Reklama

To był jeden z najważniejszych dni w moim życiu – dzień, w którym miałam poślubić Pawła. Przygotowania trwały wiele miesięcy, a każdy szczegół był dopracowany do perfekcji. Suknia ślubna, którą wybrałam, była jak z bajki – koronkowa, delikatna, idealnie podkreślająca moją sylwetkę. Paweł zaś wyglądał niesamowicie elegancko w klasycznym czarnym garniturze.

Reklama

Ślub był jak z bajki

Z Pawłem znamy się od liceum, ale dopiero na studiach nasze drogi zeszły się na dobre. Zawsze był moim wsparciem. Jego uśmiech, poczucie humoru, a przede wszystkim dobroć sprawiały, że czułam się przy nim wyjątkowa i kochana.

Ceremonia odbyła się w malowniczym kościółku na wzgórzu, z którego roztaczał się widok na całą okolicę. Kiedy stałam przed ołtarzem, wzruszenie ściskało mi gardło. Gdy wymienialiśmy obrączki, spojrzałam Pawłowi głęboko w oczy. Jego spojrzenie mówiło więcej niż tysiąc słów.

Potem przenieśliśmy się do sali weselnej. Goście bawili się wyśmienicie, a my, jako para młoda, czuliśmy się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Kiedy zatańczyliśmy nasz pierwszy taniec, Paweł prowadził mnie pewnie, a ja podążałam za nim lekko. W tamtej chwili, pośród świateł i muzyki, wiedziałam, że nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego partnera na całe życie.

Wesele trwało w najlepsze, muzyka grała. Nagle poczułam lekkie szarpnięcie za rękaw. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Zosię, moją sześcioletnią bratanicę.

Zobacz także

Ta mała wszystko zepsuła

– Ciociu, widziałam cię jak całujesz innego pana! – wykrzyknęła na całą salę.

Wszyscy wokół zamilkli. Czułam, jak rumieńce wpełzają mi na policzki. Paweł, który stał obok, patrzył na mnie zdezorientowany. Spojrzałam na Zosię, próbując zachować spokój. Wiedziałam, że muszę jakoś wybrnąć z tej sytuacji.

– Zosiu, kochanie, chyba coś ci się pomyliło – powiedziałam drżącym głosem, starając się uśmiechnąć. – Może to był ktoś inny?

Zosia zmarszczyła czoło, jakby próbując sobie coś przypomnieć, ale jej niewinne oczy wciąż patrzyły na mnie z pewnością. Goście szeptali między sobą, a ja czułam, że tracę grunt pod nogami.

– No przecież widziałam cię! – wykrzyknęła ze zdecydowaniem.

– Oliwia, co to ma znaczyć? – zapytał Paweł. Jego spojrzenie było przeszywające.

Jak mogłam dopuścić do tego, żeby coś takiego się wydarzyło? Jak mam wyjaśnić Pawłowi, że to był tylko jeden namiętny, choć krótki pocałunek, który zdarzył się przed ślubem? I to jeszcze z drużbą…

Musiałam zachować spokój

Szepty gości stawało się coraz głośniejsze. Czułam, jak moje serce bije coraz szybciej. Wiedziałam, że muszę coś powiedzieć.

– Oliwia, co się dzieje? – Paweł powtórzył pytanie, tym razem bardziej stanowczo.

Rodzice Zosi szybko podeszli, starając się załagodzić sytuację. Szwagierka wzięła ją za rękę i próbowała odciągnąć od nas.

– Zosiu, chodźmy.

– Ale mamusiu, ja naprawdę widziałam – protestowała Zosia, ale jej matka stanowczo pociągnęła ją w stronę stolika z deserami.

Paweł wciąż patrzył na mnie, czekając na wyjaśnienia. W końcu zebrałam się na odwagę.

– Paweł, to nie tak, jak myślisz – zaczęłam, ale moje słowa brzmiały pusto nawet dla mnie.

– To w takim razie jak jest? – zapytał z gniewem w głosie.

Czułam się, jak w koszmarze, z którego nie mogłam się obudzić.

– Paweł, proszę, pozwól mi to wyjaśnić – błagałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – To był krótki pocałunek…

Paweł odsunął się ode mnie

– Kiedy to się stało? – zapytał cicho, jego głos łamał się z emocji.

– Wczoraj wieczorem – wyznałam, czując, jak moje serce pęka. – To był błąd, Paweł, przysięgam. To nic nie znaczyło.

Przed oczami przelatywały mi obrazy z poprzedniego wieczoru. W domu był straszny chaos i mnóstwo ludzi. Paweł był zajęty ostatnimi przygotowaniami, a ja czułam, jak presja mnie przytłacza. Wtedy do mojego pokoju wszedł Maciek, drużba Pawła, żeby o coś spytać.

