Reklama

Odkąd pamiętam, Marta nigdy nie grzeszyła urodą w porównaniu ze mną. Nie chcę być wredna, po prostu mówię, jak jest. Jeśli chodzi o nasz wygląd, to byłyśmy jak ogień i woda. Mnie natura nie poskąpiła atutów – wzrostem, zgrabną sylwetką, blond włosami i idealną skórą przyciągałam uwagę płci przeciwnej. Marta z kolei była drobna, pulchniejsza, miała ciemne włosy, a na jej buzi zostały blizny po trądziku, więc chłopaki nie ustawiali się do niej w kolejce.

Reklama

Marta ma taki rodzaj urody, który docenia się z czasem. Nie rzuca się w oczy od razu. Ja za to od pierwszej chwili przyciągałam spojrzenia wszystkich facetów.

Wcale się z tego nie cieszyłam. Było mi strasznie przykro z powodu siostry. Robiłam, co mogłam, żeby jej pomóc – wspierałam ją kiedy próbowała schudnąć, chodziłam z nią do kosmetyczek, radziłam, jak powinna się ubierać. Liczyła się z moim zdaniem, ale przecież doskonale widziała, jakie ja robię wrażenie na chłopakach, a jakie ona. I mimo tych wszystkich moich wysiłków, w końcu dopadły ją kompleksy. Tym bardziej że ja od piętnastego roku życia ciągle byłam z kimś, a ona przeważnie nie miała nikogo.

Siostra poznała kogoś wyjątkowego

Swojego wyśnionego faceta. Mówiła o nim z rumieńcami na policzkach i iskrą w oczach. Nigdy wcześniej nie widziałam u swojej siostry aż takiego zauroczenia. Obawiałam się tylko, czy przypadkiem nie spotka ją zawód, czy to nie okaże się kolejny palant, który porzuci ją po paru tygodniach. Skończyła już 25 lat, a bycie singielką coraz bardziej jej ciążyło.

Moja siostra miała chyba podobne obawy, bo przeciągała w nieskończoność moment, kiedy w końcu pozna nas ze swoim facetem. Tak naprawdę to ja ją do tego zmusiłam, rezerwując bilety do kina dla całej naszej czwórki – dla nich i dla mnie z moim lubym. Zdzwoniliśmy się, że spotkamy się wcześniej w barze, jeszcze przed filmem.

Zobacz także

Gdy tylko przekroczyli próg, a mój wzrok padł na Darka, poczułam, jak miękną mi kolana. To było niczym uderzenie gromu z jasnego nieba. Nasze oczy się spotkały i ciarki przebiegły mi po całym ciele. Po raz pierwszy w swoim życiu zaniemówiłam, nie potrafiłam wykrztusić ani słówka. On też stał jak wryty, nie mogąc oderwać ode mnie spojrzenia. Jeszcze nigdy nie doświadczyłam podobnych uczuć, żaden facet nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Niestety, zdawałam sobie sprawę, co to wszystko znaczy. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. I on najwyraźniej też.

Kilka dni później odebrałam telefon od Darka, który zaproponował spotkanie w cztery oczy, po naszych dwóch ostatnich wspólnych spotkaniach. Nie byłam pewna, czy powinnam się zgodzić, bo miałam przeczucie, że nic pozytywnego z tego nie wyniknie. Koniec końców jednak się zdecydowałam pójść.

Obawy, które mnie nurtowały, właśnie się ziściły. Chłopak mojej siostry wyjawił, że coś do mnie czuje… Twierdzi, że kiedy tylko mnie ujrzał, dotarło do niego, że to nie Marta jest jego przeznaczeniem.

– Chyba macie zbliżone charaktery, te same geny, i dlatego mnie do niej tak ciągnęło – wzdychał. – Jednak nawet przez moment nie poczułem wobec niej tego, co odczuwam w stosunku do ciebie…

– Przecież ledwie się znamy – mruknęłam, choć zdawałam sobie sprawę, że bez względu na wszystko, nie zdołam ukryć przed nim tego, co czuję.

