiego życia”