„Żona chciała, żebym zmienił pracę i częściej był w domu. Zrobiłem jej niespodziankę, a ona miała tylko pretensje”
„– Zadowolona? Michał, ty się w ogóle słyszysz? – jej głos był coraz bardziej napięty. – Mówisz o wszystkim tak lekko. Myślałeś, że po prostu spakuję się, Ola rzuci szkołę, i pożegnamy nasze życie tutaj? To nie jest takie proste, nie da się po prostu zamienić jednego miasta na drugie, jakby to była gra planszowa!”.
- Redakcja
Wróciłem do domu późno, jak zwykle. Zegar w kuchni wskazywał prawie północ. Przez chwilę stałem przy drzwiach, próbując zebrać myśli, ale zamiast tego ogarnęła mnie cisza. Taka, która kiedyś mi nie przeszkadzała, ale teraz wydawała się zbyt ciężka do zniesienia.
Zdjąłem marynarkę i odruchowo rzuciłem ją na krzesło. W kuchni poczułem zapach resztek obiadu. Anna pewnie już dawno posprzątała. Odkąd wracam późno, widzę ją coraz rzadziej. Ola pewnie też już śpi. Tak wygląda teraz moje życie – mijamy się we własnym domu. Nawet nie wiem, kiedy to się zaczęło.
Podszedłem do pokoju Oli i delikatnie otworzyłem drzwi. Spała, skulona z misiem przytulonym do policzka. Przykryłem ją kołdrą, choć była już dobrze okryta. Kiedyś częściej ją usypiałem, teraz... Nie pamiętam, kiedy ostatnio mieliśmy wspólny wieczór. Przecież to nie tak miało wyglądać. Pracuję, bo chcę dla nich jak najlepiej, ale gdzie w tym wszystkim czas na życie?
Wróciłem do sypialni. Anna spała, jak zawsze o tej porze. Zanim zamknąłem oczy, zadałem sobie pytanie, które coraz częściej mnie dręczyło: czy to wszystko jest tego warte? Prawda była taka, że coraz mniej czułem, że tak.
Ale teraz miałem plan. Wreszcie to zmienię. Zmiana pracy była jedyną opcją. Więcej czasu z nimi, więcej chwil, których nie będę przegapiać. Jutro o tym porozmawiam z Anną. Na pewno zrozumie.
Zobacz także
Miałem dobre wieści
Nazajutrz wróciłem do domu nieco wcześniej niż zwykle. Anna krzątała się po kuchni, a w tle cicho grało radio. Ola rysowała przy stole, wyjęła ze swojego piórnika wszystkie kredki i z zaangażowaniem kolorowała jakiś obrazek. „Idealny moment,” pomyślałem, czując, że to właściwa chwila, żeby zacząć rozmowę. Serce biło mi szybciej, bo wiedziałem, że to duża zmiana, ale wierzyłem, że Anna zrozumie.
– Kochanie, mam dla ciebie coś, co cię ucieszy – zacząłem, uśmiechając się szeroko.
Anna spojrzała na mnie z zaciekawieniem, ale nie przerywała krojenia warzyw.
– Tak? Coś się stało?
– Pomyślałem o nas. O tym, że spędzam za mało czasu w domu, z tobą i Olą. I... wiesz, podjąłem decyzję. Zmieniam pracę. Wreszcie nie będę wracał po nocy. W końcu znajdę czas, żeby być ojcem i mężem, jakim zawsze chciałem być – powiedziałem z dumą, patrząc na nią.
Anna na chwilę przestała kroić, po czym odwróciła się do mnie, opierając się o blat.
– Zmieniasz pracę? – zapytała, uśmiechając się lekko, ale coś w jej głosie zdradzało, że nie jest do końca przekonana. – To naprawdę wspaniałe, Michał. Cieszę się, że chcesz spędzać więcej czasu z nami. Ale... co to za praca?
– No właśnie! – W moim głosie słychać było ekscytację. – Lepsze godziny, mniejsze obciążenie, no i... jest tylko jeden szczegół. Praca jest w Gdańsku. Musielibyśmy się przenieść, ale to nic, prawda? Zmiana otoczenia dobrze nam zrobi. Nowy start, nowy rozdział w naszym życiu!
Żona się zezłościła
Anna momentalnie zamilkła. Jej uśmiech zniknął, a twarz zdradzała wszystko, czego się obawiałem.
