Reklama

Wreszcie mam trochę czasu dla siebie! – przeleciało mi przez myśl, kiedy żegnałem się z rodziną. Moja żona Magda zabrała naszych synów bliźniaków nad Bałtyk, a ja jakoś zdołałem ją przekonać, że muszę zostać w robocie i przypilnować nowej dostawy.

Reklama

– Tak rzadko gdzieś razem wyjeżdżamy! Chłopcy by się ucieszyli, jakbyś z nami pojechał – marudziła.

– Wiesz, kochanie, jak się ma własną działalność, to nieraz trzeba tyrać za dwóch – wyjaśniałem jej. – Andrzej akurat poleciał na urlop, więc ja muszę być na miejscu w firmie.

Istotnie, nie do końca się przyznałem do prawdy

Przecież nie wyobrażam sobie, żebym mógł oznajmić Magdzie wprost, że wcale nie marzę o wspólnych wczasach. No bo jak tu wypoczywać, kiedy cała rodzinka non stop oczekuje ode mnie jakichś działań? Małżonka bez ustanku trajkocze mi nad uchem. A do tego regularnie się dąsa, gdy zerkam na inne kobiety. Z kolei maluchy marudzą, abym biegał z nimi po piasku i czekał w kolejkach po smakołyki, napoje i gadżety. Cóż, najwidoczniej nie umiem się relaksować w ich obecności i to nie moja wina.

Moje zamiary były odmienne. Planowałem odebrać towar i uregulować należność z dostawcą w przeciągu maksymalnie trzech godzin, a następnie udać się samemu na kilkudniowy wypoczynek w okolicach jeziora. Każdego roku z przyjemnością wybierałem się gdzieś w pojedynkę. Ściągałem wówczas z serdecznego palca obrączkę i delektowałem się cudownym uczuciem bycia niezależnym facetem.

Zobacz także

Podczas letniego wypoczynku miałem okazję do woli podziwiać atrakcyjne, muśnięte słońcem sylwetki młodych dam. Nie stroniłem od flirtu i nawiązywania interesujących kontaktów. Udało mi się przeżyć parę przelotnych romansów w czasie urlopu. Dla prawdziwego mężczyzny nie ma nic bardziej relaksującego niż wakacyjna przygoda! Kobiety od zawsze do mnie garnęły, a ja wprost przepadałem za ich uwodzeniem.

Kiedyś, na pewnej zakrapianej imprezie, zwierzyłem się mojemu długoletniemu kumplowi i biznesowemu partnerowi, Andrzejowi, ze swoich podbojów miłosnych.

Nie łapię, po co to robisz. Podrywasz laski, a potem je zostawiasz i udajesz przykładnego męża i tatusia – zdziwił się. – Przecież masz rodzinę, spoko żonę… Nie boisz się, że Magda się połapie?

– Mam nadzieję, że nie dowie się od ciebie, w końcu jesteśmy ziomkami – zerknąłem na niego z niepokojem.

– Zobaczysz, pewnego dnia przez te panienki wpakujesz się w tarapaty – przestrzegał mnie.

Andrzej zawsze był w porządku, wierzył w przysięgę małżeńską i inne takie dyrdymały. Sądziłem, że sporo przez to traci, ale to już jego sprawa.

Nasze wspólne momenty były niezapomniane

Kiedy już zakwaterowałem się w hotelu, postanowiłem przejść się nad pobliskie jezioro. Łagodna bryza, woń otaczających drzew i zapach wody sprawiły, że poczułem się wspaniale. Piaszczysta plaża była pełna plażowiczek w skąpych strojach kąpielowych. Niektóre z nich zażywały kąpieli słonecznych, a inne chłodziły się w wodzie. Założyłem swoje przyciemniane okulary przeciwsłoneczne i zacząłem przyglądać się, która z pań może pochwalić się najzgrabniejszą figurą.

– Przepraszam pana, czy mógłby mi pan powiedzieć, gdzie w okolicy można wypożyczyć rowery? – nagle za plecami usłyszałem sympatyczny, kobiecy głos.

