Reklama

„To będzie nasze wesele marzeń” – powtarzałam sobie za każdym razem, gdy z Radkiem zasiadaliśmy do planowania szczegółów. Od prawie dwóch lat odkładaliśmy pieniądze. Zrezygnowaliśmy z wakacji, ograniczyliśmy wydatki na przyjemności, by zrealizować swoje marzenie o eleganckiej ceremonii. Czułam dumę z tego, jak wspólnie dążyliśmy do celu – bez kłótni, bez spięć, z pełnym zaufaniem. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Reklama

Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Siedziałam z kubkiem kawy i włączyłam aplikację bankową. Chciałam sprawdzić, czy przelano moją premię. Spojrzałam na saldo oszczędnościowego konta weselnego i... prawie upuściłam kubek. Zamiast pięciocyfrowej kwoty widniało tam zero. Zera. Całe konto zostało opróżnione.

Nie, to chyba jakaś pomyłka – mamrotałam, odświeżając stronę, jakby mogło to magicznie przywrócić nasze oszczędności. Jednak nic się nie zmieniało. W głowie krążyły tysiące myśli, jedna bardziej przerażająca od drugiej. Może ktoś nas okradł? Może Radek coś przeoczył? Przecież nie mógłby zrobić czegoś takiego. Nie on, nie mój Radek.

Odłożyłam kubek i chwyciłam telefon. Nie mogłam dłużej czekać.

Robił ze mnie idiotkę

– Radek, gdzie są nasze pieniądze? – zapytałam, ledwo wchodząc do mieszkania. W głowie huczało mi od emocji, które kłębiły się od chwili, gdy zobaczyłam puste konto.

Radek siedział na kanapie, zapatrzony w ekran telewizora. Nawet nie podniósł wzroku.

– Słyszysz, co mówię? – podeszłam bliżej, a mój głos zadrżał.

– Matylda, możemy o tym porozmawiać później? – odpowiedział cicho, jakby nie chciał wzbudzać sensacji, ale jego ton był nienaturalnie spokojny.

– Później?! Konto jest puste, a ty zachowujesz się, jakby to nic nie znaczyło! Gdzie są te pieniądze, Radek?! – głos mi się łamał, ale starałam się być stanowcza.

W końcu spojrzał na mnie, lecz w jego oczach widziałam tylko zmęczenie.

– Matylda, po prostu... zaufaj mi, dobrze?

– Zaufać ci? – prychnęłam. – Przestań mnie traktować jak idiotkę! Co zrobiłeś z naszymi pieniędzmi?

Radek wstał i przeciągnął dłonią po twarzy.

– Nie teraz – rzucił i ruszył w stronę drzwi.

– Radek! Wracaj tu natychmiast!

Trzasnęły drzwi. A ja zostałam sama w salonie, czując, jak grunt usuwa mi się spod nóg.

Zwierzyłam się przyjaciółce

– Marta, na naszym koncie nie ma ani grosza. Wszystko zniknęło! – wyrzuciłam z siebie, gdy tylko moja przyjaciółka odebrała telefon.

– Jak to? – usłyszałam szelest, jakby się podnosiła z łóżka. – Radek coś mówił?

– Nie! Pytałam, a on tylko się zamknął i wyszedł! – łzy napłynęły mi do oczu. – Nie wiem, co robić...

– Słuchaj – zaczęła Marta, a w jej głosie wyczułam tę charakterystyczną dla niej pewność siebie. – Masz dostęp do historii przelewów?

– Czemu sama na to nie wpadłam? – urwałam, wpatrując się w leżący na stole laptop.

Zalogowałam się na konto bankowe i zaczęłam przeglądać historię transakcji. Wykonał przelew. Jednorazowy, cała suma przelana na inne konto. Nazwisko odbiorcy: Jerzy N.

– Jerzy N.? – powtórzyła Marta, gdy jej to powiedziałam. – Czy to nie jego ojciec?

Zaniemówiłam. Ojciec Radka, Jerzy, z którym miał rzadki kontakt. Wiedziałam, że Radek pomagał mu od czasu do czasu, ale...

– Marta, co ja mam zrobić?

– Dowiedz się, o co chodzi. Ale, Matylda, uważaj. Jeśli nie mówił ci o tym wcześniej, to znaczy, że coś ukrywa.

Słowa Marty dudniły mi w głowie. Ukrywał coś. Musiał. Ale co? I dlaczego kosztem nas?

Radek wyznał mi prawdę

Przez tydzień Radek unikał mnie jak ognia. Wychodził wcześniej do pracy, wracał późno, a kiedy próbowałam go zagadnąć, wymigiwał się zmęczeniem. Ale tego wieczoru coś się zmieniło. Wszedł do mieszkania z wyraźnym ciężarem na ramionach, jakby coś w nim pękło.

Musimy porozmawiać – powiedział, a ja zamarłam.

Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Przez chwilę tylko milczał, aż w końcu podniósł wzrok.

– Zabrałem te pieniądze – wyznał, a jego słowa uderzyły mnie jak cios. – Przelałem je mojemu ojcu.

– Co?! – Wstałam gwałtownie. – Radek, to są nasze oszczędności! Na wesele! Jak mogłeś?!

– Wiem, że to wygląda źle, ale musiałem. On miał problemy. Duże problemy.

– I nie raczyłeś mi o tym powiedzieć?! – w moim głosie zadrgała rozpacz. – Po prostu wziąłeś wszystko i... oddałeś ojcu?

Radek spuścił głowę.

