„Zbyt długo dawałam młodszej siostrze sobą pomiatać. Zamiast kolejnej bezzwrotnej pożyczki, wystawiłam jej rachunek”
„Z każdym razem umiała poprowadzić dyskusję w taki sposób, że to ja czułam się wszystkiemu winna. Szczerze mówiąc, w tym miesiącu byłam spłukana. Mimo to sprawiła, że mam poczucie, jakbym ją mocno zawiodła i zepsuła mi nastrój na cały wieczór”.
- Listy do redakcji
Kiedy rozwieszałam pranie na balkonie, niespodziewanie usłyszałam dzwonek telefonu. To była Ilona, moja młodsza siostra. Mokrymi dłońmi chwyciłam aparat, który leżał na parapecie, choć w głębi duszy wcale nie chciałam odbierać. Doskonale zdawałam sobie sprawę, dlaczego dzwoni – kontaktowała się ze mną wyłącznie, gdy wpadała w tarapaty…
Z moją siostrą zawsze było tak samo
Ale z drugiej strony, przecież jesteśmy jedynymi bliskimi krewnymi. Nasi rodzice odeszli z tego świata i możemy liczyć tylko na siebie nawzajem. Nie wypada mi odrzucać jej prób kontaktu, nawet jeśli wiem, że Ilona często nadużywa mojej dobroduszności.
– Cześć, Ilona – rzuciłam bez entuzjazmu, ale ona zdawała się tym zupełnie nie przejmować.
– Hej, siostrzyczko! – zaświergotała i od razu przystąpiła do sedna: – Pilnie potrzebuję trochę kaski. I wpadłam na pomysł...
– Przykro mi, Ilona, ale nie dam rady ci pomóc – przerwałam jej w pół słowa. – Ten miesiąc jest dla mnie wyjątkowo ciężki pod względem finansowym. Ledwo starczyło mi na zapłacenie raty kredytu za mieszkanie, a na życie musiałam pożyczyć dwieście złotych od znajomej.
Zobacz także
– Daj spokój! Przecież ty zawsze masz gdzieś schowane jakieś oszczędności – parsknęła śmiechem Ilona, a jej chichot brzmiał niesamowicie irytująco.
Nie zdążyłam nawet pisnąć słówka, a ona już palnęła, że wbije do mnie na domową kolacyjkę.
– Pojawię się koło siódmej wieczorem, no to pa! – zaszczebiotała na do widzenia.
– Pa – bąknęłam, mimo że w telefonie słychać było wyłącznie pikanie.
„No i szlag trafił mój dzisiejszy seans w kinie” – pomyślałam i wykrzywiłam buzię z niezadowoleniem.
Ilona, według swojego zwyczaju, stawiła się u mnie z dużym opóźnieniem. Było dobrze po ósmej wieczorem, zanim wreszcie usłyszałam sygnał domofonu. Gdy otworzyłam jej drzwi, nie zdołałam zamaskować swojego zaskoczenia – prezentowała się fatalnie. Swoje blond włosy przefarbowała na granatowy kolor z domieszką różu po obu stronach. Pomarańczowa opalenizna przypominająca tę z solarek osiedlowych sprawiła, że wyglądała jakby postarzała się o całą dekadę.
Nie wierzyłam, że rzuciła pracę
– Hej – Ilonka cmoknęła mnie w policzek i zzuła z nóg szpilki.
– Cześć. W takich butach biegasz do księgarni? – zbaraniałam, dobrze wiedząc, że szefowa sklepu, gdzie siostrzyczka tyrała przez parę miesięcy to strasznie staroświecka baba. Ilona non stop na nią narzekała.
– Mam w nosie tę księgarnię, miałam jej dość już dawno. Rzuciłam tę fuchę już ze dwa tygodnie temu – wzruszyła ramionami.
– Porzuciłaś pracę? – bąknęłam zaskoczona. – Ale jak to? Przecież nie masz odłożonych pieniędzy, mieszkasz po znajomych...
– Już nie. Trafiłam na fajnego faceta i od niedawna u niego mieszkam.
– Po kilku dniach znajomości? – zdumiałam się.
– No po tygodniu, wielkie mi halo. Nie rób takich oczu. Michał jest bardziej na czasie niż ty – burknęła Ilona, moszcząc się wygodnie na kanapie. – To jak będzie z tym żarciem na kolację? Jestem potwornie głodna. Masz coś do jedzenia w lodówce?
– Przygotowałam sałatkę i mamy też świeże bułki.
– Wiesz co, tak naprawdę marzy mi się coś na słodko. Może by tak pyszne naleśniczki? Mogłabyś zrobić? – Ilona zapytała przymilnym głosikiem, jednocześnie będąc zajęta poprawianiem rzęs i ust.
– Niestety, zabrakło mi jajek – skłamałam, stawiając jednocześnie miskę z sałatą na blacie.
Nie zamierzałam już być na każde skinienie mojej młodszej siostrzyczki, spełniając jej nawet najbardziej absurdalne zachcianki, jak to bywało kiedyś.
