Reklama

Siedziałam na kanapie w salonie, wsłuchując się w dźwięki, jakie Michał wydawał w kuchni. Słyszałam, jak kroi coś na desce – rytmiczne, niemal mechaniczne ruchy noża. Gotował zupę, jak robił to co tydzień. Zawsze trzymał się swoich przyzwyczajeń, co było zarówno jego zaletą, jak i przekleństwem. W naszym życiu też wszystko wydawało się rutyną. Taką, która powoli nas wyniszczała.

Reklama

Dawna namiętność zniknęła

Na początku naszej relacji było inaczej. Byliśmy młodsi, pełni nadziei. Rozmawialiśmy godzinami, śmialiśmy się z byle czego. A teraz? Cisza. Wszystko sprowadzało się do napiętej atmosfery, która mogła wybuchnąć w każdej chwili. Próbowałam sobie wmówić, że to przez naszą sytuację – przez starania o dziecko, przez kolejne nieudane próby i wizyty u lekarzy. Ale w głębi duszy wiedziałam, że to coś więcej. Coś, co oboje udawaliśmy, że nie istnieje.

Zdradziłam Michała. Na początku naszego związku, kiedy jeszcze nie byliśmy ze sobą „na poważnie”. To była chwila słabości, impuls, który nic nie znaczył. Ale z każdym rokiem moja wina rosła. Czułam, że ten sekret nas trawi, że jest jak chwast zapuszczający korzenie w naszym związku. Może dlatego nie mogłam zajść w ciążę? Może wszechświat mnie karał.

Michał wszedł do salonu z miską zupy. Postawił ją na stoliku, usiadł na fotelu i włączył telewizor. Nawet na mnie nie spojrzał.

– Dzięki – rzuciłam cicho, choć miałam ochotę wykrzyczeć coś, cokolwiek.

Ale zamiast tego jedliśmy w milczeniu. Tak wyglądało nasze życie.

Musi poznać prawdę

Nie mogłam spać. Leżałam w łóżku, wsłuchując się w równy oddech Michała. On mógł spać spokojnie, a ja? W mojej głowie kłębiły się myśli. Każda przypominała mi o tamtej nocy, o błędzie, który nigdy nie powinien się wydarzyć. Michał nigdy o tym nie wiedział. I może nigdy nie powinien się dowiedzieć. Ale ja nie mogłam już tego w sobie dusić. Sekret mnie niszczył. Niszczył nas. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zapaliłam małą lampkę w salonie. Światło było ciepłe, ale nie dawało mi ukojenia. Owinęłam się kocem i wpatrywałam w pustkę. Po chwili usłyszałam kroki. Michał zszedł na dół, przecierając oczy.

– Co się dzieje? – zapytał, patrząc na mnie z wyraźnym niepokojem.

Muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam, unikając jego wzroku.

Usiadł naprzeciwko, wyraźnie zmartwiony.

– O co chodzi?

Zebrałam w sobie całą odwagę, jaka mi została.

– Na początku naszego związku... zdradziłam cię – powiedziałam, czując, jak moje serce wali jak oszalałe.

Michał patrzył na mnie przez chwilę, jakby próbował zrozumieć sens moich słów. W końcu westchnął ciężko i odchylił się na kanapie.

Dlaczego mi to mówisz teraz? – zapytał cicho.

– Bo nie mogę już z tym żyć – odpowiedziałam, a głos mi się załamał.

Przez chwilę milczał. W końcu powiedział coś, co mnie zmroziło:

– Wiesz co? To już nie ma znaczenia. Bo ja i tak żałuję, że cię wybrałem.

Te słowa mnie bolały

Słowa Michała brzmiały w mojej głowie przez cały następny dzień. Jak mógł tak powiedzieć? Co miał na myśli? Byłam rozdarta między gniewem, żalem a dziwnym poczuciem ulgi. Może zasłużyłam na te słowa. Może rzeczywiście nasz związek nigdy nie powinien się wydarzyć. Wieczorem, kiedy usiedliśmy przy kolacji, nie mogłam dłużej milczeć.