Rzuciłem okiem za siebie i... wow! Ależ ona miała nóżki! Wysmukłe i zgrabne... Powyżej kusiły zmysłowe bioderka, talia osy i stanik w kwiatki, zza którego wystawały pełne piersi! Istna piękność rodem z okładki pisma dla panów! W mgnieniu oka poczułem się młodszy o przynajmniej 10 lat.

– Wypożyczają sprzęt po drugiej stronie akwenu, blisko pomostu. Z przyjemnością panią tam zaprowadzę – rzekłem, posyłając jej mój najczarowniejszy uśmiech.

Gdy doszliśmy na miejsce, wiedziałem już sporo o mojej towarzyszce. Miała na imię Justyna i studiowała matematykę w Siedlcach, była na ostatnim roku. Obserwując, jak porusza ponętnie biodrami, myślałem sobie:

„Toż to ideał! Młodziutka, śliczna i na dodatek bystra”.

– Dwa dni temu przyjechałam z kumpelą i jej facetem, ale oni ciągle siedzą we dwoje, a ja... no wiesz, wolę im nie wchodzić w paradę – zwierzyła mi się z nieśmiałym uśmiechem.

– Z największą przyjemnością będę ci towarzyszył, też nikogo tu nie znam – parsknąłem śmiechem.

Już godzinę później podziwialiśmy wspólnie, jak słońce chowa się za horyzontem. Następnie czarująca Justyna spakowała swój dobytek i wykupiła nocleg w moim hotelu. Gdy kładłem się spać tego wieczora, nie mogłem przestać rozmyślać o jej zmysłowych kształtach. Nazajutrz, delektując się porannym posiłkiem, podzieliłem się z nią informacjami na temat swojego zajęcia, chcąc zdobyć jej przychylność.

– Prowadzę przedsiębiorstwo zajmujące się handlem podzespołami komputerowymi – przyznałem, dostrzegając w jej spojrzeniu przebłysk uznania. – W naszej firmie pracuje całkiem sporo ludzi. Mam mnóstwo znajomości w środowisku biznesowym. Jeśli po ukończeniu studiów szukałabyś zatrudnienia w Warszawie, mogę ci w tym pomóc – zaproponowałem.

– Serio?! Zrobiłbyś to dla mnie?! – wykrzyknęła podekscytowana, siadając mi na udach. – Pracować w stolicy to moje wielkie marzenie!

Nie miałem w planach udzielania jej wsparcia. Rzuciłem tę propozycję tylko po to, aby przystała na moje zaloty. Moje wakacyjne przygody sercowe i tak zwykle kończyły się po paru tygodniach. Chciałem przed przyjazdem Magdy z urlopu odwieźć tę dziewczynę do domu i dać jej jakiś lipny numer komórki.

Wspólnie spędziliśmy cały dzionek. Pluskaliśmy się w wodzie, chodziliśmy na długie przechadzki i sączyliśmy kolorowe napoje. Justyna dała mi przyzwolenie na nacieranie jej skóry balsamem do opalania, a ja przy okazji głaskałem ją czule opuszkami. Nie mogłem się doczekać zmroku. Było bajecznie. Od dłuższego czasu niedane mi było przeżyć tak udanego stosunku. Laska wlepiała we mnie maślane oczy, a ja w głębi duszy śmiałem się z jej naiwności.

Wydawało mi się, że jest głupiutka i naiwna

– Przed południem czeka mnie powrót do stolicy, do roboty. Podrzucę cię do chaty – oznajmiłem po ponad tygodniu, wnosząc tacę ze śniadaniem prosto do wyra.

– Ojej, ale szkoda! – rzuciła rozczarowana. – Liczyłam na to, że nasza relacja potrwa trochę dłużej. A może mogłabym się zabrać z tobą do Warszawy? – zapytała przymilnie.

Przyszło mi na myśl, że żony nie będzie jeszcze przez parę dni, więc byłaby to wielka strata, gdybym miał już teraz pożegnać się z uroczą Justyną. Zabranie jej do mieszkania nie wchodziło w grę, ponieważ okoliczni mieszkańcy doskonale wiedzieli kim jestem i z pewnością donieśliby o całej sytuacji Magdzie. Ta ślicznotka wpatrywała się we mnie jak w jakiś obraz, a ja w głębi duszy chichrałem się z niej w najlepsze.