Maciek zawsze był przystojny, zabawny i miał w sobie coś, co przyciągało uwagę. Zawsze uważałam go za świetnego przyjaciela, ale tamtego wieczoru wszystko się zmieniło. Pogadaliśmy chwilę o nadchodzącym ślubie i moich obawach. Położył rękę na moim ramieniu, a ja nie odsunęłam się. Zamiast tego spojrzałam mu w oczy i poczułam coś, czego nie powinnam była czuć.

To było jak iskra, która zapaliła płomień. Nim się zorientowałam, nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Było to krótkie, intensywne i absolutnie niewłaściwe.

Nie myślałam o konsekwencjach

Odsunęliśmy się od siebie, zszokowani tym, co się stało. Maciek przeprosił, a ja wiedziałam, że muszę to zakończyć zanim posunę się za daleko. Zrozumiałam, że to był błąd, chwilowe załamanie pod wpływem stresu. Postanowiłam, że to się nigdy więcej nie powtórzy i wróciłam do Pawła, udając, że wszystko jest w porządku.

Teraz, stojąc przed moim mężem, czułam, że moje kłamstwo wraca, by mnie prześladować.

– Jak mogłaś mi to zrobić? – zapytał znowu, a jego głos łamał się z emocji. – Jak mogłaś zdradzić mnie z moim drużbą?

Spojrzałam na Maćka, który stał z boku. Jego twarz była blada. Wiedziałam, że i on czuje się winny, ale teraz to niewiele znaczyło. Straciłam zaufanie Pawła, zraniłam go i naraziłam nasze małżeństwo na szwank.

Wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Musiałam stawić czoła konsekwencjom swoich czynów i spróbować naprawić to, co się stało. Musiałam porozmawiać z Pawłem na osobności i spróbować wyjaśnić wszystko.

Wyszliśmy na taras. Staliśmy naprzeciwko siebie, a pomiędzy nami zalegało ciężkie milczenie. Jego oczy wyrażały więcej niż tysiąc słów. Czułam, że muszę zacząć mówić, zanim jego gniew całkowicie wymknie się spod kontroli.

Chciałam to naprawić

– Paweł – zaczęłam, starając się, aby mój głos nie drżał. – To, co się stało, było błędem. Byłam zestresowana, przytłoczona przygotowaniami do ślubu i… – przerwałam, widząc, że moje słowa do niego nie docierają.

– Przytłoczona? – przerwał mi Paweł. – Jakie to może mieć znaczenie? Zdradziłaś mnie. Przed naszym ślubem. Z moim drużbą.

Łzy napłynęły mi do oczu, ale wiedziałam, że muszę być silna.

– Paweł, to nie było zaplanowane. To był moment słabości, jeden krótki pocałunek. Nic więcej się nie wydarzyło. Przysięgam.

Paweł patrzył na mnie, a jego oczy były pełne bólu i niedowierzania.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał cicho. – Gdyby Zosia nie powiedziała tego przed wszystkimi, czy kiedykolwiek bym się dowiedział?

Zabrakło mi słów. Wiedziałam, że Paweł ma rację. Może nigdy bym mu tego nie wyznała.

– Bałam się – przyznałam. – Bałam się, że cię stracę. Nie chciałam, żeby cokolwiek zepsuło ten dzień. Chciałam, żeby wszystko było idealne.

Pogrzebałam nasze szczęście

Paweł odwrócił wzrok, a jego ramiona opadły bezsilnie.

– Idealne? – powtórzył z gorzkim uśmiechem. – Teraz wszystko jest zrujnowane.

Czułam, że go tracę. Zrobiłam krok w jego stronę, próbując go objąć, ale Paweł cofnął się, jakby mój dotyk go parzył.

– Proszę, nie odrzucaj mnie – błagałam. – Wiem, że cię zraniłam, ale kocham cię. Chcę naprawić to, co zrobiłam.

Paweł potrząsnął głową.

– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – powiedział. – Jak mam ci ufać, skoro zdradziłaś mnie w dzień ślubu? A co będzie później?

Jego słowa były jak cios prosto w serce.

Daj mi szansę – prosiłam, nie mogąc powstrzymać łez. – Proszę, Paweł. Kocham cię i zrobię wszystko, żeby to naprawić. Błagam cię, nie odrzucaj mnie.

Paweł patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, a potem westchnął głęboko.

– Potrzebuję czasu – powiedział w końcu. – Potrzebuję czasu, żeby to wszystko przemyśleć.

Czułam, że świat zawalił mi się na głowę, ale wiedziałam, że muszę dać mu przestrzeń.

– Rozumiem – wyszeptałam. – Będę czekała.

Paweł odwrócił się i wrócił do środka, zostawiając mnie samą. Stałam tam, zastanawiając się, co teraz będzie z naszym małżeństwem. Wiedziałam, że muszę stawić czoła konsekwencjom swoich działań i znaleźć sposób, by odzyskać zaufanie Pawła. Ale w tej chwili czułam się, jakby całe moje życie legło w gruzach.

Reklama

Oliwia, 27 lat

Reklama
Reklama
Reklama