Reklama

Z Sylwią znamy się od podstawówki, przeszłyśmy przez wszystkie etapy życia razem – od dziecięcych zabaw w piaskownicy, przez pierwsze miłości i zawodowe dylematy, aż po jej wielki dzień – ślub z Antkiem. Byłam świadkową na jej weselu, co dla mnie oznaczało więcej niż tylko formalność. To było nasze wspólne marzenie – uczestniczyć w najważniejszych momentach życia każdej z nas.

Reklama

To miał być wielki dzień

Sylwia i Antek byli razem od pięciu lat. Sylwia była w niego wpatrzona jak w obrazek, a ja zawsze ją wspierałam, cieszyłam się jej szczęściem. Dlatego, kiedy poprosiła mnie o wygłoszenie przemówienia na weselu, zgodziłam się bez wahania, choć serce podskoczyło mi do gardła. Nie byłam zbyt dobra w publicznych wystąpieniach, a wizja stania przed tłumem gości i mówienia o mojej najlepszej przyjaciółce przyprawiała mnie o dreszcze. Przygotowania do przemówienia zajęły mi tygodnie. Chciałam, żeby było idealne – pełne miłości, humoru i wspomnień, które znałyśmy tylko my dwie. Wiedziałam, że muszę uważać, żeby nie powiedzieć za dużo.

Kiedy nadszedł wielki dzień, byłam równie zestresowana, co podekscytowana. Sala była pięknie udekorowana, goście zaczynali się schodzić, a ja wciąż czułam drżenie rąk. Sylwia wyglądała jak księżniczka w swojej białej sukni, a Antek, elegancki jak nigdy, nie mógł oderwać od niej wzroku. Wszystko szło idealnie, a ja miałam nadzieję, że moje przemówienie nie popsuje tej magicznej atmosfery.

Miałam tremę

Sala weselna tętniła życiem. Śmiechy, rozmowy, muzyka w tle – wszystko to tworzyło magiczną atmosferę. Kwiaty zdobiły stoły, a delikatne światła migotały na ścianach. Było idealnie.

Przyglądałam się Sylwii, która rozmawiała z ciotką Haliną, uśmiechając się promiennie. Wyglądała najszczęśliwszą osobę na świecie. Antek, jej mąż, właśnie wznosił toast ze swoimi kumplami. Był przystojny, pewny siebie i bez pamięci zakochany w Sylwii.

Stałam na uboczu, trzymając kieliszek szampana, starając się uspokoić nerwy. Czułam, jak serce bije mi mocniej na myśl o przemówieniu, które miałam wygłosić. Kilka razy przeglądałam swoje notatki, poprawiając i dopieszczając każdą linijkę. Wszystko musiało być idealne.

– Beata, wszystko w porządku? – zapytała mnie Marta, nasza wspólna znajoma, zauważając moje zdenerwowanie.

– Tak, tylko trochę się stresuję. Chcę, żeby przemówienie było idealne – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

– Na pewno będzie wspaniałe. Sylwia ma szczęście, że ma taką przyjaciółkę jak ty – uśmiechnęła się Marta, poklepując mnie po ramieniu.

Nadszedł ten moment. Zostałam poproszona o zabranie głosu. Wstałam, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę mikrofonu. Sala ucichła, a wszystkie oczy skierowały się na mnie. Czułam, jak nogi drżą mi z każdym krokiem, ale wiedziałam, że muszę to zrobić dla Sylwii.

Powiedziałam za dużo

Wzięłam głęboki oddech, czując jak serce bije mi w gardle. Przemówienie zaczęło się od kilku żartów, które na szczęście wywołały śmiech wśród gości. Sylwia i Antek siedzieli obok siebie, uśmiechając się do mnie zachęcająco. Sylwia ściskała rękę Antka, a jej oczy lśniły łzami wzruszenia.

– Sylwia była moją najlepszą przyjaciółką od zawsze – zaczęłam, starając się utrzymać spokojny ton. – Przeszłyśmy razem przez wiele etapów życia. Były wzloty i upadki, ale zawsze byłyśmy razem.

Goście słuchali uważnie, niektórzy kiwali głowami, inni szeptali coś do siebie z uśmiechem. Czułam, że idzie mi dobrze, więc postanowiłam dodać kilka anegdotek, żeby rozluźnić atmosferę. Wspominałam nasze szkolne lata, pierwsze miłości, a także nasze wspólne marzenia.

– Pamiętam, jak Sylwia opowiadała mi o swoich pierwszych randkach – powiedziałam z uśmiechem. – Była wtedy zakochana po uszy... – Zatrzymałam się na moment, zauważając, że wśród gości pojawiło się lekkie napięcie.

Próbując rozluźnić atmosferę, dodałam: – Nawet była taka jedna pikantna historia z Piotrem, najlepszym przyjacielem Antka...