– Gdańsk? Michał, żartujesz, prawda? – jej głos był lodowaty. – Myślisz, że po prostu możemy rzucić wszystko i wyjechać?
– To nie takie proste. To dla nas, dla naszej rodziny. W końcu będziemy mieli czas dla siebie. Ola szybko przywyknie do nowej szkoły, a my... – zacząłem mówić, ale Anna mi przerwała.
– A co z moją pracą? Co z naszym domem, przyjaciółmi? Ola ma tu szkołę, koleżanki! To jej dom, Michał. Czy pomyślałeś o tym, że to wszystko może dla niej być zbyt trudne? – W jej głosie czuć było narastający gniew.
Otworzyłem usta, ale nie wiedziałem, co powiedzieć. Wszystko, co miałem w głowie, wydawało się teraz tak... płytkie. Anna patrzyła na mnie z wyrzutem, a ja zaczynałem rozumieć, że ta rozmowa nie pójdzie tak, jak to sobie wyobrażałem.
W ogóle się nie cieszyła
Anna stała przede mną z ramionami skrzyżowanymi na piersi, jej wzrok przeszywał mnie na wylot. W powietrzu wisiała cisza, napięta jak struna, gotowa pęknąć. Próbowałem znaleźć słowa, ale każde wydawało się niewystarczające.
– Anna, przecież to wszystko jest dla nas – odezwałem się w końcu, próbując ją uspokoić. – Przeprowadzka to tylko drobiazg. Zmienimy miejsce, ale w zamian dostaniemy nowe życie. Zresztą, w Gdańsku też możesz znaleźć pracę. Wiem, że lubisz swoją, ale tam możliwości są większe. Ola pozna nowych przyjaciół, a my w końcu będziemy razem. Naprawdę myślałem, że będziesz zadowolona.
– Zadowolona? Michał, ty się w ogóle słyszysz? – jej głos był coraz bardziej napięty. – Mówisz o wszystkim tak lekko. Myślałeś, że po prostu spakuję się, Ola rzuci szkołę, i pożegnamy nasze życie tutaj? To nie jest takie proste, nie da się po prostu zamienić jednego miasta na drugie, jakby to była gra planszowa!
– Ale to dla nas... – próbowałem przebić się przez jej słowa, ale Anna tylko pokręciła głową.
– Dla nas? Michał, a co z moim życiem? Co z Olą? Dlaczego nie zapytałeś mnie wcześniej? Czy w ogóle brałeś pod uwagę, że mogę nie chcieć się przeprowadzać? – w jej głosie słychać było coś więcej niż gniew. To było rozczarowanie.
Niespodzianka mi się nie udała
Patrzyłem na nią, czując, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Zawsze myślałem, że to wszystko robię dla nich, dla naszej rodziny. A teraz, kiedy mówiła, zdałem sobie sprawę, że podjąłem tę decyzję sam, bez pytania. Tak bardzo skupiłem się na swojej frustracji, że zapomniałem zapytać, czego one potrzebują.
– Dlaczego nie porozmawiałeś ze mną wcześniej, zanim podjąłeś decyzję? – zapytała Anna, jej głos teraz cichszy, ale pełen bólu. – Przecież to też moja rodzina, moje życie. Zawsze wszystko załatwiasz sam, a ja dowiaduję się o tym na końcu.
– Myślałem, że to będzie niespodzianka, że się ucieszysz... – zacząłem, ale z każdą chwilą czułem się coraz bardziej zagubiony. Patrzyłem na Annę, która teraz wyglądała na zmęczoną, jakby ta rozmowa wyczerpywała ją bardziej niż chciała pokazać.
– Michał, nie jestem pewna, czy to jest dobra decyzja. Nie wiem, czy chcę się przeprowadzać. Tu jest nasze życie. Moja praca, Ola ma tu przyjaciół... – Anna odwróciła się do okna, jakby próbowała uciec od tej chwili.
– Ale to nowa szansa, Anna! Szansa na lepsze życie! Nie widzisz tego? – poczułem, że tracę grunt. Coraz trudniej było mi zrozumieć, dlaczego nie widziała tego, co ja. Przecież to mogło wszystko zmienić na lepsze.
Anna odwróciła się do mnie, a jej twarz była pełna smutku.
