Reklama

Alinę poznałam w szkole. W pierwszej klasie liceum usiadłyśmy w jednej ławce, bo jako jedyne nie miałyśmy nikogo znajomego do pary i szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Mówiłyśmy sobie o wszystkim, opowiadałyśmy o naszych miłościach, smutkach i radościach. Nawet wolny czas spędzałyśmy zawsze razem. Miałyśmy podobne zainteresowania, podobały nam się takie same ciuchy, no i nawet wyglądałyśmy prawie tak samo. Nasze mamy śmiały się, że jesteśmy jak papużki nierozłączki, siostry syjamskie.

Reklama

I pojawił się on

Na początku trzeciej klasy w naszej szkole pojawił się Krzysiek. Przeniósł się do nas z innego liceum. Podobno w tamtym nauczyciele byli za mało wymagający, a dla niego nauka była najważniejsza. Chciał bowiem zostać chirurgiem…

Alinie od razu wpadł w oko. W przeciwieństwie do mnie. Nie polubiłam go. Owszem wyglądał całkiem przyzwoicie, ale charakter miał podły. Był jakiś taki pochmurny, zamknięty w sobie, nie miał poczucia humoru… Łatwiej byłoby chyba kamień rozśmieszyć niż jego. Całymi dniami siedział z nosem w książkach, czegoś się tam uczył. Żadnych imprez, dyskotek, ucieczek na wagary. Słowem – nudziarz! I do tego kujon jakich mało! Nie, nie lubiłam go.

Ale moja przyjaciółka zakochała się w nim bez pamięci. I nie chciała słyszeć, że jej wybranek ma jakieś wady. Zachwycona opowiadała, jaki to on mądry, przystojny, jak ma poukładane w głowie… W przeciwieństwie do innych naszych kolegów, których jedynym celem w życiu jest zabawa. Niedobrze mi się robiło, jak tego słuchałam… W każdym razie chodziła koło niego, chodziła, no i wychodziła. Zaczęli się spotykać.

Przestałyśmy się widywać tak często, jak kiedyś, bo Alina nie miała dla mnie już tak wiele czasu. Krzysiek zdecydowanie zepchnął mnie z pierwszego miejsca w jej życiu.

Zobacz także

Do dziś pamiętam, jak się wtedy czułam. Rozżalona, odrzucona, samotna… Nie potrafiłam zrozumieć, jak przyjaciółka mogła zamienić mnie na jakiegoś tam chłopaka. Przecież wcześniej też się zakochiwałyśmy, ale nasza przyjaźń zawsze była najważniejsza. Pojawił się konkurent.

Teraz, po latach wiem, że byłam niesprawiedliwa i egoistyczna, ale wtedy nie było chyba na świecie bardziej nieszczęśliwej i skrzywdzonej dziewczyny ode mnie. Alina doskonale o tym wiedziała. Wypominałam jej zdradę przy każdej okazji, choć przecież nie zapomniała o moim istnieniu. Nadal się spotykałyśmy, tyle tylko, że rzadziej niż kiedyś. Niestety, często się w czasie tych spotkań kłóciłyśmy, bo ja krytykowałam Krzyśka na wszystkie możliwe sposoby, starałam się jej go obrzydzić, a ona bardzo się tym denerwowała. I broniła go jak lwica. I chociaż nie wróżyłam temu związkowi przyszłości, nadal byli ze sobą.

Jakby chcieli mi zrobić na złość. Po kilku miesiącach walki postanowiłam poczekać. Przycichłam, nie obgadywałam już Krzyśka tak zaciekle jak do tej pory. Ba, zaczęłam nawet udawać, że go lubię. Pomyślałam, że jak zdamy matury i pójdziemy na różne uczelnie, to ich związek na pewno się rozpadnie. I odzyskam przyjaciółkę.

Moje nadzieje okazały się płonne. Po maturze Alina i Krzysiek nadal byli parą. Mimo, że on studiował tę swoją wymarzoną medycynę, a ona anglistykę. Wyglądali na szczęśliwych, ale ja byłam pewna, że to tylko pozory. Zauważyłam bowiem, że moja przyjaciółka bardzo się zmieniła. To nie była już ta sama beztroska, trochę szalona dziewczyna, którą znałam. Czasem miałam wrażenie, że w jej oczach czai się jakaś melancholia, smutek. Dziś wiem, że to tylko ja tak widziałam, a Alina przez te lata po prostu wydoroślała, dojrzała, spoważniała. Ale wtedy ubzdurałam sobie, że to pewnie Krzysiek przysparza jej wielu problemów, że ją tłamsi, ogranicza. A ona nie mówi mi tego, bo wstydzi się przyznać, że miałam co do niego rację. Wymyśliłam więc sobie, że muszę ją ratować i zrobić wszystko, by się rozstali. I jak postanowiłam, tak, niestety, zrobiłam.

Zrobiłam to bez skrupułów

Jak ciężko jest teraz pisać o tym po latach, kiedy widzę, jaką krzywdę wyrządziłam tym dwojgu! I jaką byłam wredną jędzą. Postanowiłam ich skłócić. Alinie powiedziałam, że widziałam Krzyśka z inną. Spotkałyśmy się któregoś dnia w kawiarni. Pogadałyśmy jak zwykle o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie zrobiłam zbolałą minę i wykrztusiłam, że widziałam jej chłopaka z jakąś seksowną blondynką. Szli po ulicy czule objęci, jakby świata poza sobą nie widzieli.