Nagle olśniło mnie, że mój kumpel z roboty dał mi zapasowe klucze do swojej chaty. Andrzej aktualnie opalał się na wakacjach w Grecji. Powinienem był dokarmiać jego rybki pływające w akwarium i sprawdzać skrzynkę na listy. Zdecydowałem, że podwiozę tam Justynę i jeszcze trochę się zabawimy. Andrzej wprowadził się do tego domu całkiem niedawno, także sąsiedzi kompletnie go nie kojarzyli, a co dopiero mnie.

Po przekroczeniu progu mieszkania, moja towarzyszka była totalnie oczarowana.

– Ale tu cudownie! – entuzjastycznie wykrzykiwała, podziwiając wnętrze.

– Uważaj proszę na porządek, bo moja sprzątaczka wzięła wolne – rzuciłem mimochodem.

Upojny wieczór przeszedł w gorącą noc pełną uniesień

Obudziłem się nad ranem bez chęci wstania z łóżka. Czekały mnie jednak obowiązki zawodowe.

– Skarbie, poczekaj tu na mój powrót. Skoczę tylko do biura na jakieś trzy godzinki i zaraz do ciebie wracam, a potem… – wyszeptałem, składając na jej ustach czuły pocałunek.

Z niecierpliwością oczekiwałem zakończenia zmiany, podczas gdy w pracy czułem się niespokojny. Do domu kumpla zmierzałem w świetnym nastroju. Udało mi się bowiem ubić korzystną transakcję, a teraz miałem przed sobą cudowne momenty u boku zjawiskowej dziewczyny.

– Justyśka?! Jesteś tu gdzieś?! Tęskniłaś za mną?! – krzyknąłem, przekraczając próg mieszkania.

Moje wołanie pozostało bez odzewu. Kiedy wszedłem do pokoju dziennego, od razu rzuciła mi się w oczy goła ściana. Jeszcze dziś rano znajdował się na niej wartościowy obraz. Zniknął również zestaw kina domowego, a z podłogi zdjęto kosztowny dywan. Nawet kuchenka mikrofalowa przepadła jak kamień w wodę!

– Jak to możliwe?! – wydarłem się na cały regulator. – Justyna! Gdzie się podziewasz?!

W panice zacząłem przeszukiwać każde pomieszczenie, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Ekspres do kawy również zniknął, podobnie jak komputer Andrzeja, a szuflady od komody były lekko uchylone. Strach pomyśleć, ile innych rzeczy przepadło. Dotarło do mnie, że to musiała być robota Justyny...

Przeklinałem sam siebie za to, że dałem się nabrać obcej osobie i zaproponowałem jej wizytę w mieszkaniu kumpla i wspólnika biznesowego! „Co ja mu powiem, gdy się spotkamy?!” – zastanawiałem się w panice.

– Nie mogę pojąć, że ktoś może być aż tak głupi! – darł się Andrzej, kiedy opowiedziałem mu o wszystkim, co zaszło.

– Wybacz, myślałem, że to taka prosta dziewczyna z małego miasteczka… Skąd mogłem wiedzieć, że to przebiegła złodziejka? – próbowałem się wytłumaczyć. – Powiedz mi tylko, jaką wartość miały skradzione przedmioty, a ja ci to wszystko zrekompensuje, tylko proszę, nie wspominaj o tym ani słowa Magdzie.

Nie wtrącam się w sprawy innych ludzi – prychnął. – Ale mam nadzieję, że Magda w końcu przejrzy na oczy i zobaczy, jakim jesteś palantem. Bo ja straciłem do ciebie zaufanie i nie mam zamiaru robić z tobą więcej żadnych interesów.

Reklama

Zrezygnowałem z pracy. Kasę, którą miałem odłożoną z Magdą na kupno gruntu pod miastem, dałem Andrzejowi. Żonie wmówiłem, że musiałem oddać forsę, żeby pokryć jakieś długi w robocie. Ale to był ostatni raz, kiedy ją okłamałem. Po całej tej aferze postanowiłem, że nigdy więcej nie będę już oszukiwał mojej kobiety.

Reklama
Reklama
Reklama