– Jak tam z tymi pieniędzmi? – spytała, gdy szykowałam kanapki.
– Już ci mówiłam, że nic nie mam – odparłam raz jeszcze. – Nie udzielę ci pożyczki.
– Oj, nie bądź taka, za każdym razem udaje ci się coś wygrzebać. Mam dług u pewnego gościa, a lepiej się nie spóźniać z opłatą. Do tego mój facet obiecał załatwić mi robotę za te pieniądze, zwrócę ci z nadwyżką. No i jeszcze ta przeklęta pożyczka…
– Kupiłaś to auto, ale nie mam pojęcia dlaczego – z dezaprobatą pokręciłam głową. – Do tego jeszcze rzuciłaś całkiem fajną robotę, no szok, tego tylko ty mogłaś dokonać! Z jakiej racji on się domaga od ciebie kasy? Coś tu jest nie w porządku.
– Nie dało się tam wytrzymać, kapujesz? Dusiłam się! – Ilona podniosła ton głosu i z miną obrażonej gówniary zapatrzyła się przez szybę.
Ja na miejscu tej babki też bym ją wykopała na zbity pysk
– Słuchaj, nie chcę cię martwić, ale u mnie w robocie czasami też jest ciężko. Myślę, że to po prostu część bycia dorosłym. Ilona, skończyłaś już dwudziestkę! Nie da się wiecznie trzymać za rękę i prowadzić przez życie.
– Ola, co jest? Jakaś taka nerwowa jesteś. Może miałaś ciężki dzień? Od kiedy ty i Adam nie jesteście już razem, to ciężko się z tobą dogadać. Wiesz co, jak sobie jakiegoś faceta znajdziesz, to od razu ci się polepszy na duszy – zasugerowała moja siostra, po czym nie czekając, aż dołączę do niej przy stole, nałożyła sobie na talerz trochę sałatki. – Ojej, coś za ostro przyprawiona… – wymamrotała po chwili, po czym jak rozpieszczona pięciolatka cisnęła widelcem o talerz i zerwała się ze swojego miejsca.
– Co u ciebie słychać? – spytałam przyjaznym głosem. – Pomijając fakt, że masz nowego faceta, kasa się kończy i rzuciłaś robotę w księgarni.
– A co ma być słychać? – Ilona uniosła ramiona w geście rezygnacji. – Michał obiecał, że załatwi mi jakiś etat w knajpie kumpla, a tak to sama wiesz, jak jest. Ostatnio udało mi się trochę dorobić przy robieniu makijażu jednej paniusi, ale i tak zapłaciła mi tylko pół stawki, bo niby kiepsko jej to zrobiłam. Wyobrażasz sobie, jacy ludzie potrafią być bezczelni? Lecę przez pół miasta, w dodatku w sobotę o świcie. Męczę się z nią ponad godzinę, a ona mi wyjeżdża z tekstem, że makijaż do bani – oburzyła się, skubiąc po kawałku bagietkę.
– Serio? Nie miałam zielonego pojęcia, że przeszłaś jakieś szkolenie z makijażu.
– Co ty gadasz? Skąd ten pomysł? Po co mi jakieś kursy? Jestem babą, zgadza się? Od wielu lat się maluję, więc o co chodzi? – parsknęła śmiechem Ilona, sięgając po kolejny kawałek pieczywa. – Tak czy siak, niezła afera się z tego zrobiła u tej kobity, bo w ogóle nie zamierzała mi zapłacić. Dopiero jak się pojawił Michał i zagroził, że zadzwoni po policję, to rzuciła mi jakieś marne grosze i wyrzuciła nas za drzwi.
– Nie rozumiem twojego zdziwienia – machnęłam ręką. – Porywasz się na rzeczy, o których nie masz pojęcia, a później się denerwujesz. Ludzie nie dadzą się tak łatwo nabrać, jak ci się wydaje.
– A ty, zamiast mnie wspierać, zawsze próbujesz mi coś wytknąć! – burknęła siostra z urazą w głosie. – No to jak, pożyczysz mi choć parę marnych stówek czy nie?
– Wciąż czekam na zwrot tych sześciuset złotych, które ci dałam w maju – odparłam, przywołując jej pamięć.
– A, to… no okej, ale nadal jestem spłukana. To jak będzie? Chociaż stówkę mi pożycz, nie rób mi tego – siostra wciąż próbowała mnie udobruchać.
– Powiedziałam ci już, że nie dam rady – oznajmiłam stanowczo, a mina Ilony zdradzała ewidentne niezadowolenie.
– No super, dzięki wielkie! Oto cała moja kochana rodzinka! Jeszcze się do mnie zwrócisz z jakąś prośbą, to pożałujesz! – warknęła, po czym bez słowa pożegnania skierowała się w stronę wyjścia.
Gdy opuściła mieszkanie, zalałam się łzami
Nie byłam w stanie zrozumieć, jakim cudem to robi, ale moja siostra za każdym razem umiała poprowadzić dyskusję w taki sposób, że to ja czułam się wszystkiemu winna. Szczerze mówiąc, w tym miesiącu byłam spłukana. Mimo to sprawiła, że mam poczucie, jakbym ją zawiodła i zepsuła mi nastrój na cały wieczór.