Alina na chwilę zamarła, ale potem się roześmiała. Stwierdziła, że ufa Krzyśkowi, że to pewnie była koleżanka z uczelni. A z tym niewidzeniem świata to przesadziłam. Przytaknęłam jej ochoczo, powiedziałam, że faktycznie, pewnie mi się tylko wydawało, ale oczywiście nie zrezygnowałam ze swojego planu. Po kilku dniach zadzwoniłam i powiedziałam, że jednak nie przesadziłam, że widziałam jak oboje wychodzą z mieszkania Krzyśka. I jak się całują. Alina była zdruzgotana. Wykrztusiła, że musi sobie wszystko przemyśleć i odłożyła słuchawkę. Zanim to zrobiła zapewniłam ją, że jest mi bardzo przykro. I że jak będzie chciała pogadać, może do mnie w każdej chwili przyjść…

Krzyśka też okłamałam. Specjalnie zaczaiłam się na niego pod gmachem akademii medycznej, żeby się z nim spotkać. A potem udawałam, że przechodziłam tamtędy przypadkiem. Poszliśmy na pizzę. Gadał bez przerwy o Alinie. Jak to ją bardzo kocha i po skończeniu studiów chce się jej oświadczyć. Zrobiłam zdziwioną minę i zapytałam, po co zawraca sobie nią głowę, skoro ona po dyplomie i tak zamierza wyjechać od razu do Londynu. Sama. Nie chciał uwierzyć, pytał, czy jestem pewna. Kiwałam głową.

Mówiłam, że jego dziewczyna już dawno zaplanowała swoją przyszłość, że ma w Anglii wujka, który załatwi jej świetną pracę. I żeby nie łudził się, że zmieni zdanie, bo marzyła o tym od dzieciństwa. Tłumaczyłam, że mówię o tym z czystej życzliwości, bo Alina nigdy się do tego nie przyzna. A mnie powiedziała, ponieważ jestem jej przyjaciółką. Kiedy się rozstawaliśmy, Krzysiek był załamany, ale i wściekły. Obiecał jednak, że nie powie dziewczynie o naszej rozmowie. Wiedziałam, że dotrzyma słowa.

Mój plan przyniósł efekty. Nawet szybciej niż się spodziewałam. Traf chciał, że kiedy jeszcze tego samego dnia Krzysiek przyszedł do Aliny, ona oglądała książkę o Wielkiej Brytanii. W czasie studiów robiła kurs przewodników wycieczek i po prostu odrabiała pracę domową. Ale Krzysiek miał pewnie tylko jedno skojarzenie…

Nawet ze sobą nie porozmawiali. Wykrzyczeli sobie tylko parę gorzkich słów, on trzasnął drzwiami. Alina zadzwoniła do mnie i poprosiła, bym do niej przyjechała. Opowiedziała mi o całym zdarzeniu. Płakała, zastanawiała się, dlaczego jej ukochany nazwał ją oszustką. Przecież to ona powinna mieć pretensje, bo to on ją zdradzał! Chlipiąc przyznała, że miałam rację, że z Krzyśka to kawał drania, że znalazł sobie inną i tylko szukał pretekstu, by z nią zerwać. Przytulałam ją, pocieszałam. O Boże, jaka byłam obłudna…

Czy dam radę to wszystko odwrócić?!

Minęło wiele lat. Alina rzeczywiście wyjechała za granicę. Tyle tylko, że do Australii. Kiedy żegnałam ją na lotnisku mówiła, że chce być jak najdalej od Krzyśka, że tylko w ten sposób zdoła o nim zapomnieć. Po tamtej kłótni nigdy się już nie spotkali.

Nie założyła rodziny. Jest sama. Nie straciłyśmy kontaktu. Kiedyś pisałyśmy do siebie listy, teraz często gadamy przez internet. Opowiada mi o swoich problemach i sukcesach. Za każdym razem powtarza, że jestem jej najlepszą przyjaciółką, że ma do mnie zaufanie. I tylko ja wiem, że na to zaufanie i na tę przyjaźń nie zasługuję. Bo być może zniszczyłam jej życie…

A Krzysiek? Tak jak to sobie wymarzył jest znakomitym chirurgiem. Nawet w gazetach o nim piszą… Niedawno dowiedziałam się, że też jest sam. Podobno po wyjeździe Aliny ożenił się z jakąś lekarką, ale po roku się rozwiedli…

Reklama

Chciałabym cofnąć czas, ale to niemożliwe. Dlatego postanowiłam naprawić to, co kiedyś zepsułam. Alina przyjeżdża do mnie na święta. Zobaczymy się po raz pierwszy od 15 lat. Chcę jej wyznać wszystko i prosić o wybaczenie. Zresztą, nie tylko jej. Zamierzam zadzwonić także do Krzyśka. Może tych dwoje ma jeszcze szansę na ułożenie sobie życia? O Boże, żeby tylko nie zabrakło mi odwagi! Bo czasu jest tak mało… Czas naprawić błąd.

Reklama
Reklama
Reklama