Nagle zrobiło się cicho. Uświadomiłam sobie, co właśnie powiedziałam. Piotr, siedzący przy stole obok, zaczerwienił się, a Sylwia zbladła. Antek spojrzał na mnie zaskoczony, a potem przeniósł wzrok na Sylwię. Wszyscy goście zamarli, patrząc na nas zszokowani. Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy.

– Sylwia i Piotr spotykali się przez krótki czas, zanim poznała Antka – kontynuowałam, czując rosnące napięcie. – To była taka szalona, letnia miłość. Pamiętam, jak Sylwia opowiadała mi o ich potajemnych spotkaniach w lesie. Spotykali się pod wielkim dębem, gdzie Piotr zawsze przynosił jej kwiaty. Była wtedy tak szczęśliwa. – To... to było dawno temu, nie ma znaczenia – dodałam szybko, próbując naprawić sytuację. – Ważne jest, że teraz jesteście szczęśliwi i macie siebie.

Ale atmosfera była już nie do naprawienia. Tajemnica, która miała zostać zapomniana, właśnie wyszła na jaw. Sylwia spuściła głowę, a Antek patrzył na nią z niedowierzaniem. Próbowałam kontynuować przemówienie, ale czułam, że nikt mnie już nie słucha.

Wszyscy byli w szoku

Skończyłam swoje przemówienie drżącym głosem, a na sali wciąż było cicho jak makiem zasiał. Sylwia patrzyła na mnie przerażona, a Antek miał minę, jakby właśnie dostał w twarz. Goście szeptali między sobą, a atmosfera stawała się coraz bardziej napięta.

Sylwia wstała gwałtownie od stołu, odwróciła się na pięcie i wybiegła z sali, niemal przewracając kelnera. Antek ruszył za nią, ale zatrzymał się na chwilę przy Piotrze. Ich spojrzenia się spotkały, a w oczach Antka pojawił się gniew, którego nigdy wcześniej nie widziałam.

– Sylwia, poczekaj! – zawołał Antek, wybiegając za nią.

Piotr spuścił głowę, unikając spojrzeń. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale byłam sparaliżowana strachem i wstydem.

Beata, co ty zrobiłaś? – zapytała Marta, podchodząc do mnie z niedowierzaniem w oczach.

– Nie chciałam... To był przypadek – wykrztusiłam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – Muszę ją znaleźć, muszę przeprosić.

Wybiegłam z sali, szukając Sylwii. Znalazłam ją na parkingu, siedzącą na krawężniku i zapłakaną. Antek stał obok niej, próbując ją uspokoić.

– Sylwia, przepraszam! Nie chciałam... – zaczęłam, ale Sylwia przerwała mi gwałtownie.

– Jak mogłaś, Beata? Jak mogłaś powiedzieć coś takiego na moim weselu? – krzyknęła, a jej głos drżał od emocji. – Zrujnowałaś wszystko!

Antek spojrzał na mnie z bólem w oczach.

– Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Jak mogłaś nam to zrobić?

– To był przypadek, naprawdę! Nie chciałam nikogo skrzywdzić – powiedziałam, ale wiedziałam, że moje słowa niewiele znaczą w obliczu tego, co się stało. – Sylwia, proszę, pozwól mi to wyjaśnić – zaczęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Nie chciała mnie słuchać

Sylwia podniosła na mnie wzrok, jej twarz była mokra od łez.

– Co tu jest do wyjaśnienia, Beata? Wszyscy teraz wiedzą o mnie i Piotrze. Antek... – Jej głos się załamał.

Antek stał obok, wpatrując się w ziemię. Sylwia spojrzała na niego, a potem z powrotem na mnie. – Jak mogłaś to zrobić? To miał być nasz dzień, nasz wyjątkowy dzień, a ty...

– Sylwia, to był wypadek. Nerwy wzięły górę, chciałam tylko rozluźnić atmosferę... – próbowałam się tłumaczyć.

– Rozluźnić atmosferę? – Sylwia wybuchła gorzkim śmiechem. – Opowiadając o moim romansie? Wiesz, jak to wygląda teraz? Jak to musiało wyglądać dla Antka?

Antek w końcu podniósł głowę.

– Chciałem ci zaufać, Beata. Ale teraz nie wiem, co myśleć. – Jego głos był pełen bólu.

Sylwia zaczęła płakać jeszcze bardziej.

– Zniszczyłaś nam wesele. Goście będą gadać o tym latami. Jak mogłaś?

Byli na mnie wściekli

Podeszłam bliżej, próbując objąć Sylwię, ale odsunęła mnie z gniewem.

– Nie dotykaj mnie. Nie wiem, czy kiedykolwiek ci to wybaczę.

Byłam zrozpaczona.

– Sylwia, błagam, daj mi szansę to naprawić. Przeproszę wszystkich, powiem, że to był żart, nieporozumienie, cokolwiek. Proszę...