To nie pierwszy raz, kiedy muszę ją ratować z jakichś dziwnych sytuacji, w które sama się wpakuje. A ona co? Zamiast mi podziękować, to jeszcze ma do mnie pretensje. Jak była młodsza, to nieźle popijała. Ja starałam się to jakoś tłumaczyć, bo nasi rodzice zginęli tuż przed jej maturą i ona strasznie to przeżywała. Ale czas leciał, a ona ciągle była taka sama. Zbuntowana gówniara, która ma za złe wszystko całemu światu, tylko nie samej sobie. Mijały lata, a ludzie coraz mniej tolerowali jej fochy i dziwactwa.
Z posępną miną pozbierałam naczynia ze stolika. Akurat wkładałam talerze do zmywarki, gdy zadzwonił telefon. Byłam przekonana, że to mój kumpel, z którym umówiłam się na pogaduszki o dziewiątej wieczorem, ale okazało się, że znów dzwoni Ilonka.
– Słuchaj, a może chociaż pożyczysz mi tę czarną sukienkę, którą kupiłaś sobie zeszłego lata w Niemczech? Czekają mnie spotkania w sprawie roboty i...
– Mówiłaś, że twój Michał miał ci coś załatwić.
– No tak, ale to nic na sto procent. A w środę jestem umówiona na rozmowę o posadę sekretarki w kancelarii prawniczej.
– Asystentki w biurze prawniczym? Potrafisz w ogóle korzystać z komputera albo kserokopiarki? Słuchaj, to poważne zajęcie, które wymaga zorganizowania i dokładności. A do tego te twoje głupie, różowe kosmyki. Serio sądzisz, że ktoś cię przyjmie do takiej pracy? Nie skończyłaś żadnych studiów, nie znasz obcych języków, ledwo się orientujesz w czymkolwiek – oznajmiłam znużonym głosem wszystkie swoje żale.
– Dobra, dobra. Ty zawsze skutecznie ostudzisz mój entuzjazm. Wpadnę po sukienkę jutro wieczorem, mam nadzieję, że będziesz w domu.
– Akurat wieczór mam zajęty, idę do teatru, już kupiłam bilety – odparłam, ale Ilona zdążyła się już rozłączyć.
Kolejnego dnia zrobiło mi się jej żal, więc zostawiłam tę kieckę dla niej u sąsiadki z naprzeciwka. Zdawałam sobie sprawę, co się pewnie wydarzy. Moja siostra ubierze tę moją nowiutką, ukochaną czarną kreację nie tylko na tę rozmowę w sprawie pracy, ale jeszcze co najmniej dwa razy. A potem zwróci mi ją bez prania, udając, że to nic takiego. Ona zawsze tak postępuje.
Omal nie pogniewałam się na Filipa, ale miał rację
Zdarza mi się rozmyślać, że los obdarzył mnie naprawdę niewdzięczną siostrą. Ilona w ogóle nie dopytuje, co słychać u mnie, kompletnie się mną nie przejmuje. Gdy zeszłej zimy dopadła mnie grypa, nawet nie zaproponowała zrobienia mi zakupów. Rzekomo przebywała poza miastem, ale jakoś nie dawałam temu wiary. Mój kumpel Filip stwierdził niedawno, że to w pewnym stopniu moja wina.
– Po nagłym odejściu waszych rodziców, wzięłaś na siebie ich rolę. Opiekowałaś się nią, obsypywałaś prezentami i robiłaś wszystko, żeby ją uchronić przed złem tego świata. Problem w tym, że ona już wyrosła z pieluch. A ty nadal traktujesz ją jak małe dziecko, nie oczekując w zamian absolutnie nic. Kompletnie cię zdominowała i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Ale ty nie masz siły postawić jej twardych warunków. Nie wiesz jak sprawić, by wasza relacja była bardziej partnerska – tak wtedy to ujął.
Nie do końca mi się to spodobało, bo miałam wrażenie, że poszedł za daleko. Ale teraz, jak się nad tym zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że w pewnym sensie dobrze mówił.
„Ilona ciągle mnie wykorzystuje, bo jej na to daję przyzwolenie” – przyszło mi do głowy.
Jeszcze tego samego dnia wystukałam do niej wiadomość: „Oddaj sukienkę do pralni i przynieś mi ją w piątek z samego rana. Będzie mi potrzebna wieczorem, bo idę na imprezę w pracy. Trzymam kciuki za rozmowę. Cześć!”. Niech to będzie pierwszy paragon, który jej wystawiam i ona go opłaci.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, bo zobaczyłam, że Ilona faktycznie wywiązała się z obietnicy i przyniosła mi wypraną kieckę na czas. To chyba pierwszy przypadek od wielu miesięcy, kiedy posłuchała mojej prośby.
„No proszę, a więc to działa?” – przeszło mi przez myśl. – „Czyli jedyne, co trzeba zrobić, to zacząć stawiać warunki?”. Nie ma sprawy!
Daria, 34 lata