„Żona i ja wyglądaliśmy jak piękna i bestia. Chciałem zapaść się pod ziemię, gdy znajomi pomylili mnie z jej ojcem”
„Problem nie istniałby, gdyby nie zaczęła tak intensywnie pracować nad swoją sylwetką. Ale prawda jest taka, że mogę obwiniać wyłącznie siebie. To ja przecież siedziałem bezczynnie i przestałem o siebie dbać”.
Od jakiegoś czasu siedziałem sam w pokoju, kiedy nagle weszła do niego moja żona. Patrzyła na mnie z troską. Zrozumiałem, że naprawdę się o mnie martwi. Moja kochana Gosia!
– Może napijesz się herbaty? – odezwała się łagodnie.
Znałem ją już wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że nie o herbatę jej chodziło. Chciała sprawdzić, jak się czuję. A czułem się okropnie. Nie ma w tym nic dziwnego – czułem się naprawdę poniżony.
Nie wyglądałem dobrze
Poszliśmy dziś razem do centrum handlowego. Żona chciała kupić sobie coś ładnego na urodziny brata. Tak naprawdę to nie przepadam za zakupami, ale uznałem, że jak będę razem z żoną, to nie wyda za dużo. Chodziliśmy od sklepu do sklepu. W pewnym momencie, kiedy podziwialiśmy kolejną wystawę, usłyszałem głos z tyłu.
– Wojtek, czy ja dobrze widzę?! Na początku myślałem, że to jakiś ojciec z córką. A to przecież twoja żona!
Szybko się odwróciłem. Stała tam moja kuzynka, z którą zawsze się doskonale dogadywałem. Na pewno nie chciała zrobić mi przykrości. Po prostu głośno powiedziała to, co widziałem już od dawna, ale nie chciałem się do tego przyznać.
Obok mojej bardzo atrakcyjnej żony stał facet, który wyglądał po prostu jak stary dziadek. Kiedy kuzynka wymieniła z nami uprzejmości i skończyła komplementować moją żonę, spojrzałem na swoje odbicie. Widok nie poprawił mi humoru. Zobaczyłem zgarbionego faceta z naprawdę sflaczałymi ramionami.
Kiedyś miałem formę
Za to moja żona zachwycała. Nie ma nic dziwnego w tym, że moja kuzynka wzięła ją za naszą córkę. Gosia miała sylwetkę nastolatki. Jeśli chodzi o mnie, to urody nigdy mi nie brakowało, ale moja sylwetka… cóż… kiedyś mogłem pochwalić się naprawdę niezwykłym ciałem. Lubiłem przeglądać się w lustrze. Lubiłem siebie i bardzo podobałem się sobie.
Jako mały chłopiec trenowałem sporty walki. Gdy trafiłem na judo, szybko zrozumiałem, że to sport dla mnie. Początkowo brakowało mi gibkości, ale miałem mnóstwo energii. Trener przygotował mi zestaw ćwiczeń, które miałem wykonywać w domu. Robiłem to naprawdę z dużym zaangażowaniem. Ruch sprawiał mi wtedy ogromną przyjemność.
Byłem naprawdę nieśmiały, ale moje ciało wzbudzało zachwyt w kobietach. To właśnie dzięki niemu udało mi się zdobyć Gosię. Spotkaliśmy się przypadkiem, a ja od razu się w niej zakochałem. Próbowała wtedy złapać stopa. Kiedy zobaczyłem jej wyciągniętą dłoń, od razu się zatrzymałem. Nie miałem nawet problemu z tym, że ona była tylko przynętą, a do auta wpakowała mi się cała grupa jej znajomych. Podróż była naprawdę udana – całą drogę mocno się śmialiśmy.
Była olśniewająca
Wszystko się zmieniło, gdy usiadła obok mnie. Kolejnych pięć godzin minęło nam na cudownej rozmowie. Kiedy dotarliśmy do celu, rozbiliśmy namioty w tym samym miejscu. Wieczorem poszliśmy na kolację. Szybko oboje zrozumieliśmy, że to początek prawdziwej miłości.