– Co miałeś na myśli wczoraj? – zapytałam, patrząc na niego. – Powiedziałeś, że żałujesz, że mnie wybrałeś.

Odłożył widelec, jakby ważył, co powinien powiedzieć.

– To chyba oczywiste – odpowiedział w końcu. – Zostawiłem Ewę dla ciebie.

To imię zabrzmiało w moich uszach jak wystrzał. Ewa. Wiedziałam o niej, oczywiście. Michał był żonaty, zanim się poznaliśmy. Ale nigdy wcześniej nie mówił o niej w ten sposób.

– Myślałam, że z nią nie byłeś szczęśliwy – powiedziałam cicho.

– Byłem – przyznał, a jego szczerość bolała bardziej, niż byłam na to gotowa. – Ale wtedy myślałem, że potrzebuję czegoś innego. Ciebie.

W jego głosie było coś, co przypominało żal.

– Rozwaliłem swoje życie dla ciebie, Agata – dodał, patrząc na mnie. – I każdego dnia zastanawiam się, czy to była dobra decyzja.

Nie odpowiedziałam. Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg.

Nie było już dla nas nadziei

Kilka dni później przypadkiem usłyszałam rozmowę Michała przez telefon. Byłam w kuchni, gdy on zamknął się w gabinecie. Drzwi nie były szczelnie zamknięte, więc jego głos docierał do mnie wyraźnie.

– Nie wiem, jak długo jeszcze to wytrzymam – mówił. – Zastanawiam się, czy nie zadzwonić do niej.

Zamarłam.

– Tak, do Ewy – kontynuował. – Ciekaw jestem, czy pamięta te dobre chwile. Czy mogłaby mi wybaczyć...

Poczułam, jak całe moje ciało zaczyna drżeć. Wróciłam do kuchni i oparłam się o blat, próbując złapać oddech. Michał nie tylko żałował, że wybrał mnie zamiast niej – on naprawdę rozważał, żeby do niej wrócić. Wieczorem, gdy usiedliśmy do kolacji, patrzyłam na niego w milczeniu. Chciałam zapytać, co planuje, ale zabrakło mi odwagi. Nie wytrzymałam. Skontaktowałam się z Ewą. Byłam zdenerwowana, ale wiedziałam, że muszę ją zobaczyć.

Szybko mu się wszystko nudziło

Kiedy otworzyła drzwi, zaskoczyła mnie. Wyglądała szczęśliwie. Promienna twarz, spokojny uśmiech. Zupełne przeciwieństwo mnie.

– Agata? – zapytała, choć w jej głosie nie było zdziwienia.

Skinęłam głową.

– Przyszłam... żeby porozmawiać o Micha... o was – zaczęłam niepewnie.

Zaprosiła mnie do środka. W jej mieszkaniu panował ciepły, domowy chaos – zabawki dzieci porozrzucane na podłodze, zapach świeżo parzonej kawy.

– Michał mówił, że żałuje, że cię zostawił – powiedziałam w końcu.

Ewa spojrzała na mnie uważnie, a jej uśmiech przygasł.

– Michał zawsze żałuje – powiedziała w końcu. – Nigdy nie potrafił być szczęśliwy z tym, co miał.

– Byliście szczęśliwi? – zapytałam.

– Na początku tak – przyznała. – Ale później... zawsze czegoś szukał.

Jej słowa były bolesne, ale otworzyły mi oczy. Michał nie będzie szczęśliwy z nikim. Tego samego wieczoru wróciłam do domu i podjęłam decyzję.

– Michał, musimy porozmawiać – powiedziałam, wchodząc do salonu.

Spojrzał na mnie znad laptopa, jakby czekał na to od dawna.

– Odchodzę – powiedziałam bez wahania.

Skinął głową.

– Może to rzeczywiście najlepsze wyjście – odparł.

Pakowałam rzeczy w milczeniu. Kiedy zamykałam za sobą drzwi, nie czułam żalu. Po raz pierwszy od dawna czułam, że mogę oddychać.

Reklama

Agata, 39 lat

Reklama
Reklama
Reklama