– A co, jeśli nie chcę tego nowego życia? Co, jeśli jestem szczęśliwa tutaj? Chciałam tylko, żebyś wracał do domu o normalnej porze.
Cisza, która zapadła, była jak ostateczny cios. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Wtedy zrozumiałem, że to nie będzie łatwe. Że moje marzenie o nowym początku nie jest takie proste. I że być może, to co dla mnie wydawało się idealnym rozwiązaniem, dla Anny było początkiem problemów.
Mieliśmy ciche dni
Próbowałem rozmawiać z Anną następnego dnia, ale czułem, że coś się między nami zmieniło. Siedziała przy kuchennym stole, popijając kawę, z tym samym zmęczonym wyrazem twarzy co wczoraj.
– Porozmawiajmy jeszcze o tej przeprowadzce – zacząłem ostrożnie, ale od razu dostrzegłem, jak napina ramiona.
– Michał, nie chcę już o tym mówić – odpowiedziała sucho. – Nie chcę się przeprowadzać, to wszystko.
Poczułem narastającą frustrację. – Ale to może być jedyna szansa na poprawienie naszego życia! Nie widzisz, jak się mijamy? To nie jest normalne. Chcę coś z tym zrobić.
Anna odłożyła filiżankę i spojrzała na mnie z chłodem, którego wcześniej u niej nie widziałem.
– A co, jeśli dla mnie nasze życie jest w porządku? – spytała. – Może to ty masz problem, Michał. Może to ty nie potrafisz być szczęśliwy tu, gdzie jesteśmy.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. W tamtym momencie zrozumiałem, że nie chodzi tylko o przeprowadzkę.
Nie potrafiłem przekonać żony
Kolejne dni mijały w milczeniu. Anna odsuwała się ode mnie coraz bardziej, a ja coraz mocniej czułem, że oddalamy się na nieodwracalnie. Z każdą próbą rozmowy pojawiał się mur. Zaczynała spędzać więcej czasu poza domem, z przyjaciółmi, a ja próbowałem przekonać samego siebie, że to tylko chwilowe. „Potrzebuje czasu” – powtarzałem w myślach.
Któregoś wieczoru, kiedy Ola już spała, spróbowałem znowu.
– Anna, czy naprawdę nie możemy tego przemyśleć jeszcze raz? – zapytałem, siadając obok niej na kanapie.
Spojrzała na mnie, ale w jej oczach nie było złości, tylko smutek.
– Michał, zrozum. Nie chodzi tylko o przeprowadzkę. Chodzi o to, że podejmujesz decyzje bez pytania mnie o zdanie. Ja... czuję, że mnie nie słyszysz. Nasze życie nie potrzebuje aż tak radykalnej zmiany. Potrzebujemy się nawzajem. Ale czy ty tego naprawdę chcesz?
Jej słowa trafiły mnie jak cios. Może rzeczywiście byłem tak skupiony na naprawianiu wszystkiego, że zapomniałem o najważniejszym – o nas.
Miałem mętlik w głowie
Po tej rozmowie Anna zamilkła na kilka dni, a ja zacząłem coraz bardziej rozumieć, że chodziło o coś więcej niż przeprowadzkę. Czułem, jak grunt osuwa mi się spod nóg. Zacząłem myśleć o tym, co straciłem z oczu przez lata pracy – nie tylko czas z rodziną, ale i naszą relację. Praca była dla mnie wygodną wymówką, by unikać rozmów o tym, co między nami się psuje.
Pewnego wieczoru, kiedy wróciłem z pracy, zobaczyłem Annę pakującą się. Zatrzymałem się w progu, nie wiedząc, co powiedzieć.
– Co robisz? – spytałem, głos mi zadrżał.
– Muszę wyjechać na kilka dni. Potrzebuję przemyśleć wszystko na spokojnie – odpowiedziała, nie patrząc na mnie.
Zakręciło mi się w głowie. – Anna, nie możesz tak po prostu wyjść… Rozmawiajmy! – próbowałem ją zatrzymać.
– Michał, próbowałam mówić, ale ty nie słuchałeś – odparła cicho. – Daj mi czas. A ty zastanów się, czy zostajesz z nami, czy jedziesz sam do Gdańska i tracisz rodzinę...
Stałem bezradny, patrząc, jak zamyka za sobą drzwi, a ja zostałem sam. Wtedy po raz pierwszy naprawdę poczułem, że mogę ją stracić.
Michał, 39 lat