Już po roku wzięliśmy ślub. Nie wzruszam się zbyt łatwo, ale naprawdę uwielbiam oglądać nasze zdjęcia z tamtego okresu. Byliśmy piękną parą. Gosia miała perfekcyjną sylwetkę, ja wtedy też wyglądałem bardzo dobrze. Pamiętam, jak po ciąży sylwetka mojej żony się zmieniła. Hormony zrobiły swoje. Do tego doszły problemy. To był chyba najtrudniejszy okres w naszym życiu. Straciłem pracę, przez kilka miesięcy było naprawdę ciężko. Mieliśmy tylko świadczenia z pomocy społecznej, a rachunków coraz więcej.
Bardzo dobrze pamiętam, jak moja żona próbowała ćwiczyć, ale z dzieckiem nie było to proste. Może zabrzmi to okropnie, ale kiedy straciła swoją idealną figurę, jak poczułem ulgę. „Teraz nikt mi jej nie odbije. Jest tylko moja” – powtarzałem sobie w głowie.
Wzięła się za siebie
Teraz znowu wygląda świetnie, ale kompletnie nie zwraca uwagi na innych facetów. Kiedy jej ciało się zmieniło, kompletnie przestałem dbać o siebie. Cały czas myślałem o sobie jako wysportowanym, szczupłym i atrakcyjnym facecie. Nie zauważałem tego, co pokazywało mi lustro. Tymczasem moją codzienność stanowiły wielkie obiady, piwo i przesiadywanie na kanapie przez telewizorem.
A moja żona postanowiła o siebie zadbać. Chodziła na spacery, regularnie ćwiczyła. Zaczęła jeść mnóstwo świeżych produktów. Zrezygnowała ze słodyczy, tłustych potraw. Zachęcała mnie do zmiany, ale byłem tym kompletnie nie zainteresowany. Wydawało mi się to bez sensu.
Kiedy żona katowała się na siłowni, ja leniwie przełączałem kolejne kanały. Efekt był taki, że wyglądałem dużo starzej niż ona. Oczywiście najłatwiej byłoby zrzucić winę na nią. Problem nie istniałby, gdyby nie zaczęła tak intensywnie pracować nad swoją sylwetką. Ale prawda jest taka, że mogę obwiniać wyłącznie siebie. To ja przecież siedziałem bezczynnie i przestałem o siebie dbać. Sam wybrałem wygodne leżenie na kanapie.
Wreszcie uznałem jednak, że czas coś zmienić. Muszę się w końcu ogarnąć. Jeśli Gośce udało się pozbyć nadprogramowych kilogramów, to ja też dam radę.
Miałem dość siebie
– Skarbie – odezwałem się po powrocie z tych nieszczęsnych zakupów. – Właśnie dziś zaczynam nowy rozdział. Niedługo nikt już nie pomyśli, że jestem twoim tatą.
Od razu kupiłem karnet na siłownię. Instruktor przygotował plan, który miał mi pomóc w powrocie do formy. Do ćwiczeń na siłowni dorzuciłem pływanie i bieganie. Przyznam, że to naprawdę dużo – ostatnich kilkanaście lat ćwiczyłem głównie siedzenie na kanapie. Zawsze jednak wyznawałem zasadę, że albo robię coś dobrze, albo wcale. Czułem się naprawdę świetnie, a moja żona była ze mnie dumna. Pozostało mi tylko czekać na pierwsze efekty.
Obecnie regularnie trenuję, zwracam uwagę na to, co jem. Regularnie robimy sobie z żoną piesze wycieczki. Nie brakuje mi świeżego powietrza, zdecydowanie lepiej śpię. Bez zadyszki wchodzę na trzecie piętro. Ciągle dużo przede mną, ale jestem naprawdę zdeterminowany. Mogę liczyć na wsparcie mojej żony, która motywuje mnie każdego dnia. Ostatnio powiedziała mi, że dostrzega moje postępy i jest ze mnie naprawdę dumna.
Sylwek, 45 lat