– Właśnie dlatego chciałbym cię lepiej poznać

– Nie zranię w ten sposób Marty – pokiwałam przecząco głową. – Ona szaleje za tobą. Załamałaby się, gdyby do tego doszło. Nie, po prostu nie dam rady.

Prowadziliśmy długą dyskusję

W końcu Darkowi nie pozostało nic innego, jak zgodzić się z moim poglądem i uszanować mój wybór. Nie miał innej możliwości. Ciężko nam jednak było zachowywać się, jakby nic się nie wydarzyło, kiedy widywaliśmy się podczas rodzinnych obiadów, na spotkaniach towarzyskich czy podczas przechadzek. Ja zakończyłam związek z moim chłopakiem, a on wbrew wszystkiemu pozostał z Martą. Prawdopodobnie dlatego, aby być bliżej mnie. Świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że nawet gdyby ją porzucił, nie zdecyduję się z nim być.

Pewnego razu Marta wyszła z pomysłem, abyśmy razem pojechali na wakacje. Chciała, żebym dołączyła do niej, Darka i kilku innych znajomych osób. Matko, ile ja się nagimnastykowałam, żeby się od tego wykręcić! Zaprosiła mnie, bo akurat nikogo nie miałam i wydawało jej się, że jestem smutna i samotna. Nic nie pomagało, kiedy próbowałam ją przekonać i wymyślałam różne wymówki... Nie słuchała, jak tłumaczyłam, że nie mam czasu i mam mnóstwo innych spraw na głowie. Aż któregoś dnia przyszła do mnie i po prostu pokazała potwierdzenie rezerwacji pokoju w pensjonacie.

Był to czas, który z jednej strony wydawał się cudowny, a z drugiej przypominał istny koszmar. Moje serce rozrywało się na strzępy, kiedy tylko widziałam, jak Darek i Marta spędzają ze sobą czas. Czułam, jak puls przyspiesza mi do szaleńczego tempa, gdy niby niechcący otarł się o mnie, przechodząc lub kiedy razem kąpaliśmy się w morzu. On także sprawiał wrażenie nienaturalnie spiętego. Marta podejrzewała, że po prostu czuje się niezręcznie w większym towarzystwie. Całe szczęście nawet przez myśl jej nie przeszło, co tak naprawdę było powodem jego dziwnego zachowania.

Łączyło nas uczucie, którego nie mogliśmy otwarcie okazywać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że lepiej unikać samotnych spotkań, a mimo to ciągle szukaliśmy pretekstów, by przebywać w swoim towarzystwie. W końcu doszło do czegoś, co było nieuniknione. Tamtego wieczoru atmosfera sprzyjała romansom, a wypite drinki tylko dodały nam odwagi. Marta przeholowała z procentami, więc razem zanieśliśmy ją do łóżka. Potem udaliśmy się do mojego pokoju...

Tego wieczora moja głowa była pozbawiona jakichkolwiek myśli. Bez żadnych oporów oddałam się pożądaniu. Lecz kiedy nastał poranek… zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia. Darka też gryzło sumienie. Nic w tym dziwnego, w końcu potraktowaliśmy moją siostrę okropnie… Nie krył się z uczuciem, jakim mnie darzył, jednocześnie wyznając, że Marta również coś dla niego znaczy. A przecież już wtedy się zaręczyli… Niedługo po wakacjach mieli stanąć na ślubnym kobiercu. Nie potrafiłam sobie darować tego, do czego między nami doszło.

Darek był zdecydowany, aby anulować plany i zerwać z Martą zaraz po tym pamiętnym wieczorze. Błagałam go, żeby nie podejmował pochopnych decyzji. W efekcie dwa miesiące później, jako druhna mojej siostry, roniłam gorzkie łzy, stojąc przed ołtarzem. Goście weselni sądzili, że to z powodu wzruszenia tą uroczystą chwilą. Jedynie ja i świeżo upieczony mąż byliśmy świadomi prawdziwego powodu. Choć tak naprawdę on też nie wiedział całej prawdy. Tamten wieczór miał bowiem na zawsze naznaczyć nasze dalsze losy...