– Dzwonił do mnie. Powiedział, że jeśli nie spłaci długu, to... – przerwał, jakby ważył każde słowo. – Mogło być źle, Matylda. Bardzo źle.

Pokręciłam głową, czując, jak zbiera się we mnie furia.

– A co z nami?! Nasze plany, nasze życie?! Czy to w ogóle miało dla ciebie znaczenie?!

– Miało! – uniósł głos, a jego spojrzenie błagało o zrozumienie. – Ale to mój ojciec. Nie mogłem go zostawić.

Patrzyłam na niego, walcząc ze sobą. Między współczuciem a poczuciem zdrady. Radek mnie zawiódł. A ja nie wiedziałam, czy kiedykolwiek mu to wybaczę.

Chciałam zrozumieć

Nie mogłam tak tego zostawić. Po nieprzespanej nocy w końcu podjęłam decyzję. Musiałam porozmawiać z ojcem Radka. Chciałam zrozumieć, dlaczego Radek postąpił tak, jak postąpił. I czy to wszystko było tego warte.

Jerzy mieszkał w małym mieszkaniu na obrzeżach miasta. Drzwi otworzył mi niechętnie, jakby spodziewał się problemów.

– Matylda – powiedział, widząc mnie w progu. – Radek cię przysłał?

– Nie, przyszłam sama – odparłam stanowczo, wchodząc do środka. – Chcę wiedzieć, co się stało. Dlaczego Radek oddał panu wszystkie nasze pieniądze?

Jerzy wzruszył ramionami i opadł ciężko na kanapę. Wyglądał na człowieka zmęczonego życiem, ale to nie wzbudzało we mnie współczucia.

– Nie prosiłem go o to – zaczął. – Ale... byłem w tarapatach. Hazard. Stare długi. Gdyby nie Radek, mogłoby się to źle skończyć.

– Zdajesz sobie sprawę, co nam zrobiłeś? – spytałam, a mój głos drżał. – To były nasze oszczędności. Mieliśmy plany, przyszłość.

Jerzy wbił wzrok w podłogę.

On zawsze czuł się za mnie odpowiedzialny – powiedział cicho. – Nawet gdy na to nie zasługiwałem.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Słowa Jerzego potwierdziły to, czego się obawiałam. Radek nie zrobił tego dla ojca. Zrobił to dla siebie, z poczucia obowiązku, które przekroczyło granice zdrowego rozsądku. Wyszłam, czując, że mój gniew miesza się z żalem. Tylko czy ten żal wystarczy, by naprawić to, co się między nami zepsuło?

Bał się, że nie zrozumiem

Siedzieliśmy naprzeciw siebie przy kuchennym stole. Cisza wypełniała pomieszczenie jak niewidzialna, dusząca mgła. Radek unikał mojego spojrzenia, bawiąc się kubkiem z zimną herbatą.

– Byłam u twojego ojca – zaczęłam, łamiąc milczenie.

Radek spojrzał na mnie z wyraźnym napięciem.

– I co ci powiedział?

– Że czuł się zmuszony do przyjęcia tych pieniędzy, ale... – zawahałam się – wiedział, że cię to zrujnuje.

Radek spuścił wzrok.

– On zawsze miał problemy, Matylda. A ja zawsze czułem, że muszę go ratować.

– Ale to nie było tylko twoje poświęcenie – odpowiedziałam z goryczą. – Zabrałeś nasze wspólne plany, marzenia. Nawet nie zapytałeś, co o tym myślę.

– Wiem – odparł cicho. – I to był błąd. Wielki. Ale bałem się, że jeśli ci powiem, to nie zrozumiesz.

Zrozumiałam jego lęk, ale to nie zmieniało faktu, że czułam się zdradzona.

– Radek, miłość to nie tylko pomoc rodzinie. To zaufanie, rozmowa, szczerość. Zabrałeś mi wszystko, co budowaliśmy razem. Jak mam wierzyć, że to się nie powtórzy?

Podniósł na mnie oczy pełne bólu.

– Kocham cię, Matyldo. Naprawię to. Dam z siebie wszystko, by odzyskać twoje zaufanie. Proszę, daj mi szansę.

Moje serce chciało uwierzyć. Ale czy to wystarczy, by odbudować to, co straciliśmy?

Muszę mu na nowo zaufać

Minęło kilka tygodni. Czas nie zagoił jeszcze wszystkich ran, ale nauczyłam się oddychać w tej nowej rzeczywistości. Radek próbował – bardziej niż kiedykolwiek – odzyskać moje zaufanie. Wspólnie otworzyliśmy nowe konto oszczędnościowe i zaplanowaliśmy, jak zacząć od nowa. Ale coś we mnie wciąż pękało na myśl o tym, jak łatwo złamał nasze porozumienie.

Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy w ciszy przy kolacji, spojrzałam na niego. W jego oczach widziałam wyrzuty sumienia i nadzieję. Może oboje wciąż chcieliśmy wierzyć, że wszystko da się naprawić.

– Radek – powiedziałam cicho – możemy spróbować, ale nic nie będzie takie samo.

Pokiwał głową, jakby rozumiał więcej, niż powiedziałam.

Czas pokaże, czy nasza miłość jest wystarczająco silna, by przetrwać. A może to ja pokażę sobie, że potrafię żyć inaczej – nie tylko marząc o szczęśliwym zakończeniu, ale budując coś na własnych warunkach.

Reklama

Matylda, 28 lat

Reklama
Reklama
Reklama