Antek spojrzał na Sylwię, a potem na mnie.

– Może... może powinnaś po prostu stąd już iść, Beata. Daj nam trochę czasu. – jego słowa były jak cios w serce.

Z trudem przełknęłam łzy i skinęłam głową.

– Ok, ale pamiętajcie, że nigdy nie chciałam was skrzywdzić.

Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę sali, czując, jak moje serce pęka. To miał być najpiękniejszy dzień w życiu mojej najlepszej przyjaciółki, a ja go zrujnowałam. Nie wiedziałam, jak to naprawić, ani czy kiedykolwiek będę mogła.

Wszystko zepsułam

Usiadłam na ławce przed salą, próbując zebrać myśli. Łzy płynęły nieprzerwanie, a ja nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się wydarzyło. Nagle zobaczyłam Piotra, który szedł w moją stronę. Był blady, a jego oczy były pełne niepokoju.

– Beata, musimy porozmawiać – powiedział cicho, siadając obok mnie.

Nie wiem, co teraz zrobić. Wszystko zepsułam – wyszeptałam, patrząc na swoje dłonie.

Piotr wziął głęboki oddech.

– Wiem, że to nie było zamierzone. Ale Antek... on nie wiedział.

Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

– Co mam teraz zrobić? Sylwia mnie nienawidzi, a Antek... nie wiem, czy mi kiedykolwiek wybaczy.

Piotr pokręcił głową.

– To będzie trudne, ale musisz dać im czas. Może kiedy emocje opadną, będą w stanie spojrzeć na to z innej perspektywy.

Przełknęłam łzy.

– Ale co z tobą? Przepraszam, że cię w to wciągnęłam. Nie miałam zamiaru...

– Wiem, Beata. Ale to już się stało. Musimy teraz myśleć o tym, jak to naprawić. – Piotr spojrzał na mnie z determinacją. – Może powinienem porozmawiać z Antkiem. Wyjaśnić mu wszystko, opowiedzieć o tamtym czasie.

– Myślisz, że to pomoże? – zapytałam z nadzieją.

– Nie wiem, ale warto spróbować – odpowiedział, wstając. – Poczekaj tutaj. Postaram się to załatwić.

Trzeba było to wyjaśnić

Obserwowałam, jak Piotr odchodzi, a moje serce wciąż było pełne niepokoju. Wiedziałam, że nawet jeśli Piotr porozmawia z Antkiem, to nie naprawi tego, co się stało. Musiałam porozmawiać z Sylwią jeszcze raz, ale dać jej trochę czasu.

Minęła może godzina, kiedy zobaczyłam Antka i Piotra wracających w moją stronę. Antek wyglądał na zmęczonego, ale w jego oczach dostrzegłam cień zrozumienia.

– Beata, porozmawialiśmy – zaczął Antek, siadając obok mnie. – Piotr wyjaśnił mi wszystko. Wiem, że to, co się stało, było przed naszym związkiem. Ale wciąż boli, że nie wiedziałem.

Skinęłam głową, nie mogąc powstrzymać łez.

– Przepraszam, Antek. Nigdy nie chciałam was skrzywdzić.

Antek westchnął.

– Musimy to jakoś przejść. Sylwia jest teraz w pokoju, chce z tobą porozmawiać.

Sylwia była mną rozczarowana

Podniosłam się powoli i poszłam w stronę sali. W głowie miałam chaos, ale wiedziałam, że muszę stawić czoła Sylwii. Otworzyłam drzwi do pokoju, gdzie siedziała na łóżku, wciąż zapłakana.

– Sylwia... – zaczęłam niepewnie, podchodząc bliżej.

Spojrzała na mnie z bólem, ale i z determinacją. – Beata, to, co powiedziałaś, zmieniło wszystko. Muszę zrozumieć, dlaczego to zrobiłaś.

Usiadłam obok niej, czując, że serce bije mi mocniej.

– Chciałam tylko rozluźnić atmosferę. Byłam zdenerwowana i nie myślałam jasno. Przepraszam, Sylwia. Przepraszam za wszystko.

Sylwia westchnęła, ocierając łzy.

– Potrzebuję czasu, żeby to przetrawić i zastanowić się, czy chcę się jeszcze z tobą przyjaźnić.

Objęłam ją, czując, jak łzy płyną nam obu po policzkach.

– Dziękuję, Sylwia. Obiecuję, że postaram się to naprawić.

Minęły tygodnie, a rana wciąż była świeża. Sylwia i Antek wrócili do codzienności, ale czułam, że coś się zmieniło. Nasze rozmowy były rzadsze, a zaledwie dwa spotkania naznaczone cieniem tego, co się stało. Nie wiem, czy nasza przyjaźń to przetrwa.

Reklama

Beata, 30 lat

Reklama
Reklama
Reklama