Ukrywałam ciążę przez długi czas

Moim najbliższym oznajmiłam, że tata malucha to był przypadkowy romans, ale córeczkę kocham i zamierzam ją wychować najlepiej, jak potrafię. Wiadomość ta zszokowała i rozwścieczyła rodziców. Jednak nie mieli na to wpływu – co się stało, to się nie odstanie... Poza tym skończyłam wtedy dwadzieścia trzy lata. Zajmowałam mieszkanie odziedziczone po babuni i pracowałam na pełny etat, więc byłam niezależna.

Przez całą moją ciążę Dariusz milczał jak zaklęty, nie zadając żadnych pytań. Ale kiedy tylko wydałam na świat dziecko, od razu pognał do szpitala. Przybył jako pierwszy spośród krewnych. Popatrzył na maleństwo z taką czułością w oczach… Od razu pojęłam, że on wie.

– Musimy zachować to w tajemnicy przed innymi – oznajmiłam, spoglądając na jego pobladłą twarz. – Błagam cię. Tak będzie lepiej dla każdego z nas. Przecież Marta też spodziewa się dziecka…

– To nie w porządku – wyszeptał z trudem.

– Musisz mi przyrzec, że to zostanie między nami... – popatrzyłam na niego z desperacją w oczach. – I tak nikt ci nie uwierzy, a ja wszystkiego się wyrzeknę – podkreśliłam stanowczo.

– Przecież to moje dziecko – załkał.

– To bez znaczenia...

Przyjście Hani na świat napełniało mnie radością, jednak przymus dochowania sekretu i niemożność dzielenia tego szczęścia z tatą małej były nie do zniesienia...

Rok po ślubie Darek otrzymał ofertę pracy w miejscowości oddalonej o setki kilometrów. Marta nie posiadała się z radości na myśl o przestronnym lokum, które mieli otrzymać w ramach pracy męża, jednak równocześnie trapiła ją wizja przeprowadzki tak daleko od bliskich. Jeśli chodzi o mnie... poczułam ulgę. Powtarzałam sobie, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Gdzieś w głębi duszy liczyłam też, że dzięki temu łatwiej będzie zachować pewne sprawy w tajemnicy.

Czas mijał. Spotkania z siostrą i jej małżonkiem były rzadkością, ograniczały się jedynie do rodzinnych zjazdów. Obserwowałam reakcję Dariusza podczas tych okazji. Moje uczucia wcale się nie zmieniały. Pomimo wszystko, żadne z nas nie złamało danego sobie słowa.

Nagle moja córka poważnie zachorowała

Konsultacje, analizy i w końcu wyrok. Lekarze uspokajali, że sytuacja nie jest beznadziejna, ale niezbędny jest przeszczep szpiku. Najlepiej, gdyby pochodził od bliskich. Niestety, ani ja, ani moi rodzice nie mogliśmy zostać dawcami. Marty wyniki także nie pasowały.

– A biologiczny ojciec dziecka? – zagadnął doktor podczas następnej konsultacji, kiedy dopytywałam o znalezienie zgodnego dawcy w rejestrze.

Ojciec... Nie było innego wyjścia, jak tylko zadzwonić do Darka. On i tak wiedział o chorobie Hani i strasznie się tym martwił. Pojawił się już kolejnego dnia i od razu poszedł do doktora. Kiedy nadeszły wyniki badań, poczułam wielką ulgę. Mógł zostać dawcą.

– Jak to wszystko wytłumaczymy? – zapytałam.

– Możemy udawać, że to zbieg okoliczności, w końcu trafiają się nieznani dawcy… – odrzekł.

– No i lekarze są zobowiązani do dochowania tajemnicy.

Udana operacja Hani napawa wszystkich radością, tylko spojrzenie Marty wywołuje we mnie niepokój. Być może to efekt mojego nieczystego sumienia, ale odnoszę wrażenie, że dostrzega podobieństwo między Hanią a Darkiem. Te ciemne oczy, brwi, znamię w tym samym miejscu na szyi… Na razie milczy, nie dopytuje, jednak obawiam się momentu, gdy prawda wyjdzie na jaw. Jak wówczas się zachowam?

Reklama

Iwona, 25 lat

Reklama
Reklama
Reklama